Panie Januszu proszę się zwracać do mnie po imieniu. Co do tych znikających liter w trakcie Pańskiego pisania to chyba jakaś awaria klawiatury, bo mnie nie znikają jak piszę. Dziękuję za kolejną odsłonę twórczości Pana Kawińskiego. Słusznie Pan zauważył, że osoby które przygotowywały wspomnianą wyżej "Sesję Naukową" o Hucie poszły po najmniejszej linii oporu a kasę pewnie otrzymały nie małą. Pozdrawiam. Arek.
Arku!
Tak podejrzewałem, ze to może być problem z klawiaturą, ale gdy piszę w innych miejscach, poza tym Forum, a sporo pisuję, np. maili, albo coś w Word'zie, to takich problemów nie mam. Teraz też poprawiałem w tym krótkim tekście z 10x - horror !!!
Aha! jeszcze jedno, skoro mam mówić, (pisać) po imieniu, to ja tu dla wszystkich też jestem januszko. Pozdrawiam.
Witam wszystkich w czwartek, 17. listopada.
Jak wspominałem wczoraj, zbliżamy się małymi krokami do końcówki poematu: „Świat Idealisty”.
Za moment wstawię przedostatni jego fragment.
Kończąc wczoraj watek związany z najazdem faszystowskich „Italiańców” na biedną wtedy Abisynię, dziś zwaną Etiopią, autor krytykował obłudną politykę światowej finansjery, która najpierw doprowadza do wielkiej wojny, zniszczeń i śmierci milionów niewinnych ludzi, a potem pod płaszczykiem dobroczyńców, ta sama finansjera z najbogatszych krajów świata, podaje niby pomocną dłoń, udzielając pożyczek, (a jakże,… oczywiście wysoko oprocentowanych), uczestnicząc w odbudowie zniszczonych krajów, no i czerpiąc niezłe profity, np. ze złóż ropy czy innych bogactw naturalnych danego kraju, oczywiście jako rekompensata za udzielaną pomoc.
Tak było prawie za każdym razem w przypadku podbijanych krajów.
Tak, jak z Abisynią, było z wieloma krajami podczas tej ostatniej wojny.
Za moment przeniesiemy się jeszcze dalej od Europy – na daleki wschód.
Pamiętamy, że gdy w Europie w maju 1945 r., zakończyła się wojna, to jeszcze w tym czasie, na dalekim wschodzie trwały walki. Japonia, podobnie jak hitlerowskie Niemcy, walczyła do upadłego. Tu nasz autor nie zostawia suchej nitki, właśnie na tym trzecim koalicjancie faszystowskiej osi, (OSI: Tokio – Berlin – Rzym), czyli na Japonii.
Za moment przekonacie się, jakich barwnych, dosadnych słów używa autor, by wyrazić swe oburzenie i niesmak do całej tej okrutnej, nieludzkiej wojny.
No, ale … zaczynamy, a raczej kontynuujemy, zbliżając się ku końcowi, choć dziś, to jeszcze nie finał.
………………………………o…………………………………..
c.d. poematu: „Świat Idealisty”
……………………………...o……………………………………
Takich przykładów można mnożyć wiele –
Wszystkie wymienić dziś się nie ośmielę,
Lecz wspomnę jeszcze stare wielkie Chiny;
Ten naród dobry, cichy, bogobojny
Przez lat piętnaście znosi klęskę wojny
I to bez żadnej ze swej strony winy.
Przez lat już wiele niszczą Chiny wrogi –
Z pośród nich jeden kraj mały, ubogi,
Wciąż popierany przez potęgi świata –
Takie rozwinął w sobie apetyty,
Że postanowił zjeść żółtego brata,
Najeść się dobrze, by wreszcie być syty.
Ty Kraju Słońca i Kwitnącej Wiśni,
Niech Ci się kiedyś Twoja rola przyśni,
Jaką zagrałeś na wzór Europy:
Chciałeś zjeść Smoka, gdy nas jadły szkopy.
Nowy porządek, nowe obyczaje
Niosłeś ze Wschodu aż po Himalaje,
Gdy Hitlerowi dla stworzenia Osi
Pomaga Duce i naiwni Włosi.
Tyś dodał kącik, powstał trójkąt znany,
Co zadał ludom tak okrutne rany,
Że wraz z Hitlerem w dziejach tego świata
Słyniesz pod mianem okrutnego kata.
Chiny znalazły możnego obrońcę,
Tam gdzie dla Ciebie z rana wschodzi słońce;
Obrońca kabzę otwiera na raty,
Jak to zwykł czynić każdy pan bogaty –
Nie chce, by jego żółci przyjaciele
Zbyt rośli w siłę i znaczyli wiele.
Za każdą ratę liczy się procenty -
Chińczyk się cieszy, jakby w niebo wzięty,
Że bogatego zdobył przyjaciela,
Który mu chętnie pożyczki udziela.
I w dalszym ciągu krew przelewa hojnie
W nowej morderczej, bratobójczej wojnie.
Mała uwaga.
Czytając swój wpis z tekstem poematu, widzę, że zrobiłem 2 błędy w interpunkcji.
Jest:
Nowy porządek, nowe obyczaje
Niosłeś ze Wschodu aż po Himalaje,
Gdy Hitlerowi dla stworzenia Os
Pomaga Duce i naiwni Włosi.
Tyś dodał kącik, powstał trójkąt znany,
Co zadał ludom tak okrutne rany,
Że wraz z Hitlerem w dziejach tego świata
Słyniesz pod mianem okrutnego kata.
.........................o..........................
Powinno być:
Nowy porządek, nowe obyczaje
Niosłeś ze Wschodu aż po Himalaje.(kropka, a nie przecinek)
Gdy Hitlerowi dla stworzenia Osi
Pomaga Duce i naiwni Włosi, (przecinek, a nie kropka)
Tyś dodał kącik, powstał trójkąt znany,
Co zadał ludom tak okrutne rany,
Że wraz z Hitlerem w dziejach tego świata
Słyniesz pod mianem okrutnego kata.
-----------------------o-------------------------
niewielka różnica, ale jakże lepiej to brzmi. :)
Miłego dnia życzę wszystkim!
Pozdrawiam wszystkich. Cały czas jestem, czytam, zachwycam taką wiedzą nieprzeciętną, takim językiem, słowem pisanym barwnym i przystępnym. Mało się udzielam, bo dopadła mnie grypa i odebrała siły.
Witaj "kora" W gronie chorych, ... a przynajmniej zaziębionych. Ja też zmagam się i to już od 2 tygodni z infekcją. Wreszcie w poniedziałek, gdy uznałem, ze to za długo już się sam leczę i bez wielkiego skutku, wybrałem się do przychodni, do mej Pani Doktor. Najpierw był katar i kaszel, ale teraz szmery i świst w oskrzelach, no i antybiotyk. W piątek, czyli jutro - do kontroli.
Byle do wiosny! :)
uwaga do ostatniego wtrącenia z *
Otóż, dostrzegam swoją nieścisłość, ponieważ tak dokładnie, to oba słowa należy tłumaczyć - jako: wódz, albo przywódca, a nie ksywa, jak chciałem użyć języka młodszych.
Dobrze, że czasem czytam i swoje wpisy, bo na gorąco nie zawsze człek się dobrze wysłowi. :)
Ten dzisiejszy wpis z g. 12:43 dot. wodza, czy przywódcy odnosił się do wczorajszego ostatniego fragmentu wpisu z * (16.11.2016) z g.18:31
Wyjaśnienie to wstawiam, bo wpis ten z 12:43 nie pojawił się przy tamtym, lecz na końcu. Mogłoby to być niezrozumiałe, do czego się odnosiłem
Witaj Januszko!
Widzę, że część z nas się pochorowała a i mnie coś wzięło i jestem na lekach i siedzę na zwolnieniu, co jednak dobrze wpłynęło na to, że mogę częściej tutaj bywać i czytać, czytać, czytać. Życzę nam szybkiego powrotu do zdrowia. Arek.
Cześć Arku!
Mnie się wydawało, że to kobitki częściej chorują, lub się zaziębiają, ale widzę, że nas chłopów też to czasem, jak widać, dopada.
Ja po 4 dniach z antybiotykiem, czuję się już nieźle.
Wszystkim z Was borykającym się z chorobą, życzę szybkiego wyzdrowienia!
Zaraz coś wstawię z amerykańskiej podróży Dziadka.
Januszko321 to przykre, naprawdę przykre, że osoba z takimi zasługami i w ówczesnych czasach tak ważna persona dla huty została potraktowana w zasadzie nijak. Faktycznie mało to rzetelne. Te, jak to napisałeś zakłamania w historii trzeba prostować. I świetnie to robisz tutaj, w tym wątku :) a on przecież nie zginie, te wszystkie informacje zostaną. Miłego dnia życzę :)
Jak wspominałem przed południem poemat „Świat Idealisty” ma się ku końcowi. Jutro przy piątku zakończymy wszystkie jego odsłony, a już w weekend zacznę, też małymi porcjami, raczyć Was przyjaciele, chyba najładniejszym poematem naszego Dziadka, już nie takim poważnym, jak ten pierwszy.
Będzie to poemat, „BOCIANY”, którego mały zwiastun już prezentowałem 8 listopada o g. 22:25
Teraz to też tylko mała zapowiedź tego, co czeka Was niebawem.
Pisząc tak awansem o nowym poemacie, chcę wzbudzić Waszą ciekawość, czy faktycznie będzie to kolejna uczta dla serc i dusz naszych? – przekonacie się już wkrótce.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Za chwilę „wrzucę Wam też kolejny fragment podróży do Ameryki. Rzeczywiście, … do Ameryki, a nie po Ameryce. Będzie to c.d. podróży transatlantykiem Champlain na trasie: La’ Havre do Nowego Jorku. Podróż ta w sumie trwała 7 dni i 7 nocy,… a zła królowa musiała uciekać, gdzie pieprz rośnie.
-------------------------o----------------------------------
Ojej, to zakończenie, to nie tej bajki ... (to z Królewny Śnieżki) :))
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Wyżej wspominałem, że podróż do Ameryki trwała 7 dni i 7 nocy. /a z tą złą królową, to żart/ Ponieważ różnica czasu między Europą, a Ameryką, (Nowym Jorkiem) wynosi właśnie równo 7 godzin, więc, jak Dziadek wspominał, każdego dnia na statku oficjalnie przestawano czas o 1 godz. do tyłu.
------o-------
S.s Champlain Atlantyk - 18-VIII-1937 r.
Moje Ukochane Kobitki!
Wczoraj ani jednego słowa nie napisałem, a miałem zamiar do Was pisać co dzień ze statku, a po wylądowaniu w Nowym Jorku, całą pakę zapisanych kart, wysłać Wam.
Statkiem tak rzucało, że ani nic robić, ani jeść nie mogłem, a do głowy jakby kamienie się wciskały i przytłaczały wszelką myśl.
Do jadalni bardzo mało ludzi się zjawiło, w kinie, w salach, w czytelni - wszędzie były pustki, ludzie siedzieli w kabinach i chorowali.
Na ogół względnie szczęśliwie przetrwałem okres burzy i „Łotwy” nie odwiedzałem, (a raczej jej stolicy), jednak większą część czasu przetrwałem leżąc. Dziś trochę uspokoiło się morze i nawet słońce od czasu, do czasu bojaźliwie wyjrzy z za chmur, jednak stale jest wietrzno i statkiem mniej lub więcej kołysze.
Już pełne trzy doby jesteśmy na morzu i przejechaliśmy mniej niż połowę drogi. Wszędzie fale i bałwany. Pierwszego i drugiego dnia, póki bliżej lądu byliśmy, różne ptactwo leciało za statkiem, obecnie tylko morze i bałwany piany na grzbietach fal dostrzega oko.
Nieco inaczej wyobrażałem sobie życie na statku; zresztą opiszę wam, jakie ono jest:
Otóż pierwszego dnia po wyruszeniu z portu nie obowiązują żadne prawidła. Następnego dnia ustala się już pewien program: Śniadanie od 8 – 10 rano; jedzenie co kto chce – a więc i zupa, i ryby, i owoce, i jarzyny, befsztyki, sery, wina, zakąski, kawa, mleko, herbata itp. – co kto wybierze.
Po śniadaniu spacery, czytanie, granie w co kto woli, a pobożniejsi idą do kaplicy wysłuchać mszy świętej, która po angielski, lub po francusku bywa odprawiana. Modlących się dużo jest.
Tu na morzu, wśród potężnego żywiołu inny sens ma modlitwa, tu się uwypukla stosunek człowieka do wszechświata; jego nicość w przestrzeni i czasie, znikomość jego samego i jego czynów: wielkim statkiem ważącym dziesiątki tysięcy ton, pierwsza lepsza fala kołysze jak piórkiem, drgnienie ziemi rozwala w gruzy drapacze nieba, - co tu zresztą gadać – kiedy nie ma o czym.
Dziś już i obiad i śniadanie zjadłem porządnie. Muszę jednak stale uważać, żeby nie zjeść ani za dużo, ani czegoś niepotrzebnego.
Wieczorem ludzie stroją się w smokingi do kolacji, po której idzie się na koncert, a następnie na dancing.
Mój współtowarzysz obtańcowuje Amerykanki i Angielki – lecz o tym, do następnego razu.
Całuję Was mocno moje Kochane Kobitki.
Wasz Stach – Tatuń.
Ta zła królowa to chyba choroba morska :P
"Tu na morzu, wśród potężnego żywiołu inny sens ma modlitwa, tu się uwypukla stosunek człowieka do wszechświata; jego nicość w przestrzeni i czasie, znikomość jego samego i jego czynów"... piękne słowa, lecz prawda taka - wobec siły przyrody człowiek jest bardzo malutki i niemocny, tak już jest stworzony ten ogrom świata.
Przypomniał mi się taki oto wierszyk:
"Idylla maleńka taka:
Wróbel połyka robaka,
Wróbla kot dusi niecnota,
Pies chętnie rozdziera kota,
Psa wilk z lubością pożera,
Wilka zadławia pantera.
Panterę lew rwie na ćwierci,
Lwa - człowiek; a sam, po śmierci
Staje się łupem robaka.
Idylla maleńka taka."
:)
Miałem troche zaległości aczkolwiek juz zostały nadrobione :) aż dziw bierze czytajac opis rejsu :) tamte czasy takie, luksusy :) kino, czytelnia, dancingi :) Ludzie w smokingach, dzis ciezko o taki styl, elegancki i ponadczasowy :)
"fajna"! Te słowa Dziadka, a raczej ta głęboka myśl, które lub którą zacytowałaś, też mnie zachwyca swą trafnością, jakim jesteśmy maluczkim, wobec ogromu sił przyrody. Niby o tym wszyscy wiemy, ale ubrane to zostało w takie ładne i trafne słowa.