Witam raz jeszcze Panie Rafale.
Bardzo szkoda że nie skopiowałem postu, który pisałem do Pana, jako odpowiedź na ukazany Pana wpis. Niestety, po odniesienia się do informacji o nagraniu DOKTOR dot. mego Taty, zacząłem pisać i o innych nagraniach, które zdobyłem z Archiwum Polskiego Radia lub z Archiwum NAC. W efekcie to moje pisanie przeciągało się dość długo, chyba dobrze ponad pół godziny. Nagle strona zawiesiła się, (stała się martwa), aż wreszcie, gdy ją odzyskałem, strona ukazała się, ale bez mego pisanego posta - całej tej mojej epistoły
:(
Nie zdobyłem się wtedy, by na nowo wszystko zaczynać od początku. Stąd te krótkie pojedyncze wpisy zaraz po godz. 15-ej. Wtedy oceniłem, że resztę, o ile zdobędę się na to, napiszę jeszcze raz po obiedzie.
Wiadomość z wczoraj, szokująca prawie wszystkich z nas, że działalność naszego Forum kończy się, skłoniła mnie, by zamieścić raz jeszcze to, co wcześniej znikło.
Zacznę jednak od początku.
O nagraniu - DOKTOR, o którym Pan pisze, Panie Rafale, informacje zdobyłem, podobnie jak Pan, z internetu.
Szukałem zupełnie innego nagrania radiowego z udziałem mego Taty. Niestety, do tamtego wówczas nie udało mi się dotrzeć. Zalazłem jednak to pt. "DOKTOR" z czego też byłem rad, ale o nim nigdy nie słyszałem.
Jednak do tej informacji ja dotarłem nieco wcześniej, niż Pan, bo już w sierpniu 2011 r. Dowiedziawszy się o takim nagraniu, najpierw odszukałem adres NAC i napisałem do nich. Przedstawiłem się, że jestem synem dr Eugeniusza Dziewulskiego – bohatera tego nagrania i jestem zainteresowany zdobyciem (kupnem) tego nagrania. Bez trudu dostałem informację o w/w audycji z 1965 r. i pliku cyfrowym. Audycja trwa 16 minut i kazali mi jedynie wcześniej wpłacić 160,00 PLN, wg stawki 10,00 PLN za każdą min. nagrania.
Po 3-4 tygodniach nagranie dotarło do mnie. Popatrzyłem teraz na datę stempla na kopercie, w której była przysłana płyta CD. Data jest tam – 17.09.2011 r.
Audycja ta była wykorzystana 2 lata później, gdy udostępniłem ją podczas Sesji popularno-naukowej z cyklu: „Wielkie Postaci Ziemi Ostrowieckiej – dr Eugeniusz Dziewulski w 100. rocznicę urodzin.
Sesja ta zorganizowana została pod patronatem Prezydenta Ostrowca, głownie przez Oddział PTTK im. Mieczysława Radwana, Sekcję Kultury i Tradycji, ale także przy udziale ostrowieckiego Muzeum oraz ostrowieckich Krwiodawców z Klubu HDK im. Eugeniusza Dziewulskiego przy zakładzie „Celsa-Huta Ostrowiec”.
Sesja ta zorganizowana była 30.06.2013 r. i odbyła się w BWA w Starym Browarze. Nagranie to stało się jedną z niespodzianek pod koniec spotkania, gdy zostało odtworzone publicznie. Była to prawdziwa niespodzianka, bo usłyszano po latach znów glos mego Taty. Niestety, my w swych pamiątkach nie mieliśmy dotąd nagrań z Taty głosem. Tamte lata powojenne były czasem, że aparatura typu magnetofon były czymś mało jeszcze rozpowszechnionym. U nas w domu przynajmniej w latach 60. XX w nie było takiego sprzętu i szansa do nagrania takiej audycji z radia nie była możliwa.
Dlatego nagranie i to oczyszczone, bez szmerów i trzasków było czymś niezwykłym i cudowną pamiątką.
Jak się potem dowiedziałem, organizatorzy tej pamiętnej sesji z 2013 r. poświęconej memu Tacie, 2 lata póxniej, czyli w 2015 roku przekazali do Kunowa kopię tego nagrania w formie pliku mp3. Nie mnie spotkał więc „zaszczyt” przekazania tego nagrania i ewentualnego podziękowania mi. Pewnie nadal niewiele osób wie skąd to nagranie się wzięło i w jaki sposób trafiło do Nich do Kunowa.
Ja na początku nie paliłem się do dzielenia się tym nagraniem, bo podpisałem zobowiązanie, (cyrograf), że nie będę publicznie udostępniać go, więc … „to nie ja byłem Ewą…” Dziś oceniam, że bardzo dobrze się stało, że to nagranie znalazło się tam, na portalu Stary Kunów nad Kamienną, bo to najlepsze miejsce, by je poznali mieszkańcy tego miasteczka, gdzie mój Tato był prawdziwym społecznikiem w tamtych powojennych czasach i zdobył sobie przydomek kunowskiego Doktora Judyma, (tak pisali w gazetach w latach 50-60, gdy mieszkaliśmy w Kunowie).
Gdy Tato wyjeżdżał z Kunowa, bo dzieci dorastały i musiały iść do szkoły średniej, której w Kunowie nie było, wdzięczni mieszkańcy nadali Mu tytuł Honorowego Obywatela Kunowa. Do dziś taki dyplom zachował się w naszych pamiątkach rodzinnych.
c.d.n.
Bardzo ciekawa ta audycja o Kunowie. Pana Tata wspominał w nagraniu o doktorze Chudzickim, o ile dobrze pamiętam, bardzo dawno temu lekarz ten operował lub leczył moją Babcię.
Chciałbym jeszcze zapytać, w biografii ks. prałata Józefa Kawińskiego zamieszczonej na końcowych stronach książki, można znaleźć informację, że został on pochowany w podziemiach katedry sandomierskiej. Czy udało się Panu odwiedzić jego grób?
Myślę, że warto Panie Januszu zarchiwizować sobie pozostałe wpisy z forum, bo może kiedyś forum całkiem zniknie i wszystko przepadnie...
Witam ponownie.
Panie Rafale, doktor Chudzicki był lekarzem i spec. chorób wewnętrznych i miał swój oddział w ostrowieckim szpitalu. Znali się z moim Tatą od czasów, gdy mój Tato w okresie wojny pracował w Szpitalu na Focha aż do 1946 r., gdy pracował jako chirurg i asystent wówczas dr med. Romana Drewsa, późniejszego znakomitego profesora, chirurga światowej sławy z Poznania. Po poślubieniu Mamy, w lutym 1946 r. moi Rodzice przenieśli się do Kunowa, gdzie mieszkaliśmy do jesieni 1960 roku. Tato w Kunowie był jeszcze prawie 2 lata, nim mógł przenieść swój gabinet lekarski do Ostrowca.
Co do ks. prałata Józefa Kawińskiego, brata Dziadka Stanisława, to był On też chrzestnym ojcem mojej Mamy. Mama mówiła o Nim we wspomnieniach: Stryjek - ksiądz.
Dysponuję jeszcze pożyczoną literatura dot. zarówno ks. prałata Józefa, jak i błogosławionego ks. prof. Franciszka Rosłańca, którego Matka była rodzoną siostra Ojca mego Dziadka.
Byliśmy w Sandomierzu tuż przed wizytą naszego Papieża J.P II w tym mieście podczas swej ostatniej pielgrzymki do Kraju. Pamiętam, jak prace wszędzie szły pełna parą. Co do miejsca spoczynku, to na str. 161 naszej książki, pokazałem zdjęcie krypty ks. prałata. Nad kryptą ks. prałata Józefa Kawińskiego jest krypta ks. biskupa Jana Kantego Lorka.
Podziemia Katedry w Sandomierzu niestety na ogół nie są dostępne dla wszystkich z wyjątkiem pierwszych dni listopada. Ostatnio z przyjezdną Rodziną byliśmy tam 3 lata temu.
Za chwilę dam c.d. dot. kolejnego nagrania z udziałem mego Taty, które udało mi się zdobyć nieco ponad rok temu.
Nagrania, którego wówczas w 2011 roku szukałem w Narodowym Archiwum Cyfrowym miało być audycją radiową, którą pamiętałem z 1966 roku, gdy radiowcy z red. Ryszardem Podlewskim z Polskiego Radia w Kielcach przyjechali do nas do Ostrowca i przeprowadzili wywiad z Tatą na temat Krzemionek Opatowskich, w naszym ostrowieckim mieszkaniu, tu na Sienkiewicza.
Wywiad ten był następstwem udziału mego Taty, jako jedynego wybranego delegata z Ostrowca na X Kongres Kultury Polskiej, noszącym też nazwę Milenijnym Kongresem Kultury, z racji milenium, czyli 1000-lecia Chrztu Polski.
Tato mój jako zamiłowany turysta i działacz PTTK i zarazem wieloletni opiekun zabytków ubolewał nad istniejącym stanem na Krzemionkach.
Wówczas ostrowieckie PTTK miało pod swą opieką neolityczną kopalnię krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich. Jeszcze w kunowskich czasach często jeździliśmy z Rodzicami na Krzemionki i nie raz czołgaliśmy się obrani w kombinezony, hełmy oraz nakolanniki w podziemnych korytarzach. Znajomi i rodzina, którzy przyjeżdżali do Kunowa, zabierani byli często na wycieczkę na Krzemionki – był to popisowy numer mego Taty, którym zachwycał prawie wszystkich.
c.d.n.
Od 1962 roku, decyzja wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, podziemne korytarze Krzemionek zostały zamknięte na 3 spusty i dostęp mieli nadal tylko naukowcy. Inni musieli uzyskiwać pisemne zezwolenie od wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Kielcach i tylko wówczas mogli zejść na doł do kopalni.
To bolało mego Tatę i w czasie obrad warszawskiego Kongresu Kultury jako jedyny delegat z Ostrowca postulował o ponowne udostępnienie korytarzy Krzemionek dla zwykłych zwiedzających.
Tato przedstawił swoją wizję ponownego udostępnienia tych korytarzy poprzez „poświęcenie” na ten cel 2-3 podziemnych korytarzy o długości 10-20 m spośród wówczas odkrytych ponad 1000 korytarzy. Ubytek tych 2-3 korytarzy byłby niezauważalny - a jakie byłyby korzyści. Dziś wiemy, że takich korytarzy jest ponad 5 tysięcy na Krzemionkach. W tych 2-3 wydzielonych korytarzach dokonano by przekroju wzdłużnego i równolegle z nimi wykonano by analogiczne przylegające korytarze, ale zagłębione wobec tamtych oryginalnych korytarzy kopalnianych o 80 cm do 1 m. Tymi nowymi korytarzami turyści przechodziliby swobodnie w normalnych pozycjach, wyprostowanych, podziwiając tamte oryginalne przekrojone korytarze, będące na wysokości ich oczu. Te stare korytarze osłonięte byłyby od frontu podwójnymi szybami i podświetlone jarzeniówkami i patrzyłoby się na nie jak na akwarium. Turyści nie mieliby już bezpośredniego dostępu do starych oryginalnych korytarzy. Nie ryliby już więcej swych inicjałów, nie wydłubywaliby buł krzemiennych ani też nie dokonywaliby innych zniszczeń, o co byli oskarżani i co stało się powodem definitywnego zamknięcia zabytkowych podziemnych korytarzy starej kopalni dla zwykłych wycieczek.
Tato snuł nawet wizje, by za szybami w korytarzach umieścić sylwetki prahistorycznych górników z wosku lub plastiku, o charakterystycznych rysach antropologicznych i odzianych w skóry, czy inne szaty zgodnie z wyobrażeniami historyków. Mieliby w dłoniach narzędzia z rogów jelenia itp. którymi wydłubywali z warstw kredy konkrecje krzemienne, tzw. buły, które po rozłupaniu i odpowiedniej obróbce służyły im do wyrobu narzędzi jak dłuta, siekierki, skrobaki, noże itp., którymi handlowali w całej Europie, a nawet wyroby te trafiały do Egiptu, kultury biegnącej torem równoległym.
Mam całe opisy tego bardzo ciekawego przemówienia Taty na Kongresie oraz bardzo żywe artykuły, które ukazały się wkrótce po Kongresie w 1966 roku, czyli ponad 50 lat temu. Są i informacje w gazetach o audycji z udziałem Taty, emitowanej zarówno na kieleckiej antenie PR, a także w programie ogólnopolskim Polskiego Radia. Są też podziękowania red. Ryszarda Podlewskiego dla mego Taty za udostępnienie materiałów z Kongresu i które właśnie red. Podlewski odsyła memu Tacie. Są też wreszcie dyplomy i podziękowania m.in. od ówczesnego Ministra Kultury
Lucjana Motyki oraz kolejny dyplom od v-ce Ministra Jerzego Garsteckiego, który zapewnia, że Taty postulaty i wnioski po Kongresie będą monitorowane i wdrażane, a informacje o wszystkich postępach prac, Tato będzie informowany na bieżąco.
Tato zmarł w 1976 roku, czyli w 10 lat po tamtym Kongresie, gdzie zgłaszał swe wizje jak udostępnić Krzemionki zwykłym ludziom , turystom i wycieczkom szkolnym.
c.d.n.
Musiało upłynąć jeszcze wiele lat, ale obecna wersja utworzenia podziemnych tras uwzględniła właśnie tę wizję mego Taty, by turysta szedł trasą równoległą do przeciętego korytarza i podziwiał to wszystko idąc w pozycji normalnej, wyprostowanej.
Dziś ta najdłuższa trasa liczy nawet nieco ponad 500 m., podczas, gdy Tato chciał by początkowo pokazać choć te 20 metrów korytarza, aby każdy mógł zobaczyć na własne oczy, jak wyglądał taki drążony korytarz i w jak ciężkich warunkach ci ówcześni górnicy sprzed 4,5 tys. lat, pracowali.
My doczekaliśmy tego, o czym marzył mój Tato i to na znacznie większą skalę, niż Mu się śniło, ale musiało minąć ponad 30 lat od tamtego Kongresu.
cdn.
Swoje poszukiwania w sprawie nagrania radiowego dot. Krzemionek i udziałem w nim mego Taty, prowadziłem dalej. Dotarłem do Archiwum w kieleckim radiu i tam poddali mi myśl, żeby poszukiwania prowadzić nie w Narodowym Archiwum Cyfrowym, a w Archiwum Polskiego Radia w Warszawie, bo to 2 odrębne instytucje
W styczniu 2016 roku, w Warszawie natrafiono na nagranie dotyczące Krzemionek z udziałem m.in. mojego Taty. Dokładnie 26 stycznia 2016 r. wysłano mi z Archiwum Polskiego Radia nagranie dot. Krzemionek z moim Tatą, ale jeszcze inne, niż to, które mi było znane z wywiadem przeprowadzanym w naszym mieszkaniu na Sienkiewicza. Jest to następne nagranie, na które jak się okazało, red. Podlewski został zaproszony i namówiony przez mego Tatę. Do nagrania tego doszło w podziemiach Krzemionek. Po załatwieniu odpowiedniej zgody od wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Kielcach , Tato wraz z red. Ryszardem Podlewskim wybrali się na Krzemionki. Tam Tato odszukał i sprowadził Juliana Pachniaka, ówczesnego stróża, opiekuna i przewodnika w jednej osobie, na Krzemionkach, który ich wpuścił do podziemi i towarzyszył w rozmowach i zwiedzaniu korytarzy.
Audycja ta jest tak interesująca, że z przyjemnością spotkałbym się z zainteresowanymi osobami, by wysłuchali tych wszystkich opowieści mego Taty snutych w krzemionkowskich podziemiach. Jest tam tez mnóstwo ciekawych opowieści także Pana Juliana Pachniaka i różnych anegdot przytaczanych przez dziarskiego staruszka.
Wtedy, 6 lat temu nie trafiłem w NAC na to nagranie, bo go po prostu tam nie mieli. Nikt mi wówczas nie zasugerował, gdzie szukać. Gdy wznowiłem poszukiwania w Kielcach, skierowali mnie do Archiwum Polskiego Radia, gdzie po jakimś czasie powiadomiono mnie, że jest nagranie mego Taty z red. R. Podlewskim o tytule "Śladami rówieśników piramid”.
Nagranie to zdobyłem w podobny sposób, jak to pierwsze, kupując jego kopię. Mam więc i to nagranie i jest ono pewnego rodzaju dowodem na coś, co niektórzy dzisiejsi decydenci woleliby, aby nigdy nie ujrzało światła dziennego i by lepiej wszystko zostało tak, jak dotąd – czyli zapomniane.
Nie dziwię się marginalizowanie udziału mego Taty i Jego wizji krzemionkowskich w czasach komuny, gdy jako bezpartyjny obywatel nie był pupilem ówczesnej władzy i Jego pomysły z lat 60-70-tych nie były warte propagowania, bo to nie była inicjatywa partii, tylko jakiegoś działacza społecznego. Natomiast dziś po tylu latach przemilczania i udawania, że pewnych faktów nie było dziś jest przecież inny klimat i ... są dokumenty, artykuły sprzed 50 lat i to nagranie radiowe. To nie wydumana fikcja, to niezbite dowody w niemałych zasługach mego Taty i na tym polu.
W maju zeszłego roku, na moje zaproszenie zjawił się u mnie w domu nawet dyr. naszego Muzeum (nie podaję celowo nazwiska, ale i tak większość wie o kogo chodzi), nawet się zainteresował, przynajmniej takie odniosłem wrażenie, bo stwierdził, ze nie miał o tym wszystkim pojęcia, co zobaczył i usłyszał. Planował nawet, by te materiały udostępnić im i by je można było pokazać na wystawie, z okazji 50-lecia Krzemionek, jako Muzeum, (bo od jesieni 1966 właśnie po sławetnym Zjeździe Kultury, Krzemionki spod „skrzydeł PTTK” przeszły właśnie pod opiekę Muzeum Regionalnego w Ostrowcu, jako jego filia).
Niestety, planowana wielka feta z powodu jubileuszu 50-lecia Muzeum Krzemionki nie wypaliła, ponoć z powodu braku funduszy. Obchody okazały się skromniejsze, niż zakładano i planowanej wielkiej wystawy, nie było, a i o temacie Krzemionek i udziale mego Taty w tamtej historii sprzed 50 lat też dyrektor, przynajmniej teraz takie odnoszę wrażenie, nie uznał za coś ważnego, bo od maja 2016, gdy się spotkaliśmy tu w mym mieszkaniu, więcej się nie odezwał i nie potwierdził, ze jest nadal tymi materiałami zainteresowany – widać nie jest.
Po co ujawniać po latach coś nowego, skoro jest dobrze, jak dotąd było… (jest cisza, spokój i żadnych kłopotów ... i tak niech zostanie).
Jednak, to byłoby tylko przypomnienia tamtych faktów, które za czasów komuny były wszystkim na bieżąco dobrze znane i tylko niektórzy nadgorliwi partyjniacy skrupulatnie starali się wymazać je z pamięci mieszkańców Ostrowca i jak widać prawie im się to udało.
Nie wzięli tylko pod uwagę, że po latach zachowają się jakieś stare dokumenty, wycinki z prasy, nagrania radiowe, do których da się dotrzeć i odświeżyć , co niektórym pamięć.
Ja chętnie podzielę się z zainteresowanymi tą wiedzą i ujawnię wszystkie pamiątki w mym posiadaniu.
To tyle na dzisiejszy wieczór.
Jutro napiszę o kolejnym nagraniu z głosem mego Dziadka inż. Stanisława Kawińskiego, opowiadającego o pierwszych chwilach odbudowy Huty Ostrowiec, gdy nadeszła wolność w maju 1945 roku, a Huta była rozgrabiona przez okupanta niemieckiego.
Do jutra. Pozdrawiam Wszystkich naszych uczestników
Janusz
Witam Wszystkich w tym naszym wątku z poezją mego Dziadka. Wątek rozszerzył się mimowolnie także o bliskich Stanisława Kawińskiego.
Wczoraj sporo pisałem o moim Tacie, a ostatnio o sprawach związanych z Krzemionkami.
Odszukałem w internecie ten temat, który związany był z Kongresem Kultury w 1966 roku i wystąpieniu mego Taty na temat Krzemionek. Materiały te przekazałem Pani Marii Radwan (wnuczce prof. Radwana, która zamieściła je w Archiwum Rodziny Radwanów.
Osoby, które są zainteresowane tą tematyką mogą zobaczyć tu i nawet przeczytać ten referat Taty z Kongresy Kultury w Warszawie, bo jest on też zamieszczony w postaci pliku PDF (ostatni z zamieszczonych linków)
Pozdrawiam, januszko321
Dołączę te kilka pliki związane z moim Tatą oraz Krzemionkami:
http://zafado1.x25.pl/items/show/176
http://zafado1.x25.pl/files/show/615
http://zafado1.x25.pl/files/show/634
http://zafado1.x25.pl/files/show/635
http://zafado1.x25.pl/files/show/636
http://zafado1.x25.pl/files/show/637
http://zafado1.x25.pl/files/show/640
Zgodnie z wczorajsza obietnicą wstawię pod wieczór informacje dot. nagrania cyfrowego, audycji radiowej - wywiadu z moim Dziadkiem, inż. Stanisławem Kawińskim, a dotyczącym pierwszego okresu odbudowy Huty Ostrowiec, w okresie 1945-1946, gdy był On dyrektorem Huty i osobą odpowiedzialną za uruchomienie produkcji.
Nagranie pochodzi z 1959 roku, gdy pracował wtedy już w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów w Warszawie
Pozdrawiam - januszko321
Ponieważ odczyt tego wystąpienia na Kongresie Kultury może nie być z pliku PDF zamieszczonego przez Panią Marię Radwan w ICH Archiwum Rodziny Radwanów utrudniony, dlatego zamieszczę go, po przecież mam go w dość dostępnej formie w Word'zie, bo przepisywałem z oryginalnego Taty zeszytu.
.>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Własnoręczne zapiski
dr Eugeniusza Dziewulskiego
do wystąpienia
na temat „KRZEMIONEK”
na Kongresie Kultury Polskiej
w Warszawie
7- 9 października 1966
------------------o--------------------
.
Komisja XI – Ochrona zabytków,
Turystyka i czas wolny
Kongres Kultury Polskiej w Warszawie
7-9 października 1966
miejscem obrad Kongresu Kultury Polskiej:
Teatr Wielki.
Na Sali obrad XI Komisji widzę:
- Włodzimierza Reczka GKKFiT,
- Stanisława Ostrowskiego CRZZ,
- Jerzego Przeździeckiego GZ.PTTK
to urzędowe osoby,
- ale również widzę:
- prof. Jana Zachwatowicza, architekta z W-wy,
- inż. Feliksa Kanclerza z Min. Kultury i Sztuki,
- Aleksandra Rybickiego z Sanoka, tego entuzjastę,
który ratował i nadal ratuje resztki budownictwa
ludowego w Sanoku i na wschodzie Polski.
Widzę wiele innych osób – znakomitości w dziedzinie
Ochrony zabytków i turystyki.
Będziemy chyba mogli dogadać się w sprawie Krzemionek,
ponieważ wielu zapisało się do głosu i przewodniczący wyznaczył przemówienia 6 – 10 minut, - „wykalkulowałem”, że zabierający głos na samym końcu będę w dużo szczęśliwszym położeniu, mając dużo więcej czasu – i tak było rzeczywiście – miałem dużo czasu, a słuchający nie pozwolili mi tak szybko kończyć.
Musiałem też na życzenie delegacji lubelskiej i białostockiej dokładniej i obszerniej mówić o Krzemionkach już w Domu Chłopa, gdzie nocowali, (mój nocleg był w Sejmie w Hotelu Poselskim w 3-osobowym pokoju, wspólnie z profesorem Waldemarem Babiniczem i kierownikiem Wydziału Kultury MRN w Kielcach, Miernikiem.
------------------------------o----------------------------
Mój głos w sprawie Krzemionek na XI Komisji Kongresu Kultury Polskiej
8 października 1966
- W zagajeniu wstępnym od złotoustego przewodniczącego naszej komisji XI – Władysława Bieńkowskiego, dowiedzieliśmy się, że obradując na sali ćwiczeń dla Orkiestry Filharmonii, sali wyłożonej płytkami dźwiękochłonnymi, możemy śmiało i odważnie występować. Za dodawanie nam otuchy do… odwagi, dziękujemy, ale wolelibyśmy, aby te ściany w momencie naszych przemówień odbijały tysięcznym echem poza tę salę na Warszawę i na całą Polskę, żeby rezonowały a nie były właśnie dźwiękochłonne, żeby głos nasz i nasze postulaty doczekały się jak najszybszego pozytywnego załatwienia. Widząc na Sali wiele osób – znakomitości z dziedziny Ochrony Zabytków, turystyki, archeologii i miły klimat narady, pozwolę sobie na wprowadzenie tematu, który chcę poruszyć, metodą zgaduj – zgaduli.
- proszę, zaczynamy !!!
„Krzemionki” !?!?!?
- państwo słyszeli coś o Krzemionkach? (cisza) …
- o Krzemionkach Opatowskich? (cisza) …
położonych w odległości 10 km od Ostrowca
Świętokrzyskiego w woj. Kieleckim? (cisza)…
- ach! – widzę już uśmiechniętego profesora Zachwatowicza i zacierającego z radości ręce, inżyniera Feliksa Kanclerza z Ministerstwa Kultury , Ochrony Zabytków, który wielokroć przyjeżdżał do Kielc na odprawy robocze „ochroniarzy zabytków” i wiele razy wręczał nagrody i odznaczenia.
Ci dwaj pojęli jak ta gra zgaduj – zgadula (Krzemionki) potoczy się dalej. Byli zachwyceni metodą bezpośredniego kontaktu, słuchacz – prelegent.
- No więc jeszcze raz: Krzemionki Opatowskie koło Ostrowca w woj. Kieleckim – archeologio ukłon w twą stronę.
- cisza –
- nie słyszeli państwo?
- Hm!?!?
- No to z innej beczki: czy słyszeli państwo o Farras?
…a o Abu Simbel?
Głosy z sali: Tak, tak! Wykopaliska Egiptu i Sudanu prowadzone przez profesora Michałowskiego.
Proszę bardzo! Widzieliście na pewno w telewizji uroczego, rześkiego, szpakowatego, wysokiego profesora Kazimierza Michałowskiego, który niejednokrotnie udzielał wywiadu telewizyjnego o pracach wykopaliskowych w Afryce i o skarbach, które metodą fifty-fifty, (pół na pół), będą podzielone między Nassera i profesora Michałowskiego w równych częściach.
Widzieliście w telewizji i zapamiętaliście dobrze, bo reklama jest dźwignią nie tylko handlu, ale i wiedzy…
- A o Krzemionkach, nie słyszeliście…
- A przecież nestor archeologii polskiej, profesor Józef Kostrzewski z Poznania, Krzemionki Opatowskie zalicza do obiektu równorzędnej wartości archeologicznej z piramidami egipskimi i z tymi piramidami podobnymi w Ameryce, kraju Majów, Inków i Azteków!
No to coś, niecoś Państwu opowiem o Krzemionkach.
- Krzemionki to zespół przeszło tysiąca szybików krzemienia pasiastego, przez które 4 ½ tysiąca lat temu, a więc w okresie neolitu wydobywano buły krzemienne, z których przy umiejętnym rozłupywaniu można było wyrabiać groty krzemienne do strzał, noże krzemienne, skrobaki do skór, młoty itp.
Tam nad rzeką Kamienną, niedaleko do ujścia do Wisły, był wielki przemysł, którego produkty rozchodziły się po całej Europie.
To był okres świetności Egiptu – a więc okres piramid, Sfinksa.
Jakżeż dwie, różne poziomem, kultury biegnące oddzielnymi drogami, (samodzielnymi dla siebie).
Krzemionki, kopalnia neolityczna sprzed 4 ½ tysiąca lat, jedyna taka w Europie, (i chyba na świecie), odkryta przez wędrowca spod znaku PTTK, profesora Jana Samsonowicza, sławnego geologa w 1922 roku.
Obchodzić będziemy w 1972r., a więc za 6 lat swój jubileusz 50-lecia odkrycia.
- Czy w 50-tą rocznicę wyciągnięcia na światło dzienne istnienia Kopalni – unikatu na skalę europejską, będziemy się cieszyć i będziemy dumni pokazując turystom naszym i zagranicznym, Krzemionki ?
Czy nie będzie to jeszcze jeden głos, tymczasem mój, na puszczy „zobojętnienia” marazmu naszych władz konserwatorsko-archeologicznych i organizacyjno-inwestycyjnych?
Bo proszę Państwa Krzemionki dziś są zamknięte dla zwiedzających.
Wejście przez 2 szybiki obudowane i zabezpieczone kłódką jest obecnie dostępne dla delegacji naukowych i władz bardzo wysoko hen w Warszawie postawionych.
Zwykły śmiertelnik może teraz obejrzeć „muzeum” tj. baraczek drewniany z ulokowanymi eksponatami, może wpisać się do księgi pamiątkowej.
Są w niej wpisy delegacji zagranicznych z Japonii, z Chin, z Belgii, Kanady, Francji, Anglii, jest również wpis naszych Przyjaciół Słowian, Czechów: „ … gdybyśmy mieli taki skarb jak Wy Polacy, wydobylibyśmy go na światło dzienne przed światem i robilibyśmy góry złota”.
„My góry złota robimy przez udostępnienie wielu naszych Jaskiń w Tatrach. Przyjedźcie , nauczycie się może od nas gospodarować – a warto!”.
Rumieniec wstydu zalewa
niejednego zapaleńca petetekowca z Ostrowca, ilekroć tę notatkę czyta, … ale co my możemy tam w Ostrowcu poradzić?
cd.
Krzemionkami rządzą od chwili odkrycia: krótko Dr Józef Żurowski, potem profesor Krukowski, którego „zasługą” było wywiezienie, podobno około 30 wagonów eksponatów, które bez dokładnego opracowania dokumentacji, tu na miejscu stają się przecież bublami, mało co wartymi – a taki jest przecież sąd innych naukowców o tamtym okresie.
W okresie obecnego zarządzania przez Dr Tadeusza Żurawskiego z W-wy, badania prowadzone są w tempie iście …określcie sami Państwo:
Jest przeszło 1000 szybików z przyległymi korytarzami. Przebadano od 1922 roku do 1966 roku, a więc w okresie 45 lat, zaledwie 3 szybiki.
Matematyczne obliczenie mówi, że na 1 szybik wypada 15 lat „żmudnej” pracy badawczej.
Aby w takim tempie przebadać resztę z 1000 szybików, należy czekać około 15 tysięcy lat.
Jeżeli więc Kongresy Kultury Polskiej będą
uroczyście zbierać się co 1000 lat, (tak jak ten obecny w związku z 1000-leciem Państwa Polskiego), to dopiero na 16. (szesnastym) z rzędu takim Kongresie Kultury Polskiej z naręczami kwiatów i laurek pełnych nowych cukierkowych zobowiązań nasze harcerki i młodzież zamelduje nam wiekopomny czyn przebadania wszystkich 1000 szybików! –
- ale my tego przecież wzniosłego i radosnego momentu już nie dożyjemy.
A ci za 15.000 lat, może inne będą mieli zmartwienia, może poważniejsze niż sprawa ta.
Dlatego spieszmy się – dlatego dziś hasłem naszym powinno być: „Na 50-lecie tj. w 1972r. - Krzemionki powinny być muzeum z prawdziwego zdarzenia” !!!
Jak tę rzecz przeprowadzić realnie… ?
Są dwie wersje:
Jedna - dopuścić naukowców
z 10 – 15 krajów zamożnych finansowo, którzy dostaliby po 2 – 3 szybiki do badań i zobowiązać ich do wybudowania pawilonów na tych szybikach przebadanych.
Możliwość zwiedzania już przebadanych, dałaby nam około 20 – 45 szybików przebadanych przez obce kraje wnoszące kapitał i nowe metody badań.
Z 1000-ca szybików, ubytek 45-ciu, na rzecz innych uczonych przyniósłby rozreklamowanie Krzemionek w 15-tu krajach zamożnych, z których turystyka z nawiązką pokryłaby rzekomą stratę tych 45-ciu szybików.
O Krzemionkach mówiono by wtedy tak, jak o piramidach w Egipcie, tak jak wg profesora Józefa Kostrzewskiego nestora archeologów polskich, zasługują na to.
------------------‘’’’---------------------
cdn.
cd.
Druga wersja Krzemionek – to wersja nie umiędzynarodowiania, ale wtedy musiałoby dojść do zgody, do porzucenia swarów i waśni między archeologami, którzy już „panowali” w Krzemionkach, a którym przypina się łatki w gazetach i innych czasopismach i przejście do pracy konstruktywnej, badawczej dla dobra nauki polskiej w tempie umożliwiającym realizację założenia: na 50-lecie będzie Muzeum w Krzemionkach.
Prawie 6 lat dzieli nas od tej chwili. Nasza gospodarka narodowa w planach 5-cio latek zakłada wiele inwestycji potrzebnych obywatelom, Krajowi – Polsce.
Niechże i ta 5-cio latka obejmie swoim opiekuńczym ramieniem dobra kultury materialnej – Krzemionki Opatowskie pod Ostrowcem a będące pod bezwolną, choć czułą opieką PTTK w Ostrowcu.
A jak takie muzeum można sobie wyobrazić? –
............................o.................................
Moje dodatkowe wtrącenie (Eug. Dziewulski):
Ponieważ audytorium siedzi zasłuchane z oczami wlepionymi w mówiącego, a uroczy przewodniczący nie stwarza na razie przeszkód w kontynuowaniu wywnętrzeń moich na temat Krzemionek, pozwolę sobie zatem wspólnie z Wami pomarzyć o Muzeum w Krzemionkach A.D. 1972
...........................o.................................
Ja na przykład widzę go tak: mamy 54 ha teren częściowo wykupionych gospodarstw rolnych, częściowo zalesionych. Las obecny mający 30-50 lat nie stanowi wartości zabytkowej (4 ½ tys. lat temu może tu była goła ziemia, lub nieporośnięty teren drzewostanem. Niech wypowiedzą się zresztą botanicy.
W miejscu najbardziej dogodnym dla takiego muzeum przeznaczyć należałoby 2 lub 3 szybiki z korytarzami i ten teren o średnicy ok. 25-30 m pokryć szklanym dachem
w kształcie kopuły – parasola.
--------------------------------------------------
* w tym miejscu jest rysunek Taty przedstawiający taki pawilon ze szklanym dachem - kopułą. Może te szkice zamieszczę w naszym albumie?*
---------------------------------------------------
Jeżeli w sali wyeksponowany będzie chodnik neolitycznej kopalni na wysokości 125 cm od podłogi, a równolegle do przedniej szyby tegoż chodnika zrobimy 5 tarasów metrowej szerokości z balustradkami zabezpieczającymi wysokości 120 cm.
Jeśli ten oszklony chodnik będzie miał w sali długość 10 m, to przy takim założeniu może równocześnie oglądać go 100 osób. Przelotowość będzie bardzo duża umożliwiająca liczne wycieczki.
Jeżeli się zainstaluje magnetofonowe nagrania „przewodnika” w różnych językach, można będzie przyjmować różne wycieczki, nie martwiąc się o lingwistów rodzimego chowu, wystarczy nacisnąć guzik z oznaczeniem danego języka.
W chodniku z przednią ścianą, podwójnie oszkloną i oświetloną jarzeniówkami, powinno się umieścić normalnej wielkości „lalki plastikowe”, lub tp. w strojach A.D. 2.500 A.C.N (Ante Christum Natum), tj. w skórach, (zgodnie z naszymi obecnymi wyobrażeniami naukowymi), o odpowiednich rysach antropologicznych czaszek i kości, trzymające narzę-dzia pracy potrzebne do wydłubywania buł krzemiennych, wkomponowanych przez naturę w ściany.
Sala podziemna będąca na wysokości poziomu korytarzy podziemnych, w przypadku trudności rozwiązań architek-tonicznych, mogłaby być podzielona na 3 segmenty oddzielne:
1). Korytarz neolityczny z oszkloną, czołową ścianą – długi na 10 metrów a szeroki o dodatkowo 5 tarasowato podnoszących się 1 metrowej szerokości pasów, (czyli 10 m x 5 m).
2). Właz (studzienka) – oddzielny z wejściem do poziomu korytarza neolitycznego drugiego w stanie surowo – zachowanym i z wyjściem do poziomu do studzienki II (drugiej), służącej do wychodzenia na powierzchnię ziemi.
3). Oddzielne naziemne stanowisko osady Gawroniec z jej wytworami.
W wersji połączonych trzech segmentów pod ziemią na poziomie korytarzy, można by na tych samych fundamentach prowadzić część nadziemną administracyjno – naukową, oczywiście pod warunkiem pełnej 100% dokładnej roboty wodociągowo – kanalizacyjnej.
cdn.
cd.
Ta sala łącznej ekspozycji 3 segmentów o wielkości 15 x 20 metrów, mogłaby pomieścić:
przy jednej 15-to metrowej ścianie, oszklony chodnik wyżej omówiony z pięcioma równolegle biegnącymi , 1 metrowej szerokości, tarasami dla 20-tu zwiedzających na każdym tarasie. 100 osób w wieku 7 do 77 lat włącznie, mogłoby bez strachu i bez sapania, (zadyszki), być w kopalni.
Druga ściana służyłaby wyłącznie odważnym, młodym. W ścianie tej byłoby wejście - początek i wyjście - koniec, chodnika prawdziwego, którym mogliby sobie „pospacero-wać” w hełmach, kombinezonach i ochraniaczach na łokcie i kolana.
Obok usytuowana baza ubraniowo – kombinezonowa, byłaby małym stoiskiem na 10 – 15 kompletów opłacanymi oddzielnie.
Przy trzeciej ścianie – Gawroniec i jego produkcja. Wyobrażam sobie Gawroniec, jako osadę malowaną na ścianie, częściowo wychodząca ze ściany, (tak jak Panorama Racławicka przed wojną we Lwowie).
Na froncie mieszkańcy osady Gawroniec, tej spod Ćmielowa, siedzący, lub stojący w różnych pozach.
Za naciśnięciem guziczka motorki elektryczne zamontowane w plastikowych lalkach, mogą wykonywać proste ruchy głową, tułowia, kończyn lalek i takie np. jak „borowanie” w młocie granitowym przy pomocy „wiertła” kręconego cięciwą łuku i poruszanego ręką lalki.
Wiertło ówczesne tj. rurka z bzu dzikiego wypełniona piaskiem i wodą. Rurka bzowa poruszana, czyli kręcona metodą małej mechanizacji, tj. ręką ludzką trzymającą łuk do polowań z owiniętą na rurce cięciwą, potrafiła dość szybko jak na ówczesne tempo życia, przewiercić potrzebny otwór w granicie lub tp. kamieniu.
-------------------------------------------------------------
w tym miejscu jest kolejny szkic mego Taty obrazujący sposób wykonywania otworu w krzemieniu)
--------------------------------------------------------
A lalka ruszająca rękami, tak jak gra na basetli, lub wiolonczeli to radość dla młodych 7-10 letnich przyszłych PTTK-owców i ochroniarzy zabytków.
Cała „Osada Gawroniec” za naciśnięciem guzika mogłaby być oświetlona lub poruszać wg harmonogramu elektro – mechaników – i elektroników.
Mogłaby. – Jeżeli mogą dziś sklepy z zabawkami w NRD – to jeden w Krzemionkach nie byłoby nas stać?
Na stanowisku Gawroniec byłyby wystawione wszystkie wytwory ich rzemiosła precyzyjnego, jakimi były z buły krzemiennej otrzymywane noże krzemienne, ostre jak brzytew, ostre jak szydło, skrobaki do skór, którymi można bardzo dokładnie i dziś jeszcze skórę zwierząt oczyścić i przygotować do wyprawy.
Zagalopowałem się trochę w tej swej opowieści o starej, bardzo starej kopalni neolitycznej w Krzemionkach, ale to przecież Wy kochani słuchacze, tej XI-ej Komisji, Komisji Ochrony Zabytków i Turystyki, jesteście temu winni: siedzicie teraz zasłuchani i urzeczeni wizją przyszłości Muzeum w Krzemionkach – prawda ?
Muzeum w kształcie parasola, czy też klosza płaskiego, oszklonego miałoby cel podwójny.
Z jednej strony, klosz szklany dawałby szerokie poza fundamenty koniecznej konstrukcji budynku zabezpieczenie przed przesiąkaniem i zaciekami wody deszczowej z pobliża.
Z drugiej strony, klosz ten oszklony byłby szerokim obszernym oknem wystawowym, wprowadzającym zwiedzających w sedno zagadnień krzemionkowskich.
Byłyby tam scenki rodzajowe z życia ówczesnych górników neolitycznych, scenki z polowań „za mięsem” byłyby scenki z życia na Gawrońcu, osadzie specjalistyczno – wytwórczej, a jednocześnie hodowlano – rolniczej.
Mógłby ponadto klosz taki oszklony służyć jako naturalna ochrona, wielu set-osobowa poczekalnia – przed deszczem, zimnem, śniegiem.
Mogłaby wreszcie również służyć jako bar, w którym podawano by kefir, jogurt, zsiadłe mleko z kartoflami, ewentualnie – kawę z ciastkami, lody lub napoje chłodzące.
Tak ja wyobrażam sobie Muzeum w Krzemionkach – muzeum w moich marzeniach.
- Architekci być może inaczej będą widzieć to muzeum –
niech widzą i niech go budują, ale nie metodą:
„za równe 4 ½ tysiąca lat!”
A więc umawiamy się,… a Wy Potentaci od Kultury, od Was to przecież zależy – słuchajcie:
MUZEUM W KRZEMIONKACH w 1972 roku, winno być gotowe i otwarte na 50 – lecie Krzemionek !!!
Dodam jeszcze, że Tacie w końcowych słowach chodziło o 50-lecie Krzemionek od momentu odkrycia ich przez prof. Jana Samsonowicza (geologa) w 1922 roku.
Wyjaśnienie wstawiam, bo jesienią ub.r. czyli w 2016 świętowano 50-lecie Krzemionek, jako Muzeum.
Myślę, że już niedługo, bo za 5 lat będzie wielki jubileusz 100. rocznicy odkrycia Krzemionek i miejmy nadzieję, że wówczas władze miasta nie poszczędzą funduszy na uświetnienie takiej rocznicy - wszak Krzemionki to DOBRO NARODOWE i zasługuje na takie nagłośnienie i prawdziwą fetę.
Obiecałem jeszcze dołączyć informacje na temat nagrania - wywiadu radiowego jakiego udzielił inż. Kawiński na temat odbudowy Huty Ostrowiec w pierwszych latach po wojnie. Jednak chciałbym zakończyć na razie tematy związane z moim Tatą i innymi członkami naszej Rodziny.
Dołączę jeszcze 2 linki dotyczące Rodzin Dziewulskich i Kawińskich, które znaleźć można też w internecie w Archiwum Rodziny Radwanów, o co poprosiła mnie Pani Maria Wiktoria Radwan.
Skorzystam z tego ARCHIWUM i skopiuję te linki i wkleję je do naszego Forum. Dzięki temu będzie łatwiejszy dostęp do tych wiadomości:
Dodatkowo dla zainteresowanych Hutą i jej historią dodam, że na 2. stronie jest zamieszczona też sylwetka inż. Aleksandra Brandt, męża starszej córki Jadwigi i Stanisława Kawińskich. Był On bardzo dobrym inżynierem konstruktorem. Od 1935 roku był zastępcą Kier. Biura Konstrukcyjnego kierowanego przez samego inż. Mieczysława Radwana. Po wyjeździe Radwana z Ostrowca w 1937 roku został Jego następcą i kierował Biurem Konstrukcyjnym do wybuchu wojny, a także przez cały okres okupacji. Po zakończeniu wojny przez pół roku był pierwszym Dyrektorem Huty. Od września 1945 przeniesiony zostaje do BIPROHUTU w Gliwicach, gdzie obejmuje stanowisko Dyrektora.
Bardzo ciekawa postać, znająca też wiele języków obcych, będąca członkiem kilku międzynarodowych towarzystw naukowych
Klikając w zamieszczone tam dokumenty każdy będzie mógł jeszcze bardziej szczegółowo zapoznać się z Jego bogatą kariera zawodową.
http://www.ostrowiecnr1.pl/zdjecie/Rodzina-Dziadka-Kawinskiego-8-maja-1976-r/
Na zamieszczonym zdjęciu rodzinnym ze zjazdu Kawińskich inż. Aleksander Brandt stoi po lewej stronie zdjęcia. Był On mężem starszej córki Stanisława i Jadwigi Kawińskich, Janeczki - czyli był zięciem inż. Kawińskiego.
Drugim zięciem, a właściwie pierwszym zięciem Dziadków Kawińskich był mój Tato Eugeniusz Dziewulski, bo młodsza córka Halinka (moja Mama) wyszła za mąż wcześniej bo 19 lutego 1946 roku, zaś ciocia Janeczka dopiero wiosną 1947 r.