Leki na potencję, suplementy diety, specyfiki na wątrobę – wszechobecne reklamy farmaceutyczne potrafią przytłoczyć. Co gorsza, często podają zmanipulowane, wybiórcze bądź po prostu nieprawdziwe informacje. Jakie są największe grzechy takich reklam? Jak najczęściej nabierają nas koncerny? O tym w rozmowie z naTemat Maja Pieńkowska, autorka bloga "Pogromcy Reklam Farmaceutycznych".
Na blog, który prowadzi pani od roku, trafiają recenzje reklam suplementów diety i leków. Jest ich cała masa. Co panią najbardziej w nich uderza?
Jako farmaceutce najbardziej rzucają mi się w oczy właśnie reklamy suplementów diety. Ich mnogość jest przerażająca, a te reklamy coraz częściej zamazują różnice między lekiem a suplementem. Pojawia się coraz więcej niedopowiedzeń, wykreowano wręcz w Polsce modę na suplementy i kreuje się nowe dolegliwości, które dany specyfik ma wyleczyć. Dla mnie przede wszystkim ważne jest, by ludzie, którzy oglądają reklamy, zrozumieli, czym różni się lek od suplementu. Bo tej świadomości teraz nie ma.