Czuje tak samo, nawet chwilami czytajac Twoj post mysle ze to ja pisalam ;;;lzy same sie cisna do oczu. Ponad rok temu na poczatku szostego m-ca urodzilam coreczke. sloneczko ,ktore zylo niespelna godzine. Do dzis nie pogodzilam sie ze strata mojego aniolka. Ale uwierz mi teraz wiem,że z czasem bedzie coraz lepiej. Czas ukoi troszke Twoje rany.
Przytulam mocno
Ciężko, bardzo ciężko to znieść. Nie da się zmienić tego co się stało i pewnie dlatego nie trafiają do mnie słowa pocieszenia. Nie chce już z bliskimi o tym rozmawiać bo wydaje mi się, że wszystko bardziej wtedy boli. A i sama ze sobą też rozmawiam... i boli tak samo :( zawsze łzy, płacz, rozpacz. Może coś jeszcze dało się zrobić, a ja tego nie zrobiłam :( Chociaż i tak całą ciążę bez mała spędziłam w szpitalu :( jakie to niesprawiedliwe, tyle Aniołków malutkich
dziewczyny bardzo wam współczuje i mimo tego że mam dzieci zdrowe i choc ciaze znosiłam bardzo ciezko a mam trójke dzieci a dopiero 30 lat to wiem co to znaczy strata dziecka ,poniewaz ja podczas porodu syna na własne oczy widziałam jak cierpi dziewczyna rodząc dziecko ktore juz umarło w jej brzuchu a umarło w 9 m-cu ciazy ,wywołwali jej poród w momencie kiedy to ja rodziłam syna na porodówe i dziewczyna rodziła martwe dziecko,inaczej rodzi sie dziecko zywe bo masz siłe i adrenaline a przy porodzie martwego dziecka nie masz siły na nic-wspólczuje!!!!
Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.
Żadne słowa nie pocieszą matkę, która straciła swoje dziecko. Wszystko jest kwestią czasu, aby nauczyła się i mogla żyć z tą świadomością. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, ale zawsze gdzieś w głowie ta myśl jest.
Trzymajcie cię dziewczyny... bedzie lepiej, a Wasze Aniołki nad Wami czuwają.
wspolczuje z calego serca :(
sam jestem tata 5 letniej coreczki. gdyby cos jej sie stalo chyba nie potrafilbym zyc dalej.
wspolczuje i trzymam kciuki.
Rozumie Cię doskonale, ja straciłam 2,5 letniego synka:(
;((( bardzo mocno współczuje... Brak słów, dlaczego Bóg jest czasem tak niesprawiedliwy...:(
Mój Boże,to jest takie niepojęte :/ Tak przychodzą nasze aniołki do nas na chwilę,parę dni,miesięcy,lat...A potem my,osieroceni rodzice mamy żyć dalej.Tylko jak???Jak żyć,kiedy sens naszego życia nagle odchodzi...Serce moje umarło,życie to cierpienie...
Witam.
Ja mam takie pytanie. Moja tesciowa stracila 3 dzieci kilkanascie lat temu .. nigdzie sie nie leczyla ... ja urodzilam dziecko i ona tak sie zachowuje jakby chciala mi je odebrac..ciagle sie klocimy..nie wiem jak jej pomoc.. co robic___
wiesz co ja miałam inny przypadek moja mama jak ja urodziłam uważała moje dziecko za swoje naprawdę siadło jej totalnie musiałam się wyprowadzić a po jakimś czasie okazało się że to menopauza tak na nią działała...