Ta, to może ma się cofnąć do epoki kamienia łupanego i zrezygnować ze wszelkich zdobyczy techniki bo pracodawcy nie chcą płacić? Każdy ma wyjechać z miasta? To trzeba zaorać Ostrowiec i będzie spokój. Każda praca powinna dawać możliwość na minimum egzystencji w dzisiejszym świecie. Powtarzam, minimum, nie mówię tutaj o kokosach. Takie minimum w chwili obecnej znacznie odbiega od tego, co proponują pracodawcy więc coś nie gra w systemie, tym powinien zająć się rząd. To nie wina pracowników.
Popieram Goscia z 12:33, ale nie kazdy mysli tak jak wielu z nas,oni by za 100 zł miesiecznie tez poszli pracowac,najlepiej niech sie do wolontariatu przyjmą
Przecież nie podejmujesz pracy za niesatysfakcjonujące Cię wynagrodzenie. "Pracodawcy nie chcą płacić." Chcą i podałem przykład konkretnej branży. A jeśli nie spełniasz warunków, to niby wina pracodawców i według Ciebie powinni przyjmować do pracy za same chęci i otwierać swoje firmy właśnie tam, gdzie mieszkasz? Minimum egzystencji to niby samochód, komórka, kablówka z setką kanałów i internet? Ja za minimum egzystencji uznaję raczej artykuły spożywcze, ubranie, podstawowe media (woda, prąd, gaz) i dach nad głową. Rozumiem, że świat idzie do przodu i to co zadowalało pokolenie choćby naszych rodziców, nie musi zadowalać nas, ale moim zdaniem przesadziłaś/-eś gościu z 12.33.
Nie uważam, że ktokolwiek ma się cofać do epoki kamienia łupanego. To raczej Ty masz problem z cofnięciem się do epoki realnego socjalizmu - "czy się robi czy się leży, to wypłata się należy", "nie matura lecz chęć szczera zrobią z ciebie oficera" itp. itd.
Dzisiaj same studia to mało, wiem coś o ty. Syn studiuje na Politechnice Warszawskiej w wakacje pracuje w firmach związanych z kierunkiem studiów [za marne pieniądze, ale zdobywa doświadczenie] a podczas roku akademickiego zrobił certyfikat z j.anielskiego a teraz zaczął kurs dający dodatkowe uprawnienia. Wszystko to robi,żeby mieć większe szanse na dobrze płatną pracę po studiach.
Nie masz racji ran ;) Zresztą teraz nawet za ten dach nad głową i artykuły spożywcze trzeba zapłacić więcej niż najniższa oferowana płaca, więc minimum egzystencji nie ma..Ja nie piszę już o innych rzeczach. Nie piszę tez o sobie bo ja akurat narzekać nie mogę, przynajmniej na obecną chwilę. Szlag mnie za to trafia jak widzę ciężko pracujących ludzi, którym wypłata nie starcza na podstawowe rzeczy. Tak być nie powinno, chyba że wracamy się do czasów niewolnictwa..
no i widze ze mam podobne myslenie jak maczek i gosc z 12:33,bynajmniej w tej kwestii zgadzam sie 100%. najlepiej to pracodawca by chcial aby pracownik robil za minimum a pozniej taki pracodawca pisał na forum ze nikt nie chce pracowac,ze same nieroby są w kraju.
To jest tak: każda firma chce zatrudnić jak najtaniej (to zrozumiałe) i dopóki znajdą się chętni podjąć pracę za oferowaną stawkę to nie zapłaci grosza więcej. A ludzie zepchnięci w kąt desperacji, obładowani rachunkami, kredytami i innymi zobowiązaniami są gotowi podjąć prace za jakiekolwiek pieniądze, byle mieć to stałe źródło dochodów. Ciężko przekonać kogoś, kto ma rodzinę na utrzymaniu i rachunki do zapłacenia do stwierdzenia "Będziesz pracował za 1000 zł z Twoim doświadczeniem? Przecież to wyzysk i marne pieniądze. Szukaj czegoś lepszego i nie pracuj za taką stawkę". No i tak to się kręci - firmy oferują głodowe stawki, a ludzie je przyjmują, bo często nie mają wyjścia, bo dziecku nie wytłumaczysz że tatuś czy mamusia są zbyt dumny albo zbyt wykwalifikowany żeby pracować za 1000 zł, bo stać ich na coś lepszego. Ale "coś lepszego" jest nieosiągalne, więc łapią co popadnie żeby mieć parę groszy. Firmy przez to utwierdzają się w przekonaniu że mogą płacić mało i zacierają ręce. Do tego dochodzi wysokie bezrobocie - czyli zawsze znajdzie się ktoś gotowy wykonać daną pracę w ten sam sposób za mniejsze pieniądze (czyt. mający ciaśniejsza pętlę na szyi). Czysto teoretycznie: gdyby wszyscy bezrobotni gotowi do pracy nie podejmowali ofert za 1000 zł i innych głodowych, to firmy albo by zwiększyły stawki albo nie zatrudniłyby ludzi wcale i pewnikiem upadły.
Proponujesz zatem coś w rodzaju ogólnonarodowego strajku. Ok. Tylko, że wtedy wiele firm produkcyjnych wyniosłoby się z Polski np. na Ukrainę, bo tam zarobki są niższe. Firmy są pazerne, tną koszty bezwzględnie. Właściciele, czy udziałowcy się bogacą a szeregowi pracownicy, czyli ci, którzy faktycznie tworzą firmę, zmuszeni są pracować za minimum. Dlatego tak istotne jest, żeby w Polsce było dużo oddziałów firm, które wymagają wysokiej specjalizacji, bo takich pracowników najtrudniej zastąpić. Przy taśmie, niestety, super kwalifikacje nie są potrzebne.
"(...) gdyby wszyscy bezrobotni gotowi do pracy nie podejmowali ofert za 1000 zł i innych głodowych, to firmy albo by zwiększyły stawki albo nie zatrudniłyby ludzi wcale i pewnikiem upadły."
Ja też stwierdzam jak to działa i raczej firmy by się wyniosły, niż upadły.
Suma sumarum, wychodzi że jesteśmy tanią siłą roboczą w Europie, tańszą nawet niż Ukraina? Ale nie do końca kwestia wynagrodzeń jest tu przeważająca i decydująca o tym dlaczego firmy do nas się sprowadzają - do tego dochodzą kwestie podatkowe (zwolnienia z podatków) i lokalizacyjne (środek Europy-dobry punkt wypadowy do dystrybucji).
I tutaj oczywiście się zgadzamy i nigdy nie twierdziłem nic innego. A to, że kolejne rządy zrobiły z Polski zaplecze taniej siły roboczej przy taśmie produkcyjnej, wkurza mnie tak samo jak i pozostałych krytykujących obecną sytuację. Nie do końca natomiast zgadzam się z tym, że nie warto podejmować słabo płatnej pracy, ale (pisałem o tym) z zastrzeżeniem, że chodzi mi o pracę na początek drogi zawodowej. Na forum często dochodzi do uogólnień, np. ten wątek ma temat o pracy dla uczniów/młodzieży a tak właściwie piszemy już o pracy w pełnym wymiarze i o utrzymaniu domu/mieszkania. Co do uczniów, czy młodzieży niepełnoletniej, to sądzę, że nawet za marne pieniądze, mogliby sobie trochę dorobić (chociaż to wyświechtane, ale nawet żeby poznać wartość pieniądza). Przecież wymieniane tutaj było rozdawanie ulotek, co w końcu jest sprawą banalnie prostą, tyle że czasochłonną. Ja się nie dziwię, że (jeżeli 83 to Twój rocznik) uważasz, że to żałosna kasa, no ale masz już inne cele niż kilkunastoletnia osoba.
No i tu się kolejny raz zgadzamy - jako pierwsza praca oczywiście nie ma co wybrzydzać, bo mając zerowe doświadczenie nie można tak do końca stawiać warunków. Tylko wszystko ładnie w teorii - w praktyce wygląda to tak, że najniższa krajowa to taka stawka podstawowa do wszystkich stanowisk i oferowana wszystkim bez względu na kwalifikacje. Taki punkt wyjścia pt. "zaoferuję tyle, a może się ktoś połasi i weźmie tą robotę u mnie". Nie stać się płacić więcej jak wymagasz - nie zatrudniaj albo płać więcej.
Ale wypunktuj w czym tak konkretnie nie mam racji i uzasadnij swoją opinię. Ja się odnosiłem do konkretnych wpisów. Tak ogólnie to sobie możemy pisać "nie masz racji", "nie bo Ty nie masz racji" :))
Nigdzie nie napisałem, że nie ma miejsca taka sytuacja, że ktoś ciężko pracuje i nie może się za to utrzymać samodzielnie. Jeżeli coś takiego napisałem, to proszę o zacytowanie. Chyba, że sam sobie wymyślasz co napisałem i potem to krytykujesz ;)
Panie i Panowie - proste rozwiazanie :D Otworzcie dzialalnosc - zatrudnijcie kilka osob - dajcie im po 2500zl + Zus i ......... przetrwajcie ;)
Zgadzam się, że trudno jest przeżyć za najniższą krajową jednak myślę, że jeszcze trudniej przeżyć za totalne 0 zł. Więc dokładnie tak jak się wypowiedziała osoba powyżej jak nie pasuje otwórzcie coś swojego i dajcie innym porządną kasę,zobaczymy czy w takiej sytuacji nadal będziecie trwać przy swoim, że 1000 zł to wielkie NIC. Poza tym panie Maczek83 trzeba było się uczyć na lekarza, prawnika otworzyć własny gabinet a wtedy miałbyś bajkę a nie tylko siedzieć na tyłku i wielce narzekać i nie robić NIC