Witam pierwszą osobę, która się pokazała dziś w naszym "wątku".
Czy większość jest już zmęczona, czy też weekend i jest wiele innych ciekawszych rzeczy do roboty, niż zaglądanie tu? Zapewne i jedno i drugie.
Co jakiś czas zaglądam i od rana nic się "nie ruszyło".
Teraz widzę pierwszy wpis Fajnej. Dzięki Fajna, że masz jakieś dodatkowe pytanie.
Tak, to na pewno to ta sama fabryka. Detroit było w latach międzywojennym centrum motoryzacji. Tu siedziby swe miały i FORD I PACKARD i GENERAL MOTORS, ale też bardzo wiele wielkich hut i zakładów przemysłowych.
Czy takie informacje z tych raportów interesowałyby Was? Mogę i takie fakty Wam podrzucić z Dziadka raportów.
Daję fragment takich relacji:
Od 25 sierpnia zwiedzaliśmy w Detroit: Zakłady Forda, Packarda, fabrykę wyrobu osi i całych zespołów osiowych Timken Detroit Axle Company, Laboratorium inż. Smith’a i jego piece do przerobu niskoprocentowych rud bezpośrednio na żelazo gąbczaste. Zakłady Forda zwiedziliśmy szczegółowo mając do dyspozycji oddzielnego przewodnika na cały dzień. Znaczną część czasu spędziliśmy w stalowni, kuźni i odlewni. W zakładach Packarda zmieniano właśnie model samochodu tej marki na nowszy i dlatego większa część warsztatów była nieczynna. Pokazano nam tylko nieczynną odlewnię oraz wydział obróbki termicznej.
.
To taki fragment relacji wysyłanych do Zarządu Spółki Zakładów Ostrowieckich do Warszawy.
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Nadrobiłam zaległości w czytaniu, zaraz też przejdę do zdjęć, choć wczoraj je przeglądałam. Wszystkie listy pobudzają wyobraźnię a Bociany wywołują uśmiech na twarzy a czasem i smutek. Najbardziej jednak, na tej ostatniej stronie, poruszył mnie wpis Pani Jadwigi. Bardzo mądre, trafne i serdeczne słowa, pięknie napisane. Dziękuję. Dołączam się do życzeń. Dużo zdrowia. Pozdrawiam.
Witam.
Jak wynika z relacji Pana Kawińskiego, amerykanie już 80 lat temu nie palili w piecach drzewem ani węglem a u nas do dziś nawet w większych miastach tak jest. Tam opłacało się dawno temu opalanie domów gazem u nas nie opłaci się do dziś.
Inny świat, inna kultura, inni ludzie i wówczas i dziś. Dzieli nas przepaść we wszystkich dziedzinach życia.
Bocianek dorasta i ciekaw jestem co będzie dalej.
Pozdrawiam. Arek.
Cześć Arku!
Masz rację z tym poziomem życia. W Ameryce przed wojną było łatwiej, niż u nas 80 lat później.
To co opisywał Dziadek, odwiedziny w domach Polonusów, inżynierów dotyczyło Detroit, czyli miasta i okolic terenu wielce uprzemysłowionego. Tam były największe fabryki samochodów, kilka hut, a także wiele dużych zakładów przemysłu ciężkiego. Wszystko to pracowało w oparciu o gaz ziemny. Zapotrzebowanie na gaz było tak duże, że te dodatkowe ilości potrzebne dla ludzi do ogrzania domostw i do gotowania w kuchni, to była "pestka".
Ameryka od początku, jak wydobywano ropę, miała też olbrzymie ilości gazu, który zazwyczaj towarzyszy złożom ropy naftowej.
Ludzi, których było stać na własny dom, tym bardziej stać ich było na ogrzewanie gazem, który nie był zbyt drogi.
W 1980 r. wiem, że w Ameryce galon benzyny, (czyli ok. 3,75 l) kosztował tyle co 1 l. mleka. Można więc było powiedzieć, że benzyna była tania albo, że mleko drogie:)
Ludzi było stać i na jedno i na drugie.
Witam.
Jak wynika z relacji Pana Kawińskiego, amerykanie już 80 lat temu nie opalali węglem i drzewem swoich domów a gazem. U nas do dziś nawet w większych miastach opala się węglem i drzewem. Inny świat, inna kultura, inne zwyczaje i inni ludzie. Dzieliła nas przepaść i dzieli do dziś.
Tak jak i "korę" mnie tez poruszył wpis Pani Jadwigi. Dziękuję za tak mądre i piękne słowa. Również dołączam się do życzeń dla Pani - szybkiego powrotu do zdrowia i pełni sił.
Bocianek dorasta i ciekaw jestem co będzie dalej.
Pozdrawiam Wszystkich. Arek.
Witam.
Z relacji Pana Kawińskiego wynika że amerykanie już 80 lat temu nie palili w piecach drzewem i węglem a u nas do dziś tak jest nawet w większych miastach. Tam palenie gazem opłacało się dawno temu, u nas nie opłaca się do dziś.
Tam nawet zamożne domy nie miały służących, u nas wówczas zamożni mieli a i nowobogaccy mają dziś. Inny świat, inna kultura, inni ludzie. Dotąd dzieli nas przepaść we wszystkim.
Bocianek dorasta i ciekaw jestem co będzie dalej.
Pozdrawiam. Arek.
Nie wyświetlały się moje wpisy, to je pisałem na nowo, a tu
"zong", pojawiły się wszystkie 3 podobne do siebie. :)
Ach ten internet...
Witam wszystkich w niedzielę i zapraszam do poznania teraz dalszych losów naszego bocianka.
Tak jak przy prezentacji poprzednich odcinków, na początku przypomnienie ostatnich strof z wczorajszego dnia:
...
Rósł więc bocianek i obrastał w pierze;
Smaczne śniadania, obfite wieczerze
Dawały siłę i wzmacniały kości,
Lecz rozumieli dobrze ludzie prości,
Że boćka trzeba zaprawiać do lotu.
A więc zaczęli z wysokiego płotu,
Potem stawiali na słomianą strzechę,
Gdy dobrze sfrunął, tak wielką uciechę
Sprawiał mieszkańcom Maćkowego domu,
O jakiej w mieście nie śni się nikomu.
---------------------------------------------------
za moment wstawię c.d.
c.d. - 11.12.2016 r.
...
------------------------------------------------------(15)
Raz stary bocian spuścił do ogrodu
Zieloną żabkę żywą, jeszcze młodą,
A potem patrzy z gniazda na topoli
Jak młody Wojtuś zbliża się powoli ;
Żaba ucieka i w trawie się chowa,
Lecz Wojtuś wzrok ma jak drapieżna sowa,
Lub dziki jastrząb – taki szaropióry,
Który swą zdobycz obserwuje z góry,
Dogania żabę i celuje dziobem,
A żaba widząc, że stoi nad grobem,
Żabim fortelem chce oszukać Wojtka,
Myśli – trafiła na głupiego znojdka,
Więc wprost na boćka kieruje swe oczy:
Spróbuje dziobnąć – ona w bok odskoczy…
Lecz gdy skoczyła, dostała się w kleszcze,
Skąd żadna żaba nie uciekła jeszcze.
I coraz częściej znosił bocian żaby,
Aż się dziwiły mądre wiejskie baby,
Skąd tyle serca i tyle miłości
Przejawia bocian, co kiedyś ze złości
Zniszczył swe gniazdo i własną rodzinę…
Nasz bocian odczuł w Wojtku swego syna,
Swe własne dziecię z jego krwi zrodzone,
Choć w pierwszym gniewie zabił swoją żonę,
To tyle cierpi teraz w samotności,
Że już na zawsze wyzbył się swej złości.
---------------------------------------c.d. już jutro.
Dołączyłem 2 kolejne zeskanowane karty z albumu amerykańskiej podróży mego Dziadka - St. Kawińskiego.
Wszystkie załączone zdjęcia, podobnie jak poprzednie, są opisane.
Tym razem są to zdjęcia z Chicago i jego okolic.
Jutro wstawię ostatnie karty z tego albumu i opiszę zdjęcia.
Będą to zdjęcia z odwiedzin wodospadu Niagary oraz już z BATOREGO, zrobione w drodze powrotnej do Polski.
Miałem przypomnieć stronę albumu, ale zbyt szybko kliknąłem "dodaj".
Podaję więc teraz:
http://www.ostrowiecnr1.pl/zdjecia/album/AA-Poezja-sprzed-lat-i-jej-autor-inz-Stanislaw-Kawinski/s2/
Jeszcze wstawię kolejny list Dziadka, a właściwie dalszą część, bo okazało się, że "naszego bohatera" naszła wielka ochota, by przed zaklejeniem kopert z listem (wczoraj prezentowanym Wam), machnąć, czy kropnąć jeszcze jedną stroniczkę - wyszły oczywiście dwie :).
...
A oto i ta dalsza część listu z tą samą datą, co ostatnio:
...
cd. listu (3 kartka),
Detroit - 29-VIII-1937r.
...
Nastrój mam literacki, więc przed zaklejeniem koperty, jeszcze jeden arkusik zasmaruję.
Otóż w niedzielę normalnie pani Amerykanka nie gotuje nic
w domu na kolację, chyba najwyżej kawę, lub herbatę.
Przeważnie po powrocie z zamiejskiej wycieczki idą do restauracji na kolację. Ten zwyczaj i w Europie Zachodniej już się rozpowszechnia.
Kryzys tj. zastój w przemyśle już nie istnieje; tu pracę mają wszyscy za wyjątkiem staruszków.
Prosperity, tj. dobrobyt jest tu powszechny. Choć ostatnio starsi narzekają na młodsze pokolenie, że dużo gotówki wydaje, to jednak ciułanie grosza, a raczej dolarów jest znowu ludzie w bankach lokują.
Kryzys bankowy Roosevelt bardzo umiejętnie rozwiązał i obecnie jest większe zaufanie do banków wśród społeczeństwa, niż dawniej.
Otóż istnieje korporacja mająca kredyt państwowy, która kontroluje działalność banków, ale za to, daje gwarancje wszystkim wkładowiczom, że gotówkę ulokowaną w każdej chwili, nawet w razie krachu banku, otrzymają – do 5000 dol. gwarantują 100%, a wyżej nieco mniej.
W każdym razie gotówka jest tu pewna i funkcjonowanie banków wznowiono.
Tu w ogóle bardzo praktycznie rozwiązują każde zagadnienie gospodarcze, polityczne, życiowe.
Wszyscy kto zna Europę, boleje nad jej losem.
Detroit podoba mi się bardzo.
Jutro zwiedzamy Forda od samego rana. Już nam wyznaczyli przewodnika i obiecali wszystko pokazać, co tylko interesować nas będzie; we wtorek inne fabryki do oglądania, a w środę demonstrowanie pewnego wynalazku hutniczego, rozmowy i wieczorem jazda dalej – bliżej Pociech Moich Słodkich.
Każde zbliżanie się do brzegu – to radość dla mego serca.
A jeszcze tyle jazdy i tyle dni rozłąki!
Jednak do góry uszy! Za chwilę jeszcze kropnę list do Państwa Żarnowskich i do Buńci Kartę.
Żydów to tu również nie lubią, lecz za jeszcze groźniejsze niebezpieczeństwo uważają czarnych.
Gdy wrócę musimy pomyśleć o językach, bo koniecznie chciałbym taką wakacyjną wycieczkę, na cały miesiąc, urządzić zagranicą – zabrać Was wszystkie trzy.
Wasz Stach – Tać.
Poczytałam, pooglądałam zdjęcia, które januszko321 wstawiłeś do albumu. Świetna pamiątka pozostała, po ludziach, których już dawno nie ma. Oglądając takie stare fotografie ma się sentyment do tego co było i może człowieka ogarnąć melancholia. Ja zawsze próbuje sobie wyobrazić jacy byli ci ludzie, jak żyli, bo to totalnie inny "świat" niż teraz. Coś w głębi duszy zawsze ciągnie mnie w przeszłość, bo mam jakieś przeświadczenie, że "tamci" ludzie byli "inni". Inna kultura, inne wychowanie i granice zasad moralnych, które były wyraźne i myślę, że nie przekraczane tak jak teraz. Miło tu jak zawsze... :) pozdrawiam wszystkich.
Witam. Zgadzam się z fajną, jak zwykle, i ja również bardziej utożsamiam się z tamtymi, minionymi, czasami. Chyba jednak i dawniej, i teraz wychowanie, kultura i granice moralne zależą od człowieka, od charakteru. Świadczy o tym Forum ostrowieckie. Wątek" poezja sprzed lat" cechuje bardzo wysoka kultura. Wystarczy poczytać chwilę inne wątki. Kultury w nich jak na lekarstwo. Pozdrawiam.
Witaj Koro! Chyba każdy wspomina dawniejsze czasy i to co było dobre i chętnie też się z tym utożsamia. Pewne rzeczy odeszły bezpowrotnie, ale inne dobre, te które można, należy naśladować i starać się je kultywować.
Generalizować nie można, bo i ludzie są różni, tak samo, jak w tamtych czasach. Wówczas też nie wszyscy byli wspaniali.
Te dawne czasy, jak mawiał Pan Havranek - to se uż ne wrati! :) - To się już nie wróci, ale dobrze, ze jest co powspominać.
Koro! Wiem, że i TY i AREK dopasujecie się do innych, ale ja sugerowałbym sobotę, bo wydaje mi się, że nikt nie goniłby z pracy, by zdążyć. To tylko propozycja, ale jutro chciałbym ustalić z Dyrektorka Biblioteki konkretny termin.
Czekam więc i ponawiam prośbę: Zgłaszajcie swe propozycję odnośnie naszego spotkania. Liczę, ze i Wam na tym choć trochę zależy.
Witajcie wszyscy na tym Forum, w naszym wątku!
Cieszę się bardzo, że w pewien sposób rozbudziłem, przynajmniej w niektórych osobach, taką nostalgie do czasów nam odległych. Myślę, że w pewnych momentach wszystkich nas czasem dopada tęsknota za wspomnieniami do dawnych, dobrych czasów, zwłaszcza tych miłych.
Po przeczytaniu tylko samej książki z poezją i tej drugiej części z relacjami listownymi z Ameryki, pewnie aż takich reakcji książka by nie wywołała.
Dzięki tym naszym spotkaniom, wyjaśnieniom, objaśnianiom oraz wstawionym zdjęciom do albumu tematycznego, otrzymaliście skrystalizowany obraz osoby naszego autora, Jego Rodziny, a także bardziej szczegółowo przybliżona została Wam ta Ameryka lat 30. XX w.
Dziś już doskonale wiecie, że opisy tej amerykańskiej wyprawy są bardzo barwne i wyjątkowo skrupulatne, dzięki wielkiej spostrzegawczości Dziadka Stacha i jednocześnie wyjątkowej zdolności przelania tego wszystkiego na papier w formie listów do swych najbliższych.
Z listów tych poznaliśmy nie tylko sam obraz ówczesnej Ameryki, ale też poznaliśmy mego Dziadka jako osobę bardzo ciepłą, kochającego męża i ojca, stęsknionego za swymi Ukochanymi Kobitkami.
Jestem pewien, że gdy już za kilka dni dostaniecie książki do ręki i zanurzycie się w ich czytaniu, choć już większość rzeczy będzie Wam znana, to i tak z wielką przyjemnością będziecie rozkoszować się jeszcze raz w poznawaniu wszystkich wierszy, poematów, oraz tych listów z Ameryki.
Będziecie wszystkie wątki książki czytać na pewno z pełnym zrozumieniem.
Mam nadzieję, że z przyjemnością będziecie do tej poezji nie raz jeszcze powracać.
Fajna! Nie wyraziłaś swej opinii, kiedy mamy się spotkać? Lepiej będzie w sobotę o 16:00, czy lepiej w czwartek, lub piątek o 17:00?
Byłoby miło, gdyby XYHA, BEATA, czy Normalny_Tomek, którym też książki obiecałem także wyrazili swe zdanie odnośnie terminu spotkania.
Jeśli są jeszcze inne osoby, które anonimowo się tu wypowiadały, nich ujawnią się choć podając swój jakiś nick, bym wiedział, dla ilu osób mam przygotować książki.
Mam nadzieję, że spędzimy mile ten czas spotkania, nie tylko z książką, ale także przy kawie i czymś słodkim do kawy - zapraszam.