Grzegorz Bielawski znany w Polsce obrońca zwierzą trafił do więzienia.
Już od ponad 2 miesięcy przebywa w zakładzie karnym za to, że nie oddał zwierząt człowiekowi który je głodził, trzymał bez dachu nad głową , a sąd wobec sprawcy umorzył postępowanie karne. Grzegorz Bielawski był zobowiązany do oddania zwierząt w miejsce gdzie umierały, ale tego nie zrobił. Przez 20 lat, od kiedy ratuje zwierzęta nigdy nie oddał oprawcom odebranych zwierząt - mimo 6 wyroków sądów nakazujących ich zwrot.
W następnym poście jest link do zbiórki, która trwa od kilku dni i list od Pana Bielawskiego z prośbą o wsparcie finansowe.
W Pogotowiu dla Zwierząt w Kuflewie, Grzegorz Bielawski był odpowiedzialny za opiekę nad ponad 300 zwierzętami i za pozyskiwanie środków na leczenie, utrzymanie i transport zwierząt. Odkąd przebywa w zakładzie karnym sytuacja finansowa jest bardzo ciężka.
Pan Bielawski znany jest wielu osobom w Ostrowcu Św. z głośnej w 2018 roku sprawy dot. wywiezienia do las tuż po sterylizacji, dwojga niespełna trzymiesięcznych kotków przez instytucje gminy. Zmasakrowane ciała kotków zostały odnalezione po wielu godzinach poszukiwań. Opublikowany wtedy przez pana Grzegorza post na FB Pogotowia dla zwierząt zyskał w ciągu 2 dni ponad 3 tys. wejść i ponad tysiąc komentarzy zbulwersowanych internautów z całej Polski.
To właśnie pan Bielawski skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, która to sprawa, jak łatwo przewidzieć, została po prawie roku umorzona.
Link do zbiórki na pomoc zwierzętom Grzegorza Bielawskiego.
https://pomagam.pl/egcyyp
Akcja w Radysach, w jednym z największych schronisk w Polsce dowodził Grzegorz Bielawski.
Tu jest taki obóz koncentracyjny dla zwierząt, a nie schronisko — mówi nam Paweł Gebert z OTOZ Animals, który uczestniczy w interwencji.
Akcja ratunkowa była szykowana od miesięcy. W tajemnicy, bo wcześniejsze próby doprowadzenia schroniska do porządku, napotykały na mur u... warmińsko-mazurskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii i prokuratur rejonowych, które do tej pory umarzały postępowania w sprawie traktowania zwierząt w Radysach.
Stu sześćdziesięciu policjantów, biegłych sądowych weterynarzy, zoopsychologów, wolontariuszy i działaczy "Pogotowia dla zwierząt" z panem Grzegorzem Bielawskim na zlecenie prokuratury weszło kilkanaście dni temu do największego schroniska dla zwierząt w Polsce. Gigantyczna akcja do samego końca utrzymywana była w ścisłej tajemnicy, jej uczestnicy dopiero na godzinę przed interwencją dowiedzieli się, dokąd i w jakim celu jadą. To, co zastali na miejscu, przerosło ich wyobrażenia.
Kiedy zabija się człowieka, a jest się w lokalnym układzie, nie idzie się do więzienia.
Ale kiedy ratuje się życie zwierząt i ściga się ich oprawców, wtedy idzie się za kraty.
Tak wygląda oblicze polskiej ślepej Temidy.
Człowiek jest najwyższą wartością w przeciwieństwie do zwierzęcia, nie myl człowiecze z godziny 15:31 Wczoraj , tych obu przeciwstawnych pojęć. Masz pieniądze na zbyciu to daj Bielawskiemu, nie rób komuś wody z mózgu.
A jeśli słusznie zasłużył to powinien być skuty kajdankami razem z Kamińskim , ex posłem i wysłać obu do ciężkiej pracy w kamieniołomie, kilofy w dłoń i arbait.