Jeszcze ostatnie wyjaśnienia
* Dziadziuś wspomina, że z Warszawy zatelefonuje do doktorowej - tu mowa o doktorowej Wardyńskiej. Buło to ok. 4 miesiące po śmierci dr Adama Wardyńskiego i dlatego mowa o doktorowej, a nie doktorostwie Wardyńskich.
Jak widać taki specjalista hutniczy, a przed wojną nie miał swego telefon, a Dziadkowie w wyjątkowych przypadkach korzystali z uprzejmości sąsiadów (przez drzwi), z którymi byli bardzo zaprzyjaźnieni.
W Warszawie Dziadek miał umówioną wizytę u lekarza w sprawie swych dolegliwości żołądkowych, o których tyle razy wspomina w swych listach.
Dopiero w latach powojennych jakoś wykurował te dolegliwości. M. in. pobyt w sanatorium w Solicach - Zdrój w X - 1946 r. dopomógł do wyjścia na prostą z tą chorobą.
Witam. Wielka to strata na polskiej literatury,że Pan Kawiński nie kontynuował pisania. Miał do tego wielki Talent.
Witam wszystkich ponownie.
Szczególnie Korę, która pokazuje, że jeszcze tu jest i wie też, iż coś jeszcze przewiduję wstawić na zakończenie.
Reszta, taki odnoszę wrażenie, jakby pogodziła się, że o koniec i ni ma co zaglądać tu więcej - trochę się smutno zrobiło.
A oto obiecany list do Halinki, która tak swego Ojca namawiała, by zamiast "zabawy w poetę", jeśli już chce coś pisać, to niech pisze swe artykuły o tematyce technicznej do Hutnika.
List do Córki Halinki.
Już nasza Matka dość dostała wierszy,
Teraz napiszę liścik do Haliny.
Będzie on dla Niej rymowany, pierwszy -
Niech pozna Ojca z Muzami wyczyny.
Więc się zaciągam papierosa dymem,
Biorę ołówek, srogo marszczę czoło,
Wiersz się układa częstochowskim rymem,
A muzy tańczą radośnie, wesoło.
Nim one skończą swoje piękne tany,
Cały list będzie wierszem napisany.
Każesz mi pisać dzieło dla Hutnika,
Zostawić muzy, a pogłębiać wiedzę.
Ja te komórki, w których jest technika,
Zamknąłem na klucz i z muzami siedzę.
Tamte niech spoczną i nabiorą siły,
Niech mają urlop, jak go ma i ciało,
Niech się rozprężą, żeby świeże były
I przez rok cały wypuszczały śmiało
Nowe projekty, … a nowe pomysły,
Żeby do góry, aż w niebo wyprysły.
Dziś inne w mózgu otwieram komórki,
Dlatego piszę list do Mojej Córki.
Wciąż nowych ludzi spotykam w Solicach:
W parku, przy źródle, przy jadalnym stole,
Wciąż obserwuje troski na ich licach
I ciężkie myśli na zoranym czole.
...
Dziś znowu w naszym przyjacielskim gronie
Spędziłem wieczór na miłej rozmowie.
Ta wspomni męża, ten powie o żonie,
Lecz całej prawdy nikt się tu nie dowie.
Są przecież skarby , co się chowa w sercu,
A nie wykłada na zwykłym kobiercu
Po którym ludzie stąpają i brudzą,
Gdy nie jest własną, ale rzeczą cudzą…
Są to już ludzie życiem doświadczeni,
Niejedne w życiu swym przeżyli losy,
Widzieli gwałty, blask dzikich płomieni,
Co żarły ludzi rzucanych na stosy.
Pomimo przeżyć i długiej udręki
Ci zachowali wciąż ducha pogodę,
Ich nie złamały żadne dzikie męki –
Serca i dusze zachowali młode.
Może się trochę zmieniło ich ciało,
Lecz ducha swego zachowali cało.
Lubię czas spędzać z mymi przyjacioły:
Ta coś powróży, a ten coś opowie,
Inny znów dowcip żywy i wesoły
Wyszuka w siwej, ale jasnej głowie.
Przyjaźń za młodu przeważnie się rodzi
I potem trwa już całe długie lata,
Jednak i starym przyjaźnić się godzi,
Gdyż los nam w życiu różne figle płata.
Nawet dźwięk obcy muzyki nie psuje,
Kiedy się dobrze z nim zharmonizuje.
Na tym już kończę, dość długi poemat
Dziś napisałem na wybrany temat.
Lepszy on będzie, niż ten dla Hutnika.
Na tym się moja poezja zamyka.
Solice - październik 1946 /-/ St. Kawiński
Oj januszko321 złe wrażenia miewasz, bo i ja tu zaglądam i czytam :) I prawdą wcale nie jest, że nie ma tu po co zaglądać skoro koniec. Tu trzeba być do samego końca, bo mimo, że poezji/listów koniec, to nie koniec Twoich wpisów do nas :) Ty ciągle przeplatasz Dziadkową twórczość swoimi wypowiedziami, ciągle próbujesz podtrzymać z nami kontakt i to jest bardzo miłe. Nie opuściłeś ani jednego dnia, by napisać do nas kilka słów od siebie. Nawet jeśli widzisz, że nikt nie odpisał, to nie przestajesz milczeć. Ja to doceniam i szanuję Twoją osobę za to wszystko co robisz. Szkoda wielka, że rodzina Pana Stanisława tak "marudziła" by zakończył zabawę słowem. A to był duuuży błąd, że Pan Kawiński, który tak kochał swe Kobiety życia dostosował się do ich prośby :( Może rodzina nie doceniła tej zabawy " w poetę" ale po kilkudziesięciu latach my, obcy ludzie doceniamy i żałujemy bardzo, że nie ma już nic więcej.
" Są przecież skarby , co się chowa w sercu,
A nie wykłada na zwykłym kobiercu".... jak pięknie powiedziane ehhh
P.S. januszko321 a może przeoczyłeś jakąś walizkę :P
Witam.
Jestem tu codziennie i pewnie nadal będę tutaj zaglądał, bo to najlepszy wątek na tym całym forum.
Cieszę się że jutro się spotkamy. W takim razie do zobaczenia.
Pozdrawiam. Arek.
Witaj Arku!
Cieszę się, że do końca pokazujesz się, że jesteś i czytasz. Szkoda, że inni tylko czytają, my o tym nie wiemy.
Dla mnie chyba największą nagrodą jest to, że cały ten trud po odkryciu poezji Dziadka nie poszedł na marne, że udało się tę poezję pokazać, no może nie przed całym światem, ale choć przed wieloma z Was i co najważniejsze, że tak wiele osób uznało ją za więcej niż dobrą.
Do miłego spotkania jutro. Liczę, że to może jeszcze nie koniec spotkań i próby krzewienia tej poezji Dziadka wśród mieszkańców Ostrowca?
Liczę po cichu na jakiś c.d. :)
Witaj Fajna!
To co piszesz o mym zaangażowaniu w ten wątek, jak zwykle jest miłe. Nie chcę potwierdzać, że masz rację, bo niech inni sami ocenią. Wiem, że starałem się, by zadowolić wszystkich lub prawie wszystkich, ale też wiem, że popełniłem nie jedną gafę i za wszystkie niezręczności, przepraszam.
Z czasem jesteśmy mądrzejsi, ale taki wątek poprowadziłem po raz pierwszy w życiu i pewnie mogło być jeszcze lepiej.
Natomiast, co do tych niewyrozumiałych Dziadka Kobitek, to i ja też zupełnie nie rozumiem ich dziwnego podejścia do tych pięknych wierszy, poematów. Nawet jeśli ta obawa była aż tak wielka, że to pisanie może Mu bardziej zaszkodzić, niż zyskać poklask, to czemu nie sugerowały, by sobie dalej pisał, choćby na razie ... do szuflady.
Jak widać, wraz z wyjazdem z Ostrowca na Śląsk, a potem do Warszawy, poezja Dziadka skończyła się - nie powstał już chyba (?) żaden utwór literacki.
Wszystko wskazuje na to, że Dziadek tak kochał te swoje Kobitki, że dla świętego spokoju postanowił zrezygnować z tej dodatkowej miłości, miłości do pisania poezji.
Zostało Mu w zastępstwie poezji, wyżywanie się w "pisaniu artykułów do Hutnika" i do podobnych pism branżowych :) , za które w całym swym życiu, aż do śmierci, zbierał dużo pochwał i nagród, no i gratyfikacji finansowych.
Co do ilości walizek, to niestety ocalały tylko 2, (słownie - dwie) i je już dokładnie przepatrzyłem.
Dziś i ja, i pewnie większość osób, które poznały to wszystko, co napisał Dziadek, a i ocalało do naszych czasów, jest wdzięczny, że choć tyle pięknych rzeczy ocalało i mogliśmy je w ogóle poznać.
Kora napisała, że to wielka strata dla literatury, że Dziadek uległ swym Kobitkom i więcej nie pisał.
Ja żałuję, że w latach 60. i 70. nie mieliśmy nadal pojęcia o takim talencie Dziadka - zapewne przekonalibyśmy GO, by zaczął znowu pisać poezję, lub nawet coś prozą. Zdolności do pisania pięknej poezji wyssał chyba z mlekiem Matki (?)
Witaj januszko321! Piszesz, że nie jedną gafę popełniłeś... nawet jeśli, to ja chyba żadnej nie dostrzegłam. Dla mnie - laika wszystko jest takie idealne. Z tak wielką elokwencją poprowadziłeś ten wątek, że czytanie go, to wielka przyjemność nie tylko ze względu na wstawiane etapami fragmenty twórczości Pana Kawińskiego ale też ze względu na te Twoje przepiękne wpisy. Wszystko tak dokładnie, wyraziście opisujesz, do tego zdjęcia, które wstawiasz jakby tworzą idealną całość i obraz.
Za ogrom pracy jaką włożyłeś w to wszystko serdecznie Ci dziękuje. Dałeś nam tyle radości, tyle pięknych chwil oderwania od codzienności... taką małą odskocznię do lat minionych. Była to niesamowita przygoda. Jeszcze raz dziękuję.
*Reszta, takie odnoszę wrażenie, jakby pogodziła się, że to koniec i nie ma co zaglądać tu więcej...
....................................
Znów klawiatura "połyka" litery - a ostatnio było całkiem dobrze.
Przepraszam, że nie do końca kontroluję poprawność słów pisanych.
Ale tak jest tylko chwilami, a potem długo znów jest dobre.
Wpis ten o klawiaturze był u góry do Kory i tam chciałem go przyłączyć, ale znalazł się na samym dole :(
Witam wszystkich serdecznie w sobotę, 17 grudnia.
Przypominam zainteresowanym osobom, że dziś spotykamy się na podsumowaniu naszego wątku i wręczeniu gwiazdkowego prezentu w postaci książek z poezją Stanisława Kawińskiego. Spotkanie odbędzie się w siedzibie czytelni biblioteki uczelnianej WSBiP na Os. Pułanki, ul Akademicka 12, (na parterze, po wejściu do hall'u - 1. drzwi na prawo).
Jeszcze raz serdecznie chętnych zapraszam.
Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze, by wypowiedzieć się o tym spotkaniu i podsumować na koniec nasz wątek.
Pozdrawiam wszystkich uczestników naszego wątku bardzo ciepło.
januszko321
Podałem prawie wszystko, lecz o najważniejszym nie napisałem. Spotkanie zaplanowane jest o godz. 16:00. Była o tym mowa wcześniej, lecz dziś nie podałem tej istotnej informacji - przepraszam.
Do zobaczenia! j.dz.
Już tylko godzina do spotkania. Będzie ze mną córka. Do miłego zobaczenia. Pozdrawiam wszystkich.
Witam wszystkich forumowiczów naszego wątku, którzy choć wiedzą, że oficjalnie zakończyłem prezentować dostępne materiały, które ostały się po naszym Dziadku, to trochę tak z przyzwyczajenia i rozpędu, zaglądają tu nadal.
Jesteśmy już po wczorajszym spotkaniu w gościnnych progach WSBiP i ci z Was, którzy przybyli, otrzymali już obiecane książki z dedykacjami . Dla tych wszystkich, którzy z różnych powodów nie mogli zjawić się, potwierdzam, że obiecane książki czekać będą na Was, a termin i sposób przekazania ich ustalimy między sobą – odbierzecie je Państwo w dogodnym, dla każdego z Was, terminie.
Wszystkim, którzy zjawili się wczoraj na naszym spotkaniu, rezygnując być może z innej atrakcyjnej formy spędzenia czasu w sobotnie popołudnie, dziękuję ciepło. Dziękuję też za możliwość poznania Was i stworzenie wspólne miłej atmosfery tego spotkania.
Mam nadzieję, że i Wy równie dobrze wspominać będziecie je i czas ten nikt z Was nie uznał za stracony.
Dziękuję też wszystkim pozostałym forumowiczom, którzy odwiedzali nas nawet tylko sporadycznie. Ci też mieli okazję, może mniej dokładnie, niż Ci wierni, zaglądający do nas systematycznie, poznać osobę mego Dziadka – Stanisława Kawińskiego, o którym nigdy nie słyszeli, a także dowiedzieć się, że był nie tylko znanym i cenionym fachowcem, inżynierem metalurgiem, dyrektorem Huty, ale też trochę parał się pisaniem poezji, ale nie tylko, … i to jeszcze jak!
Mam nadzieję, że teraz na spokojnie poczytacie cała książkę i wysłuchacie cierpliwie mojej płyty CD - poznacie jeszcze dokładniej cała tę twórczość Dziadka, a także osobę autora i Jego bliskich.
Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Wasze wrażenia i oceny pojawiły się jeszcze w tym wątku, którego nie muszę przecież zamykać na trzy spusty. Pozdrawiam wszystkich – januszko321
Fajna! Dziękujemy za Twe pozdrowienia przekazane wszystkim za pośrednictwem Tomka. Teraz włączając ten tekst widzę, że zaglądasz i czekasz na wpisy i wrażenia uczestników naszego wczorajszego spotkania. Może inni też czekali na impuls, by rozpocząć wspomnienia.
Pozdrawiam wszystkich. jdz.
Dziękuje i ja za pozdrowienia, które zostały mi przekazane :) Poniekąd już wczoraj "doszły mnie słuchy" ;) jak miłe spotkanie to było, jak pięknie opowiedzieliście historię swojej rodziny. Żałuję, że nie mogłam być osobiście ale myślami byłam z Wami. Liczę nieskromnie, że uczestnicy wczorajszego spotkania "kropną" (jak to Pań Kawiński w listach pisywał) tu klika słów podsumowujących tę wspólną, naszą przygodę z twórczością Pana Stanisława. Dodam, że osoby obdarowane książką powinny czuć się zaszczycone, że mają w domu taki unikat; bo tę książkę będą mieć tylko nieliczni i nie będzie dostępna dla każdego. Dla mnie osobiście to wyróżnienie. Dziękuje za wspólnie spędzony tu czas...
Witajcie, Januszko, do Ciebie jak i Twej siostry kieruje wielkie słowa uznania oraz wielkie podziekowanie za czas ktory spedziłęm razem z Wami, z Waszą rodziną przybywając na spotkanie. Tu się muszę zgodzić z Fajną iż posiadanie tej książki to jest dla mnie wyróżnieniem. Te wszystkie materiały ktore moglismy wczoraj zobaczyc, dotknąć historii jakże dla Was cennej, baa, prywatnej części Waszego życia dało ogromne pozytywne odczucia. Mnie osobiscie Amerykańskie broszury, sprawozdania pochłoneły totalnie. Jeszcze raz bardzo dziekuje za spotkanie w miłej atmosferze, i myśle ze kazdy kto był wczoraj obecny ma podobne odczucia bo inaczej się przecież nie da:) Pozdrawiam !! ;) Ps. ciasto domowej roboty było pyszne :)