Witam Wszystkich,
Znów upajam się twórczością Pana Kawińskiego. Jestem tu codziennie i na bieżąco śledzę Twoje wpisy z twórczością Dziadka i czasami brak mi słów, aby cokolwiek skomentować.
Wszystko przedstawione jest w pięknym stylu, czytając człowiek przenosi się na statek, potem do Ameryki jak i do zagrody z bocianim gniazdem.
Wszystko czytam z zapartym tchem. W życiu bym nie przypuszczał, że tak mnie wciągnie czytanie :).
Zastanawia mnie tylko, dlaczego Pan Kawiński zaprzestał swojej twórczości i w latach późniejszych już nie pisał.
Gdyby tworzył do końca swoich dni, to faktycznie trudno sobie wyobrazić co by jeszcze napisał i ile by tego było. Szkoda, że zaniechał swojej twórczości.
Pozdrawiam. Arek.
Witaj Januszko!
Ja wypowiedziałam się chyba tylko raz, ale czytam i z podziwu wyjść nie mogę. Poezja i listy Twojego Dziadka urzekły mnie bardzo. Muszę Ci napisać, że ja także zapisuję swoje przeżycia i wspomnienia z podróży w wersji rymowanej na tyle, na ile mnie stać. Nieraz mnie to cieszy, nieraz bawi…Ważne jest dla mnie jednak to, że obdarowane osoby, takim wierszykiem, cieszą się razem ze mną.
Kiedy było odsłon wątku 3333 postanowiłam napisać coś dla Ciebie, nie mogłam jednak wysłać, ponieważ poważnie choruję i nie mogę za długo siedzieć przy komputerze. Dzisiaj jednak daję radę.
Dla Januszko
Januszko to wnuk co się zowie
Twórczością dziadka upiększa nam życie
Drukuje wiersze, poematy i czułe listy
Robi to doskonale, robi należycie
Czytam, czytam, oczy przecieram
Tyle pięknych słów polskich
Swojemu wnukowi to przedstawiłam
On na to… Pan Kawiński to poeta boski
Hej! Januszko fajny wnuku
Odsłon masz trzy tys. trzysta trzydzieści trzy
Drukuj, dziadkiem się zachwycaj
Ale kto miałby to robić? Tylko Ty!
My zaś oddamy mu pokłon wielki
Toż ostrowiakiem jest, jak i my
Ocalimy od zapomnienia to co napisał
A jego poezja ubarwi nasze sny
P.S. Odsłon jest już 4516 !!!
Droga Pani - Gościu z Ostrowca. Jestem wzruszony za tak miły wpis. Wydaje mi się, że uważnie czytam wszystkie wpisy pojawiające się w tym naszym wątku. Myślę, że pamiętam Panią i Pani poprzedni wpis. Przynajmniej tak sądzę, że to Pani wstawiła równie ciepły wpis, w którym mówiła Pani m.in. o posiadaniu poezji A. Komornickiego. Ja niestety nie znam tej poezji, ale może kiedyś...?
Sprawiła mi Pani wielką frajdę tym wierszowanym wpisem: "Dla Januszko".
Jestem trochę zażenowany takim wyróżnieniem i pochwałami pod mym adresem. Wiem, że całe pochwały należą się mojemu Dziadkowi - Wielkiemu naszemu Przodkowi. Ja tylko wydobyłem te Jego "skarby z lamusa", które nam pozostawił po sobie i które czekały te 70-80 lat na odpowiedni moment. Ta chwila, właśnie nadeszła, a mnie tam "na górze" widocznie wyznaczono a posłańca, by wreszcie ujawnić przed światem te "skarby piórem pisane".
Wspomniała Pani dyskretnie o swej chorobie. Wprawdzie nikt z nas czworga rodzeństwa nie poszedł w ślady naszego Taty i nie skończył studiów medycznych, (... a pewnie szkoda) ale wydaje się, że odziedziczyłem choć wrażliwość ludzką i chęć niesienia pomocy ludziom w potrzebie.
Książkę z poezją Dziadka oraz listami z podróży do USA chciałbym Pani sprezentować.
Myślę, że mogę podać adres mailowy, a Pani swym mailem zwrotnym poda mi swój adres pocztowy, na który mam wysłać Pani w/w książkę, o której tu tyle mówimy.
januszdziewulski@poczta.fm
Życzę Pani dużo zdrowia i możliwości częstych odwiedzin tej strony, przynajmniej, póki gościmy tu z poezją Stanisława Kawińskiego. Aha! Swój wpis do Pani wstawiam przy wejściu nr 4545 - też łada cyfra. A wisami też zbliżamy się do okrągłej cyfry 400 !!!
Powinno być: mnie wyznaczono na posłańca, lub mnie wyznaczono rolę posłańca. Pisząc miało być "na", a nie samo "a"
Pani Gość_z Ostrowca - oczekuję na Pani sygnał mailowy i chęć zdobycia tej książki autorstwa Stanisława Kawińskiego.
Jeśli pani wyrazi taką chęć, wyślę pocztą, lub przekażę w sposób przez Panią zaproponowany. Pozdrawiam serdecznie. jdz.
Nie wisami, lecz wpisami zbliżamy się do 400 !!!
Witam wszystkich ponownie wieczorem. Teraz odpiszę Arkowi, który jak nam się przyznaje, a ja to i bez Jego słów to widzę, stał się codziennym uczestnikiem tego wątku i nie tylko czyta, ale daje nam znać, że tu ciągle zagląda i na dodatek cała ta twórczość mego Dziadka sprzed tylu, tylu lat, tak Go wciągnęła, że sam tego nigdy nie przypuszczał.
Nawet nie wiesz Arku, jak mnie cieszy takie Twe stwierdzenie, czy nawet wyznanie. Jest ono tylko potwierdzeniem, że ta poezja nie jest byle jaka, jeśli osobę, która dotąd nie przepadała specjalnie za tą formą literacką, potrafiła tak bardzo zainteresować, a nawet wciągnąć.
Powiem Ci, że nie jesteś jakimś wyjątkiem, gdy chodzi o czytanie poezji. Ja tez wspominałem, że z reguły wolałem czytać każdą prozę, niż poezję. Nasi wielcy wieszczowie, oprócz Mickiewicza, (Słowacki, a zwłaszcza Norwid), swą dość trudną twórczością, nie przyczynili się do mego rozmiłowania się w tym gatunku literackim. Czytałem w szkole te poezję naszych narodowych wieszczy, bo musiałem, jak większość uczniów, ale traktowałem tą poezję, tak jak większość chłopaków. Dziewczyny, to co innego. Zawsze są bardziej romantyczne i mają chyba inne dusze, bardziej wrażliwe od nas.
Podobnie jak Ty, traktuję poezję mego Dziadka, inaczej. Od początku wydała mi się jakaś inna, przystępna, omal wyjątkowa. Zdawałem sobie sprawę od samego początku, ze moja więź emocjonalna z Dziadkiem, pewnie trochę mnie zaślepiła i nie pozwala bezstronnie ocenić jej wartości. Nieśmiało prezentując te poezję innym osobom spoza rodziny, obawiałem się niekoniecznie podobnych odczuć. Jakże byłem rad, gdy opinie tak wielu osób były ciepłe, a czasem wręcz entuzjastyczne. Tak się dzieje nadal i ludzi obojętnych ta twórczością, rzadko spotykam.
Już to napisałem w przedmowie do wydanej książki z poezją Dziadka i chyba tu też już wspominałem, że już po pewnym czasie rozpowszechniania tej poezji Dziadka, mogę stwierdzić otwarcie, że podoba się ona prawie wszystkim. W ostatnim zdaniu we wstępie użyłem nawet stwierdzenia, że: "Nie polubi tej poezji tylko ten, kto jej nie przeczyta i nie pozna - o innych raczej jestem już spokojny".
Arku! Cieszę się, że jakimś zrządzeniem losu trafiłem do tego Forum i do Was wszystkich, dając i Wam szansę zetknięcia się z poezja mego Dziadka - Stanisława Kawińskiego, a nawet jej dość dokładnego poznania. Jak widać z Waszych wpisów, moje wcześniejsze słowa były prorocze, ale zasługa w tym, jest wyłącznie autora tej twórczości.
Witam
Panie Januszu, możemy tylko pozazdrościć panu dziadka....przepięknie pisał.nie tylko wiersze Ale zwykły list,staje się barwnym opowiadaniem...
Wielkie dzięki za możliwość poczytania
Witam Panią - Gościu_ona A!
Pisząc, "ona" - jest to sygnał, że mamy do czynienia z kobietą, zaś litera A oznacza zapewne inicjał imienia, lub nazwiska?
Tak, czy owak, jest Pani zauważona i zapisana w mej pamięci, a już nie jakaś anonimowa osoba - i tylko Gość.
Dziękuję Pani za wpis i tak ciepłe słowa pod adresem mego, (naszego) Dziadka. Myślę, że nie tylko ja, ale i pozostali wnukowie i wnuczki są dumni z Niego i Jego osiągnięć we wszystkich dziedzinach życia. Tyle, że o tych bardziej zawodowych kiedyś dobrze wiedziano i pamiętano. Dziś już ta pamięć uległa mocno zatarciu. Ale o zdolnościach i osiągnięciach, zwłaszcza poetyckich, nigdy nie mówiono i nie wychwalano Dziadka, jak to dziś czynimy.
Tak jak Pani pisze, cała ta twórczość pisarska jest taka piękna, taka barwna, a także przystępna dla każdego.
O muzyce mawia się, że bywa lekka, łatwa i przyjemna, a dlaczegóż to nie powiedzieć tak o tej Dziadka poezji, czy też o listach. Wyczuwamy wszak, że z lekkością pisało Mu się wszystkie wiersze, czy poematy, a także listy. My je z łatwością i przyjemnością czytamy i odbieramy.
Jestem przekonany, że w dalszym ciągu tak będzie ta twórczość Dziadka odbierana i nadal sprawiać nam będzie tak wielką frajdę.
Proszę śmielej odzywać się i choć 1-2 zdaniami pokazywać, że odwiedza nas Pani, czyta i podoba się to, lub np. tak sobie :)
Dziś wtorek, 29 listopada.
Wczoraj wieczorem gdy chciałem wstawić Wam list nr 7 z Ameryki, to zorientowałem się, iż go już prezentowałem w całości 15.11.2016 r. – dałem więc sobie i Wam spokój.
Teraz, po nocy i już po kilku godzinach spokoju, myślę sobie, że obiecywałem Wam wstawiać wszystko już w kolejności chronologicznej, jak powstawało. Może więc teraz, z rana jednak wstawię ten list i już podobnych rozterek, więcej mieć nie będę.
Cała ta korespondencja jest tak przyjemna w czytaniu i pouczająca zarazem, dlatego mam nadzieje, że wszyscy, co już poznali fragmenty, lub nawet cały list, z przyjemnością przeczytają go raz jeszcze.
Wydaje mi się, że jeszcze jeden z listów może być znany we fragmencie, ale kolejne już na pewno będą Wam nieznane.
Lecimy więc z listem nr 7 z dn. 27.07.1937 r.
Stany Zjednoczone – Okolice Wielkich Jezior
Toledo nad Jeziorem Erie, dn. 27-VII-1937r.
(7)
Moje Bardzo Kochane Kobity!
Nie ołówkiem już do Was kropię listy, a porządnym Parkerem, którego sobie zafundowałem. Szkoda, że Packarda, lub przynajmniej Forda porządnego nie można w kieszeni przewieźć, bo nie wytrzymałbym i kupił.
Tu przynajmniej najeżdżę się po porządnych drogach, porządnymi samochodami, a dystanse robimy duże.
Przez parę dni pozostaniemy w Toledo, a potem jadę dalej na Zachód do: Detroit, Chicago, a może i St. Louis nad Missisipi.
Szalenie mię tu wszystko interesuje i żałuję, że Wy moje Kochane jesteście pozbawione tej masy stale nowych wrażeń, które ja odczuwam.
O ile w Europie stale mówi się i pisze o wojnach i przysposabianiu się do nich, to tu nikt o żadnych podobnych niebezpieczeństwach, nie myśli.
Tu również intensywnie pracują, lecz jest to praca dla życia codziennego, dla komfortu i wygody.
Tu każdy urzędnik, czy robociarz do pracy jedzie samochodem i nie byle jakim, każdy stara się mieć własną chałupę, kupę uzbieranych dolarów, interesuje się boksem, kinem, audycjami radiowymi
i zachwyca się wszystkim, co jest amerykańskie.
Pobłażliwie patrzy na mieszkańców innej części świata i szczyci się, że jest Amerykaninem, bez względu na to, w którym pokoleniu.
- Włoch, którego rodzice wywędrowali z Neapolu, już nie rozumie po włosku.
- Niemiec urodzony w Düsseldorfie, po kilku latach pracy na gruncie amerykańskim, przestał szczycić się, że jest Niemcem i nie ma zamiaru wracać do swego kraju.
- Polak tylko w pierwszym pokoleniu śle czasami westchnienia ku biednej, dalekiej Ojczyźnie – dzieci przeważnie już nie mówią po polsku, lub mówią tak, że Boże zmiłuj się!
- Murzyn marzy, żeby mu się skóra odbieliła i by mu nie wspominano o Afryce, – wszyscy pragną być Amerykanami.
- Jedynie Żyd, nawet amerykański, pozostaje zawsze Żydem.
Wczoraj wieczorem byliśmy na kolacji u pewnego Amerykanina w prywatnym mieszkaniu – dyrektora pewnej firmy. Bardzo mili ludzie, kolacja jak w ogóle cały sposób odżywiania się w niczym nie przypomina, naszych.
Następnie pokazano nam całe mieszkanie i wszystkie urządzenia domowe; uraczono wesołą rozmową, muzyką itp., a wreszcie samochodem odstawiono nas do hotelu.
Ja przyzwyczaiłem się do tutejszego sposobu odżywiania,
a właściwie umiem już wybierać to, co mi nie powinno zaszkodzić, a były dnie kiedy mój gospodarz gniewał się na mnie i psuł mi humor – „It is past away” – (to już przeszło).
Od wyjazdu z Kraju jeszcze żadnej wiadomości nie miałem.
Do Was dość często piszę. Adresuję na Ostrowiec wszystkie listy i stale tak będę pisać.
Całuję Was mocno, moje Kochane Europejki.
... Wasz Stach – Tatuń.
...
P.S.
A to pióro dobrze pisze.
...
Zachowajcie te moje listy, nie niszczcie – przyjemnie będzie po jakimś czasie, poczytać. Stach Wasz
Witam wszystkich. Śledzę wpisy, jestem cały czas. Komputer mam w naprawie,więc aktywności z mojej strony brak. Został mi jeszcze telefon, który daje mi możliwość czytania. Nie tylko muzyka łagodzi obyczaje i zbliża ludzi ale również piękna i barwna twórczość Pana S. Kawińskiego. Wciąga, interesuje,zachwyca. Pozdrawiam wszystkich miłośników Tej twórczości.
Witam Cię "KORA"!
Dostrzegłem też, iż ostatnio "mniej Cię było" z nami. Nawet zastanawiałem się, bo też "XYHA" się nie pokazuje we wpisach, także Normalny_Tomek, (choć ostatnio znów się On odezwał)... ale może większość z Nich czyta, czyta, czyta, (jak często ukazują się wpisy), lecz nie ma czasu w koło, tylko chwalić, chwalić, chwalić :)
Mnie naprawdę nie chodzi tylko o pochlebne opinie, choć nie ukrywam, że pozytywne wpisy są czymś miłym. Mnie idzie o Waszą aktywność we wpisach, bo to naprawdę potwierdza, iż tą twórczością Stanisława Kawińskiego, jest prawdziwe zainteresowanie. Niestety nawet największa ilość odsłon, choć wygląda tu na tej naszej stronie, naprawdę imponująco, jak na te 23 dni naszych spotkań, ale wiele osób "klika myszką" wielokrotnie, by zobaczyć, czy wstawiłem coś nowego, lub poczytać, czy i co ktoś napisał.
Ja też tu wchodzę w ciągu dnia wiele razy. A ileż jest takich osób, które zaglądają wszędzie na Forum i zaglądają omal do wszystkich wątków, także do nas i zaraz wycofują się, bo z góry zakładają, ze jak poezja, to ich to nie interesuje.
Tak więc do ilości wejść, (odsłon) nie przywiązuję wielkiej roli.
Piszę tu KORA do Ciebie, odpisując na Twój wpis wyżej, ale chcę tu nadać sygnał do wszystkich z Was z tego naszego "wątku". Rozważam możliwość spotkania się z wszystkimi chętnymi, gdy zakończymy prezentację tej Dziadka poezji na tym Forum.
Chciałbym przed Świętami spotkać się z chętnymi, może w jakimś klubie, lub innym miejscu. Może trochę poczytać wspólnie jakieś fragmenty, może dorzucić jakichś dodatkowych informacji o naszym autorze. Choć trochę porozmawiać, pokazać zdjęcia, oryginały pożółkłych kartek pisanych ręką Dziadka. No i co najważniejsze, sprezentować Wam obiecane książki z ewentualną dedykacją - od wnuka.
Czekam na Wasz odzew, czy coś takiego interesuje Was?
Nie byłby to wieczór autorski, bo autor książki, w imieniu którego my wnukowie tę książkę z Jego twórczością wydaliśmy, ale taka jakby mini promocja książki, której na razie w sprzedaży nie ma i pewnie nie będzie, jeśli wspólnie nic nie zrobimy. Ja sam zapewne niewiele więcej mogę zrobić. Dziele się z Wami tym co mam i w zakresie na ile mogę.
Wydawcy przez rok mają obowiązek przechowywać matryce, więc kto wie, ... może znajdzie się ktoś, kto pomoże we wznowieniu tej książki? ... i wtedy jeszcze szersze grono zdobędzie dostęp do niej.
W sobotę będę na uroczystości w MCK (BWA), to może tam uda się uzyskać jakąś podpowiedź.
Czekam też może i na Wasze sugestie?
Jedno ze zdań, trochę nie udało mi się - nie przeczytałem uważnie, nim zatwierdziłem tekst!
....Powinno brzmieć tak:
Nie byłby to wieczór autorski, bo autor książki, w imieniu którego my wnukowie tę książkę z Jego twórczością wydaliśmy, od 40 lat nie żyje, ale byłaby to taka jakby mini promocja książki, której na razie w sprzedaży nie ma i pewnie nie będzie, jeśli wspólnie nic nie zrobimy.
Z 600 egz. wydanej przez nas książki z poezją St. Kawińskiego, w Ostrowcu było do podzielenia się z Ostrowczanami, (czy lepiej brzmi: z Ostrowiakami?) ok. 4 x 70 + 100 = ok. 380 egz.
Reszta książek powędrowała do Warszawy, Zabrza i Cieszyna.
Każde z nas 4 rodzeństwa rozdysponował, czy nadal rozdysponowuje swą pula książek wg swego uznania. Jednak część książek ofiarowaliśmy wspólnie jak do jednej, czy drugiej szkoły, do bibliotek - nadmienię tylko, że kierowniczka, czy raczej dyrektorka ostrowieckiej Biblioteki Publicznej nie była zainteresowana. Najpierw nie bardzo pasowało, by się spotkać. W końcu uzgodniliśmy, ze przekażę książkę do zapoznania się Pani wypożyczającej, a jak po 5 tyg. zadzwoniłem, bo nikt się nie odzywał, (choć obiecali, zapisując moje dane i nr kom.) otrzymałem odpowiedź, że mogę przyjść po książkę. Pani oznajmiła mi, ze to, czy poezja jest ładna poezja, czy nie - to rzec gustu.
Po 5 tygodniach zabrałem więc książkę z biblioteki na Waryńskiego i tylko przyszło mi do głowy dawne powiedzenie,... o perłach i chrumkającym stworzonku :) Mówi się trudno - prawda, są gusty i guściska, ale takiej opinii, od nikogo więcej nie usłyszałem. Obawiam się, że Pani Dyrektor nie miała czasu popatrzeć na tę książkę i dlatego tak mnie zbyła - ... no comment!
Nie mam ochoty więcej do tego wracać.
Dzięki temu jest dodatkowa pula książek dla Was z tego Forum, którymi się z radością podzielę.
Pisząc o Bibliotece Publicznej, miałem na myśli Bibliotekę na ulicy ( nie Waryńskiego, lecz...)Wardyńskiego, ...dr Adama Wardyńskiego, znanego przedwojennego lekarza, sąsiada moich Dziadków Kawińskich, jak to się mawiało, mieszkających - przez drzwi - mieszkających też na Staszica 7, 1. piętro z korytarza do Dziadków na lewo, do pp. Wardyńskich na prawo.
Podoba mi się pomysł spotkania i dedykacji. Ja sama często przeglądam Nasz wątek, czy nowych wpisów nie ma, czy fanów przybywa, czy czegoś nowego nie dodałeś. Po części i dlatego tak wiele wyświetleń przybywa. To świadczy o zainteresowaniu. Tylko się cieszyć trzeba.
Nie czekając późniejszej pory, za chwilę kontynuujemy poemat Bociany II. Będzie co komentować: i list, i Bociany II, także moja propozycję wspólnego spotkania z Wami, osobami zainteresowanymi oczywiście takim spotkaniem i chęcią otrzymania książki.
Wracając do poematu, to w tym fragmencie jest pewien urywek, który chyba był już kiedyś wstawiony przeze mnie. No, ale obiecałem dawać Wam już po kolei, jak leci.
c.d. ------------------------ 2016-11-29
Gdy stary bocian zburzył piękne gniazdo,
Które mu zrobił dobry Maciej gazda,
To posmutniała nasza miła wioska
I to tłumaczono, że to kara Boska
Spadła na ludzi, a wszystkie kobiety,
Które są skłonne do szybkiej podniety
I do rozczuleń nad wszelką niedolą,
Jęły się modlić, … mówiły że wolą
Boga przebłagać jałmużną i postem,
Gdyż nigdy jeszcze w wiejskim życiu prostem
Tak strasznej sceny nie widziały oczy…
Musiał to z nieba być ten znak proroczy,
Który zwiastuje jeszcze większą karę
Na grzesznych ludzi, co stracili wiarę.
W tym czasie Maciej pojechał do miasta,
W domu została Maćkowa niewiasta;
Krząta się w izbie, gotuje wieczerze,
Czasem złość jakaś na Maćka ją bierze,
Że nie powraca z miejskiego jarmarku,
A tu kartofle gotują się w garnku,
Gdy późno wróci smakować nie będą
I choć z natury nie jest wcale zrzędą,
Przecież czekanie rozzłościć ją może –
Z tymi chłopami – to skaranie Boże…
Wreszcie ją smuci i zniszczenie gniazda
Pewnie nad domem przeleciała gwiazda,
Co to na ludzi przynosi strapienie,
Gdy spadnie z nieba i schowa się w cienie.
Straszne zdarzenie. Jakieś podłe licho
Wlazło w bociana, że swą żonę cichą
Tak zamordował, jako Kain Abla,
Chyba w nim siedzi jakaś dusza diabla.
------------------------------------------