Ktoś tam napisał,że nie jest murzynem żeby robić za granicą. Niestety rzeczywistość nas do tego zmusza. Ja tam wole zapierdzielać za granicą i zarabiać te 4 tys na mc, niż 1000zł na miejscu.
Gościu xy - A co później? Jakie masz perspektywy po powrocie do kraju? Czy całe życie zamierzasz żyć za granicą? Mam nadzieję, że nie jesteś tam sam, masz tam kogoś bliskiego, jeśli ja bym była zmuszona pracować za granicą i jeszcze sama, bez bliskich to ja jednak wybrałabym to 1000zł. Moim zdaniem trzeba próbować tutaj - a raczej warto próbować. Znam ludzi bez wykształcenia, którzy mieszkają w Ostrowcu i nauczyli się np. hydrauliki i obecnie całkiem nieżle im się powodzi. Troszkę chęci, troszkę siły i może sie okazać, że jest ok. Aha - i jeszcze troche cierpliwości, często zaczynamy od 1000 zł, ale walczymy. Pozdr.
Niby tak ale na odległość to też nie rodzina. Generalnie każde wyjście jest złe. Najlepiej wyjechać razem albo w ogóle nie zakładać rodziny. Niestety takie są realia w naszym kraju, skutki takiej polityki będzie widać za 20-30 lat..
Nasze dzieci jz kilka lat temu wyjechaly za granice do pracy.Przykre ale zadne nie chce wrocic do Ostrowca a nawet do Polski.Przez pare lat nie mogli znalezs legalnie pracy w Ostrowcu.Tutaj licza sie tylko uklady.Dla ludzi mlodych nie ma zadnych perspektyw,ani pracy ani mieszkania.Sami wyjechalibysmy chetnie gdyby zdrowie nam pozwolilo.A tak nie powinno byc.Mlodzi ludzie sa podstawa naszego kraju.Uwazam,ze caly system w Polsce jest chory.
a np prywatne przedszkola ,żłobki
agencje towarzyskie,kfc ,pole do golfa ,myjnia bezdotykowa,multiplex
cos dla qwadów, gokard,
Tak .. zwłaszcza prywatne przedszkola i żłobki będą funkcjonować jak szkoły mają likwidować , bo dzieci coraz mniej.Większość młodych ludzi wyjeżdza i tam rodzi dzieci. W O-cu był chwilowy popyt na przedszkola i żłobki, tak myślę.
Teraz tylko marazm. Uważam, że ludzi w O-cu (w większości)poprostu nie stać na prywatne przedszkole czy żlobek. Poczytajcie sobie wątki o publicznych przedszkolach.
Łatwo się mówi - pomyśl, otwórz biznes, tylko nikt nie myśli o tym, że do biznesu trzeba mieć smykałkę, pewne predyspozycje ( zresztą jak do każdego zawodu).
Bo jeśli pewnych rzeczy się nie przewidzi to właśnie powstaje enty zakład fryzjerski czy ciucholand.
Moim zdaniem to nie do końca jest prawda , że w Ostrowcu ludzie nie mają pieniędzy i ze nie ma popytu na usługi. Spróbujcie wybrać się do fryzjera bez wcześniejszego umówienia się . Różne panie od paznokci i kosmetyczki tez raczej nie narzekają na brak klientek (i klientów) - a to nie są rzeczy niezbędne dla życia i nie takie znowu tanie. Powstają kolejne , dobrze wyposażone w najnowszy sprzęt gabinety - czyli wiele osób stać na takie usługi. Tak samo cały biznes związany z obsługą uroczystości typu wesela , komunie itp. - ile czasu naprzód trzeba rezerwować salę , fotografa i ile to kosztuje. Wystarczy popatrzeć na ulicę jakie samochody jeżdżą. Dużo lepiej mogłoby być w Ostrowcu gdyby władza nie była tak nieudolna. Na szczęście jest sporo mądrych , energicznych ludzi w tym mieście , które zamiast narzekać biorą sprawy we własne ręce i mimo trudności chcą coś robić i rozwijać się.
Nie rozumiem tych , którzy narzekają - z jednej strony płaczą , że nie ma pracy a na innych wątkach ci sami ludzie wieszają psy na każdym pracodawcy z jakim mieli do czynienia. Łatwiej jest napisać , że tu brakuje perspektyw niż "wyjeżdżam , bo MNIE się nie udało".
I dodam , że Ostrowiec nie jest wyjątkiem w narzekaniu wcale - wystarczy poczytać forum jakiegokolwiek miasta - zawsze znajdziecie wątek jak to np. w Kutnie czy Sieradzu jest beznadziejnie a gdzie indziej to dopiero jest Eldorado :)
Muszę trochę pomarudzić:) Salony piękności są, ponieważ w pogoni za hollywodzkim stylem każda kobieta chce być piękna i cena nie gra roli. Lepiej nie zjeść a pięknie wyglądać:) Jest "boom" na takie salony urody i im podobne, ze względu na kult piękna w naszej popkulturze.
Śluby, rezerwacje, terminy, fotografowie i ceny...Nie oznacza to, że ludzie są zamożni:) Ceny są takie bo są klienci, którzy (akurat w przypadku ślubu) są gotowi kredyt zaciągnąć, aby ich wesele było naj. Terminy rezerwacji...prosta rzecz - mało jest sal weselnych (a może i za dużo), młodzi ludzie ciągle biorą śluby...głównie w okresie wakacji. Jak chcesz mieć wesele w innych okresach niż wakacje, problem z salą jest mniejszy. Podobnie z zakładami pogrzebowymi...ciągle są chętni na usługi:) Tak więc są pewne sfery życia, na które wykładamy kasiorkę bez mrugnięcia okiem.
Co prawda te samochody mnie zastanawiają, ale...zwrócić trzeba uwagę na to, że ludzie wracają na urlopy z zagranicy, albo pobyli jakiś czas, mają troszeczkę pieniążków i kupują samochód.
Oczywiście wszędzie jest tak samo. W Krakowie ludzie płaczą za pracą, którą de facto zabierają im studenci, którzy pracują za 5 zł za godzinę...czasem i 5 zł brutto!
Co do rynku pracy. Ja w Ostrowcu szukałem pracy przez prawie 1,5 roku bezskutecznie. A to mi mówili, że mam wyższe wykształcenie i będę miał zbyt wielkie aspiracje itp. Na początku szukałem pracy biurowej, potem każdej.
W Krakowie też nie było łatwo, ale po 3 miesiącach praca się znalazła i to taka, z której jestem zadowolony:)
I uwierz mi Petra, że perspektywy w Ostrowcu są i to duże, ale ja nie znam tak wpływowych ludzi i nie mam taty, który w policji obsadziłby dwa etaty itd.
Rzeczywistość jest smutna i póki można trzeba szukać szczęścia gdzie indziej.
Widzisz chciałbym wrócić do Ostrowca, tutaj wychować dzieci, bo kocham to miasto, ale to miasto nigdy nie miało dla mnie nic do zaoferowania i...nadal chyba mieć nie będzie...
Ja tutaj własnie przyjechałam , z większego miasta , 15 lat temu i zaczynałam praktycznie od zera. Zero kasy , zero znajomości - tylko dyplom w kieszeni i najbliższa osoba u boku. Początki nie były łatwe , zwłaszcza pierwsze kilka lat - ale kto powiedział , że wszystko ma być podane na tacy. Bywało , że trzeba było wybierać - czy ciepła kurtka na zimę dla któregoś z nas czy bilet na autobus i odwiedzenie moich rodziców. Jedno wiedzieliśmy - chcemy pracować na własny rachunek. Dziś to ja zatrudniam parę osób , są dzieci , jest dom - ale nie zapomniałam skąd mi nogi wyrastają:) I mam świadomość , że nie można osiąść na laurach i odcinać kupony , tylko trzeba się starać dalej . Dlatego jestem pełna podziwu dla ludzi , którym coś się chce robić. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć , że nie żałuję przeprowadzki do Ostrowca bo sprawdziło się to co zawsze było moim mottem : nie ważne gdzie się mieszka ale z kim.
Masz oczywiście sporo racji z tym , że ludzie zapożyczają się , żeby się pokazać ( a mnie osobiście denerwuje takie skupianie się tylko na powierzchowności), ale nie zmienia to faktu , że jest to jakiś mały biznes , który napędza w pewnym stopniu koniunkturę i odprowadza podatki.Czasami mam wrażenie , że to miasto funkcjonuje jako tako właśnie dzięki garstce drobnych przedsiębiorców.
Natomiast bardzo przykre jest to , że tacy ludzie ja Ty , którzy głośni przyznają się do tego , że chętnie by w naszym mieście żyli i pracowali są zmuszeni szukać swojego szczęścia gdzie indziej. Życzę dużo wytrwałości - może kiedyś uda się wrócić w rodzinne strony:)
ja wyjechałem ale wróce
ja też wyjechałem i wróce.
ja też wyjechałem i nie wrócę!
a ja przyjechałem z Warszawy I tu zamieszkalem wiec to mit
gdyby nie rodzina i tęsknota za nią już dawno bym stąd dawno wyjechał