Mój 2,5-letni synek od czwartku bierze antybiotyk. Dziś dostał wysypki na brzuchu. W ulotce zostało napisane, że w przypadku wystąpienia wymienionych reakcji niepożądanych (m.in. wysypki) należy odstawić lek i skontaktować się z lekarzem. Tak też zrobiłam. Przestałam podawać lek i zadzwoniłam na pogotowie aby uzyskać choć telefoniczną poradę od lekarza. Pani dyspozytor łączyła mnie 2 razy, za każdym razem szanowna pani doktor nie odbierała telefonu. W końcu od Pani dyspozytor powiedziała, że przedstawiła pediatrze problem i że mam antybiotyku nie podawać i przyjechać z dzieckiem na pogotowie. No więc zebraliśmy się szybciutko i pojechaliśmy. W poczekalni było sporo ludzi głównie do zabiegowego, do pediatry nikogo, ale Pani doktor nie było w gabinecie. Poszłam więc do dyspozytorni i zapytałam gdzie ją można znaleźć, powiedziano mi, żeby czekać i że lekarz zaraz przyjdzie. I tak sobie czekaliśmy dobre 40 minut, za nami doszli kolejni mali pacjenci z rodzicami (wśród których była dziewczynka z ospą) a Pani doktor dalej nie było... Wysłałam męża do dyspozytorni raz jeszcze, żeby zapytał czy długo jeszcze mamy czekać. Dopiero wtedy panie tam siedzące zadzwoniły po lekarkę i ta zeszła. Ale to nie jedyny powód mojego oburzenia... Pediatra - kobieta w wieku dojrzałym już, więc jak mniemam z wieloletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi mówi do mojego (przypominam 2,5 letniego) dziecka: "Otwórz szeroko buzię bo jak nie to dostaniesz zastrzyki". Moje dziecko jest rozumne i umie otworzyć buzię bez żadnych gróźb... Co za podejście... Poradę dostałam mało odkrywczą - odstawić antybiotyk i podać wapno i obserwować dziecko a jutro przyjechać na pogotowie i niech lekarz przepisze inny antybiotyk albo iść w poniedziałek do swojej przychodni. I weź tu się człowieku nie denerwuj na Służbę Zdrowia...
a może pani doktor nie była w stanie
pewnie czekała na datek do kieszeni
tą panią doktor to juz dawno powinni zwolnić bo od dawna słychać złe opinie na jej temat i jej samopoczucia w pracy
jak można było się tak zachować? nie pojęte i to pani doktor która niesie pomoc potrzebującym i to jest pogotowie?
znam kilku ostrowieckich lekarzy, ktorzy uwarzaja sie za swiete krowy... moze jest ich wiecej?
jak ma na nazwisko ta pani.
chyba wiem o którą dr chodzi:) Niestety, jako pediatra pomyliła się z powołaniem.Jest bardzo dużo skarg na nią, ale jak widać, nic to nie daje. Podobno nie ma chętnych pediatrów do pracy na pogotowiu. Tak więc, ta pani czuje się bezkarna i niezastąpiona.
kurde niewiem czy tam jest dwie te doktorki??? bo jak tam byłem z dzieckiem z miesiąc temu to była dla nas i dla dziecka bardzo miła, kobieta około 60-ki nie pamiętam nazwiska
emeryturka czeka na panią doktor i wiek juz nie ten do leczenia chorych dzieci
anty, o tą młodszą chodzi
Może podajcie nazwisko tej lekarki, tak zeby kazdy rodzic wiedzial o kogo chodzi.
Ja rowniez nie mam milych wspomnien z pediatra na pogotowiu, ktora pelnila dyzur w Wigilie. Byla wielce oburzona nie wiadomo o co lub na kogo. W ogole nie bylo z nia rozmowy tylko jej komendy. Nasz synek ma gronkowca w oczku i poszlismy z wynikiem wymazu i gotowym antybiogranem zeby wiedziala jakie leki moze nam przepisac i oczywiscie mi sie oblecialo ze nie mam kropli w domu tylko zawracam jej glowe! To juz przechodzi ludzkie pojecie. Jak na zlosc dla niej bylo kilkoro dzieci po nas do przyjecia i podejrzewam, ze kazdy zostal potraktowany tak samo jak my.
czy ktoś z władz czuwa nad ta sytuacją moze czas zeby ta pani odeszła na emeryturę a nie łatacie dziury takimi osobami aż wstyd dla Ostrowca
Zamiast sie oburzac prosze zlozyc stosowne zawiadomienie do przelozonych Pani doktor i NFZetu
To normalna sytuacja na pogotowiu, że lekarz znika na kilkadziesiąt minut i wraca z kawą, a ludzie czekają.
rozważam taką ewentualność...
czy ktoś z władz czuwa nad tą sytuacją to wstyd dla miasta ta pani powinna już dawno być na emeryturze a nie łatacie dziury takimi lekarzami