To były czasy. Po kościele na piwko. Ludzie na kocykach w lesie. Pięknie było
I menelstwo okupujące codziennie ten przybytek.
Kto nie znał Krakusa niech się nie wypowiada menelstwa nie było
To prawda. Piękne miejsce i piękne czasy. Tam jest to miejsce i można by było to odworzyc.
Pamiętam dobrze,bo przeżyłam tam swój pierwszy raz
Ile lat temu istniał ten bar?
Pamiętam jak dziadek mnie tam zabierał. On pił piwko jak się bawiłem. Czasami wracam w to miejsce pospacerować.
Pamiętam trochę,ale tam była żulownia a nie bar.
Kiedyś wszystkie takie bary to były żulownie.
Pamiętam, to były piękne czasy.
Czasem obok na ławkach siedzieli pacjenci w szlafrokach.
I zarazem piękne mordobicia.
Wieczne problemy z kuflami.. Trzeba było przychodzić z własnymi naczyniami.. I piwo mocno chrzczone.. Ale miejsce miało specyficzny klimat...
Latem było wielu klientów w piżamach na trawce. Byli to pacjenci szpitala.
Całe menelstwo z czerwonych bloków tam rezydowało. Większość już zakończyła ten nędzny żywot pomiędzy Tęczową, Turystyczną i barem.