Smerfne Hity: Pizza Łasucha, Słodki sen Łasucha - kto zaśpiewa?
Hahaha... pizza smerfo-jagodowa.
Pani sędzia Aneta Jagodzińska z kieleckiego sądu też niech coś zaśpiewa.
A na deser jagodzianka... na kościach https://www.youtube.com/watch?v=ZbNEiGBb02I
Józef Szczepańczyk - pierwszy marszałek województwa świętokrzyskiego
(...) Sprawował mandat posła na Sejm IV kadencji z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, wybranego w okręgu kieleckim. Zasiadał m.in. w komisji śledczej do zbadania tzw. afery Rywina. (...)
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Szczepa%C5%84czyk
07.04.2004 Jak poseł Szczepańczyk tłumaczy nieobecność na głosowaniu /Wiadomości z Kielc/Janusz Kędracki/
To nie był ani unik polityczny, ani tchórzostwo, ani kunktatorstwo - usiłował przekonać kieleckich dziennikarzy poseł Józef Szczepańczyk. Nie przekonał.
Świętokrzyski poseł Józef Szczepańczyk z PSL zasłynął na całą Polskę tym, że był nieobecny na poniedziałkowym posiedzeniu komisji śledczej badającej aferę Rywina. Dzięki temu komisja przyjęła wersję sprawozdania Anity Błochowiak z SLD, wedle której Rywin chciał łapówki od Agory z własnej inicjatywy.
Na zwołanej wczoraj konferencji prasowej Szczepańczyk miał żal do kieleckich mediów, że w przeciwieństwie do ogólnopolskich z jego nieobecności zrobiły sensację. On sam uważa ją za usprawiedliwioną, ponieważ w tym czasie był w Kielcach na konferencji na temat bezpieczeństwa w szkole i na rozstrzygnięciu towarzyszącemu jej konkursu plastycznego, który sam organizował.
Zapytaliśmy, czy dla posła ważniejszym obowiązkiem nie powinien być udział w obradach komisji powołanej przez Sejm. - Wszystkie swoje zobowiązania traktuję poważnie - odpowiedział Szczepańczyk. - Był w komisji pewien obyczaj, że pod nieobecność któregoś z członków nie odbywają się głosowania. W poniedziałek tego obyczaju nie zachowano - narzekał.
Argumenty posła nie trafiały do dziennikarzy. - Może nie wyważył znaczenia tych spraw, może nie przewidział, że będzie głosowanie - przyznał w końcu towarzyszący Szczepańczykowi Alfred Domagalski, prezes świętokrzyskiego PSL.
Szczepańczyk zapewnił, że ani on, ani PSL nie poprze sprawozdania Błochowiak. Zadeklarował, że podczas obrad Sejmu na ten temat zabierze głos. W swojej wersji sprawozdania z prac komisji zawarł m.in. konkluzję, że zgromadzony przez nią materiał stanowi podstawę do przedstawienia zarzutu niedopełnienia obowiązku zawiadomienia organów ścigania o korupcyjnej propozycji Rywina prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, premierowi Leszkowi Millerowi oraz ministrom Grzegorzowi Kurczukowi i Andrzejowi Barcikowskiemu.
Też nie rozumiem dlaczego tak wiele osób popiera komunistów z pisu
ZCDCP - Czym się różni lewica od prawicy w Polsce https://www.youtube.com/watch?v=Zer-k7RgYCU
HISTORIA - Stronnictwo obrotowe
4 LISTOPADA 2009 8 MINUT CZYTANIA
PSL to jedyna partia, która z niezmienioną nazwą miała posłów we wszystkich sześciu kadencjach Sejmu od 1991 r., czyli od pierwszych wolnych wyborów. Co jej daje taką siłę przetrwania?
Przełom 1989 r. zastał ówczesne Zjednoczone Stronnictwo Ludowe na historycznym aucie. Co prawda PZPR miała znacznie większe kłopoty jako główny sprawca PRL, ale też jasne było, że ugrupowanie to jest za silne, za liczne i za wpływowe, aby zejść cicho ze sceny. Co innego ZSL, które wraz ze Stronnictwem Demokratycznym poparło rząd Tadeusza Mazowieckiego, co zdaniem wielu solidarnościowych polityków wyczerpało misję obu tych partii.
I tak się stało z „partią rzemieślników”, czyli SD, które – choć nadal istnieje – od 1989 r. nie odgrywało już żadnej politycznej roli. Ten sam los mógł spotkać ZSL, dlatego jego działacze mieli tylko jedno wyjście: przekształcić się i nawiązać do przedwojennych tradycji ruchu ludowego. Nie można było od razu przyjąć nazwy PSL, bo to byłoby zbyt grubymi nićmi szyte, a poza tym istniała już konkurencja. Dlatego w listopadzie 1989 r. wykonano pierwszy krok: powołano PSL Odrodzenie, formę mocno przejściową, skoro Romana Malinowskiego zastąpił Kazimierz Olesiak, minister rolnictwa w funkcjonującym do sierpnia 1989 r. rządzie Mieczysława Rakowskiego. (...)
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/234797,1,stronnictwo-obrotowe.read
Kto z Ostrowca był na ostatnim zjeżdzie pzpr - sztandar wyprowadzić !!!
29 stycznia 1990 roku zakończył się trwający dwa dni ostatni zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. "Sztandar" został "wyprowadzony", a spadkobiercą PZPR zostało nowe ugrupowanie o nazwie Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej. Czytaj więcej na https://historia.interia.pl/kartka-z-kalendarza/news-29-stycznia-1990-r-ostatni-zjazd-pzpr,nId,2134935
„Proszę o powstanie towarzyszek i towarzyszy! Sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzić!” – te słowa Mieczysława Rakowskiego przypieczętowały koniec Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, na której czele stał jako ostatni I sekretarz. https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/partia-omunistyczna/97425,Wyprowadzanie-sztandaru-Ostatni-zjazd-PZPR.html
7 października 2017 "My w PiS-ie, a wcześniej w PC od lat mówiliśmy o istnieniu układu". Nieznane wywiady Jarosława Kaczyńskiego w "Wyborczej" (...) (więcej w linku na dole posta)
Po 1989 r. popełniono w Polsce potężny błąd. Zbudowano instytucje demokratyczne i rynkowe, ale zostawiono stary PRL-owski aparat państwowy.
Państwo było słabe. W dodatku zarobki w sferze budżetowej i biznesie dramatycznie się rozjechały. Urzędnicy - od celników po sędziów - mieli dylemat: odejść do sektora prywatnego czy zostać i się skorumpować. Najlepiej na tym zamieszaniu wyszli ci, którzy zawdzięczali swoją wysoką pozycję służeniu Moskwie i zachowali ją. Mieli nieporównanie lepszą pozycję startową od innych. I byli bez skrupułów.
Przecież wielkie gangi - np. Pruszków - stworzyli ludzie z dawnych służb specjalnych i współpracujący z nimi przestępcy.
W słabym państwie dżuma korupcji i przestępczości rozlała się na całe społeczeństwo, także na świat polityki. (...) Niestety, po 1989 r. w naszym życiu publicznym nie pojawiały się bariery o charakterze kulturowym, towarzyskim, obyczajowym, które oddzielałyby świat polityki od świata przestępczego. (...)
https://web.archive.org/web/20180424213545/http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,22478487,my-w-pis-ie-a-wczesniej-w-pc-od-lat-mowilismy-o-istnieniu.html
31.10.2007 Byli ubecy i esbecy zapomnieli o przeszłości
W Tarnobrzegu dwukrotnie zniszczono wystawę IPN „Twarze rzeszowskiej bezpieki”, a byli zomowcy z Lubina czują się znieważeni i chcą pieniędzy
– Nie ma Kaczyńskiego oraz IV RP i natychmiast esbecy wyszli z podziemia – tak w Tarnobrzegu komentują to, co się stało z wystawą „Twarze rzeszowskiej bezpieki” przygotowaną przez rzeszowski IPN. Wystawione w centrum miasta plansze ze zdjęciami i życiorysami funkcjonariuszy UB i SB już dwukrotnie zostały zniszczone.
– Ta wystawa była w kilku miastach na Podkarpaciu i nigdzie nie spotkaliśmy się z taką agresją i wandalizmem – mówi szefowa IPN w Rzeszowie Ewa Leniart. Już w noc przed otwarciem ekspozycji ktoś porobił dopiski i zniszczył kilka plansz, a w poniedziałkową noc zdewastowano większość z nich.
Na wystawie pokazano twarze i dokładnie opisano „karierę” blisko 100 funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, w tym 20 z Tarnobrzega i okolic. W samym centrum, tuż obok dawnej siedziby Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa, każdego dnia oglądają ją setki ludzi. Wielu rozpoznaje byłych esbeków, którzy prześladowali ich w przeszłości, a dziś są znanymi biznesmenami lub zajmują eksponowane stanowiska. Pokazano m.in. b. zastępcę naczelnika Wydziału III SB (ds. opozycji) w Tarnobrzegu Zenona Smuniewskiego. Eksuczestnik kursu kontrwywiadu w Moskwie jest dziś szefem inspektoratu PZU w pobliskim Sandomierzu. Przedstawiono też działalność Józefa Bednarczyka, funkcjonariusza MO i SB, lektora KW PZPR, obecnie prezesa Karabeli, jednej z największych agencji ochroniarskich w regionie.
IPN twierdzi, że wystawę zorganizował wspólnie z władzami miasta, a ochroną miała się zająć podległa prezydentowi Janowi Dziubińskiemu Straż Miejska. Natomiast jej komendant Marek Bukała twierdzi, że straż miała ochraniać wystawę, ale tylko pierwszego dnia po otwarciu i tylko do 22. Komendant zaprzecza sugestiom, że nie chronił należycie wystawy, bo sam był w SB. – Pracowałem tam, ale zostałem pozytywnie zweryfikowany i przez dziewięć lat byłem naczelnikiem UOP w Tarnobrzegu – odpowiada.
– Użyczyłem tylko miejsca i nie było mowy o ochronie,a wystawa mało mnie interesuje – mówi z kolei prezydent miasta Jan Dziubiński (PiS). Jest przekonany, że wystawę zniszczyli wandale. – Nie sądzę, by akurat w Tarnobrzegu powstał jakiś bunt przeciwko twarzom bezpieki – dodaje. – Osobiście rozmawiałam z prezydentem w sprawie miejsca oraz zabezpieczenia – dziwi się Ewa Leniart z IPN. Po zniszczeniu wystawy jej ochronę powierzono agencji ochroniarskiej.
Byli zomowcy z Lubina, którzy tłumili demonstrację w 1982 r., poczuli się znieważeni. Rozpoznali się bowiem na zdjęciach, które wiszą na mieście od kilku miesięcy, dokumentując krwawą pacyfikację manifestacji „Solidarności”.
Wystawę zorganizowało lubińskie Centrum Kultury Muza. Od kul ZOMO zginęły wtedy trzy osoby, kilkanaście było rannych. Według ustaleń prokuratorów wystrzelono ok. 1000 ostrych naboi. W Lubinie wywieszono m.in. zdjęcie milicjantów z tarczami i pałkami. Dwóch rozpoznało się na fotografii.– Kilka dni temu otrzymałem lakoniczne zapytanie od Stanisława K., na jakiej podstawie prawnej upubliczniłem jego wizerunek – mówi dyr. CK Muza Marek Zawadka. Następnego dnia nadeszło kolejne pismo. „Czy widzi Pan inne niż sądowe rozwiązanie problemu ochrony moich dóbr osobistych?” – pyta w nim były milicjant.
Ze Stanisławem K. nie można się skontaktować. Adres do korespondencji, który podał dyrektorowi CK Muza, to miejsce zamieszkania jego krewnych.Drugi z milicjantów, Michał B., zwrócił się bezpośrednio do autora zdjęć Krzysztofa Raczkowiaka. – Bardzo grzeczny, przedstawił się i zażądał zadośćuczynienia – opowiada fotoreporter. Po rozmowie odnalazł jego nazwisko w protokołach komisji Rokity. Michał B. był wtedy w załogach tzw. rajdujących nysek polujących na ludzi w parkach i na błoniach.
Dyr. CK Muza, doktor historii i pomysłodawca serii wydawniczych oraz wystaw dokumentujących historię PRL, nie znajduje słów oburzenia. – Chcę spotkać się z nim w sądzie, to wyjaśni wszystkie wątpliwości – mówi Zawadka. Prof. Włodzimierz Suleja, dyrektor wrocławskiego IPN, określa zachowanie b. milicjantów z Lubina jako bezczelność i zuchwalstwo.
– To efekt takiego, a nie innego rozliczania za PRL przez ostatnie 18 lat. Dziś mamy absurdalną ochronę dóbr osobistych, a jutro się okaże, że to mieszkańcy zaatakowali wtedy ZOMO – komentuje.
Ekspozycja „Twarze rzeszowskiej bezpieki” podsumowuje dotychczasowe badania IPN nad historią komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w południowo-wschodniej Polsce w latach 1944-1989. Wystawiono ją między innymi w Rzeszowie, Sanoku oraz w Przemyślu. Obejrzało ją według szacunków organizatorów kilkadziesiąt tysięcy osób. Wędrująca po miastach Podkarpacia wystawa jest także zapowiedzią książki, która pod tym samym tytułem ukaże się pod koniec tego roku. Publikacja będzie zawierała biogramy około 550 funkcjonariuszy kadry kierowniczej UB i SB, m.in. Franciszka Szlachcica i Zenona Płatka.
https://historia.rp.pl/historia/art16485351-byli-ubecy-i-esbecy-zapomnieli-o-przeszlosci
(...) Wystawa „Twarze kieleckiej bezpieki 1944–1956” jest pierwszą częścią ekspozycji „Twarze kieleckiej bezpieki”, prezentującej funkcjonariuszy kieleckiej policji politycznej, którzy w latach 1944–1990 zajmowali kierownicze stanowiska i ponoszą odpowiedzialność za działania oraz represje wymierzone w społeczeństwo dla ochrony interesów komunistycznej partii i ZSRR. Ekspozycja dotyczy okresu 1944–1956, obejmuje zatem lata funkcjonowania Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, później Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach. Likwidacja podziemia niepodległościowego była głównym celem komunistycznego aparatu represji, do 1956 r. zadaniem tym zajmował się m.in. Wydział do Walki z Bandytyzmem. Wystawa opracowana przez Oddział IPN w Krakowie.
Od początku 2006 r. w kolejnych miastach Polski prezentowane są wystawy poświęcone lokalnym strukturom Urzędu Bezpieczeństwa (UB), a następnie Służby Bezpieczeństwa (SB). Są one efektem studiów historyków z Instytutu Pamięci Narodowej nad obsadą kierowniczą komunistycznej policji politycznej. Niniejsza publikacja przedstawia w zarysie najważniejsze przekształcenia struktur i rekonstruuje obsadę kieleckiego aparatu bezpieczeństwa. (...) https://ipn.gov.pl/ftp/twarze_kieleckiej_bezpieki/
LUBLIN 29 czerwca 2007 r. Pokazali twarze bezpieki
Patrzę na tę gęby, poznaję je i tak sobie myślę: uważali się kiedyś za wielkich. A dziś wiszą tu jako przestępcy - mówi Marian Pawełczak - pseudonim Morwa, oficer z oddziału "Zapory”.
Wczoraj w lubelskim IPN otwarto wystawę "Twarze lubelskiej bezpieki”. Twarze, to m.in. Henryk Pałka, Teodor Duda, Stanisław Szot, Faustyn Grzybowski, Józef Dudziak, a także Edward Hawryło - naczelnik Wydziału IV SB, który był łączony z werbunkiem arcybiskupa Stanisława Wielgusa. Oni, oraz jeszcze wielu innych w latach 1944-1950 tworzyli resort bezpieczeństwa w województwie lubelskim.
Na otwarcie wystawy przyszły tłumy - głownie starsi ludzie. Ale nie tylko. - Więcej znajomych twarzy mógłby tu zobaczyć mój ojciec czy dziadek - mówi Krzysztof Dziewulski. - Ja tu przyszedłem bardziej pod kątem swoich zainteresowań historycznych. Choć na zdjęciach znalazłem ojca chłopaka, z którym byłem w szkole podchorążych w Grudziądzu.
Wśród osób odwiedzających wystawę byli też ci, którzy bezpośrednio mieli kontakt z mężczyznami na zdjęciach. Marian Pawełczak, ps. Morwa był podporucznikiem w oddziale "Zapory”. W 1947 r. ujawnił swoją działalność w podziemiu i właśnie wtedy rozpoczęło się gnębienie go przez komunistyczne władze. W 1951 r. aresztowali go twierdząc, że albo nie zdał broni, z którą walczył u "Zapory”, albo że nadal współpracuje ze swoimi kolegami. W kilku więzieniach Polski przesiedział do końca 1954 r.
Podczas wczorajszej wizyty w IPN, wspomnienia odżyły. - Na zdjęciach rozpoznałem Jana Tataja, szefa WUBP. Kiedyś prowadził z nami, opozycjonistami, pertraktacje. Jego ludzie byli bezlitośni, a on udawał, że o niczym nie wie - opowiada Pawełczak. - Kiedy na nich patrzę, to przypominam sobie, jak nas - walczących o wolną Polskę - nazywali przestępcami. Dziś mówią tak o nich, ci którzy przychodzą i oglądają tę wystawę. https://www.dziennikwschodni.pl/lublin/pokazali-twarze-bezpieki,n,1000057652.html
16 listopada 2008 SLD: Platforma gnije od środka
PO gnije w Szczecinie od środka i zachowuje się skandalicznie. Ekipa, którą zbudował w tym mieście poseł Sławomir Nitras musi zniknąć z politycznej mapy - uważa szef SLD Grzegorz Napieralski. I dlatego zaapelował do premiera Donalda Tuska o rozwiązanie szczecińskich struktur Platformy.
Lista grzechów polityków PO ze Szczecina, do której doszła w piątek afera narkotykowa, jest – według szefa SLD – bardzo długa. Przypomniał on sprawę wyłudzenia mieszkania przez prezydenta Szczecina, krycie przez radnego Platformy Obywatelskiej mafii a także wystawienia fałszywych zwolnień przez lekarza Leszka N., byłego już radnego Szczecina.
- Zatrzymanie dwóch samorządowych działaczy zachodniopomorskiej PO w związku z podejrzeniem posiadania przez nich narkotyków, wpisuje się w cały ciąg afer z udziałem członków Platformy – podkreślił Napieralski. (...)
https://tvn24.pl/polska/sld-platforma-gnije-od-srodka-ra76882-ls3719620
(...) Mimo wysiłków milicji i SB, zatrzymywania opozycjonistów na 48 godzin, oraz wzmożonej inwigilacji tras pochodów, pierwszomajowe rytuały przynosiły władzy coraz więcej wizerunkowych porażek. Do bodaj najgwałtowniejszych starć doszło w roku 1985. Do gdańskiego pochodu udało się przyłączyć nie tylko manifestantom prowadzonym przez Wałęsę, ale też grupie radykalnych anarchistów spod znaku Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego. W czasie kiedy oddziały ZOMO zajęte były eskortowaniem Wałęsy i jego sympatyków, około tysiąca młodych ludzi z czarny flagami wtargnęło między oficjalne delegacje zakładów pracy. Jednocześnie udało im się zniszczyć megafon nadający propagandowe hasła. Na pobliskiej trybunie honorowej zapanowała nerwowa atmosfera: I sekretarz KW robił wyrzuty komendantowi milicji, konsul radziecki dopytywał się, czy aby na pewno przebieg obchodów został zatwierdzony przez Wydział Propagandy.
W końcu zdecydowano się siłą usunąć anarchistów z pochodu. Zadanie to przypadło cywilnym funkcjonariuszom SB, którzy zaatakowali z taką brutalnością, że doprowadzili do wybuchu paniki również wśród „legalnych” manifestantów. Odświętnie ubrani delegaci rozbiegli się w popłochu, porzucając czerwone sztandary i transparenty z napisem „PZPR gwarantem porozumienia narodowego”. Walki uliczne z użyciem gazu, armatek wodnych i transporterów opancerzonych trwały jeszcze wiele godzin; anarchiści nie pozostawali dłużni, walcząc w zorganizowanych grupach i miotając w milicję kawałkami płyt chodników.
Podziemna „Solidarność” stopniowo stawała się coraz bardziej skuteczna w organizowaniu kontr pochodów i „psuciu” przebiegu oficjalnych uroczystości. Dziennikarze obsługujący telewizyjne transmisje dostali szczegółowe instrukcje, jak reagować w razie gdyby w polu widzenia kamer doszło do „ewentualnych wydarzeń wykraczających poza scenariusz i założenia organizacyjne pochodu”.
W roku 1986 opozycji udało się znacząco zmniejszyć frekwencję na partyjnych pochodach dzięki akcji dzwonienia do zakładów pracy – rozmówcy podszywali się pod działaczy miejscowych komitetów i zawiadamiali, że z powodu katastrofy w Czarnobylu manifestacje zostały odwołane. Dwa lata później już w kilkunastu miastach wojewódzkich przemaszerowały opozycyjne pochody, niekiedy brutalnie rozpędzane przed samą trybuną honorową.
1 maja 1989 r. PZPR po raz pierwszy w swej historii odwołała pochody z okazji Święta Pracy, bojąc się że legalna już „Solidarność” może je całkowicie zdominować. Biuro Polityczne postanowiło, że tym razem „techniki propagandowe” należy wykorzystać podczas rozpoczynającej się kampanii wyborczej. Rychło miała się okazać, że i na tym polu partia poniosła sromotną porażkę. https://muzhp.pl/wiedza-on-line/1-maja-w-prl
Na ostatnim zjeździe pzpr z Ostrowca delegacja liczyła 3 osoby.
Jak ma być zła, skoro ma kilkadziesiąt lat doświadczenia. Obecne ugrupowania mają tylko propozycje. Z czym do ludzi. Sprawdza się bojem a nie marzeniami. Te są bezpłatne, ale nie skuteczne. Do roboty a nie narzekać. Na początek sprowadzić parę tysięcy sztuk, albo kilogramów , hurtem. Przepakować w małe opakowania i pójdzie jak woda. Teraz pytanie , co ? No właśnie. Inwencji trochę.