Oczywiście dzisiejsza data to dopiero 23.02 - luty, a nie marzec!
Za błąd przepraszam.
Witam Wszystkich, a zwłaszcza Gościa_Raf.'a, któremu jestem wyjaśnienia.
Czasu nie mam wiele, bo wkrótce kwalifikacje skoków, które zamierzam śledzić.
Co nie zdążę teraz dopiszę po skokach i po obiedzie.
Tak jak wspomniałem już wcześniej, mój Dziadek pracował bardzo intensywnie i nic mi nie wiadomo, by istniało jakieś środowisko skupiające istniejącą inteligencję i kwitło w Ostrowcu jakieś bujne życie towarzyskie.
Od 1921 roku, co się pokrywa z przyjazdem Dziadków Kawińskich do Ostrowca, założone zostało przy Zakładach Ostrowieckich, Koło Techników w Ostrowcu, skupiało głównie aktywnych inżynierów. Początkowo w 1921 Koło to liczyło 17 członków, a w 1929 było już 64. Prezesami byli dyrektorzy: St. Brzostowicz; E. Teodorowicz; L. Żarnowski; St. Szafrański. Od 1936 przez 3 kolejne lata prezesem był mój wuj (późniejszy mąż Janeczki Kawińskiej, inż. Aleksander Brandt, który wcześniej w latach 1932-1934 pełnił funkcję sekretarza koła. Przez 2 kadencje sekretarzem koła 1921-1922 był inż. M. Radwan, a potem w roku 1923 był mój Dziadek inż. Stanisław Kawiński; w latach 1924-1926 inż. M. Radwan ponownie pełnił funkcję sekretarza koła. Siedzibę swą koło miało na ul. Sandomierskiej (Klub Technika) i tam ewentualnie mogło się spotykać towarzystwo, głównie hutnicze. Tam też była biblioteka.
Jednak główne spotkania towarzyskie odbywały się nie w klubach, czy kawiarniach, których chyba nie było, albo niewiele.
Wiem, że u mych Dziadków czasem spotykali się znajomi i zaprzyjaźnione towarzystwo na brydżu. Panowie grali partyjki, a panie dyskutowały, (a może normalnie plotkowały :) ???
Oczywiście przy stoliku brydżowym zasiadają tylko 4 partnerzy, ale wiem, bo pamiętam to z warszawskich czasów, gdy też podobne spotkania miały miejsce, grający wymieniali się, gdy było więcej chętnych do gry, lub byli tylko sekundującymi z boku.
Nie wspomniałem dotąd, ze pod koniec lat 20. XX w. gdy przy Zakładach Ostrowieckich powstał klub sportowy KSZO, główni działacze i prezesi wywodzili się też z wyższej kadry technicznej Z.O.
"Śmietanka towarzyska" nie grała w piłkę nożną i nie biegała, ale za to dość licznie pojawiała się na kortach tenisowych. Wiem, że mój Tatom, który dość intensywnie za młodu grywał w tenisa i był mistrzem Ostrowca (KSZO) w 1931 i 1932 opowiadał, że wraz z kolegami bywali źli na te nobliwe panie, które potrafiły godzinami okupować korty, kalecząc ten sport tak maksymalnie, jak to było możliwe.
Na szczęście w Ostrowcu były korty nie tylko w Parku Fabrycznym przy Kościuszki, ale były tez w Parku Miejskim, a także jeden kort ziemny był na Kolonii Robotniczej na posesji mego Dziadka Dziewulskiego, który wybudowali synowie: Gienek, (mój Tato i Edek, (mój stryj). Mam sporo zdjęć tych tenisowych i może je też dołączę, bo to historia Ostrowca.
Zachowały się zdjęcia z rakietami zarówno pań, (też mej Babci Kawińskiej), jak i panów.
Po przerwie opiszę jeszcze parę innych faktów, które mogą być ciekawe dla niektórych z Was.
na ten moment przerywam pisanie.
Pozdrawiam i do spotkania tu jeszcze dziś.
januszko321
No i znów nieścisłość. Dołączyłem wpis i nie przeczytałem wcześniej, by poprawić ewentualne błędy.
...
Witam Wszystkich, a zwłaszcza Gościa_Raf.'a, któremu 9brakuje słowa: winien) jestem wyjaśnienia.
Witam znowu.
Uzupełnię jeszcze te spotkania na brydżu. Pamiętam z opowiadań, że wiele osób które znałem także w swej młodości, gdy jeździliśmy do Dziadków do Warszawy, spotykaliśmy tam: pp. Dąbkowskich, pp. Janczaków, Musialików.
Tu w Ostrowcu wiem, ze bywali też pp. Schteigierwaldwaldowie, Jan Grunwald, no i sąsiedzi dr med. Adam Wardyński, znany przedwojenny lekarz, mieszkający tak jak Dziadkowie Kawińscy na Staszica 7, też na 1p.
Dziadków mieszkanie było na 1p. na lewo z korytarza, zaś doktorostwo Wardyńscy mieszkali vis a vis, czyli po prawej stronie tej samej klatki schodowej.
Poród mej Mamy odbierał w domu właśnie dr Wardyński.
W listach z Ameryki Dziadek Kawiński nie raz pozdrowienia przekazywał też dla Pani Wardyńskiej, pisząc m/in.: pozdrowienia dla Doktorowej lub wprost pozdrowienia dla Doktorowej Wardyńskiej.
Także do 1935 roku Dziadkowie zaprzyjaźnieni byli z Państwem Żarnowskimi.
inż. Ludwik Żarnowski był przez lata dyrektorem naczelnym Zakładów Ostrowieckich. Był bardzo lubianym dyrektorem i gdy wyjeżdżał do Warszawy, by zasiąść w Zarządzie Z.O. w Warszawie i jednocześnie pracować jako pracownik naukowy Politechniki W-wskiej, odjeżdżających pp. Żarnowskich żegnały tłumy ludzi, jak na pogrzebie. Mam zdjęcia z tego pożegnania na dworcu ostrowieckim i wierzyć się nie chce, że tak człowieka można było żegnać i żałować, że odjeżdża z Ostrowca.
Zdjęcia też poskanuję i wstawię do albumu powiązanego z naszym wątkiem.
Teraz znów przerwę, ale obiecuję jeszcze uzupełnić wpis o dalsze informacje.
Pozdrawiam. Janusz
Przeczytałem znów po wstawieniu tekstu i wprawdzie tym razem błędów nie dostrzegłem, ale pisząc o pozdrowieniach dla Doktorowej, powinienem był dodać, że pozdrowienia były tylko dla Doktorowej, bo w maju 1935 roku nagle zmarł doktor Adam Wardyński.
Zapomniałem też wymienić, jako bywalców u moich Dziadków pp. Iwaszkiewiczów. Dyrektor Mieczysław Iwaszkiewicz był jednym z dyrektorów Zakładów Ostrowieckich przed wojną. Państwo Iwaszkiewiczowie mieszkali w tzw. dyrektorówce na ul. Poniatowskiego.
Mój Tato, gdy był kier. Przychodni Rejonowej nr 5 (wówczas na ul. Stanika), dziś ponownie Klimkiewiczowskiej i opiekował się aż do końca odwiedzając w domu obojga staruszków Iwaszkiewiczów. Rodzice moi zaprzyjaźnieni byli z córką pp. Iwaszkiewiczów Panią Mostowiczową mieszkającą w latach 60-70 w Warszawie. Mąż tej córki Iwaszkiewiczów był rodzonym bratem znanego przedwojennego pisarza Tadeusza Mostowicza, znanego jako Dołęga Mostowicz, twórcy: Kariery Nikodema Dyzmy, Znachora, Pamiętnika Pani Hanki.
c.d.n.
No i znów gafa. Coś mi nie pasowało, co tak spontanicznie napisałem o śmierci dr Wardyńskiego. Pomyliłem się o 2 lata. Dr Adam Wardyński zmarł 30 maja 1937 roku i dlatego świeżo po śmierci Jej męża, Dziadek z Ameryki przesyłał te pozdrowienia nie tylko do swych "Kobitek" ale i dla Doktorowej.
Ten rok 1935 wziął mi się chyba z faktu, że mój pradziadek, a zarazem ojciec Babci Kawińskiej pochowany jest na cmentarzu w Szewnie, dwa groby obok, a zmarł właśnie w 1935 roku. Tyle, ze dr Wardyński spoczywa w dużym rodzinnym grobie z różowego piaskowca i pewnie ten grobowiec już był, gdy zmarł dr Adam Wardyński. No, ale to teraz tak wydedukowałem.
Tak to jest, jak się pisze od razu "na czysto" :)
...
Idę coś zjeść wreszcie, bo 2. cz. obiadu czeka.
Teraz na chwilę wrócę jeszcze do innych dobrych znajomych Dziadków Kawińskich, bo nie chcę nadużywać słów "przyjaciół", do pp. Iwaszkiewiczów. Otóż dyrektor Mieczysław Iwaszkiewicz w 1930 roku swą dużą nagrodę, którą otrzymał jako jeden z dyrektorów od Zarządu Głównego Z.O. w Warszawie zdecydował przeznaczyć na sfinansowanie budowy nowego kościoła w tej części miasta. Do tej pory parafią wszystkich mieszkańców Klimkiewiczowa, czyli tej części miasta na prawym brzegu Kamiennej, była parafia w Szewnie. Moja Mama urodzona w 1925 roku chrzczona była właśnie w ówczesnej ich parafii w Szewnie.
Dyrektor Iwaszkiewicz wymyślił, by sponsorować budowę nowego kościoła, drewnianego w stylu zakopiańskim. Zaprojektowania takiego obiektu podjął się ostrowiecki architekt Tadeusz Rekwirowicz. Zaprojektował On taki kościół drewniany - (modrzewiowy) w krótkim czasie i już w 1931 budowa ruszyła pełna parą, a w 1932 została ona ukończona.
Tadeusz Rekwirowicz zasłynął w naszym mieście też jako projektant bramy stalowej przy kościele Św. Michała oraz Osiedla Młodych Hutników na Henrykowie. Był wspaniałym fotografem. Będąc zapalonym turystą i krajoznawcą uwiecznił wiele miejsc i obiektów w Ostrowcu i w okolicach.
Wiem, że Dziadkowie Kawińscy dobrze znali się z całą Rodziną Rekwirowiczów, ale niewiele więcej znam szczegółów tej znajomości.
Dziadek także przyjaźnił się z Mieczysławem Radwanem, nie tylko z racji Jego pracy jako szefa Biura Technicznego w Z.O. Inż. Mieczysław Radwan wyjechał z Ostrowca w 1937 roku. Jego miejsce zajął Jego dotychczasowy zastępca (od 1933 r.) inż. Aleksander Brandt. Inż. Brandt pełnił funkcję szefa Biura Konstrukcyjnego do wybuchu wojny i potem także w czasie okupacji. W lutym 1945 roku uzyskał nominację Pełnomocnika Ekonomicznego Rady Ministrów na stanowisko tymczasowego Dyrektora zakładów Ostrowieckich, co zatwierdził Generalny Zarząd Przemysłu Hutniczego.
Funkcję tę pełnił inż. A. Brandt do września 1945 r., tj. do momentu przeniesienia Go na Śląsk, do BIPROHUTU, gdzie został Dyrektorem Naczelnym.
To właśnie za Nim wyjechała, na Śląsk starsza córka Stanisława i Jadwigi Kawińskich, Janeczka, jak ten fakt komentowałem wstawiając listy m.in. do Janeczki (jeden z listów pisanych z sanatorium). Po kilku miesiącach Janeczka i Axel się pobrali i mieszkali aż do śmierci na Śląsku, w Zabrzu. Małżeństwo Brandtów miało trójkę dzieci, a Dziadkowie Kawińscy trójkę wnuków od Janeczki i nas dalszą 4 wnuków od drugiej córki Halinki. W sumie więc Dziadkowie mieli aż 7-ro wnucząt - 3 wnuczki i 4 wnuków.
Na razie tyle. Muszę się wczytać w szczegóły e-maila raf.'a do mnie i zobaczę, czy czegoś nie opuściłem.
Myślę, że są jeszcze ciekawe sprawy, którymi mógłbym wielu z Was zainteresować.
Na razie muszę poprzeglądać albumy i luźne zdjęcia i posegregować, co skanować i ewentualnie zamieścić na Forum.
Gdy wstawię jakieś zdjęcia będę na bieżąco informować na Forum i postaram się je w miarę dokładnie opisać, by były jasne dla każdego nawet niezorientowanego we wszystkich szczegółach naszego wątku.
Na razie pozdrawiam. Janusz
Dziś potwierdziłem, że kort na Kolonii Robotniczej powstał 3 lata przed wojną, gdy Dziadek kupił tam parcelę i wybudował domek. Na placu synowie wybudowali własnym sumptem kort tenisowy, gdzie grywali z kolegami wreszcie bez przeszkód, jak to zdarzało się na kortach hutniczych przy Kościuszki.
Pisząc, że na Kolonii Robotniczej Dziadek kupił parcelę i wybudował domek, powinienem wyraźnie zaznaczyć, że tym razem piszę o drugim Dziadku, o Dziadku Dziewulskim, a nie Kawińskim, któremu ten wątek jest głównie poświęcony.
Domek ten powstał w 1936 roku. Była to drewniana leśniczówka kupiona gdzieś w innej części Polski, tam rozebrana i ponownie na Piaskach, bo tak się wtedy mówiło o Kolonii Robotniczej, złożona w całość.
Tam po postawieniu tego letniego domku, (bo mieszkanie służbowe dalej Dziadkowie mieli pod Huta na Kościuszki), posadzili drzewka owocowe, zalążek przyszłego sadu, drzewa tulipanowca amerykańskiego, który przez lata był jedynym takim drzewem w Ostrowcu, obficie kwitnącym, (kwiaty miał w kształcie tulipanów o kolorze pomarańczowo zielonkawym). Rósł tam też kasztan jadalny obok domu i dwa orzechy włoskie o imionach: Edek i Gienek, od frontu domu, gdzie na środku był duży klomb z różami a po obu stronach wspomniane orzechy. Za czasów mego dzieciństwa na Piaskach był już dorodny sad owocowy, a i orzechy też były olbrzymami, dającymi zbawienny cień przed domem w upalne letnie dni. Od domu w kierunku ulicy zlokalizowany był wspominany kort tenisowy. Po wojnie przez lata nawierzchnię ceglaną (zmielonej cegły) stryjenka systematycznie usuwała, bo w tym miejscu powstało poletko z warzywami. Wiem, że jeszcze w latach 80. XX w., prawie po 40 latach stryjenka nadal natrafiała i wykopywała gruz ceglany z gleby. Niestety, dziś tam po korcie nie ma już śladu, tak jak po kortach w Parku Hutniczym, czy też w Parku Miejskim - a szkoda!
Jeszcze jedna sprawa, co się tyczy spotykania się towarzystwa inżynierów i innej inteligencji na zabawach sylwestrowych, czy karnawałowych w przedwojennym Ostrowcu.
Otóż w roku 1931, hrabina Maria Wielopolska sprzedała pałac w Częstocicach wraz z parkiem Zakładom Ostrowieckim. Po małych przeróbkach w pałacu urządzono hotel dla akcjonariuszy Z.O. i klub (przed wojną nazywany resursą), dla kadry technicznej Huty, wokół której skupiało się życie kulturalne przedwojennego Ostrowca.
Właśnie tu w dużej sali pałacu urządzano bale, o których zacząłem na wstępie obecnego wpisu. Na takich balach bywała przedwojenna "śmietanka towarzyska" towarzyska Ostrowca. Mam w zbiorach zdjęcie formatu +/- A4 na podkładzie sztywnej tektury z takiego balu z lat 30. XX w., gdzie odnajduję Dziadka Kawińskiego, jak również niektórych znajomych Dziadków Kawińskich.
Zdjęcie zbiorowe uczestników z takiego balu zamieszczę też w naszym albumie, bo mam je nawet zeskanowane w swym archiwum.
Pozdrawiam wszystkich i na razie kończę te dzisiejsze wpisy.
Gdybyście jeszcze chcieli o coś dopytać, ... jestem otwarty i jeśli ma wiedza będzie wystarczająca, podzielę się nią z przyjemnością.
Witam Wszystkich serdecznie.
Przed chwilą znalazłem tu z boku, na tym Forum, zdjęcie przypadkowo prezentowane i ponieważ dostrzegłem tam swą Babcię Kawińską, pozwoliłem wstawić swój wpis. Jak się okazało, z planowanego wpisu, powstało wspomnienie rodzinne.
Ponieważ sprawa dotyczy mych Dziadków Kawińskich, a dotąd nigdzie o tym nie wspominałem, wkleję tu i teraz tę historię:
...
Tak, tak,... ja też potwierdzam, że to są maturzystki z Gimnazjum żeńskiego im. Staszica. Szkoła ta w latach przedwojennych mieściła się na Traugutta.
W naszych zbiorach jest identyczne zdjęcie, bo jest tam moja Babcia Kawińska, oraz chyba mogę użyć takiego określenia, że jest tam też "córka przybrana" moich Dziadków Kawińskich - Hela Nowicka. Po śmierci siostry mego Dziadka Stanisława Kawińskiego - Lucyny - Dziadkowie wzięli pod opiekę najstarszą córkę Helenę, z dość licznego rodzeństwa. Tu pod "skrzydłami" Dziadków Kawińskich dorastała, skończyła szkołę powszechną, a potem gimnazjum. Po maturze została przyjęta na medycynę w Warszawie, a Dziadkowie Kawińscy dalej opłacali Jej studia i ponosili wszystkie inne koszty związane z mieszkaniem i utrzymaniem w Stolicy. Oczywiście wszystkie plany przerwała wojna, ale Hela po wojnie skończyła medycynę, (też dzięki wspieraniu przez Dziadków Kawińskich).
Po wojnie okazało się, że Hela z kwoty, którą otrzymywała od Dziadków potrafiła utrzymać w Warszawie nie tylko siebie, ale ściągnęła do Stolicy dwie młodsze siostry bliźniaczki i w tajemnicy przed Dziadkiem zaopiekowała się nimi.
Po upadku powstania jedna z tych bliźniaczek wywieziona została do obozu do Niemiec, natomiast Hela i druga z bliźniaczek, Zosia ocalały i wróciły do rodzinnego domu do Przybyszewa nad Pilicą (po drugiej stronie Pilicy leżą Wyśmierzyce, rodzinne miejsce urodzin Kawińskich, także Dziadka Stanisława.
Ta siostra Heli wywieziona do obozu już do Polski nie wróciła . Trafiła po wyzwoleniu do Anglii, gdzie poznała oficera cichociemnych Stefana Zalewskiego, pobrali się, a na przełomie lat 40. i 50. XX w. emigrowali z Anglii do USA, do Chicago.
Piszę o tym, bo wspominana na wstępie Hela Nowicka po ukończeniu medycyny, próbowała bezskutecznie kilka razy dostać zgodę na odwiedziny siostry na Zachodzie. Wreszcie udało Jej się w 1952 czy 1953 roku, zostać nielegalnie w Jugosławii, gdzie wyjechała na jakieś sympozjum naukowe, a potem dalej do Francji, Anglii i w końcu trafiła do Stanów, gdzie zamieszkała razem ze wspomnianą młodsza siostrą i szwagrem. Hela nie ożeniła się. Była lekarzem aż do śmierci pracowała - miała blisko 80 lat jak zmarła).
W latach 70. XX w. przyjeżdżała do Polski i zawsze odwiedzała mych Dziadków mieszkających od 1953 roku w Warszawie. Przysyłała im paczki z Ameryki i była prawdziwie wdzięczna za pomoc jaką Dziadkowie Jej okazali w dzieciństwie i pomogli w młodości "wyjściu na prostą".
Hela zmarła w Chicago chyba w 1990 roku. Urnę z Jej prochami przywiozła do Polski ta młodsza siostra Lucia (Lucyna) Zalewska.
Pamiętam, że byliśmy z moją Mamą na pogrzebie Cioci Heli w Przybyszewie, gdzie spoczęła w grobie ze swymi rodzicami. Dziadkowie Kawińscy już wówczas nie żyli.
Napisałem o tym, bo oprócz swych dwóch córek Janeczki i Halinki, na równi bliska im sercu była Hela.
Obie te "amerykańskie" siostry cioteczne utrzymywały kontakty listowne z moją Mamą, a po Jej śmierci Ciocia Lucia i Wuj Stefan utrzymywali kontakty listowne ze mną i bywali kilka razy także w Ostrowcu u nas.
To tyle przy okazji wspomnień dotyczących jednej z tych maturzystek i mojej Babci, która też jest na tym zdjęciu.
Ponieważ wcześniej, tzn. wyżej zrobiłem duży wpis i niestety pierwotnie wykasował mi się i teraz widzę, że w tej nowej wersji brak jest jednego z ważniejszych szczegółów.
Otóż moja Babcia Kawińska stoi w 2. rzędzie po lewej stronie na tym zdjęciu obok prof. Romana Pycia, znanego profesora matematyki, także po wojnie. Uczył matematyki m.in. także moją najstarszą siostrę, Hanię w Chreptowiczu, chyba przez 2 lata, nim przeszedł na emeryturę. Potem przyszedł młody nauczyciel Sławomir Kopański.
Babcia Kawińska nie była pedagogiem, ale była w tzw. trójce klasowej, z racji, ze podopieczna mych Dziadków Kawińskich Hela Nowicka była uczennica tej klasy.
Hela Nowicka na tym zdjęciu jest w górnym rzędzie 2. od prawej strony.
januszko321, Dziś, 11:00
Na razie nie wstawiłem tego zdjęcia do mojego Albumu, ale podpowiadam, że jest ono i ten mój wpis już w Albumie: Przedwojenne miasto na str.5, bo właśnie je odszukałem.
Na razie dołączam ten istniejący link z Albumem: Przedwojenne miasto - str.5 z wspomnianym zdjęciem Maturzystek 1938 r.
Witam w niedzielę wieczorem.
Zajrzałem dopiero teraz i znów mi głupio, bo wczoraj wstawiając opis do zdjęcia, na które natrafiłem przypadkowo na naszym Forum, w poście z godz. 10:48 napisałem m.in.:
...
"Hela nie ożeniła się. Była lekarzem aż do śmierci pracowała - miała blisko 80 lat jak zmarła".
...
Oczywiście jako kobieta nie wyszła za mąż, a nie, że nie ożeniła się!!!
Weekend minął pracowicie na spotkaniu "Chreptusów" oraz dziś wyjeździe do Radomia.
Od jutra wezmę się już za skanowanie obiecanych zdjęć z albumów i jak coś wstawię do naszego albumu, to dokonam wpis z ta informacją.
Pozdrawiam. Janusz
....piękne wspomnienia -januszko321- choć mój umysł tego już nie bardzo obejmuje.Dlatego ,ze i wiek już swój mam...być może spotkałem twoich dziadków -rodziców być może spotkaliśmy się przelotnie i my.Mieszkałem na ul.stanika 8a do 1980 r...Łączę się we wspomnieniach lat dzieciństwa i pozdrawiam
Witaj "kost" !!!
Jeśli dość długo mieszkałeś na Stanika, to być może Ty lub ktoś z Twych bliskich korzystał będąc chorym z usług Przychodni nr 5 właśnie na Stanika.
Mój Tato był tam w latach 60-tych kierownikiem tej Przychodni.
Przed wojną z rodziną mieszkali najpierw na Staszica 1, a potem dostali mieszkanie na Kościuszki.
Na kilka lat przed wojną pisałem już, że kupili parcelę na Kolonii Robotniczej, a dokładnie przy ulicy dziś Nowe Piaski i tam już głownie mieszkali.
Podobnie drudzy Dziadkowie, ze strony Mamy też pod koniec 1949 roku wyjechali na zawsze z Ostrowca, najpierw na Śląsk, do Gliwic, a potem do Warszawy, gdzie mieszkali aż do śmierci.
Dziadkowie w Ostrowcu mieszkali nieprzerwanie przez ok. 28 lat w tym budynku vis a vis dzisiejszego parkingu przy Staszica 7, (taka wówczas była numeracja).
Skanuję właśnie zdjęcia i są też takie pokazujące ten budynek w całości.
Może wieczorem coś uda mi się zamieścić z tych skanów, ale trochę mam inne pilne zajęcie dziś i jutro i nie mogę się poświęcić tylko tym zdjęciom. Tak, czy owak, lada dzień dołączę je na Forum i tu w tym naszym wątku obiecałem już, że powiadomię wszystkich zainteresowanych.
Na razie musze kończyć. Pozdrawiam.
Janusz
Witam Wszystkich.
Przez dłuższą chwilę zrobiłem dość obszerny wpis z informacją o dzisiejszej rozmowie z Panią Dyrektor Biblioteki WSBiP, Panią Barbarą Bakalarz Kowalską oraz ostatecznymi ustaleniami dotyczącymi naszego spotkania 11 marca.
Niestety, "opisałem się" i gdy chciałem dołączyć ten post, okazało się, że mój bezprzewodowy internet zerwał połączenie. Stukałem się ze złości w głowę, że znów mi się to przytrafiło. Ostatnimi czasy, kopiowałem swój wpis i dopiero próbowałem klikać w "Dodaj moją odpowiedź". Jak się udało, to dobrze, a jak coś nie powiodło się, to mogłem po odzyskaniu połączenia wkleić swój wpis.
Niestety, teraz tego nie uczynię.
Nie mam siły i ochoty ponownie pisać tego wszystkiego od nowa. Potwierdzę tylko, że planowany termin spotkania jest już zaklepany na 100% i mimo niewielkiego tym razem zainteresowania na Forum, spodziewamy się ok. 40 innych osób, które chcą przybyć i potwierdziły swe zaproszenie.
Forumowiczów z poprzedniego spotkania, jak i te kilka nowych osób chętnych, zgłaszających się w styczniu i lutym, zapraszam oczywiście dalej na to spotkanie.
Może jutro napiszę cos więcej o szczegółach tych rozmów i najbliższych planach.
Pozdrawiam. Janusz