A gdzie Zenka mąkę kupujesz ? Nie dość że pszenica jest najbardzie zmodyfikowaną rosliną na świecie bo nie pamiętam ale coś około 50 razy była modyfikowana to jeszcze leją na potęge glifosatem żeby więcej zebrać. Polecam z żytniej eko albo z kaszy gryczanej chleb, ja nie mam czasu to kupuję z denkowa. Mam nadzieje że bez kaczych piór. Jakbym piekł to ze starych odmian pszenicy np..płaskurka. Kupisz w bio babalscy, tadeusz rolnik, i chyba kaszarnia kamienne. Wszystko w necie.
albo ożenie sie z Zenką :)
nie koniecznie z ludzkich może być tez z kaczych piór co jest bardziej prawdopodobne, czytałem taki artykuł o bułkach
Znowu stańczyk wioskowy głupek nadaje sam nie wie o czym pisze
o widzę że poznałeś nowe słowo głupek
https://www.fakt.pl/pieniadze/zakupy/jemy-chleb-z-siersci-i-pior-co-dodaja-do-pieczywa/044tft5
Strona: "Nasze Lasy"
Lasy Państwowe czy Monopolista?
"Nasze" - czyli czyje?!
Ostatnie ustalenia związane z działalnością "Lasów Państwowych." - Państwowych jedynie z nazwy
1. Pozyskanie drewna w Polsce gwałtownie rośnie.
2. Powierzchnia zrębów zupełnych gwałtownie rośnie.
3. Liczba tworzonych rezerwatów przyrody gwałtownie spada.
4. Powierzchnia zalesień gwałtownie spada.
5. Lasy Państwowe odmawiają Polakom informacji o planowanych wycinkach.
Źródłem danych jest dokumentacja samego LP i dane jednostek podległych Ministerstwa Środowiska."
https://www.facebook.com/1034466646628653/posts/3350124278396200/
Nie dajcie się truć ! Nie kupować produktów, jedzenia, kosmetyków z dwutlenkiem tytanu rakotworczym.
biel tytanowa
Titanium Dioxide
Cl77891
E171
głupkiem to ty jestes debilu Bo za dużo już masz NAPCHANE tego chlebka zdrowego!módl sie o zdrowie bo o rozum już jest za pózno! Antyb.tyle lat ci pisze o tym a ty znowu swoje!Stanczyk wie o czym pisze tylko ty jestes cienki jak komara kuta..k! pampersa niech ci mamusia założy i spać!
Jarosław Pinkas, podejrzany o korupcję trafi do aresztu na trzy miesiące - zadecydował w łódzki sąd rejonowy.
Tak było w roku 2008, dziś ta osoba jako główny inspektor sanitarny, otrzymała od "polskiego" rządu władze absolutną nad naszymi dziećmi i waszym biznesem gastronomicznym i spożywczym.
Szkoda że się nie da edytować tytułu wątku bo pis już niszczy SZYBKO kraj.
Prezydent podpisał ustawę o zmianie ustawy Prawa o ustroju sądów i ustawie o Sądzie Najwyższym. Za chwilę światło dzienne ujrzy raport Departamentu Stanu w sprawie restytucji mienia pożydowskiego w Polsce, opracowany na podstawie ustawy 447.
KRAJ !!! POLSKA TO JEDEN WIELKI SKARBIEC BOGACTW. NASZA ZIEMIA KRYJE CAŁĄ TABLICĘ MENDELEJEWA !!!
Nasza ziemia kryje ropę, węgiel, gaz, wody gorące, złoto, srebro, miedź, uran, rudy polimetaliczne metali rzadkich (tytanu, renu, molibdenu, wanadu, wolframu, selenu) oraz mnóstwo innych. WIEDZA O TYM JEST TAK CENNA, ŻE JEST UKRYWANA PRZED POLAKAMI !!! A RZĄDZĄCY POLSKĄ O TYM WIEDZĄ OD DZIESIĄTEK LAT, OBECNY RZĄD TAKŻE !!!
Polska posiada w swoich zasobach naturalnych całą tablicę Mendelejewa. Niektóre ze złóż surowców są gigantyczne i jedyne w swoim rodzaju i wcale nie o łupkach mowa…
Niestety rządzący planują raczej sprzedaż polskich przedsiębiorstw strategicznych zagranicznym podmiotom, sprzedaż koncesji na wydobycia, sprzedaż złóż a nie ich eksploatację…
A potencjalnie jesteśmy bogaczami!
Suwalskie złoża warte więcej niż złoto całego świata…
Debatę na temat kopalni rud polimetalicznych w Szurpiłach k. Suwałk w ramach dyskusji nad strategią dla tzw. Ściany Wschodniej proponuje Jerzy Ząbkiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Samorządna Suwalszczyzna. – Pospierajmy się na argumenty, a nie wyobrażenia – przekonuje przewodniczący.
Jak bumerang powraca (przynajmniej w kręgach naukowców oraz mieszkańców Suwalszczyzny) w ostatnich miesiącach sprawa złóż polimetalicznych na Suwalszczyźnie. Spierają się ze sobą zwolennicy i przeciwnicy ich wydobywania. Jedni widzą wielką szansę gospodarczą nie tylko Polski północno-wschodniej, ale całej Rzeczypospolitej. Inni snują księżycowy krajobraz, gdyby nie daj Bóg – ktoś odważył się wbić kilof w piękną ziemię suwalską.
Wielkie złoża złota na dolnym śląsku !!!
Gdyby na poważnie dobrać się do złóż złota w Polsce, moglibyśmy liczyć nawet na 350 ton. Trzykrotnie więcej niż wynoszą obecne rezerwy Narodowego Banku Polskiego. Czy po gorączce poszukiwań gazu łupkowego czeka nas gorączka złota?
Amarante Investment z Krakowa wystąpiła w lutym o 7 koncesji poszukiwawczych. Jedna z nich z nich dotyczy okolic Lubania i Wlenia koło Lwówka Śląskiego na Dolnym Śląsku. W piaskach i żwirach okolicznych potoków już od wieków płukano tzw. złoto okruchowe. Według danych Państwowego Instytutu Geologicznego z 2010 roku zasoby złota w osadach doliny rzeki Bóbr szacuje się na 2,5 tony. Jeśli Amerykanie je znajdą, czekać będzie ich walka o kolejną koncesję na wydobycie, a potem ustalenie szczegółów ewentualnych rozliczeń.
– Cały obszar Gór Kaczawskich jest obszarem perspektywicznym dla złota i powinien być przedmiotem nowoczesnych prac poszukiwawczych – mówi naTemat profesor Stanisław Mikulski z Państwowego Instytutu Geologicznego. Mikulski i inni geolodzy szacują, że w kilkunastu podobnych, najbardziej perspektywicznych rejonach poszukiwań złota, znajduje się około 350 ton kruszcu. To złoto, o którym wiemy, że na pewno jest, ale trudno oszacować opłacalność jego wydobycia.
Złoci chłopcy z Nowego Jorku
Kim są amerykanie chcący sięgnąć po polskie złoto? Amarante Investments to polska spółka grupy Electrum. Jej udziałowcem jest Thomas Kaplan, miliarder z Nowego Jorku inwestujący w poszukiwania cennych metali w Ameryce Północnej, Afryce i Europie Wschodniej. Przedstawiciele spółki nie chcieli jednak rozmawiać o koncesjach. Od 5 lat interesują się polskimi złożami miedzi i srebra oraz innych metali – jednak bez specjalnych sukcesów.
To, co najbardziej rozpala wyobraźnię poszukiwaczy to historyczne doniesienia o wydobyciu dużych ilości złota, porzuceniu nierentownych kopalni i następnie dużych znaleziskach amatorów na terenie Polski. Jak w 2008 roku gdy, środowiskiem poszukiwaczy złota wstrząsnęła wiadomość o znalezieniu dużych samorodków złota o wadze: 57, 11,5 i 4 gram. Miały zostać znalezione przez poszukiwaczy militariów w żwirach nad doliną Kaczawy.
Duże powiększenie samorodków złota wypłukanych z potoku w okolicach miasteczka Wleń na Dolnym Śląsku.
Duże powiększenie samorodków złota wypłukanych z potoku w okolicach miasteczka Wleń na Dolnym Śląsku.•fot. serwis Goldcentrum.pl
Pocieszenie górnika
Rewelacją dla amerykańskich poszukiwaczy złota może się okazać złoże położone na południe od Wlenia. Około 100 ton złota to potencjalne zasoby rejonu Klecza-Radomice-Nielestno. Już 100 lat temu wydobywano tam złoto idąc tropem żył kwarcowych. Znaleziono je ponieważ kilka miało ujścia na powierzchni ziemi. Pojedyncze żyły o długości kilkuset metrów zawierały od kilkudziesięciu do kilkuset kilogramów złota.
„Pocieszenie górnika” to nazwa żyły złota ciągnącej się przez 2 kilometry na głębokości 200 metrów. Ma 25 cm grubości i według szacunków ekspertów może zawierać 364 kg kruszcu. Z kolei najbardziej bogata w złoto jest „Wanda”: ma 320 metrów długości, 14 centymetrów grubości, a szacowana zawartość cennego metalu to od 544 do 800 kg.
Jak twierdzą eksperci PIG, przedłużenie istniejących żył o kilkaset metrów i znalezienie 5 nowych dodałoby do złotego bilansu tego rejonu około 100 ton kruszcu. Tak naprawdę żyły złota rzadko mają swoje ujście na powierzchni. Prawdziwe skarby mogą się więc wciąż kryć pod skałami. Aby do nich dotrzeć, należy wykonać serię wierceń na głębokość 100-300 metrów. Dopiero taka inwestycja da odpowiedź ile złota kryje się w Radomicach.
Złoty stok jeszcze zabłyśnie
Zdanie o potrzebie przeprowadzenia nowoczesnych badań geolodzy powtarzają jak mantrę. Bo złota przyszłość może czekać miejsca już dawno opuszczone przez górników. Takie jak kopalnia Złoty Stok, zamknięta w 1960 roku. Wydobywano tam głównie rudę arsenu, ale wraz z nim występowało złoto - 2,8 grama na tonę urobku. Wydobyto stamtąd 14,5 tony złota, ale według szacunków pozostało jeszcze 2,5 tony.
Kiedy w ostatnich latach ceny złota biły rekordy, już kilka zagranicznych firm rozważało wznowienie biznesu. Problemem jest małe zapotrzebowanie na arsen, który jest wykorzystywany do produkcji półprzewodników, szkła oraz w garbarstwie. Dodatkowo, wydobycie złota wraz z metalem mogącym toksycznie skazić środowisko byłoby kłopotliwe dla inwestora.
– Badania w latach 90-tych dawały szanse na znalezienie równie bogatych w złoto terenów na północ i południe od kopalni. Odkryto szereg pojedynczych punktów z mineralizacją arsenową zawierającą złoto – twierdzi prof. Stanisław Mikulski. Dodaje, że opłacalne do przerobienia i odzysku złota są składowiska odpadów ze starych hut arsenu działających przed laty w okolicy. Mogą zawierać nawet półtorej tony złota.
Złoto na przyszłość
Największym polskim producentem złota jest KGHM, który odzyskuje metal z rudy miedzi. Roczna produkcja to około 500 kilogramów o wartości ok. 18 mln dolarów. Przy kilkuset tonach wydobywanych w USA, Chinach, Rosji i Kanadzie to drobniaki, ale i po nie warto się schylić.
350 ton złota w polskich zasobach, które szacują geolodzy, to trzykrotnie więcej niż wynoszą rezerwy Narodowego Banku Polskiego. Jeśli będziemy wiedzieć dokładniej ile go jest i gdzie leży, to będzie ono taką samą lokatą jak to realne złoto NBP zdeponowane w skarbcu banku w Londynie. A wydobyć można je w czasach kiedy podrożeje…
Droższe od złota
W ciągu trwających 40 lat badań geologicznych odkryto na Suwalszczyźnie niemal całą tablicę Mendelejewa. W Krzemiance i Udrynie, na głębokości 850 do 2,3 tys. metrów pod ziemią, zalega 1,5 mld ton rud polimetalicznych! Jest tu ok. 50 mln ton tytanu niezbędnego do produkcji samolotów, okrętów podwodnych i statków kosmicznych. Jest też wanad – jeden z najtrwalszych metali, a także anotrozyt – magmowa skała głębinowa, cenny materiał budowlany, kamienie półszlachetne. Wszystko to jest warte (licząc po cenach rynkowych) z 355 mld USD! A niezależny ekspert Stanisław Palka uważa, że „… zasoby ok. 30 pierwiastków tam występujących liczone od spągu złoża warte są biliony dolarów. Najprostsza konkluzja brzmi: suwalskie złoża są warte więcej niż złoto całego świata…”.
http://gigawat.info/archiwum/article/articleview/1404/1/94.html
Wildhorse Energy będzie szukać uranu w Sudetach
Ministerstwo Ochrony Środowiska pozwoliło australijskiej firmie wydobywczej Wildhorse Energy na poszukiwania uranu w Sudetach. Prace mogą się rozpocząć już za kilka dni.
Wydobycie uranu rozpoczęli Niemcy dziesięć lat przed II wojną światową w Kowarach w Sudetach. Do swoich laboratoriów mieli wtedy wywieźć około 10 ton rudy uranowej. Do 1942 roku Niemcy wydobyli ponad 70 ton rudy.
W 1947 roku w okolice Kowar przyjechali Rosjanie. Zaledwie cztery lata później w zarządzanych przez nich kopalniach pracowało już kilka tysięcy robotników (w tym więźniowie). Cały przemysł wydobywczy, choć znajdował się w Polsce, był zarządzany i podporządkowany Rosjanom. Badania prowadzili specjaliści – geolodzy z ZSRR, nadzór nad kopalniami należał do radzieckiego wojska, a wszystko, co w nich wydobyto, bez wyjątku wysyłano na wschód.
Polaków dopuszczono do badań dopiero pod sam koniec lat 50. XX wieku – 13 lat po rozpoczęciu eksploatacji złóż. Pierwsi byli specjaliści z warszawskiego Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG). Kilka lat później pojawili się tam fizycy z Instytutu Badań Jądrowych z Warszawy. Ci ostatni opracowywali wtedy różne strategie rozwoju w Polsce energetyki jądrowej. Wydobycie, oczyszczanie i wstępne wzbogacanie uranu w Sudetach zakończyło się w 1973 roku. Działało tam osiem kopalń, z czego trzy zlokalizowane były w Kowarach. W sumie wydobyto i wywieziono do ZSRR około 700 ton metalicznego uranu (inne źródła podają 850 ton). To bardzo mało, zaledwie 0,7 proc tego, co wydobyto w Czechosłowacji. Jedno ze źródeł podaje, że polski uran stanowił tylko 0,25 proc. całego uranu wydobytego we wszystkich (za wyjątkiem Bułgarii) krajach bloku wschodniego.
Czy polskie złoża opłaca się eksploatować? Rosjanie zaprzestali wydobycia z powodów ekonomicznych, ale to wcale nie musi oznaczać, że polskie złoża były wtedy nierentowne. Może Rosjanie odkryli wtedy w ZSRR bogatsze w surowiec złoża? W takim wypadku te mniej opłacalne – polskie – po prostu zostawiono. Nawet jednak zakładając, że w latach 60. i 70. wydobycie uranu w Sudetach przynosiło straty, nie musi tak być dzisiaj. Technologie związane z przemysłem wydobywczym tanieją, a uran drożeje. Jeszcze 40 lat temu funt surowca (0,45 kg) kosztował około 7 dol., dzisiaj około 130 dol. Ceny tego surowca zaczęły gwałtownie rosnąć dwa-trzy lata temu, eksperci spodziewają się, że będą rosły nadal.
http://www.nbi.com.pl/aktualnosc-2007-wildhorse-energy-bedzie-szukac-uranu-w-sudetach/
Ministerstwo Środowiska i Państwowy Instytut Geologiczny interesują się złożami uranu w Polsce północnej. To co jeszcze niedawno wydawałoby się fantastyką, obecnie nabiera coraz bardziej konkretnych kształtów. A wszystko przez atomowe plany rządu, który chce, by do 2020 roku powstała w Polsce przynajmniej jedna elektrownia jądrowa. Niewykluczone, że stanie ona w okolicach Żarnowca, a uran wydobywany będzie m.in. na Mierzei Wiślanej.
Mierzeja Wiślana oraz tereny położone do około 100 km na południe od niej to obiecujące złoża uranu. Naukowcy szacują, że ich zawartość na obszarze tzw. Syneklizy (dawne obniżenie starej powierzchni ziemi) Perybałtyckiej dla Krynicy Morskiej i Ptaszkowa – Pasłęka wynosi do 2500 ton uranu. Na zasoby te natrafiono w latach 70. ubiegłego stulecia.
http://gdansk.naszemiasto.pl/archiwum/2041254,mierzeja-wislana-zaglebiem-uranowym-polskie-zloza-uranu-pod,id,t.html
Na Dolnym Śląsku zalegają największe w Europie, a być może i na świecie pokłady węgla brunatnego. Rząd nie może się zdecydować, co z nimi zrobić.
Złoża Legnica odkryto w latach 50. przy okazji poszukiwań i dokumentowania złóż miedzi. Znajduje się tu pięć pól eksploatacyjnych: Legnica-Zachód, Legnica-Wschód, Legnica-Północ, Ścinawa i Ruja.
Prof. Jerzy Bednarczyk z Instytutu Górnictwa Odkrywkowego “Poltegor”:
- To największe złoża w Europie, a być może i na świecie. Ich wielkość oceniamy na 35 mld ton, w tym 15 mld może być eksploatowanych. Zasoby Bełchatowa, przy największej polskiej elektrowni, to ok. 2 mld ton. Dolnośląskie zalegają na głębokości ok. 200 m, czyli podobnej jak w Bełchatowie. Poza tym legnickie złoża są znacznie lepsze jakościowo niż bełchatowskie. To żyła złota, którą wreszcie trzeba zabezpieczyć i następnie rozpocząć wydobywać. Przy optymalnym wydobyciu rocznie można uzyskać aż 29 TWh energii.
http://www.komitetlegnica.agh.edu.pl/aktualnosci/artykuly/1.htm
Najbogatsze złoże złota w Europie znajduje się w Polsce.
Niestety, u jubilera jeszcze długo nie będzie można kupić biżuterii z kruszcu spoczywającego pod ziemią na Dolnym Śląsku. Co gorsza, w tym roku prezenty ze złota są znacznie droższe niż w zeszłym. Wszystkiemu winne niepewne czasy.
Zespół geologów pod kierownictwem prof. Stanisława Speczika (dziś prezesa KGHM) odkrył złoże złota w rejonie kopalni Polkowice-Sieroszowice, należącej do miedziowego koncernu. Jego zasobność specjaliści oceniają na ponad 80 ton. To europejski rekord.
- Zasoby występują wraz z platynowcami poniżej horyzontu miedzionośnego, głęboko pod powierzchnią. Jest to najbogatsze złoże na naszym kontynencie, ale nie jest jeszcze eksploatowane – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM. Sięgnięcie do skarbów ziemi nie jest jednak łatwe. Wydobywanie złota z dużej głębokości jest po prostu drogie. (…)
W Polsce żółty kruszec występuje głównie w Sudetach i Karkonoszach. Do najbardziej znanych od wieków ośrodków górnictwa należą: Złotoryja, Lwówek Śląski, Legnickie Pole, Złoty Stok i Głuchołazy. Na złoto natrafiono również w rejonie Tatr, Pienin oraz Gór Świętokrzyskich. W 1996 r. na Dolnym Śląsku wytyczono 33 działki złotonośne (każda ma ok. 96 km kw).
Pierwsze koncesje na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż złota otrzymały koncerny górnicze z Irlandii, Australii i Ameryki Północnej.
http://www.komitetlegnica.agh.edu.pl/aktualnosci/artykuly/1.htmb
http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Polsce-znajduja-sie-najbogatsze-zloza-zlota-w-Europie-582652.html
Polskie głowy nie od parady
KGHM Polska Miedź S.A. odnotował kolejny sukces. Oto jego spółka KGHM Metale uruchomiła pilotażową produkcję renu. Ten niezwykle rzadko występujący w przyrodzie pierwiastek odzyskiwany jest z odpadów powstających podczas przeróbki rud miedzi. Jest go tak dużo, że Polska od razu stanie się czołowym producentem w skali światowej.
Technologię do otrzymywania renu posiadali Kanadyjczycy. Była ona zbyt droga, by można było ją zastosować w Polskiej Miedzi. Sytuacja stała się wyzwaniem dla naukowców i techników. Prof. Bogusława Trzebiatowska z Uniwersytetu Wrocławskiego opracowała technologię odzyskiwania renu z roztworu płuczkowego kwasu siarkowego. Lubińskich specjalistów wsparli naukowcy z gliwickiego Instytutu Metali Nieżelaznych.
Polska metoda jest bardzo tania i nie wymaga budowy ogromnych, kosztownych instalacji. Ta, uruchomiona w Legnicy, kosztowała jedynie… 450 tys. zł. Do rozpoczęcia pełnej produkcji trzeba jeszcze rozbudować linię produkcyjną. Ryszard Chamer, członek kierownictwa KGHM “Metale”, twierdzi, że będzie można dzięki temu produkować ok. 4 tony renu rocznie. To wcale niemało, jako że w całym świecie wytwarza się rocznie około 40 ton renu.
Technologia opracowana wspólnie z gliwickim instytutem spożytkowuje najnowsze zdobycze nauki molekularnej. Opiera się o tzw. jonity, które jedne pierwiastki zatrzymują, a inne przepuszczają. Przez różne zabiegi chemiczne doprowadza się roztwór do nadrenianu amonu, a później poprzez redukcję wodorem i spiekanie próżniowe, pozyskuje się ren metaliczny. Jest to jeden z najrzadszych pierwiastków na ziemi. Ale ma też i nadzwyczajne właściwości. Topi się w temperaturze 3180 stopni C, a wrze przy 5600 stopniach. Stosuje się go w przemyśle lotniczym i razem z molibdenem oraz wolframem – do produkcji termopar. Prawie 80 proc. światowej produkcji renu znajduje zastosowanie przy wytwarzaniu katalizatorów platynowo-renowych do produkcji benzyn bezołowiowych. Stąd zapotrzebowanie na ren będzie rosło.
Jest zatem szansa, że ren już wkrótce stanie się sztandarowym produktem Polskiej Miedzi. Gdy tylko poszło w świat, że KGHM uruchamia produkcję, to posypały się jak z rękawa pierwsze zamówienia. Wiadomo, że w grę wchodzą spore pieniądze, bo kilogram renu kosztuje tyle co tona miedzi – około 1500 dol. Jeśli zatem spółka będzie produkować 4 tony rocznie, to wartość renu sięgnie ponad 6 mln dol. A to wielkość, o którą warto się bić. Zwłaszcza że w Europie będziemy praktycznie jedynym producentem tego metalu.
http://www.kghm.com.pl/index.dhtml?id=626&module=articles
Dzięki złożom molibdenu Polska może się stać partnerem producentów rakiet
Ryszard Chachulski, starosta powiatu myszkowskiego, żyje na granicy dwóch światów. Gdy wygląda z okna ratusza, widzi setki snujących się bezrobotnych, sierot po upadłych ostatnio czterech dużych zakładach pracy. Jednocześnie kilkaset metrów pod fundamentami ratusza zalega skarb, który może odmienić los jego powiatu. Ten skarb to złoża molibdenu i wolframu (jednych z najbardziej poszukiwanych na świecie metali), największe w Europie, jedne z największych na świecie – zapewniają geolodzy z Państwowego Instytutu Geologii.
Ze stopów molibdenu i wolframu wytwarza się elementy reaktorów jądrowych, rakiet (w tym kosmicznych), najnowocześniejszych pocisków, samolotów. Przetwórstwo tych metali to elita światowego przemysłu metalurgicznego. Złożom molibdenu towarzyszy ponadto złoto, srebro i selen. Niewiele jest miejsc na świecie, gdzie nagromadziło się tyle rud cennych metali, ile pod Myszkowem – oceniają eksperci z PIG. Dzięki myszkowskiemu skarbowi Polska może się stać znaczącym partnerem i dostawcą surowców dla największych europejskich producentów zaawansowanych technologii. Molibdenem spod ratusza starosty Chachulskiego zainteresował się już niemiecki koncern Thyssen Krupp, światowy potentat w branży metalurgicznej.
Wszędzie molibden
Na głębokości 400 metrów między Myszkowem, Koziegłowami i Masłowem zalegają pokłady miedzi, a 800 metrów pod ziemią występuje molibden i wolfram – tłumaczy starosta Chachulski. Według wstępnych szacunków Biura Projektów Metali Nieżelaznych Birtomet, zasoby myszkowskiego złoża sięgają 80 mln ton. Oznacza to, że gdyby zbudować kopalnię wydobywającą rocznie 4 mln ton wszystkich występujących tu rud, wystarczyłoby ich na 20 lat. Najlepiej rozpoznane są okolice Myszkowa. Wykonano tam prawie 30 odwiertów.
- Rudy molibdenowo-wolframowe mogą występować od Lublińca na Wyżynie Wieluńskiej aż po Kraków, i niewykluczone, że są tam o wiele bogatsze złoża niż pod Myszkowem – twierdzi dr Albin Zdanowski, dyrektor górnośląskiego oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego. Surowca może wystarczyć nawet na sto lat.
http://www.wprost.pl/ar/14023/Kosmiczny-skarb/?O=14023&pg=0
http://www.mpolska24.pl/post/6148/potencjalnie-jestesmy-bogaczami
Polskie zasoby gazu, węgla i ropy. Węgla wystarczy nam na 500-1000 lat, gazu na kilkaset, ropy to także steki lat. Według prof. Sokołowskiego, prof. Ryszarda Kozłowskiego to 4000 mld ton. Prof. R. Kozłowski potwierdza, iż te wysokie szacunki zasobów ropy, można odnaleźć także w MIT czyli Massachusetts Institute of Technology w USA. Przy czym Arabia Saudyjska szacuje swoje zasoby na około 200 mld ton. Wiedza o tych zasobach znana i ukrywana jest od kilkudziesięciu lat.
:https://www.facebook.com/PolskaGeotermalnaAsocjacja/photos/pb.456512664367152.-2207520000.1421411566./909742552377492/?type=3&theater
Polskie zasoby geotermalne (wody gorące).
Prof. dr hab. inż Jacek Zimny opowiada o Prof. Julianie Sokołowskim i polskich zasobach energetycznych w tym geotermalnych.
- To on po raz pierwszy opublikował w swych pracach z zakresu geologii, geosynoptyki i geotermii ojciec polskiej energetyki geotermalnej, wybitny uczony i Polak, profesor Julian Sokołowski. Profesor miał pełną wiedzę o stanie polskiej energetyki, był wieloletnim członkiem Parlamentarnego Zespołu ds. Restrukturyzacji Energetyki (w skład którego profesor Ryszard Henryk Kozłowski oraz ja wchodziliśmy
również), miał pełne rozeznanie co do zasobów kopalin Polski (węgla, ropy, gazu), a także jako założyciel i wieloletni przewodniczący Polskiej Geotermalnej Asocjacji był najlepszym specjalistą w zakresie złożowej geologii Polski, a szczególnie zasobów geotermicznych. Wspólnie z żoną i zespołem profesor Sokołowski zbudował teoretyczne i praktyczne fundamenty pod rozwój geotermii i eksploatację na dużą skalę ogromnych zasobów geotermicznej energii Ziemi pod Polską. Razem z profesorem dla potrzeb Sejmu RP i rządu premiera Buzka opracowaliśmy bilans zasobów energetycznych Polski w przeliczeniu na jednostkę energii, z którego
wynika, iż węgla kamiennego mamy na 500-1000 lat brunatnego na 2000 lat, zaś gazu złóż konwencjonalnych, rozpoznanego i udokumentowanego - na 100 lat (wg potrzeb z 2005 roku z pominięciem zasobów gazu łupkowego). Według prof. Sokołowskiego, prof. Ryszarda Kozłowskiego to 4000 mld ton. Prof. R. Kozłowski potwierdza, iż te wysokie szacunki zasobów ropy, można odnaleźć także w MIT czyli Massachusetts Institute of Technology w USA. Przy czym Arabia Saudyjska szacuje swoje zasoby na około 200 mld ton. Przy szacunkowych zasobach w granicach 4000 mld ton ilość ta wystarczy proporcjonalnie na dużo, dużo dłużej. Bilans energetyczny zasobów odnawialnych jest jeszcze większy. W uszeregowaniu i kolejności największe i niewyczerpywalne nasze bogactwo narodowe to geotermia, której zasoby rzeczywiste znajdują się pod powierzchnią przeszło 80% obszaru Polski. Są one największe w Europie w stosunku do powierzchni państwa i liczby mieszkańców i wynoszą ponad 625 000 PJ, co stanowi przeszło 150 razy więcej niż nasze roczne potrzeby energetyczne. To dotyczy wnętrza Ziemi tylko do głębokości 3000 m. Mamy rozpoznane i udokumentowane zasoby do głębokości 5000 m oraz 7000 m (zgodnie z metodologią i wymaganiami UE), co stanowi wręcz astronomiczną ilość energii do wykorzystania w XXI wieku i potem.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.795147937170288.1073741835.456512664367152&type=3
Mapa geotermalna https://www.facebook.com/PolskaGeotermalnaAsocjacja/photos/a.878104448874636.1073741841.456512664367152/795147980503617/?type=3&theater
Podsumujmy zasoby konwencjonalne energetyczne kraju.
Polskie zasoby węgla kamiennego wystarczą nam na 1000 lat a brunatnego nawet na 2000 lat.
Nasze zasoby ropy naftowej to około 300 mln ton zaspokajają nasze zapotrzebowanie na 15-20 lat.Według prof. Sokołowskiego, prof. Ryszarda Kozłowskiego to 4000 mld ton. Prof. R. Kozłowski potwierdza, iż te wysokie szacunki zasobów ropy, można odnaleźć także w MIT czyli Massachusetts Institute of Technology w USA. Przy czym Arabia Saudyjska szacuje swoje zasoby na około 200 mld ton.
Kraj posiada ogromne zasoby gazu konwencjonalnego (1,5 bln m3) którego nie potrzebujwmy kupować od nikogo przez przynamniej 100 lat.
Gaz łupkowy to kolejne nasze bogactwo, jego zasoby szacowane są na 1,5 - 5,5 bln m3 i wystarczą nam na od 100 do 350 lat.
Komuna wróciła https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/to-jest-masakra-coś-niebywałego-kukiz-ostro-o-pis/ar-BB100T9q?MSCC=1581744653&ocid=spartandhp