Bicie żony to czyn o niskiej szkodliwości społecznej, jeśli bijącym jest poseł PiS
Na Zachodzie przeprowadzono badania, które wskazują jednoznaczne, że statystycznie najwięcej przemocy jest w związkach homoseksualnych (k+k). Ale o tym od Kasandry się nie dowiecie. Nie pasuje ta informacja do jej "układanki" :)
Z tego co wiem radny Piasecki jak i jego żona są Polakami,i o tym jest rzecz, a nie o badaniach na zachodzie. To się dzieje w naszymkraju.
To się dzieje wszędzie. Można pokazać jednego Polaka kradnącego portfel i krzyczeć: "Polacy to złodzieje!!". Można również nie pokazywać, że w Kolonii nachodźcy masowo gwałciili kobiety i twierdzić, że zły PiS nie chce, aby ubogacano nas kulturowo.
Twierdzisz że przemoc w Polskiej rodzinie to wina Piaseckiego?
Ja wnioski wyciągam bardzo dobre.Twoje zamiary są doskonale znane.
Źle wnioski wyciagasz. Piasecki jest winny przemocy w swojej rodzinie i powinien dostać wyrok adekwatny do czynu. Takimi wyrokamni daje się ciche przyzwolenie na przemoc. Kolejny oskarżony z tych samych paragrafów może powołać się na to orzeczenie sądu i zwyrodnialce będą się czuć bezkarnie
Nie ...nie może się powoływać. Przeczyłoby to zasadzie niezawisłości sądu. Wyrok wiąże konkretnego adresata w konkretnej sprawie. Nawet orzeczenia SN też są wiążące w konkretnej sprawie, chyba, że w ramach rozstrzygania skargi kasacyjnej wyłoni się potrzeba rozstrzygnięcia zagadnienie prawnego, które będzie rozstrzygane w składzie 7 sędziów, całej izby, izb połączonych albo w pełnym składzie SN i uchwała uzyska moc zasady prawnej (co dzieje się zawsze w przypadku uchwały całej izby i szerszego gremium; zaś uchwała w składzie 7 sędziów SN- tylko, gdy uchwale nadana zostanie moc zasady prawnej).
No ale sama piszesz, że może dojść do wykorzystania tego wyroku w orzecznictwie. Patrząc na kombinacjie przy wymiarze sprawiedliwości to wszystko się może zdarzyć.
Felicia najważniejsze w tej sprawie, że damscy bokserzy dostają zielone światło. Trochę znajomości i bicie żony jest czynem o małej szkodliwości społecznej. Może ty uważasz, że żona jest własnością męża?
Ja wiem, że żona ma być radością dla męża, jego pocieszycielką trudach życia. Na pewno winna unikać sytuacji odprowadzania męża do szału. Bicia nie pochwalam oczywiście. Wiem za to , że najbliższe mężczyznom kobiety - żony potrafią jak nikt inny wywołać u swoich mężów bardzo gwałtowne emocje, o które nawet oni sami siebie nie podejrzewają w chwilach spokoju.
Nie... to znaczy to tylko, co napisałam. Emocje mają tak samo mężczyźni jak i kobiety, a zważywszy na poziom obecnego zniewieścienia wcale nie małej liczby mężczyzn z jednej strony, a z drugiej na wzrost agresywnych zachowań u kobiet, to kwestia tego kto kogo częściej denerwuje aż do szału i wywołania skrajnych emocjii i kto nad kim się znęca (fizycznie, czy psychicznie) i kto ostatecznie dostaje manto, jest rzeczą bardzo sporną.
Jedno jest pewne, w takiej syruacji, aktualnie jeszcze, to raczej częściej panie decydują się na ujawnienie takiej sytuacji i dochodzenie swoich praw na drodze sądowej niż bici panowie.
Ale spokojnie, jak już uda się środowiskom lewicowym stworzyć nowego - bezpłciowego człowieka, to zapewne nowocześni "panowie" też ruszą do boju walczyć w sądzie o swoje prawa ( mam oczywiście nadzieję, że tak się nie stanie).
Jeżeli ktoś nie panuje nad emocjami to powinien się leczyć, a to co wyprawiali obaj panowie, których PiS tag gorliwie broni to jest zwykle łajdactwo. Jak można traktować żonę jak rzecz? Kobieto jesteś jakąś dziwną emocje maja obie strony i powinien być wzajemny szacunek. W przeciwnym wypadku to zawsze jedna ze stron będzie się czuła wykorzystana.
Źródłem poczucia wykorzystywania nie jest brak szacunku lecz budowanie relacji między kobietą a mężczyzną na zasadzie umowy cywilnoprawnej ( tzw. partnerstwo). Między partnerami zaś - jak to w kontraktcie- nikt nie może być przegrany więc każdy walczy o swoje.
Ale gdy do związku kobiety i mężczyzny zaprosi się jeszcze Boga, wtedy walka ustaje. Dkaczego ? Bo z Bogiem w życiu przestaje się szukać swego i skupia się na dawaniu, a nie na braniu i rozliczaniu, czy przypadkiem drugi nie powinien więcej z siebie dać, chociażby dla równowagi wkładów własnych.