Akurat to ja facetem jestem ;))) Nie udało Ci się tym razem ;)
Gdzie napisałem, że mam męża???? Pisałem, że jestem 10 lat po ślubie, logiczne, że ślub brałem z kobietą ;)
A DEKORACJE...KOSCIOLA ..... JAK CHCESZ PODAM CI NAMIARY
O właśnie tez zauważyłam, ze tego brakuje i chciałam napisać, a tak poza tym to czy planujecie tzw. wiejski stół i jeśli tak, to czy lokal od razu gwarantuje, czy w sami. Fajnym pomysłem są takie zimne ognie, poustawiane przed lokalem na drodze, którą idzie para młoda i zapalone, kiedy podjedziecie, ale to wiadomo, jak ktoś chce. ja bm jeszcze radziła pomyśleć o jakichś pierdółkach pamiątkowych do wgrania dla gości w konkursach oczepinowch, bo ta wódka, to porażka. Buziaki;-*
Nie podniecaj się tak bo stajesz na głowie a i tak większość gości Ci dupę obrobi i zdziwi Cie że będzie to akurat najbliższa rodzina,gościom przeszkadza np. to że orkiestra za cicho mówiła i że księdza nie było słychać w kościele i że moja sukienka miała dekold i że do wszystkich gości nie jeździliśmy z płytą z wesela bo im się wydaję że każdy z ok 150 osób jest wyjątkowy,a najbardziej wyjątkowi są Ci co dają puste koperty :P A co do usadzenia gości to tylko snoby nie umieją się odnaleźć i bawić na weselu.
to współczuję rodziny i gości! Jakbym miała taką rodzinkę to wolałabym wcale wesela nie robić!
A już po weselu jesteś? Ja byłam tego samego zdania jak ktoś mi takie rzeczy opowiadał ale z rodziną ładnie się tylko na zdjęciach wychodzi i to nie zawsze...młodzi byli zadowoleni koleżanki,koledzy i kuzynostwo ale najbardziej marudzili Ci co nie mogli pić alkoholu lub podstarzałe pryki ;)
tak, już po;-) Pustych kopert nie dostałam;-) Ci co marudzili, ostatecznie nie przyszli...i dobrze:P Przyszli Ci , którzy naprawdę chcieli i świetnie się bawili:D
No to chwal swoich gości :) albo nie było osób które by Ci doniosły o takich plotkach, rodzina mojego męża tak się zachowywała a donosiła nam o tym teściowa. Chrzestna mojego męża potrafiła podejść do mnie i zapytać skad mamy bimber ja jej odpowiedziałam a ona poklepała mnie bezczelnie po plecach i powiedziała " no to chociaż to wam się udało " he he a teraz jej córka wypisuje do nas skąd mieliśmy tort,samochód,żeby załatwić jej bimber bo w przyszłym roku wychodzi za mąż :) to się nazywa mieć tupet. Ale najważniejsze że nam się podobało.
to chyba widać po gościach...jak się super bawią i nie trzeba ich na siłę zza stołu wyciągać to ok. Najgorsi są tacy, którzy tylko siedzą i obserwują, nie udzielają się...
Tak to sobie czytam i zastanawiam się po co to wszystko ?? w czerwcu bierzemy ślub potem jest przyjęcie weselne ale ja jakoś nie czuję tego ciśnienia "bo wszystko musi być najlepsze najpiękniejsze, bo co ludzie powiedzą". Ludzie najważniejsze w tym wszystkim jest jedno - zawarcie związku małżeńskiego - podstawowej komórki społecznej. Jeśli dla kogoś ważna jest bryka, wystrój kościoła to wg mnie chyba się trochę pogubił. Tego dnia liczy się moja przyszła żona i ja a jeśli ktoś ma przyjść na mój ślub tylko po to żeby potem zjeść wypić i zaszaleć to jakoś gubi istotę tego szczególnego dnia.
Szkoda, że mało osób, które myślą tak, jak Ty. A często spotykam się raczej z problemem przyszłej pary młodej typu " żeby tort był lepszy niż na weselu jedynaczki cioci Jadzi" itp. A człowiek ginie w tych szczegółach, zapomina, po co to wszystko. Przed moim ślubem też dałam się wmanewrować rodzinie w ten ślubny kołowrotek. Tort, zimne ognie, rosół czy zupa serowa, która kosmetyczka, jaki kolor kwiatów w wiązance itp., a ja i narzeczony gdzieś na samym końcu. A po ślubie ogromne zmęczenie i ulga, że mamy "to" już za sobą...
"często spotykam się raczej z problemem przyszłej pary młodej ...." - w jakich okolicznościach ?
Może to jakoś dziwnie zabrzmialo - więc tłumaczę się;) - spora część moich bliskich znajomych dopiero planuje swoje śluby, część już organizuje swoje uroczystości. A że ja już "po", to często zwracają się do mnie po rady itp. I wtedy właśnie często słyszę przykładowo: - " u koleżanki X, była taka super fontanna z czekoladą, my też musimy taką mieć, ale większą i w bardziej widocznym miejscu ustawioną" albo "koleżanka Y to sukienke w Cymbeline kupiła, to ja nie bedę w ślubnej z komisu, trzeba do Krakowa albo Warszawy jechać ". To tylko przykłady, może głupie, chodzi mi o to, że podczas takich rozmów często padają zwroty "musimy", "trzeba", "wypada" itd. Trzeba zrobić to czy tamto, musimy zorganizować to czy tamto, wypada zaprosić tego czy tamtego. I człowiek zestresowany tymi wszystkimi "trzeba", "wypada", zapomina, że to przecież najwazniejszy dzień w jego życiu, bo poslubia ukochaną osobę. Martwi się , czy wszystko bedzie zgodne z tymi niepisanymi zasadami;), aż czasem jest zbyt pochłonięty menu czy wystrojem sali, by tak zwyczajnie cieszyć się, że jego ukochana osoba zostanie wkrotce jego mężem/żoną...
Uważam tak samo. Ja będę miał naprawdę skromne przyjęcie dla najbliższej rodziny, do ślubu jedziemy własnym samochodem, muzykę mamy własną i więcej do szczęścia nam nie potrzeba:) Alkoholu nie będzie, bo to NASZE przyjęcie i robimy je tak jak nam się podoba:) I masz rację w tym dniu liczy się tylko nasz współmałżonek:)
Ja nie mówię że nie będzie wynajętego auta bo będzie ale nie jakieś cudaczne za 500zł czy więcej, wesele też będzie ale nie duże, alkohol będzie - nie w tym rzecz. Chodziło mi o to nakręcanie się bo jeszcze to trzeba załatwić/kupić/mieć - NIE !!! NIC nie musimy !!! Chcemy to będziemy mieć a jak wujkowi/cioci/babci się nie podoba to ich problem. My np rezygnujemy z kamerzysty. Po co mi oglądać gości wcinających schabowego i sztucznie zachowujących się "bo kamera". Wierzę, że samego ślubu i tak nie zapomnimy aż do śmierci i żadne nagranie nie jest mi potrzebne. Dekoracja kościoła - też nie robimy - to jest galeria handlowa czy dom Boży ? Każdy niech robi wg swojego uznania, pamiętajcie jednak o istocie ślubu a nie o całej tej otoczce.