Zaczęłam czytać i nie mogłam się nie podzielić tą stroną z przyjaciółką. Poezja ta wyjątkowa - łatwa do czytania i dostępna czytelnikom w każdym wieku, i tak bardzo wciągająca! Z niecierpliwością czekam, kiedy będę mogła przeczytać całą twórczość zapartym tchem :)) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, żeście ocalili od zapomnienia te wiersze :)
Powinno być: mnie wyznaczono na posłańca, lub mnie wyznaczono rolę posłańca. Pisząc miało być "na", a nie samo "a"
Witam wszystkich. Śledzę wpisy, jestem cały czas. Komputer mam w naprawie,więc aktywności z mojej strony brak. Został mi jeszcze telefon, który daje mi możliwość czytania. Nie tylko muzyka łagodzi obyczaje i zbliża ludzi ale również piękna i barwna twórczość Pana S. Kawińskiego. Wciąga, interesuje,zachwyca. Pozdrawiam wszystkich miłośników Tej twórczości.
Witaj Arku! Bardzo dziękuję Ci za przypomnienie tego wpisu. Nie miałem pojęcia, że to napisałem wkrótce po rozpoczęciu tego wątku. By go odszukać, musiałem poświęcić trochę czasu i wrócić aż do wpisu z 7.XI !!!
Powtórzę ten fragment raz jeszcze, bo cieszę się, że po tych 3 tygodniach wspólnych spotkań dochodzicie do podobnego wniosku.
Zwracając się wtedy (7.XI) do KORY napisałem:
"Z czasem zobaczysz, że wszyscy zaczniemy widzieć w NIM nie inżyniera, ważnego urzędnika państwowego, ale człowieka niezwykłego, z wspaniałym wnętrzem - z DUSZĄ" Ty dziś potwierdzasz, że faktycznie tak jest.
Ciszę się, że moje wpisy przekazywane Wam, a dyktowane wówczas z głębi serca, doceniacie dziś i Wy jako prawdziwe, a nie jakieś wyimaginowane w mej głowie. Jestem pewien że jeszcze nie wszystko, co najlepsze , zarówno co do twórczości mego Dziadka, jak i Jego osoby "odkryłem".
Zachęcam do dalszego śledzenia BOCIANÓW II, oraz korespondencji ze Stanów.
Czekają Was jeszcze ciekawe chwile i nawet wzruszające momenty - obiecuję!
Pani Gościu_ona A! Dostrzegam i doceniam fakt, że chce Pani potwierdzić swą stałą obecność z nami.
Mam nadzieję, że najbliższe załączone fragmenty poezji i listy będą na tyle ciekawe, że może pozostanie Pani z nami do końca prezentacji - tak +/- do połowy grudnia. Potem ewentualnie spotkamy się we wspólnym gronie miłośników tego wątku i sprezentuję Wam książki naszego autora, które będą miłą pamiątką naszych spotkań na tutejszym Forum. Pozdrawiam. januszko321
Cześć Arku!
Dobrze, że zajrzałem jeszcze przed wyjściem. Mój ostatni wpis sądzę, że odebraliście jako żart. Nigdy bym tego nie zrobił, by odciąć kogokolwiek od naszych wpisów.
Teraz wychodzę, ale jak za 2-3 godz. wrócę, zaraz wrzucę kolejny list zza Wielkiej Wody.
No cóż januszko321 pewnie wraz z odlotem bocianów do ciepłych krajów zakończy się i nasza przygoda z poezją Pana Stanisława... taka symbolika, a jak ładnie wszystko się złoży w całość i zakończenie. Ze śmiercią bocianów trzeba było się oswoić i pogodzić, teraz czekam z nadzieją na losy bocianka :) A i na listy też czekam, bo one z kolei zabierają nas w podróż z Dziadkiem Stanisławem i pobudzają wyobraźnie.
Witaj Fajna!
Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że wraz z odlotem bocianów wszystko się skończy. Będzie znacznie lepsze zakończenie, idące dalej jak tylko odlot bocianów do ciepłych krajow.
Autor udowodni nam, że nie wszystkie Jego poematy muszą mieć takie zakończenie tragiczne, jak ta pierwsza część Bocianów. Zobaczysz Ty i inni , że będzie to radosne zakończenie, niosące nadzieję na przyszłość.
No, ale jak zwykle nie potrafię utrzymać języka za zębami.
W ogóle to nas tak "wkręciłeś" w te poezje i listy, że ja tu w tym wątku to się czuję trochę jak w domu :) Jak pośród swoich.
Oto zapowiadany list, kolejny list z Ameryki. Ten list napisany był do młodszej córki Halinki, wówczas 12-letniej pociechy Dziadków Kawińskich.
Pittsburgh, dn. 6-VIII-1937r.
(9)
Do Mojej Ukochanej Córuchny – Halkiasza.
Ostatni list wysłałem do Janeczki. Pisałem go w pociągu w drodze z Detroit do Pittsburgh’a.
Teraz Haluś przyszła pora na list do Ciebie. W tym ostatnim mieście już trzeci dzień spędzamy. Jest tu obecnie tak wściekle gorąco, że stale chodzę mokry i moc wody wypijam. Nie dziwię się Amerykanom, że w każdym biurze, każdym barze, restauracji, czy urzędzie mają stale wodę z lodem, której moc wypijają.
Ja nauczyłem się również pić ten trunek szklankami, inaczej ugotować się można. Pot przez ubrania przecieka.
W każdym pokoju w hotelu jest kran z lodową wodą, („Ice water” – czyta się ajs uoter).
Nie roztyję się tu, bo unikam potraw, które mogłyby zniweczyć dotychczasową kurację, a w dodatku dużo chodzę i wreszcie to zwiedzanie fabryk w czasie strasznego upału, że moc płynu z człowieka wyciska.
Pittsburgh – to duże miasto, bo liczy ok. 800 tys. mieszkańców
I ma sporą liczbę drapaczy, jak ten na papierze listowym, jednak samo miasto jest duszne i trochę brudne, natomiast okolice ma bardzo ładne. Żeby nie siedzieć w dusznych czterech ścianach hotelu, (szczególnie ja, co nie lubię samotności), wychodzę wieczorami na spacery, lub do innego bałaganu.
Kina są tu drogie, mają większe powodzenie, niż teatry, lecz
obok filmów dają przedstawienia rewiowe: są to takie straszne bałagany, że u nas trudno sobie wyobrazić. Np. orkiestra bije się instrumentami, kapelmistrz fika koziołki, a publiczność zaśmiewa się do rozpuku. W ogóle tutejsza publiczność ma inny gust i inne wymagania.
Pierwsze wrażenie z pobytu w Ameryce zawsze jest lepsze;
z biegiem czasu psuje się ono. W każdym razie to jest inny świat.
Co tam Wy moje Ukochane Sierotki robicie? Kiedy to wieści od Was otrzymam? Już do szkoły będziecie chodzić, nim we wrześniu wrócę.
Ja jeszcze kawał czasu mam do spędzenia tu i moc drogi do przejechania i stale jeszcze muszę oddalać się na zachód , dopóki do Missisipi nie dotrzemy.
Lubię poznawać nowy świat, nowych ludzi i nowe rzeczy, lecz czasem mocna tęsknota do Was mnie porywa.
Angielski język wprost wciska się do uszu, oczu – do mózgu. Słyszy się mowę tylko angielską, widzi napisy i pisma tylko angielskie. Otrzymanie gazety w innym języku, jest prawie niemożliwe.
Do nikogo nie piszę oprócz Was – bo Wy tylko jesteście Moje Najukochańsze Pociechy. Ucałuj Mamuchnę i Janeczkę.
Następny list wyślę do Naszej Kochanej Staruszki.
Tymczasem całuję Cię Haluś bardzo mocno.
Tatuń – Stach.
P.S. Władzi, ukłony.
Pittsburgh – dn. 8-VIII-1937r.
(10)
Kochana Wisiu!
Przed chwila skończyłem pisanie listu do Zakładów; Przeczytałem Twoją kartkę otrzymaną w Warszawie, (oczywiście, że w Warszawie też ją czytałem) i kropię list do Ciebie.
Córkom naszym wysłałem pod rząd dwa listy.
Obecnie już sami ze Stasiem jesteśmy – naszego Francuza,
p. Boyer’a już pożegnaliśmy.
Ten amerykański język to jest inny od prawdziwego angielskiego;
Ja wkuwam się, żeby móc korzystać z książek technicznych
i katalogów, i właściwie dużo rozumiem, gdy mi wyjaśniają sprawy techniczne.
Z odżywianiem się daję sobie radę obecnie, bo wiem co które danie znaczy, chociaż każda jadłodajnia ma inną nomenklaturę, a właściwie różnie jedną i tę samą rzecz przyprawiają.
Żołądek obecnie nie dokucza mi.
Muszę zwracać uwagę, żeby mi lekarstw Wojsi nie zabrakło. Czas różnie spędzamy, na ogół staram się go wypełniać . Dużo czas zajmuje systematyzowanie materiałów i pisanie sprawozdań, bo chciałbym po powrocie mieć je gotowe.
Oprócz tego, w wolnych chwilach wkuwam się angielskiego,
czytam, piszę, tłumaczę co się da.
Byłem parę razy w kinie, lecz zwykle tak tam jest gorąco, że ciężko wytrzymać, W ogóle upały - to ładne tu mamy; a co potu z człowieka wycieknie – litrami można zbierać.
Za 2-3 dni wyjeżdżamy do Chicago , bo tam dużo roboty nas czeka. Ameryka ta jest zupełnie inna od Europy.
Wiele rzeczy bardzo mi się tu podoba, jak: rozmach, dobrobyt, demokratyczność ustroju i nastrojów, jednak jest i dużo stron ujemnych, które się poznaje przy ciągłym jeżdżeniu, zwiedzaniu i wglądaniu w szczegóły.
Stale urągam Stasiowi, że nie nosi aparatu ze sobą i nie fotografuje – stale coś mu przeszkadza.
Opiszę Ci jeszcze niejedną cechę tutejszego życia, które lubię obserwować.
Np. : Murzynki dzielą się na kilka kategorii, jedne mają więcej, drugie mniej czarną skórę; jedne mają proste włosy, drugie kędzierzawe, wijące się itp. – to wpływ kosmetyków i zarobek dla spryciarzy.
Np.: Murzynka cuda wyprawia i różne maści kupuje, (opatentowane pewne i drogie), żeby mieć proste włosy, podczas gdy biała kobieta dużo by dała, żeby jej się włosy kręciły.
Ja zadowoliłbym się byle jakimi włosami, byle je mieć. *
Co tam u Was słychać, Moje Kochane Kobity?
Jak i gdzie resztę lata spędzacie?
Ja staram się nie myśleć o Was, bo zaraz mnie coś za serce ściska, a jeszcze duży kawał czasu muszę tu siedzieć i dużo wody w Szewniance upłynie, a ze mnie potu wycieknie, nim Was, - Moje Ukochane – Pociechy zobaczę.
Całuję Was mocno, Wasz Stach – Tatuń.
Witam wszystkich zgromadzonych :) ostatnio troche milczałem aczkolwiek jestem na bieżąco z poezją tu wstawianą :) i musze sie zgodzic z Fajną, ze tu sie wraca jak do rodziny poniekąd :) w sumie wchodze jak tylko dojdzie cos nowego, jakis nowy wpis, nowe spostrzeżenia innych, da sie wyczuc klimat tego wątku :)
Cieszę się Tomku, że podobnie Ty, jak i Xyha pojawiliście się znów we wpisać, bo jak piszesz, zaglądasz i czytujesz na bieżąco, co się tu pojawia, ale skąd mieliśmy o tym wiedzieć.
Dziś na spotkaniu w BWA poczyniłem wstępne kroki dotyczące naszego " przedgwiazdkowego spotkania" w gronie miłośników tego wątku z poezją naszego Dziadka.
Myślę, że najdalej za jakiś tydzień głośno tu będę mówił już dokładnie o konkretach, (gdzie i kiedy?) spotkamy się m.in. po obiecane książki.
Witaj Januszko!
Przyszła pora i na mnie. Chciałabym wypowiedzieć się bardziej obszernie na temat osoby Twojego Dziadka, ale także jego twórczości.
Pan Stanisław Kawiński, w mojej ocenie, to ideał. Wspomniałeś, że był wzorem człowieka renesansu i zgadzam się z Tobą całkowicie.
- Bo to człowiek wszechstronnie wykształcony, interesujący się wieloma rzeczami i ciągle poddający się swojemu samokształceniu.
- Bo to człowiek znający łacinę i grekę. To właśnie w epoce renesansu powrócono do odkrywania dzieł antycznych, które poznawało się najlepiej operując tymi językami. To ogromna zaleta.
- Bo to człowiek posiadający szeroką wiedzę z różnych dziedzin nauki i życia.
Dla mnie, Twój Dziadek, to idealista, koneser, esteta, znawca. To erudyta i poliglota. No i przede wszystkim optymista. Ale to jeszcze nie wszystkie pozytywne cechy charakteru. On był także człowiekiem o wysokiej kulturze osobistej, niepodważalnej pracowitości i kreatywności. Mnie osobiście ujęło jeszcze to, że cechowała Go ogromna pogoda ducha, poczucie humoru, serdeczność. Muszę jeszcze wspomnieć o uczuciu zwanym MIŁOŚCIĄ. Miał On w sobie ogromne pokłady tego uczucia. Kochał bardzo swoją zonę, dzieci, rodzinę i przyjaciół. Kochał Ojczyznę i uwielbiał przyrodę. On po prostu kochał ŻYCIE!
Umiał patrzeć, kontemplować, przeżywać i opisywać… A pisał pięknie! Może to banalne co napisałam, ale to właśnie PIĘKNO jest podstawą Triady Platońskiej. A Twój Dziadek filozofią też się parał.
Wiersze, poematy, listy przeczytałam i ciągle wertuję. Przy każdej konstrukcji, pomyśle., porównaniach, przenośniach, epitetach czyli całej pięknej liryczności „wychodzi” z Twojego Dziadka humanista i romantyk. Urzeka mnie, w jego twórczości, zarówno podniosłość, jak i melancholia, nostalgia, ale także powrót do wspomnień.
Twój Dziadek uwiódł mnie po prostu swoimi wierszami…
A słów w nich używa różnych. Niekiedy są subtelne, innym razem bardziej wyrafinowane. Jego słowa są przepełnione duchowością, niekiedy uniesieniem. Tak mógł pisać człowiek ogromnego talentu.
Stanisławowi Kawińskiemu chodziło zapewne o to samo, co Juliuszowi Słowackiemu!
„ Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa”
Wiersze Twojego Dziadka są i liryczne, i emocjonalne, i oryginalne, a niekiedy wypływa z nich i tragizm. Są mądre i przepełnione także mądrością życiową.
Ważnym jest jednak to, by na chwilę przystanąć i się zauroczyć… zadziwić…
Swoją wypowiedź chciałabym zakończyć piękną myślą z filmu „ Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, którą wypowiada John Keating:
„Zdradzę wam tajemnicę: nie czytamy
poezji dlatego, że jest ładna. Czytamy ją,
bo należymy do gatunku ludzkiego,
a człowiek ma uczucia. Medycyna, prawo,
finanse czy technika to wspaniałe dziedziny,
ale żyjemy dla poezji, piękna, miłości.”
Pozdrawiam serdecznie!
P.S.
Ostatnio powróciłam do wierszowanych listów z sanatorium i pożegnalnego koncertu profesora muzyki. No, no tak napisać mógł tylko Twój Dziadek.
A pomyśleć, że listy te pozostałyby nadal nieznane dla większości. Początkowo nikt z nas, po ich poznaniu, nie myślał, by je także opublikować.
To dzięki wydawcom, którzy mieli drukować "Poezję sprzed lat", po wcześniejszym poznaniu także listów z amerykańskiej podróży, przekonali nas, aby wydać te listy razem z poezją, albo osobno.
Początkowo wahaliśmy się, czy wypada takie listy upubliczniać, ale w końcu zostaliśmy przekonani, że są one wyjątkowe w swej treści i należy je także odkryć "światu".
Osobne ich wydanie, w związku z nowymi kosztami, raczej nie wchodziła w rachubę. Uznaliśmy, że trzeba dołączyć je do gotowego już opracowania książki z poezją Dziadka. Gdybyśmy tego nie uczynili teraz, pewnie osobnego wydania same listy, nie doczekałyby się.
Reakcja czytających przekonuje nas wszystkich, że dobrze uczyniliśmy decydując się, by je też ujawnić.
Dzięki Wam wszystkim, którzy czytacie i tak ciepło to wszystko recenzujecie.
Czy zachowały się jakiekolwiek zdjęcia z podróży po Ameryce?
Witam.
Tak jak już pisałem, jestem tutaj codziennie a nawet zaglądam kilka razy na dzień, zazwyczaj popołudniu i wieczorem.
Twórczość Pana Kawińskiego jest super.
Poezję i listy z Nowego Lądu czytam - tak jak i "kora" - z zapartym tchem i codziennie czekam na kolejne wpisy.
Pozdrawiam Wszystkich. Arek.
Zapraszam do obejrzenia obiecanych zdjęć z podróży Dziadka St. Kawińskiego do Ameryki.
Na razie wstawiłem kilka zdjęć z katalogu przywiezionego przez Dziadka z tej podróży. Zobaczycie jak wyglądały duże miasta w Ameryce przed wojną - w 1937 roku.
Dołączyłem też jedno zdjęcie obu naszych "bohaterów" tej wyprawy do USA z 1937 r., podczas której doszło do odwiedzin Waszyngtonu - obaj panowie Stanisławowie stoją na tle Kapitolu.
Zdjęcia załączyłem do albumu:
http://www.ostrowiecnr1.pl/zdjecia/album/AA-Poezja-sprzed-lat-i-jej-autor-inz-Stanislaw-Kawinski/
Będą następne zdjęcia, ale już nie dziś.