Jak się kura zsiura to robotę dostanie w miejskiej spółce, gdzie by pomieścili rodziny radnych i innych jegomości.
O panie tam to trzeba mieć plecy dopiero żeby pracować, zresztą jak w każdej innej spółce miejskiej . Nie masz rodziny na wyższych stanowiskach to zapomnij
!0 wystarczy, za pozytywne załatwienie sprawy?( może być w ratach)
W spółkach miejskich, powiatowych, wszędzie tam gdzie władzę ma prezydent lub starosta, pracują "swoi" ludzie , "obcy" nie ma prawa tam pracować jasna sprawa, że nikt oficjalnie tego nie powie ale jest to święta prawda bo : tam się zarabia prawie normalnie, przestrzega się kodeksu pracy i każdy się boi łącznie z dyrektorem czy prezesem bo nie wie kiedy i za co mogą go zwolnić a prawników mają za darmo, po sadach mogą się włóczyć w nieskończoność bo robią to w godzinach pracy a w dodatku do sądu jadą "służbowo". W prywatnym zakładzie pracy tego nie ma bo pracodawca jest właścicielem i na takie straty nie może sobie pozwolić.
Tak w się pracuje w "rodzinnej" atmosferze MWIK wujek ,ciocia, szwagier, kolega z koła łowieckiego....... itd,,,
A dlaczego tak jest? Bo to spółki miejskie, a po drugie brak nowych zaznaczam nowych zakładów pracy.
Bądźmy szczerzy Od dawna wiadomo, kto pracuje w Spółkach Miejskich i instytucjach Samorządowych.Wiadomo też jakie kryteria trzeba spełnić, aby tam pracować. Kwalifikację zawodowe to farsa! Liczy się zupełnie coś innego.
Jasna sprawa, że przypadkowych pracowników tam nie ma, tylko i wyłącznie protegowani im wyższe stanowisko tym mocniejsza protekcja np. MOSiR, dyrektorów od groma i trochę, zapiecek ciepły za nic nie odpowiedzialny, robota żadna pieniądze też żadne poza wyjątkiem dyrektorów co łatwo sprawdzić w BIP.
Mwik nie jest typowym przykładem upolitycznienia spółek miejskich jak np. ZUM czy MPK, gdzie w zarządzie zasiadają radni z KWW prezydenta Górczyńskiego: Pan Dybiec i Choinka. To są dopiero błyskawiczne kariery.
Akurat do zumu to biorą jak leci bo nikt normalny tam nie pójdzie za robotą tylko że to w głównej mierze zakład sezonowy a stała praca tam to wyłącznie znajomości i lizanie wiadomo gdzie
Chcieli naprawiać Polskę (nasi kandydaci)a u nas w mieście bagienka nie widzieli?
A konkursy to są w Opolu albo w Zielonej Górze (konkurs piosenki radzieckiej) W Ostrowcu to tylko nazewnictwo ustawowe, bo przed niby konkursem, jury ma wyraźnie określone, która osoba ma wygrać, a gdyby stało się odwrotnie to cały skład jury od następnego dnia traci pracę.
Bez konkursów biorą ludzi do pielenia bratków, koszenia trawy, grabienia liści ewentualnie do odśnieżania. Tam jest dużo roboty i mało pieniędzy.