Melania, cierpisz na bezsenność? Moi też mieszkają sami 83 i 90, radzą sobie doskonale. Dopóki nie muszę - ograniczam się do minimum, odwiedziny raz na tydz. i tel co drugi dzień, oczywiście jak trzeba to jestem natychmiast. Ważne jest dla nich, żebym wysłuchała tych wszystkich ... ważnych rzeczy, które się u nich wydarzyły, opowiedziała co u mnie, plotki mile widziane, a najważniejsze kto umarł i kto choruje. :)
Cieszcie się że macie zdrowych rodziców ja już swoje przeszłam ..
Cieszę się bardzo, że moi jeszcze funkcjonują. Dopóki mogą niech czują się samodzielni. Wiem, że już bardzo niedługo przyjdzie czas, że nie będę mogła ich zostawić ani na chwilę. Każdy to przechodzi, niestety.
ja tez sie tego boje,zwlaaszcza ze mieszkam daleko.
Ważne, żeby nie czuli się opuszczeni przez dzieci i samotni. Bo to, że sami mieszkają nie musi oznaczać samotności.
Moi rodzice już nie żyją, ale mam wewnętrzny spokój, że odchodzili przy nas.
W życiu ważniejszym jest Być niż Mieć.
Do melani - pomóz mu!!!! Niby sobie radzi ale.......przeszłam to . Ludzie starsi jak dzieci. Zresztą odpowiedz sobie na pytanie.....nie wiem w jakim wieku jesteś .....znajdujesz się sama ?
Od marca musiałam zamieszkać z moją mamą ,która ma 90 lat. Mój mąż zamieszkał ze swoją mamą bo też jest wiekowa.Życie zmieniło nam się bardzo.A właściwie wywaliło do góry nogami. Trudno nam jest bo nasi rodzice są bardzo zaborczy, myślą tylko o sobie no i oczywiścię musimy ich bezgranicznie słuchać.Nie wolno nam iść do kina bo po co i wszystko po co.Ale to są nasi rodzice i trzeba znieść wszystko.Nas to też czeka jak dożyjemy tych lat .
23.56 - podziwiam Cię. Zrobiłaś coś, czego boję się najbardziej, że będę musiała mieszkać z którymś z rodziców. Nie wiem, czy będę w stanie i czy zniosę to psychicznie. Wydaje mi się, że czekałabym tylko ... Przygotowuję się jednak na taką ewentualność. Moi (90/86)też wiedzą wszystko najlepiej, są bardzo męczący. Ale to chyba wszyscy w podeszłym wieku są tacy.
Artykuł dający do myślenia: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,127763,16919007,Dlaczego_dorosle_dzieci_zrywaja_wiezy_z_rodzicami_.html
Wiecie co, nie zawsze to tak wygląda. Oczywiście należy pamiętać o rodzicach i pomagać im w miarę możliwości ale nie kosztem własnego życia. Wiem co pisze bo sama opiekuje się starszą matką. Jest bardzo ciężko i juz nie daje rady. Boje się co będzie dalej. Pracuje zawodowo i nie mogę sobie pozwolić na zrezygnowanie z pracy żeby opiekować się matką jak przyjdzie taka potrzeba. Dodam tylko ze mam 2 rodzeństwa które wcale nie interesuje się matką.
Miałam na myśli to, że jak mama będzie potrzebowała opieki 24/h to nie będę mogła tak po prostu zrezygnować z pracy i wtedy będzie dopiero ciężko...
Przejrzałam ten artykuł z wczorajszych "obcasów", ale jeszcze nie przeczytałam, tylko urywki. Zawdzięczam moim rodzicom bardzo dużo, ale oczywiście mam tez różne żale. W wieku 20 lat właściwie uciekłam z domu na swoje, w przeciwnym razie chyba ubezwłasnowolniliby mnie i zadusili tym, że wiedzą lepiej. Całe dorosłe życie właściwie pracowałam nad skuteczną izolacją od nich. Jednocześnie utrzymujemy stały kontakt, ciepły i przyjazny, dbamy o siebie nawzajem. Ale nigdy już nie dopuściłam ich do swojego życia tak, aby mieli na cokolwiek jakiś wpływ. Mam prawie 50 lat, ale nadal nie zapomniałam psychicznego tłamszenia. Nadal czuje wielokrotnie, że nie spełniłam ich oczekiwań. Czasem, gdy rozmawiam ze swoją córką - słyszę zamiast siebie swoją matkę. Zamykam się natychmiast, nie chcę być taka jak ona, ale nie wiem czy nie jest za późno. O, i takie życie :) z rodzicami :)
A może rozwiązaniem w tej sytuacji byłaby Teleopieka. Jest to usługa,która najogólniej mowiąc jest telefonicznym systemem wzywania natychmiastowej pomocy w nagłych wypadkach takich jak: upadek,zasłabnięcie,pożar, wlamanie czy inne zdarzenia zagrażające zdrowiu czy nawet życiu.Przeznaczona jest głównie dla ludzi starszych,samotnych,niesamodzielnych nawet częściowo niesprawnych,sprawia,że taka osoba,będzie mogła jak najdłużej przebywać w swoim środowisku domowym.
Osoby objęte tym rodzajem opieki otrzymują niewielki nadajnik,lekki, odporny na zgniecenia i wodoodporny,który mogą nosić na szyi jak wisiorek lub na ręce jak zegarek.W chwili gdy zle się poczują,upadną, czy po prostu będą chcialby wezwać pomoc naciskają przycisk na nadajniku a urządzenie natychmiast wysyła sygnał alarmowy do centrali.Tą drogą informacja o wypadku niezwłocznie dotrze do rodziny, sąsiadów czy na pogotowie ratunkowe. W przypadku niektorych zdarzeń takich jak udar czy zawał serca czas odgrywa rolę najważniejszą.
Badania, przeprowadzone w grupie osob po 65 roku życia wykazały,że powodem 6 na 10 pobytów w szpitalu są upadki. 70 procent tych upadków zdarza się w łazience, gdzie dostęp do telefonu jest utrudniony,ponad 40 proc. z tych osób nie jest w stanie samodzielnie się podnieść, a duża część w chwili zagrożenia i stresu nie potrafi wybrać właściwego numeru telefonu do slużb ratunkowych.
Nadajnik spełnia rolę elektronicznego anioła stróża 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Udostępniany jest nieodpłatnie, osoba potrzebująca lub jej opiekun ponoszą jedynie koszt jednorazowej instalacji i co miesięcznego abonamentu.
Szczegółową informację a także zamowienie usługi można uzyskać pod numerem tel.600-193-779
Czemu trudne? Ja kilka godzin dziennie mogłabym się zajmować osobą starszą. Zawieźć do lekarza, posprzątać, ugotować, zakupy zrobić, potowarzyszyć ot tak po prostu.
Najlepiej zabrać tatę do siebie albo wrócić tu i się nim zaopiekować. Przynajmniej ja sobie inaczej nie wyobrażam. Był czas że sama przez to przechodziłam. Owszem, wymaga to poświęcenia ale rodziców ma się jednych.