Skopiowałem ten powyższy wpis Gościa_kikol, który znalazłem przed chwilą zaglądając na stare wpisy i prawie na samym początku na str. nr 2 jest taki oto króciutki wpis z 2017-05-23 z godz. 09:18.
Skopiowałem go i mieściłem go właśnie w bieżących wpisach.
Dziękuję za ten wpis i liczę, że i ta poezja mego Dziadka sprzed dobrych 70 lat też się Pani spodoba (tak wyczuwam, że to kobieta się kryje pod tym Nickiem - Gość_kikol)
Na koniec dzisiejszych postów wstawię jeszcze jakże ciepły wierszyk z marca 1947 roku poświęcony narodzinom pierwszej wnuczki Dziadków Kawińskich, (Haneczki Dziewulskiej, a dziś Anny Wojtas).
W poprzednim wierszyku z życzeniami dla młodej mężatki, córki Halinki, Dziadziuś Kawiński w końcowych słowach życzył:
"Szczęścia Ci życzymy, a z czasem i syna;
Niech nam żyje ... itd."
Jednak po roku małżeństwa na świat przyszedł nie syn, lecz urodziła się córeczka Haliny i Eugeniusza (wnuczka Dziadków Kawińskich). Z tej okazji Dziadziuś napisał taki oto wiersz pt.:
"HANUŚ - WNUSIA".
Hanuś, to nasza baby Malutka –
To naszej Babci wnusia słodziutka;
Leży w poduszce za szklaną ścianą,
Że ledwie widać główkę kochaną.
Rączki złożone, nóżki spowite –
Sen słodki zmorzył małą kobitę.
Czasami tylko powieką ruszy
I nóżką wierzgnie, aż Babcię wzruszy.
Czasami trzeba zmienić pieluszki,
By nie zawilgły malutkie nóżki;
Pudru posypać, przewinąć ciało,
By znów w suchości dzieciątko spało.
A gdy się zbudzi mała kruszyna,
Najpierw wyprężać ciałko zaczyna,
Potem zakwili, oczka otworzy
I do Babuni coś zagaworzy.
A chociaż mówić jeszcze nie umie,
Babunia każdy dźwięk jej rozumie.
Bo z naszej Babci to taka kobita,
Co w duszy wnusi jak z książki czyta.
Ostrowiec, marzec 1947 /-/ St. Kawiński
"Szczęścia Ci życzymy, a z czasem i syna;
Niech nam żyje... Halina."
Muszę dodać, że na początku, jak już wyżej napisałem, pierwsza urodziła się córeczka, lecz życzenia i marzenia Dziadziusia, /który miał 2 córki: Janeczkę i Halinkę/ spełniły się, bo w następnej kolejności doczekał się i wnuka. W sumie Dziadkowie Kawińscy mieli 7 wnucząt. Janina miała 3 dzieci, a Halina /moja Mama/ miała nas 4 /tak na przemian: dziewczynka i chłopak, dziewczynka i chłopak/. Oj, wesoło było w domu - pewnie wszyscy się domyślają z taką gromadą dzieciarni :)
Witam. Czytam, zaglądam czy jeszcze ktoś doda swój komentarz. Wiersze bardzo mi się podobają. Przenoszą mnie do innego świata, wiele lat wstecz, gdzie człowiek dostrzegał piękno przyrody, miał czas dla rodziny, umiał kochać i cieszyć się życiem. Szkoda, że nie można kupić książki. Będę zaglądać na forum i czekać na kolejne wiersze. Pozdrawiam.
Witam serdecznie. Faktycznie książek nie sprzedajemy, czynimy tak m.in. na wzgląd na Dziadziusia, który choć piękną polszczyzną pisał wiersze, ale nie myślał, by publikować je, a zwłaszcza zarabiać na tym.
Dlatego i my (wnukowie) chcemy to uszanować i chcemy 40 lat po śmierci Jego umożliwić choć mieszkańcom Ostrowca poznanie tej twórczości. To dopiero wstęp do tego, co zamierzam udostępniać w kolejnych odsłonach. Myślałem o wpisać w weekendy, bo wtedy ludzie mają trochę więcej czasu. Jeśli była by taka wola, by częściej wstawiać tę poezję Stanisława Kawińskiego, to mogę to czynić.
Nie chciałbym "zasypać" tego wątku poezją, której czytaniem mało kto jest zainteresowany.
Na koniec, co do możliwości kupna książki, to faktycznie nie ma jej w sprzedaży, ale jest możliwość dostania jej ode mnie w prezencie. Tak jak pierwszej osobie (użytkownik:fajna), tak i kilku kolejnym osobom obiecuję ofiarować tę książkę - zapewniam, że warto. Przekażę tę książkę z wielką przyjemnością osobie, która na prawdę kocha poezję taką prawdziwą, w starym stylu. Jest Pani na tej liście jako osoba nr 2 do "obdarowania".
Serdecznie pozdrawiam i w przyszłości wdzięczny będę za śledzenie wątku i kolejne dzielenie się wrażeniami.
Poezja Stanisława Kawińskiego jest piękna dlatego, że powstała z potrzeby serca, pod wpływem chwili, wydarzenia, dla siebie. Napisana językiem prostym, łatwym, przystępnym. Pobudza wyobraźnię. Czekam więc cierpliwie na kolejny.
Doskonałe - 18:18. Pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się z korą, że te wiersze mają to "coś" w sobie, co koi duszę, przenosi do beztroskich lat, które niestety ale bezpowrotnie minęły. Są lekkie, przystępne, zrozumiałe dla każdego. Jak się je czyta, to tak jakby łapać promyczek słońca w pochmurny dzień. Myślę, że każdy z nas może się w nich odnaleźć jako podmiot liryczny. Wiersz o Hanusi też bardzo ładny, wywołuje uśmiech na twarzy. Czekamy na ciąg dalszy...
Miło mi znów spotkać na tym Forum, a dokładniej w tym WĄTKU, już znajome mi osoby i takie ciepłe słowa wsparcia.
Zazwyczaj staram się być obiektywny, bezstronny, ale wiadomo, że w stosunku do swego Dziadka i Jego poezji mam inny stosunek, niż osoby, które Go nie znały i nie są, a raczej nie były z tą osobą związane uczuciowo i sentymentalnie, jak w moim przypadku. Tym bardziej się cieszę, że inni podobnie odczuwają i nawet podziwiają tę twórczość osoby dotąd tu szerzej nieznanej, choć przed wojną i zaraz po wojnie był ON osobą powszechnie znaną w Ostrowcu szanowaną i bardzo cenioną. Jako osoba zajmująca dość eksponowane stanowiska, aż do dyr. naczelnego w Hucie Ostrowiec włącznie, (1946-1949) uważał (a raczej uważały Jego "KOBITY" jak określał swą żonę i córki), że zabawa w poetę nie uchodzi tak poważnej osobie na stanowisku i więcej może Mu przysporzyć kłopotów, niż jakiejkolwiek popularności. Stąd to Jego pisanie wędrowało, jak się to dziś mawia, ... "do szuflady".
Mam pewne rozterki, czy zamieszczać kolejne fragmenty tej poezji, czy czekać z jej nową porcja na kolejny weekend, jak sugerowałem we wstępie?
Czy wstawiać mniejsze i lżejsze utwory, czy w kolejności tak, jak to umieściłem w książce, od poważniejszych i bardziej dojrzałych w swej treści, poematów.
Chyba lepiej będzie zachować chronologię i poważniejsze utwory, choć nie wszystkie poematy są aż tak poważne, będę zamieszczać nieco później, gdy wyczuję, że są nadal chętni, by ICH dalej "karmić" taką poezją.
Jeśli będą głosy, by nie czekać końca tygodnia, to choćby dziś mogę wstawić coś nowego.
Czekam na wpisy i sugestie - od nich wszystko uzależniam.
Cieszy mnie bardzo opinia - że jest to doskonałe! Następne wiersze poematy i listy pisane wierszem też są całkiem, całkiem :)
Co oznacza - 18:18, czy to godzina kolejnego wpisu i spotkania na Forum, czy zupełnie coś innego?
Powtarzam pytanie ogólne, czy zamieszczać coś nowego dalej, choćby dziś, czy też się wstrzymać do weekendu, jak sugerowałem na wstępie, ze tak będę czynił?
Januszko321 wstawiaj twórczość dziadka tak, jak Ci serce dyktuje a rozum podpowiada. My na pewno czytać będziemy i komentować bez względu na czas:) Przyznam, że ja nie słyszałam wcześniej o Twoim (pozwalam sobie pisać na "TY" ponieważ tu na forum jesteśmy "nickami") dziadku ale pozwalasz nam go poznać od strony "wewnętrznej" poprzez jego wiersze, poprzez jego odczucia zapisane na kartce papieru. Bo poezja wyzwala wszystko to, co piękne w człowieku. Ja nie jestem znawczynią :) ale lubię pozachwycać się tym, co ktoś w słowa i rymy ubrał a czasem sama coś "do szuflady" swojej napiszę :) Cieszy mnie jedno, że w tym wątku jest pełna kultura, że nie udzielają się osoby, które treści jego nie rozumieją.
Zaraz coś wstawię. Będą to listy pisane wierszem z sanatorium, dokąd Dziadek pojechał w X 1946 r., gdy Huta ruszyła i dała pierwszą produkcje.
Pobyt w sanatorium w Solicach-Zdroju na Ziemiach Odzyskanych (dziś ten kurort zwie się Szczawno-Zdrój) nie był wypoczynkiem, jak było w artykule Gazety Ostrowieckiej, lecz kuracją sanatoryjną, by podleczyć dolegliwości żołądkowe, z którymi Dziadziuś zmagał się jeszcze od czasów przedwojennych. (w listach z Ameryki z 1937 r. - dowiesz się tego z książki, która czeka na Ciebie :), że już wówczas popijał jakieś ziółka na żołądek, które zabrał ze sobą w tę zaoceaniczną podróż). Do sanatorium pojechał w ramach urlopu, a nie zwolnienia lekarskiego, jak to często bywało do niedawna.
Aby zrozumieć szczegóły tych wierszy, czy wierszowanych listów, lub poematów, będę od czasu do czasu, też wtrącał pewne wyjaśnienia, których niestety nawet w książce nie ma. Teraz to dostrzegam, już po czasie.
Januszko321 piękna ta historia rodzinna. Macie wspaniałe wspomnienia i ten cudowny "pisany" podarunek jaki dziadek pozostawił po sobie. Wtedy może nie miał znaczenia dla nikogo oprócz Twojego dziadka a teraz przybiera piękny obraz tego co było. To ma zupełnie inne znaczenie po tych 70ciu latach. Nie każdy ma szczęście i zaszczyt posiadania czegoś podobnego po swych przodkach. Ja jestem pod wrażeniem i na miejscu Was - wnucząt byłabym dumna z tego.
Listy z Sanatorium do Najblizszych
List do żony – nr 1
Dzień pracowity spędziłem w zdroju
I znowu siedzę w pustym pokoju;
I list ten piszę do miłej żony.
Jutro go wyślę w dalekie strony;
Strony dalekie, a takie bliskie,
Bo tam rodziny mojej ognisko.
Z rana mię doktor pukał troskliwie;
Jego uwagi chwytałem chciwie.
Chorób niewiele znalazł w mym ciele,
Ale zapisał słone kąpiele,
Mieszka, Dąbrówki zalecił picie;
Źródła te dają wody obficie
I wypłukują choróbska stare
Z ludzi, co jeszcze mają w nie wiarę.
Dalej nakazał mi inhalację,
Leciutki obiad, wczesną kolację,
I diatermię krzyża i brzucha,
A potem zajrzał do mego ucha.
Nic tam nie znalazł i znowu szukał,
Oglądał, macał, pukał i stukał…
Jest to leciwy już starowina;
Tutaj przygnany został z Morszyna.
Zwie się Chmieleński, lekarz to znany,
Niejedne leczył on ludziom rany.
Kuracjuszów jest już niewiele;
Kiedy dziś rano byłem w kościele,
Samych lajojów spotkałem paru,
Lecz do modlitwy nie mieli żaru.
Stroskane lica, poważne twarze;
Zaraz poznałem po śpiewnej gwarze,
Że to ze wschodu gnana gromada
Nowe Zachodnie Ziemie osiada.
Co ich tu czeka? Jaka robota?
I czy do ziemi ojców tęsknota
Nie spali serca, nie zgryzie duszę?
A może jeszcze inne katusze…
Tu ich czekają na Mieszka Ziemi,
Gdzie są jak obcy, choć między swymi.
Przyszłość pokaże , co kogo czeka…
Kiedy Bóg stworzył swego człowieka,
Los mu wyznaczył i jego dzieje;
A kiedy zamknął Raju wierzeje
Za grzeszną Ewą, posłusznym Adamem,
Nasz żywot stał się zamkniętym Sezamem.
Całuję mocno Wiśnię, Halkę i Ginę,
A gdy się urodzi i małą kruszynę –
Boście Wy moją Drogą Brać;
Dobra Wam życzy Stach i Tać.
04.10.1946 – Solice-Zdrój /-/ St. Kawiński
Wiśnia lub Wisia, to zdrobnienie imienia żony St.Kawińskiego, Jadwigi, (mojej Babci, a raczej Babuni, jak zwracaliśmy się do Niej).
Halka, Halutka lub Halinka - to moja Mama (młodsza córka Dziadków - już wtedy młoda mężatka)
Gina, to mój Tato, Eugeniusz
no i "mała kruszyna" - to w drodze, jeszcze nienarodzona pierwsza wnuczka Dziadków - znana już HANUŚ.
W latach 1945-1946 Solice-Zdrój,
a obecnie nazywa się Szczawno-Zdrój .
Przed wojną kurort ten nazywał się - Bad Salzbrunn
Zgadzam się z Tobą Fajna. Taką poezję się chłonie, uśmiech na twarzy wywołuje, mocniejsze bicie serca, to odskocznia od trosk dnia codziennego. Jestem za codziennym dawkowaniem takiej przyjemności. Pozdrawiam.
Bóg zapłać za miłe słowa :) 2 wcześniejsze moje wpisy czekają na weryfikację (wpis ogólny z 19:15 ii odp. do (fajna) z 19:23
Myślałem, że się wylogowałem - lecz wszystko O.K
Może ten wpis krótki ukaże się natychmiast?