Petro, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.Może Ty nie widzisz problemu, ale palący tak, tym bardziej gdy pracodawcy wcześniej to nie przeszkadzało. W każdej sprawie trzeba być obiektywnym.
Wydajność pracownika nie zależy od jego nałogu palenia. Ja swoją pracę wykonuję rzetelnie i terminowo, mój nałóg mi w tym nie przeszkadza. Śmiem twierdzić, że koleżanki po fachu więcej czasu traciły na kawkę i ploteczki niż ja na papieroska;)
No wiesz na luksus palenia co godzinę w pracy to i ja sobie nie pozwalałem, średnio 3 papieroski na 8 godz. Nie miałem czasu na więcej;)
Pracujący na akord też miał wybór, albo norma albo dymek;)
e halo Ty tam jedna nie ubliżaj ludziom palącym.to ,że palę, nie znaczy ,że jestem nienormalna!licz się trochę z innymi i ze słowami
Mnie zawsze przeszkadzało i od założenia firmy , czyli od 15 lat , jest u mnie zakaz palenia. Każdy doskonale o tym wiedział i nikt nie robił z tego powodu najmniejszego problemu. Ja jestem obiektywna - obiektywnie rzecz biorąc dym tytoniowy oraz palacze śmierdzą i ja nie chcę tego wąchać. Obiektywnym i naukowo potwierdzonym faktem jest to , że dym tytoniowy jest szkodliwy dla zdrowia a ja nie chcę szkodzić sobie , moim pracownikom i klientom. Przecież nie zakazuję nikomu palić u siebie w domu - nie chcę tylko by palono u mnie.
No i masz do tego prawo, zgoda. Ale czego zabrania się np. właścicielom lokali wolnego wyboru- mieć lokal dla palących, czy niepalących.
Co do twojej firmy, zasady były jasne od początku, bo sama o tym zdecydowałaś nie jakiś odgórny zakaz, inny pracodawca dawał swoim pracownikom możliwość palenia, to też jego prawo było.
Dalej uważam, że niestety nie jesteś obiektywna, a do tego obrażasz innych mówiąc, że śmierdzą, powąchaj siebie,kwiatkami też nie pachniesz.
Dla palacza jest przyjemny, dla niepalącego nie i ja to szanuje.
Podobno człowiek ma wolny wybór?
Masz wolny wybór- nie palisz.
Mam wolny wybór- palę.
Masz wolny wybór- zakazujesz palenia w swojej firmie Petro.
Nie mam wolnego wyboru- nie ma wyznaczonego miejsca gdzie mogę mojego wolnego wyboru zapalić.
W tym widzę problem, nie w tym by dymić wsród niepalących, którzy sobie tego nie życzą.
myj sie petra ,myj.muchy za waćpanną fruwają.
Ja wącham wielu palaczy z bliska - zaglądam im do ust i uwierz mi - śmierdzą - tego nie da się inaczej nazwać. Zarówno starsi panowie jak i młode kobiety. Ci eleganccy i ci mniej. I nie zabije tego "zapachu" ani guma do żucia ani dezodorant ani nawet najdroższe perfumy. Przesiąknięte jest wszystko - skóra , ubranie , włosy. A w mieszkaniu palacza - zasłonki , obicia mebli , pościel , dywany. Problem z wami palaczami jest taki , że wy po prostu tego nie czujecie , bo ten nałóg generalnie bardzo stępia zmysł węchu. I dlatego tak trudno jest wam uwierzyć , że nam niepalącym może to przeszkadzać.
Ja jestem zdrowa i używam codziennie powszechnie dostępnych środków higienicznych takich jak woda ,mydło, szampon i pasta do zębów oraz kropli perfum , więc myślę , że ani nie śmierdzę ani nie "pachnę" na kilometr:)
Jak ktoś na własne życzenie się truje - jego sprawa. Ale jak mi chucha w twarz trucizną - niech zdycha wraz ze swoją rodziną
No to trzeba było sobie wybrać inny zawód, a nie teraz narzekać, np. w zakładzie zamkniętym dla niepalących i tam im wszędzie zaglądać.
Ale ja jestem bardzo zadowolona ze swojego zawodu i lubię swoją pracę. Zresztą palaczy wyczuwa się również z dalszej odległości , wcale nie trzeba im zaglądać do ust. Rozumiem , że przykro wam to słyszeć - ale tak jest.
Ponawiam pytanie - z jakiej racji twoim zdaniem pracodawca miałby ponosić koszty związane z zaspokajaniem szkodliwego nałogu swoich pracowników czyli z urządzaniem dla nich palarni?
w pracy palę, ale wychodzę na zewnątrz - zimno mi teraz, ale jak ulga dla płuc
No i spoko - nie możesz wytrzymać , musisz zapalić - wychodzisz. Jeszcze dodam tylko , że dla mnie każdy szkodliwy nałóg to raczej sprawa wstydliwa , świadcząca o słabości nałogowca i dlatego nie rozumiem czemu większość palaczy tak się tym chwali , że pali. Ja to bym się raczej po kątach chowała...:)