Witam!
Co sądzicie o wybitnej organistce z parafii Stawki?
Co mamy sądzić ? Ładnie gra i śpiewa. W porównaniu z poprzednią to niebo a ziemia.
Moim zdaniem nie jest to wybitna organistka. Głos to nawet ma, ale cały ten śpiew do niczego. Przede wszystkim jak się zaczyna pieśń to należałoby ją dokończyć - strofa po strofie. A tu pani zacznie śpiewać dwa trzy wyrazy i cisza, potem znowu wchodzi ze śpiewem. Po prostu nie da się zaśpiewać z tą panią. Że też do tej pory Proboszcz nie zwrócił jej uwagi to się dziwię. Chyba nie chce naruszyć majestatu. Aby porwać Wiernych do wspólnego śpiewania należy samemu dać przykład. Przecież jej za to też płacą.
Podzielam Pani zdanie też mam bardzo podobne.
Poprzednia była znacznie gorsza. W ogóle grać nie umiała.
Ja wyrażam tylko swoje zdanie o oprawie muzycznej w Kościele na Stawkach. Poprzednia organistka przynajmniej śpiewała całe pieśni tzn. jak zaczęła to i skończyła i był to śpiew w tempie a nie jak teraz, przewlekany do granic swoich możliwości. Jestem osobą systematycznie uczęszczającą na mszach i widzę jak jest. Z tą organistką po prostu nie da się zaśpiewać od początku do końca. Siostra nie czuje potrzeby aby dostosować się do ludzi tylko śpiewa jak jej pasuje. Zaobserwowałam, że Wierni przestali śpiewać. Może i tamta Pani organistka nie umiała (nie znam się aż na tyle) grać ale ludzie śpiewali i aż się chciało iść na mszę.
Teresa pieśni kościelne to nie muzyka Sławomira, czy Zenka Martyniuka. Jak chcesz sobie pośpiewać to puść sobie ich nagrania w domu i po sprawie. Do kościoła przychodzi się modlić!
20.39
Ludzie modlą się też ŚPIEWAJĄC.
To nie opera tylko Dom Boży. A swoją drogą, czy ta siostra nie pracowała poprzednio w parafii w Radomiu?
Gościu z wczoraj, z 20:39 "Kto śpiewa podwójnie się modli". A Zenek Martyniuk i Sławomir to nie jest mój typ muzyki. Tyle w tym temacie.
Widocznie beztalencie jak niepotrafi w rytmie śpiewac Tersesa ma rację,rytm powinno sie zachować.No chyba ze ktoś jest tzw. ,,kolkiem,, do muzyki
a do kogo te interpelacje? Do Pana Boga forumowego?
Śpiewa jak w operze i zmienia melodie piesni koscielnych.
Nie jestem muzykiem,jak większość parafian.I z utęsknieniem wspominam czasy,kiedy śpiewała pani Ewa.Do kościoła chodzę,żeby się modlić,również śpiewając,a nie słuhać przedłużających się pseudokoncertów...Teraż śpiewać się nie da...Nawet próbując dostosować się do tonacji siostry Doroty jest to niemożliwe,bo w pewnych momentach wchodzi swoim śpiewem w niedokończoną przez ludzi poprzednią frazę.A to rodzi pewne emocje,niekoniecznie dobre...Ja osobiście tęsknię za p.Ewą. Nie było tak chłodno ...
Myślę, że większość parafian tęskni za tym jak kiedyś było. Były normalne pieśni i wszyscy głośno śpiewali. Teraz śpiewać się nie da, albo przyśpiesza albo wprowadza nowe i trudne pieśni których nikt nie jest w stanie powtórzyć.
Chcieliście mieć śpiewaczkę z opery to jest.
Gosciu 09:13 mnie tez wkurza ta pseudo nowoczesność w kościelnym repertuarze. To dotyczy nie tylko tej parafii. Kiedyś w święta Bożego Narodzenia, ale przede wszystkim na Wielkanoc były piekne pieśni z piekna melodia, która każdy znał i mógł śpiewać. I komu to przeszkadzało? To chyba jakieś niespełnione w muzyce osoby eksperymentują - niestety - w repertuarze kościelnym ze szkodą dla niego. Wydaje mi się, że proboszcz w danej parafii powinien mieć zdanie ostateczne w każdej materii, również w tej dotyczącej oprawy muzycznej. Kościół jako instytucja powinien dbać o zachowanie tradycji i ciągłości przekazu. Stare pieśni kościelne to jak najbardziej tradycja.
Mam taką samą opinię na ten temat, jak pani z 09:13.