Tak naprawdę byś tego nie chciał,każdy narzeka ale jak chwilowo nie było oddziału dziecięcego to była katastrofa.Trzeba znależć plan naprawczy i to zadanie starostwa.
nie każdy ma rodzinę na miejscu, rodziny nie biorą składek i nie mają możliwości porzucenia pracy, aby zamieszkać z chorym na oddziale, czy panie pielęgniarki nie znają znaczenia słowa "praca", same ją wykonują, pilnują jej i ja szanują, a w stosunku do rodzin odwiedzających obłożnie chore osoby, na słowo "praca" reagują agresywnie i stają się bardzo niedostępne. Pracujemy do 60/65 i nikt nie porzuci pracy z dnia na dzień, CHOREGO NIE ZOSTAWIAMY NA ULICY, TYLKO W SZPITALU, TAM GDZIE JEST MIEJSCE DLA LUDZI CHORYCH.
Anka myśle że panie pielęgniarki bardzo dobrze znają słowo praca.Ty dalej nie rozumiesz że ich jest poprostu za mało a to napewno nie jest ich winą tylko gkogoś kto zarządza placówka w tym przypadku dyrektora.Jak sobie wyobrażasz że dwie osoby zrobią niezbędne zabiegi medyczne typu :leki,kroplówki,umyją ,przebiorą i nakarmią 40 osób?Więc nie mów o czymś o czym nie masz pojęcia.To jest bardzo trudna i wyczerpująca praca a rodziny najczęściej za wszystko obarczają pielęgniarki bo przecież nie lekarza .
Do 11.11 może i byłam rozżalona, jestem sama, nie mam rodzeństwa i po prostu też w pewnym momencie nerw mnie puścił, ja szanuję pracę tych pań, podziwiam je/sama nigdy bym się na ten zawód nie zdecydowała/, ale ja mam 58 lat i nie jestem dziewczynką, którą się strofuje i ruga, bo nie może czuwać przy chorym całą dobę. Ludzi do pracy wszędzie jest mało, ale nie każdy może to okazywać, interesanta nie obchodzi to, że ja jestem sama i nie mogę rozmawać od razu z 4 osobami.
Nikt nie lekceważy pracy pielęgniarki w szpitalu, jej chyba chodziło o to, że też pracuje i nie daje rady "zamieszkać" w szpitalu, przeszedłem przez to i nikt, kto nie był w takim położeniu/praca z dojazdami ok.10 godź/ tego nie zrozumie. Ja osobiście podziwiam i jestem pełen szacunku dla pracy pań pielęgniarek w szpitalu, ale one nie przyjmują do wiadomości tego, że rodziny chorych też pracują, a problem jest tam gdzie jest tylko jedna osoba do opieki i ona nie ma fizycznej możliwości być wszędzie. Nie bronię osób, które zrzucają całą opiekę na d chorym na szpital, staram się być obiektywny, bo każdy przypadek jest inny i nie można z góry zakładać, ŻE KAŻDY CZŁOWIEK JEST ZŁY I NIECZUŁY.
Zgadza się Anka i Janek,tylko nie uważacie że to co powtarzam ,że jest ich za mało nie jest prawdą?Masz prawo być rozżalona i zmęczona ale pielęgniarki też są tylko ludzmi którym tez puszczają nerwy.Są obarczane pracą ponad siły bo jest ich za mało i nie są w stanie wykonać wszystkiego przy pacjentach.Sytuacja jest chora ,a gdzie jest dyrektor co zrobił żeby zmienić ten stan rzeczy.Sam jest pielęgniarzem wię wie ,że tak powiem od kuchni jak ta sprawa wygląda.Moze trzeba zatrudnić więcej personelu pomocniczego ,sprawa jest naprawdę poważna bo prędzej czy później każdy z nas lub naszych bliskich tam trafi.A tu pierdoły typu bałagan naokoło szpitala i tym się ma zajmować pan Kaszuba to jest naprawdę najważniejsze?
Wszyscy w swoich wypowiedziach podchodzą do tematu, jak pies do jeża, aby przypadkiem kogoś nie urazić. Fakty są takie, że każdy człowiek ubezpieczony płaci na Fundusz Zdrowia, w tym również na utrzymanie szpitali. Niektórzy płacili po 50 lat i więcej, aby potem, gdy są już starzy i znajdą się w szpitalu, czuć się jak przybłęda, która musi liczyć na łaskę lub niełaskę ludzi, którzy mają za to płacone, aby się nim zająć. Są Oddziały, takie jak Anestezjologia czy urazowe, gdzie każdy pacjent jest leżący, bez możliwości samoobsługi. Ta magiczna liczba 40 pacjentów do obsłużenia na innych Oddziałach, to też lekka przesada. Z tych 40 pacjentów, leżących może być połowa, reszta sama się umyje i nakarmi. Czy praca pielęgniarki (sama nazwa wskazuje na czynności, jakie są w tym zawodzie wykonywane) powinna polegać jedynie na podaniu leków i podłączeniu kroplówek? Problem niedoborów kadrowych należałoby rozpatrywać od porównania liczby zatrudnionych na podobnych oddziałach w innych szpitalach miejskich, aby mieć obiektywną skalę porównawczą. Każdy chciałby mieć komfort pracy w spokoju i wdzięczności petentów lub pacjentów. Można wyliczyć w tym miejscu setki zawodów, gdzie ludzie pracują w pocie czoła czasem więcej godzin, niż mają to zapisane w umowach o pracę, w ustawicznym stresie i pośpiechu i nie mają prawa narzekać, bo usłyszą, ilu to chętnych czeka na ich miejsce. Jakikolwiek zawód wykonywany w Ochronie Zdrowia do łatwych nie należy, ale nikt tam nie pracuje z łapanki i miał czas się zastanowić nad swoim wyborem w czasie nauki w szkole średniej czy na studiach. Ochrona Zdrowia, to szczególna branża zawodowa i bez predyspozycji osobowościowych, nie może być mowy o właściwym wykonywaniu zawodu lekarza, pielęgniarki, ratownika medycznego czy salowej. Nie każdy się do takiej pracy nadaje i może warto pomyśleć o zmianie zawodu? Możliwe, że jako księgowe, sprzedawcy czy informatycy lepiej się odnajdą? Uprzedzam ewentualne komentarze. Swoją wypowiedź opieram na wieloletnim doświadczeniu zawodowym w Służbie Zdrowia i szerokiej skali porównawczej wynikającej ze specyfiki pracy w tej sferze. Jeśli chodzi o zaniedbania sanitarne, to już ewidentnie problem Dyrekcji Szpitala, ale przecież od wymuszenia egzekwowania przepisów w tym zakresie są służby kontrolne w tym między innymi San.Epid. Gdzie był do tej pory i gdzie jest teraz?
Ale nikt nie będzie pracował za dwie osoby a wypłatę brał za jedną.
Skąd to przekonanie, że pracują za dwie osoby? Bo kiedyś tak było?Jeśli dwie pielęgniarki nie są w stanie obsłużyć w ciągu 12 godzinnego dyżuru 15-20 pacjentów, to może powinny iść na renty? Zawsze można wyjechać do pracy za granicę, jeśli się perfekt zna język(angielski nie zawsze przydatny) i zobaczyć za ile osób tam się pracuje, jak rozliczają z wykonanej pracy i ile jest czasu w ciągu dyżuru na kawkę i pogawędki.
To obsłuż tylko tych 15-20 pacjentów i zobaczymy czy będzie tak fajnie.
To Znajdź chętnych do tej pracy.
Oď znajdywania za godziwe pieniądze jest dyrektor.By chcieli wszystko za nic,a sami mają pensje aż szok
Ok z wszystkim się zgadzam, że im ciężko itd, ale czy to jest moja wina? Czy ja odpowiadam za to jakie jedna czy druga Pani ma warunki pracy? Czemu kiedy przychodzę do szpitala jako pacjent mam być traktowana jak worek treningowy? Czy ja muszę obrywac za frustracje tych pań pielęgniarek? Ludzie trochę rozsądku
Wyzysk na 100%.Może specjalnie szpital zadłużony żeby go sprywatyzować jak w Opatowie.
Może wtedy byłoby korzystniej dla pacjentów i bez robienia łaski ze strony personelu za każdy gest i życzliwy uśmiech?
