A gdzie wydana (drukowana) była ta książka?
Może tam się da kupić?
Książkę wydaliśmy w Starachowicach, ale umowa zawarta mówiła wyraźnie, że dostajemy całą partię wydrukowanych książek i tylko my mamy prawo nimi dysponować. Nie sądzę więc, by w drukarni chcieli pokątnie sprzedawać. Ustaliliśmy, że przez rok wydawcy będą przechowywać matryce tej książki i w każdej chwili można nakład wznowić.
jest więc cień nadziei.
Witam wszystkich w nowym dniu - wtorek, 15 listopada.
Tak jak wczoraj zasygnalizowałem, dziś wstawię kolejny fragment poezji Dziadka. Jest to kawałek tekstu sięgający czasów starożytnych, pokazujący znów nieprzeciętną znajomość mitologii i w ogóle wiedzę, której każdy z nas zapewne by pozazdrościł.
Za moment sięgnę do tekstu i go wpiszę.
Przyszłość zakryta jest przed ludzkim okiem
Nieuniknionym, ciemnym, gęstym mrokiem.
Przedrzeć zasłonę, ujrzeć tajemnice
Umiały w Grecji wybrane dziewice,
Które Apollo – bóg wszelakiej wiedzy
Oświecał blaskiem swej doskonałości.
Tymczasem inni z Olimpu koledzy,
Los tego świata przegrywali w kości
Wzniecali wojny, sprowadzali burze,
Skłócali państwa i małe, i duże…
Powstawał chaos i gęstniały mroki,
Co zasłaniały przyszłości widoki;
I nawet Pytja, siedząc na trójnogu
/Choć zawsze wierna uczonemu bogu/,
Nie mogła prawdy odróżnić od blagi
I wróżyć dalej nie miała odwagi.
Dziś starożytnych olimpijskich bogów
Zastąpił zespół mędrców w ONZ-ecie,
Zamiast pokoju znowu tworzą wrogów –
Nie wierzysz bracie, przeczytaj w gazecie.
Egipski kapłan – mąż bardzo uczony
Służąc Izydzie, chroniąc przodków cieni
Rzadko uchylał tajemnej zasłony –
Co kryje przyszłość przed oczyma świata.
Odkryciem prawdy losów nie odmieni,
Klęsk nie odwróci i ludzi nie zbrata…
Dawnymi czasy na Dalekim Wschodzie
Istniał stan świętych wróżbitów – Szamanów,
Co umiał czytać przyszłość w mętnej wodzie
I przepowiadać zwycięstwa swych panów.
Gdy się zbliżała wielkich wojen pora,
Szedł Szaman na brzeg świętego jeziora,
Odprawiał modły i czynił zaklęcia,
O których – my dziś nie mamy pojęcia.
Wody Bajkału kryją tajemnice,
Co niepokoją tamte okolice.
Gdy noc się zbliża, o wieczornej porze,
Kiedy już znikną dnia ostatnie zorze,
To z głębi wody idą jakieś dźwięki:
Wołania, krzyki i płacze, i jęki.
Czasem tak dziwne rozbrzmiewają głosy,
Że słuchaczowi dębem stają włosy.
Albo znów z głębi na powierzchnię wody
Wypływa rumak, na nim tatar młody.
Mgła wodnej pary zasłania Tatara;
Za nią widnieje jakby jakaś mara,
Wokół tej mary wznoszą się bałwany,
Na nich wysepki biało-żółtej piany.
Z piany znów nowe wyłonią się kształty,
Co wróżą wojnę, pożogę i gwałty:
Młoda dziewica zjawia się na fali,
Patrzy na konia, skarży się i żali.
Twarz jej oświetla słaby blask księżyca –
Ma takie białe, wystraszone lica…
Dojrzał ją Tatar, szablę wznosi w górę,
Nagle ją spuszcza – białych ludzi córę
Żywą zdobędzie; więc zaciska pięście,
Ciągnie za uzdę, pragnie wspiąć rumaka,
Złapać dziewczynę, gdy dopisze szczęście,
Jak dopisało, gdy gonił Kozaka.
Nagle dziewczyna z falą się oddala.,
A z nią płynie ta z rumakiem fala.
Lecz ta gonitwa zwycięstwa nie wróży,
Bajkał się złości, pieni się i burzy,
O brzeg rozbija rozbrykane wody,
Znika dziewczyna, za nią Tatar młody.
Posmutniał Szaman; gdy wraca do chaty
Prędko zdejmuje swe wróżbity szaty;
Nie będzie wróżyć dla Wielkiego Chana,
Bo w wodzie ujrzał klęskę swego pana.
Dziś dyplomata z wróżbity się śmieje,
Z Secret-Service’u czyta świata dzieje,
Stara się zmącić przyszłość wszelką blagą;
Nawet przyszłości nie chce widzieć nagą,
/Bo przyzwoitość nagości nie znosi,
Jeśli to nie jest nagość pięknej Zosi/.
Lecz ją ubiera w najpiękniejsze szaty,
By świat uczony, mądry i bogaty,
Który wciąż lubi porządek i czystość,
Złej propagandzie nie dawał swej wiary,
Lecz przez różowe patrzył okulary,
Na przedwojenną szarą rzeczywistość.
Uchylmy jednak rąbka tej zasłony,
Co kryje przeszłe i obecne dzieje,
Może przyjaciel będzie urażony,
A nieprzyjaciel gorzko się zaśmieje.
To nic nie szkodzi – jam nie dyplomata.
Kiedy płonęła moja piękna chata –
Gdy mordowano setki moich braci,
Na moich siostrach – wyuczeni kaci,
Ludzie bez serca i bez krzty sumienia,
Czynili straszne, dzikie doświadczenia;
Kiedy od tortur i niewolnej pracy –
Wprost tysiącami ginęli Polacy,
Świat polityków dziś tak urażony
Mnie się nie pytał, czym zadowolony.
Miałem to zrobić , przed tym wstawionym, tzn. podać wyjaśnienia:
Jest to oczywiście dalszy fragment "ŚWATA IDEALISTY".
Zwróćcie uwagę, jak momentami - tam, gdzie jest ten fragment o Bajkale j jego legendach, tekst ten przypomina swym klimatem mickiewiczowskie "Świte zianka". Mnie ten kawałek naprawdę zadziwia...
Mam nadzieję, że będzie to uczta, na cały dzisiejszy dzień, dla wielu z Was.
Od pierwszego poematu wyczuć można wpływ Mickiewicza na twórczość Twojego Dziadka jednak, żeby pisać TAKIE wiersze potrzebny jest Talent, dar od Boga. I OGROMNA wiedza.( Tak nawiasem mówiąc uważam, że Ty Januszko, też masz swój talent.) Z przyjemnością czytam kolejne wpisy. Z ciekawością czekam na więcej.
Album ze zdjęciami też widziałam. Przeniosłam się w czasie... Piękne kobiety, przystojni panowie, momenty zatrzymane aparatem, na papierze, ocalone od zapomnienia.
Macie rację, że to całe "pisanie" jakie Pan Kawiński po sobie pozostawił to dar od Boga. Wierszyk napisać może każdy z nas ale żeby takie poematy pisać, przy wykorzystaniu wiedzy politycznej, starożytnej, geograficznej a przy tym mieć ku temu tak "lekką rękę" to trzeba być ponad przeciętnym w tym.
Januszko321 ja nie jestem znawcą ale wydaje mi się, że Twój Dziadek pośmiertnie mógł by zostać okrzyknięty mianem Poety a jego nazwisko mogło by być wymieniane razem z innymi słynnymi nazwiskami. Mielibyśmy powód do dumy, że to Ktoś z naszego miasteczka :) Chciałabym, żeby Pan Stanisław zasłynął nie tylko na tym forum, żeby został doceniony i uznany.
Witam wszystkich dopiero teraz, bo znów byłem poza domem, prawie cały dzień.
Wracając jeszcze do tego fragmentu z legendami bajkalskimi to muszę jeszcze coś dodać. Otóż znając Dziadka, (oczywiście już w późniejszych latach), i to w jaki sposób pochłaniał On każdą wiedzę i jak się nią fascynował, przypuszczam, iż te opowieści i baśnie Bajkału musiał zasłyszeć gdzieś, a raczej rozczytać się w nich, jeszcze podczas swych studiów w Rosji. Czytał je zapewne w języku rosyjskim, który przecież tak dobrze znał, bo prawie całe swe życie uczył się w tym języku, (najpierw w radomskim gimnazjum pod zaborem rosyjskim, no i potem też na studiach w Petersburgu, w samej jaskini lwa – znał chyba ruski język co najmniej tak dobrze, jak polski.
Piszę o czytaniu w ruskim języku, bo tam na miejscu, gdzie przebywał do powrotu do Kraju, dostępna była jedynie ruska literatura, więc i tak nie miał wyboru.
My dziś mamy Internet i dostęp omal natychmiast do każdej interesującej nas informacji. Jednak w czasach Dziadka, na początku XX w. dostęp do informacji nie był taki prosty.
Czytając bardzo wiele książek, pewnie wpadły Mu w ręce jakieś staro rosyjskie baśnie i opowieści i jak widać, takie wywarły na nim wrażenie, że po latach wrócił do tej tematyki w swej poezji, … i to w jaki sposób !!!
Ja też czytając ten fragment poematu zaciekawiłem się tymi legendami Bajkału i postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej. Dziś nie jest to trudna sprawa. Jeśli ktoś byłby zainteresowany dodatkowymi informacjami, to zachęcam do odwiedzenia dwóch stron.
Naprawdę bardzo ciekawe historie – warto tam zajrzeć. Kiedyś czytałem te pierwsze historie z linku nr 1, ale dziś popatrzyłem i znalazłem coś jeszcze więcej, równie ciekawego.
no, tak! Miłem wstawić sugerowane link i wysłałem swą wiadomość bez nich. Czynię to teraz:
2- https://transsiberianhighway.wordpress.com/2013/08/16/bajkalskie-opowiesci/
Fajna! Potwierdzam już nie wiem, który raz, że faktycznie nasz Dziadziuś miał lekką rękę do pisania.
Gdy zabierał się do pisania pamiętnego listu na imieniny żony Jadwigi, to miał to być zwykły list, nierymowany,
nawet już do niego dobrał temat, ... lecz w ostatniej chwili go zmienił i list obiecany zastąpił, krótki i skromny poemat.
..., a może nie umiał piać pozą, tylko wierszem :)
To naprawdę zrządzeni losu, że tak przez przypadek te wiersze poematy zostały wyciągnięte na światło dzienne i to teraz, a nie 10-20 lat temu , gdy nie było komputerów, intenetu, ksero w takim zakresie jak dziś. No i druk, ot tak sobie, był niemożliwy, bo była rygorystyczna cenzura.
Widać, "tam na górze" dobrze to zaplanowano, no i mnie spadł ten los, a zarazem zaszczyt, by te skarby pisane odkryć i ujawnić "przed całym światem"
Oczywiście żartuję sobie, ale fakt jest niepodważalny, że trochę prawdy w tym jest i gdybym nie ja, być może ta poezja nie ujrzałaby jeszcze prędko światła.
Choć przyszło mi poświęcić temu kupę czasu, ale nie żałuję, bo nie był to czas stracony, a naprawdę twórczy.
Żałuję nawet, że już nie ma dalszych kartek poezji do rozszyfrowywania i przepisywania. No, ale coś się zawsze kończy, tak jest i z tą ocalałą poezją Dziadka.
Masz rację "kora", że TEN człowiek był obdarzony nieprzeciętnym talentem.
Może szkoda, że nie zajął się tylko pisarstwem i poezją. Być może za życia i teraz po śmierci, mielibyśmy uznanego poetę i pisarza z Ostrowca ???
...ale na pewno Huta by straciła na tym, bo wszak nie był ON, ot takim sobie hutnikiem, tylko fachowcem pełną gębą !!!
Nigdy nie ma pewności, o by było lepsze w naszym życiu.
Kiedyś tu na tej naszej stronie ubolewałem, iż szkoda, że żadne z nas 7-ga wnucząt nie odziedziczyło talentu po Dziadku. Tego się tak prosto nie dziedziczy...
Wczoraj usłyszałem w radio zabawną anegdotę, jak to kiedyś Brigitte Bardot, znana z tego, że jest piękną kobietą, ale też nie obdarzona zbytnią inteligencją, zagadnęła do Alberta Einsteina: Drogi mistrzu, czy wyobraża Pan sobie, ża ja taka piękna, a pan taki wielki i bystry umysł, gdybyśmy mieli dzieci, to jakie byłyby wspaniałe? Na to Einstein odparł jej: ... a czy jest pani w stanie wyobrazić sobie, co by było, gdyby te nasze dzieci odziedziczyły po mnie urodę, a po pani inteligencję ???
Tak to właśnie jest z tym dziedziczeniem - to nie jest zapewne teoria względności, lecz na pewno zaangażowana jest teoria przypadku. :))
Witam Pana Panie Januszu.
Nigdy nie lubiłem czytać - oprócz tego co musiałem(lektury w szkole i to nie wszystkie i nie dokładnie) i tak było aż do dziś (15.11.2016r.) . Obserwuję codziennie forum ostrowiec i widziałem, że pojawił się wątek " Poezja z przed lat " i dziś postanowiłem go przeczytać i dech mi zaparło. Wiersze Pańskiego Dziadka , opisy z podróży do Ameryki, listy pisane wierszem do żony i rodziny, życzenia imieninowe do Pańskiej Babci i przyjaciół, opisy bocianów, przyrody i piękna Naszej Ojczyzny, pożegnalny koncert jednego z kuracjuszy to po prostu majstersztyk. Brak mi słów żeby opisać co czuję. A opis Świąt Bożego Narodzenia i życzeń imieninowych do Pańskiej Babci a żony Tego Wielkiego Poety i Pisarza wzruszył mnie do łez. Będę czekał z niecierpliwością na kolejne odsłony poezji i prozy Pańskiego Dziadka - Wielkiego Patrioty i dotychczas nieznanego Wielkiego Poety i Pisarza. Pozdrawiam - stały teraz czytelnik tego wątku - Arek.
Witam Cię Arku! Zwracam się do Ciebie na Ty, bo jak "fajna" zauważyła, tu na Forum jesteśmy nick'ami. Twój mail czeka w "poczekalni" 3 kwadransów, ale widzę go. W podzięce za tak ciepłe słowa uznałem, że jeszcze dziś wstawię pod wpływem Twych słów, coś jeszcze z repertuaru mego Dziadka. Będzie to jeden z listów, stęsknionego męża i ojca, z dalekiej Ameryki do swych Najbliższych i Najukochańszych Kobitek.
Miałem na dziś już sobie darować kolejne wpisy, zwłaszcza z poezją, ale zasugerowałeś, że będziesz czekać też i na kolejne odsłony także prozy. Spełniam, mam nadzieję nie tylko we oczekiwania. Za moment wstawiam obiecany list.
Nim skoczyłem pisanie - Twój wpis Arku właśnie się ukazał.
A oto obiecany list z za Wielkiej Wody.
Stany Zjednoczone – Okolice Wielkich Jezior
Toledo nad Jeziorem Erie, dn. 27-VII-1937r.
Moje Bardzo Kochane Kobity!
Kolejny mój list, już nie ołówkiem do Was kropię, jak poprzednie listy, ale porządnym Parkerem, który sobie zafundowałem. Szkoda, że Packarda, lub przynajmniej Forda porządnego nie można w kieszeni przewieźć, bo nie wytrzymałbym i kupił.
Tu przynajmniej najeżdżę się po porządnych drogach, porządnymi samochodami, a dystanse pokonujemy tu duże.
Przez parę dni pozostaniemy w Toledo, a potem jadę dalej na Zachód – do Detroit, Chicago, a może i St. Louis nad Missisipi.
Szalenie mię tu wszystko interesuje i żałuję, że Wy moje Kochane Jesteście pozbawione tej masy stale nowych wrażeń, które ja tu na każdym kroku odczuwam.
O ile w Europie stale mówi się i pisze o wojnach i przysposabianiu się do nich, to tu nikt o żadnych podobnych niebezpieczeństwach, nie myśli.
Tu również intensywnie pracują, lecz jest to praca dla życia codziennego, dla komfortu i wygody.
Tu każdy urzędnik, czy robociarz do pracy jedzie samochodem I to nie byle jakim, każdy stara się mieć własną chałupę, kupę uzbieranych dolarów, interesuje się boksem, kinem, audycjami radiowymi i zachwyca się wszystkim, co jest amerykańskie.
Pobłażliwie patrzy na mieszkańców innej części świata i szczyci się, że jest Amerykaninem, bez względu na to, w którym pokoleniu.
Włoch, którego rodzice wywędrowali z Neapolu, już nie rozumie po włosku.
Niemiec urodzony w Düsseldorfie, po kilku latach pracy na gruncie amerykańskim, przestał szczycić się, że jest Niemcem i nie ma zamiaru wracać do swego kraju.
Polak tylko w pierwszym pokoleniu śle czasami westchnienia ku biednej, dalekiej Ojczyźnie – dzieci przeważnie już nie mówią po polsku, lub mówią tak, że Boże zmiłuj się;
Murzyn marzy, żeby mu się skóra odbieliła i żeby mu nie wspominano o Afryce, –
– wszyscy pragną być Amerykanami.
Jedynie Żyd, nawet ten amerykański, pozostaje zawsze Żydem !!!
Wczoraj wieczorem byliśmy na kolacji u pewnego Amerykanina w prywatnym mieszkaniu – dyrektora pewnej firmy. Bardzo mili ludzie, kolacja jak w ogóle cały sposób odżywiania się, w niczym nie przypomina naszego.
Następnie pokazano nam całe mieszkanie i wszystkie urządzenia domowe; uraczono wesołą rozmową, muzyką itp., a wreszcie samochodem odstawiono nas do hotelu.
Ja przyzwyczaiłem się do tutejszego sposobu odżywiania, a właściwie umiem już wybierać to, co mi nie powinno zaszkodzić, a były dnie kiedy mój gospodarz gniewał się na mnie i psuł mi humor. – „It is past away” – (to już przeszło).
Od wyjazdu z Kraju jeszcze żadnej wiadomości od Was, Moje Kochane, nie miałem.
Ja do Was dość często piszę. Adresuje na Ostrowiec wszystkie listy i stale tak będę pisać.
Całuję Was mocno, moje Kochane Europejki.
Wasz Stach – Tatuń.
P.S. A to nowe pióro, to dobrze pisze.
Zachowajcie te moje listy, nie niszczcie – przyjemnie będzie, po jakimś czasie, je poczytać. Wasz Stach.