Januszko321 ja o Grekach to czytałam na śniadanie dopiero:) i pisałam, że pochłonęłam jak pyszne, świeże bułeczki :) potem czekałam na jakiś deser pod wieczór, że coś wrzucisz nowego.
Faktycznie. Ale ten Twój wpis ukazał się w jakiejś dziwnej kolejności, (choć wstawiałaś jakoś po 10-ej), bo mój z 8:45 przez całą sobotę wisiał na końcu
"fajna" ten post z 14.24 do ciebie, (ale tez i do wszystkich) jest wyżej. zobacz i uciesz swą duszę :)
A może z Bocianami należałoby się wstrzymać aż do wiosny? Oczywiście, ze po tych zapowiedziach miałbym tyły u wszystkich, gdybym dziś tego nie zaczął.
No, ale początek dam wieczorem, bo wkrótce mam gości i to potrwa trochę ta imprezka. Ale nie ma obaw. Dam radę i po wyjściu gości. Teraz muszę się wyłączyć, więc do ok. 22:00
Pozdrawiam wszystkich i wieczorem startujemy, jak te bociany.
Napisałem imprezka, a to odwiedziny najbliższej rodziny, a nie spotkanie kumpli.
Na te "Bociany" czekałam wczoraj :) Tylko szkoda, że jak skończy się ten poemat i listy... to będzie już koniec :( że nie ma tego dużo, dużo więcej... Nie wiem jak inni ale ja w tym wątku poczułam się jak w rodzinie. Jestem od niego wręcz uzależniona ale spokojnie, to pozytywny rausz :)
Też z niecierpliwością czekam na Bociany. Uwielbiam te ptaszyska. Są takie majestatyczne, eleganckie, zwiastują nadejście wiosny i ... powiększenie rodziny.
Goście mnie zaskoczyli i zjawili się o 3 godz. wcześniej. Dobrze, że byłem prawie gotowy ze wszystkim, bo siostra zasygnalizowała, że właśnie coś tam innego nie wypaliło im, więc zbierają się do mnie.
Właśnie skończyło się małe przyjęcie, krótkie, bo wszyscy zmęczeni, a jutro, używając języka mego Dziadka, od rana znów „orka”.
No, ale dzięki temu, ja teraz już mogłem otworzyć swój laptop i zacząć przygotowanie do BOCIANÓW.
Poemat ten powstał w maju 1947 roku. Ten utwór znany był, nam
wnukom w sporych fragmentach, gdyż zarówno słyszeliśmy go z ust naszego dziadka, jak też, gdy recytowała jego fragmenty nasza Mama.
Można by rzec, iż to tak taka prawie bajka dla dzieci. Nie wszystko jednak było do końca jak w bajce, bo oprócz sielskiego, wiejskiego życia rodziny gazdy Macieja, bywało jak w normalnym życiu wesoło i smutno.
Jak już pisałem Wam, Dziadek urodził się w Wyśmierzycach, małym miasteczku nad Pilicą ok. 10 km od Białobrzegów. Tam chodził do szkoły powszechnej, dorastał, nim nie wyjechał do Radomia, by uczyć się dalej.
Ten pobyt i podrastanie w wiejskim otoczeniu, wśród pól i łąk, ogrodów, sadów i śpiewających ptaków wywarło na Nim takie niezapomniane wrażenie, że gdy dorósł i umiał się już należycie wysłowić i odpowiednio przelać to na papier, to powstały takie opisy tej przyrody, którymi i my dziś zachwycamy się i czytając je, odnosimy wrażenie, jakbyśmy tam byli i jakbyśmy to tak samo, jak On, widzieli.
Podobnie się ma rzecz jeśli idzie o Bociany. jest to przepięknie opowiedziana historia o bocianiej rodzinie, która osiedliła się w domostwie gazdy Macieja. ów Maciej miał gromadkę dzieci, spośród niej, dwóch niesfornych synów: Janka i Staśka – zupełnie jak w Dziadka Rodzinie. Tam też trochę starszy brat Dziadka miał na imię Janek.
Może to zbieg okoliczności, ale…?
No, ale dość tego wprowadzenia, bo wszyscy czekają na start Bocianów.
BOCIANY
Dziś o bocianie napiszę słów parę,
W których przytoczę pewne prawdy stare.
Lubię bociany, - to ptaki kochane;
Im przywileje od Boga są dane:
Chronić rodziny przed zanikiem rodów.
Do nich małżeństwa od weselnych godów
Kierują swoje najświętsze marzenia.
Myśl o bocianie stale opromienia
Życie bezdzietnych mężów i mężatek,
Którzy wciąż tęsknią, by mieć dużo dziatek.
Znoś więc bocianie piękne, małe dziatki,
Niech się radują ojcowie i matki.
Dlaczego jednak Tobie powierzono
Powiększać dzieci Adamowych grono?
Może dlatego, że jesteś poważnym,
W miarę ostrożnym i w miarę odważnym.
Może dlatego – żeś jest uroczysty,
Po błocie stąpasz, lecz wciąż jesteś czysty?
Może posiadasz te zalety ducha,
które usłyszę, gdy nadstawię ucha.
Gdy się rozlegnie w gnieździe twoim klekot,
Na który milknie stawnych żabek rechot.
Jest jakiś urok w tym twoim klekocie:
Nawet kosiarze stają przy robocie,
Kiedy usłyszą twoje klekotanie.
A gdy się zjawiasz na skoszonym sianie,
To błogi uśmiech twarze opromienia,
Wnet z nich znikają wszelkie ślady cienia.
Boś ty ptak swojski – choć nieoswojony.
A kiedy wiosną powracasz w te strony
Z doliny Nilu, z zimowej wędrówki,
To się radują nawet młode wdówki.
W sercach się rodzą uczucia radosne,
Bo wszyscy czują nadchodzącą wiosnę.
Lecz jest coś jeszcze w całej twej postaci,
Co wielkie ducha zalety bogaci;
Jest jakiś smutek w głębi twego oka,
O którym świadczy i skrzydeł powłoka.
Żałobne łaty pośród śnieżnej bieli
Dojrzymy łatwo, choćbyśmy nie chcieli.
To tylko ducha zewnętrzne oznaki,
Że ciebie gryzą wewnętrzne robaki,
Że ciebie dręczy tęsknota nieznana.
Może ci znikła żona ukochana,
Może straciłeś twe kochane dzieci
I teraz słońce mniej już jasno świeci
Dla ciebie, stary kochany bocianie,
Który tak chętnie obsługujesz, panie.
Wiosną powiało... zapachem siana... tęsknota jakaś...
czy to już koniec tych bocianów, czy cos dalej jest? Bardzo mi sie podoba, ale czuje niedosyt
"GAGA" - Przecież wspominałem, że dziś zaczynamy" zabawę z bocianami. Oczywiście, że to początek. Chciałbym jeszcze tu z Wami choć przez tydzień dawkować ten poemat, a nie odsłonić wszystko jednego dnia,... i co potem. tak jak większość znajomych, którzy dostali książki, już ich jakoś nie ciągnie, by spotkać się tu z nami, podyskutować. Myślałem, ze właśnie tacy, co już mieli okazję poznać wcześniej z moich zeszytów, lub teraz z książki, zechcą zachwalać innym, że tez są zachwyceni tymi wierszami, czy poematami. Powiem szczerze, że trochę mi przykro, bo nie jednej z tych w/w osób podpowiadałem, ze od 2 tyg. spotykam się z miłośnikami poezji i nie tylko miłośnikami, a wszystkimi tymi, co akurat coś takiego, jak prezentuję, podoba się. niestety, nie dostrzegłem po tych 2 tygodniach ani jednej z tych osób z grona tych bliskich - dlatego tak mi trochę smutno. Może zaglądają i stwierdzają, ze już to wszystko znają, ale to nie do końca prawda.
Już o tym więcej wspominać nie będę. V
Mmmm... ilekroć widzę na wsi bociany czuje się sielsko, anielsko i swojsko :) Łąka, koszona trawa, warkot traktora.. i dostojny bociek, który nic a nic się nie boi i pląsa sobie obok. Oj mimo, że lata lecą, to widok bociana zawsze wywołuje uśmiech, zawsze ten sam... to poczucie, że jest się w Polsce. Te piękne, dostojne ptaki tak sobie umiłowały naszą polską ziemię... a widok bocianiej rodziny w gnieździe... kolejne lato - kolejne potomstwo.. czyż to widok nie cudny?
To symbol zwiastujący powiększenie rodziny, symbol nadchodzącej wiosny... a więc symbol szczęścia, radości, ciepła.
Oj januszko321 jak te rymy urzekają, jak prawdę niosą... achhh jaka wiosna w sercu tej jesieni...
Ja znam bociana stare, dawne dzieje,
W których wyniku bocian się nie śmieje.
Dziś wam opiszę te dziwne przygody,
Które poznałem, kiedy byłem młody.
Było to dawno, bo
...ale to zapowiedź jutra. Dopiero jutro opowiem Wam te dziwne przygody, które poznałem, gdy już byłem stary:)
Januszko321 ale w książce nie ma tych Twoich wprowadzeń, wyjaśnień, opisów... one są naprawdę cenne, bo nie dość, że przybliżają nam Twoją rodzinę i wyjaśniają różne "sytuacje", to wprowadzają klimat, taki rzekłabym "przedsmak" każdego dodawanego poematu czy też listu. My, czytelnicy forumowi będziemy bogatsi o to wszystko co dopisujesz od siebie! Nie smuć się :) pomyśl, że my - obcy ludzie - nie z kręgu najbliższych doceniamy to wszystko co robisz i jak widzisz czekamy aż pojawisz się i coś napiszesz.