W pewnej podostrowieckiej wsi zdarzyło się nieszczęście. Sąsiad jadąc do domu, skosił znak. Jak przyjechała policja, wydmuchał 1,5 promila. Wyskoczyła rodzina sąsiada, koledzy z innych domów i na policjantów z podniesionym głosem. Bo on to dobry chłopak, bo nigdy nikomu nic nie zrobił, bo on jest niewinny, bo go źli koledzy namówili a sam by się nie napił. A w ogóle to zajmijcie się Nowakami, bo oni to kradną drzewo z lasu, bo to nieroby. Nimi się zajmijcie, Nowaki złe, nie sąsiad. Sąsiada to wrobili może nawet i ten alkomat to też może źle pokazuje. I tak wieś podzieliła się na pół. Jedni bronili sąsiada bo nie wierzyli w jego winę, spychając w każdej rozmowie temat na Nowaków, drudzy chcieli surowej kary dla sąsiada. Od tamtej pory ciagle się kłócą.
Zamiast znaku mógł skosić człowieka. Trzeba ponosić konsekwencje swoich wyborów.
Tak to jest jak mafia Unijna chce sędziów PO ich stronie..tak mają w Bułgarii Rumunii
Dzisiaj mieszkańcy wsi się zorganizowali i zrobili akcję "Murem za sąsiadem". Sądzą, że to wszystko manipulacja a sąsiad ani nie pił, ani nie prowadził, ani znaku nie ściął. Poza tym nie wierzą w jego winę. W końcu na dożynkach stoisko wiejskie zrobił, no i plakat jego nawet był, bo sąsiad jest sołtysem. A w zasadzie był, bo za tą akcję już ma nie być.
Ah ta ukryta historyjka :) w samo sedno: Gość z 13:19
Pamiętam jeszcze taką historię sprzed kilku lat. Zebrali się mieszkańcy wsi, ci bardziej kultywujący tradycję i w rocznicę jej założenia zrobili uroczystości upamiętniające założenie. Były wieńce jak na dożynki, sztandar, zrobiono pochód, a później ognisko. Był ksiądz, strażacy, jak to na wsi. Sołtys wtedy nie zezwolił na te uroczystości w świetlicy i trzeba było robić na prywatnej działce. Wtórowali mu ci, którzy teraz go bronili po wypadku. Bo zaścianek, bo średniowiecze, bo izolacjonizm, a my graniczymy z Ostrowcem i to Ostrowiec daje nam pracę, tam robimy zakupy, to powinniśmy świętować Dni Ostrowca, a w ogóle to powinniśmy się z Ostrowcem zjednoczyć żeby nas wchłonął, a nie jakieś kultywowanie wiejskiego nacjonalizmu. No i huzia na nas z obelgami. Bylo nas wtedy ponad 100 osób i było fajnie, rodzinnie, kulturalnie. Jedynie Stachu K. z Mietkiem J. się opili i trochę pokrzyczeli, obsikali komuś płot. Dwie osoby na przeszło sto. Wtedy podniósł się bunt wśród nowoczesnych popleczników sołtysa, że to zgromadzenie powinno być nielegalne, że pijaństwo, że burdy, że patologia. Rok później bratowa sołtysa utopiła w studni małe kocięta. Ktoś doniósł, miała sprawę w sądzie. Podniósł się bunt wśród sołtysowego grona, że przecież mają prawo zabijać małe kotki, bo kocice rodzą ich za dużo i nie dość że pełno ich na podwórkach, to jeszcze kto to wykarmi. I zebrały się wieczorem wszystkie pokazac swój sprzeciw. Przeszły przez wieś, krzyczały ciągle wulgaryzmy, na sklepiku wiejskim nabazgrały obraźliwe słowa, oblały farbą figurkę na rozstaju dróg i połamały posadzone przy szosie dęby na rocznicę powstania wsi. Sołtys oburzonym mieszkańcom powiedział następnego dnia, że miały prawo wyrażać swoje poglądy i w ten sposób okazały swoją złość. Ot taka to wiejska codzienność.
Dzisiaj zostawimy sołtysa w spokoju i opowiem Wam o kierowcach w naszej wsi. W ogóle nasza wieś jest drugą największą wsią w gminie. Mamy dwa duże skrzyżowania i nawet jedno rondo. No i jak przyjeżdżają mieszkańcy tych mniejszych wiosek, to już lament, bo nasi wyłapują błędy tych ludzi i komentują jak to tamci nie potrafią jeździć. I że niech jeżdżą po swoich wioskach. I że po naszej wsi trzeba umieć jeździć. Ja to się tam nie czepiam, bo przecież są wioski większe od naszej i ci co tak krzyczą pojadą do tych większych i też nie jeżdżą pewnie i dobrze. Normalna kolej rzeczy, że każdy na swojej wsi jest najlepszym kierowcą. Co ciekawe najwięcej krzyczą ci, którzy pochodzą z tych mniejszych wiosek, bo nasza wieś też była kiedyś malutka ale się rozrosła jak u nas mleczarnię postawili i ludzie chcieli tu pracować. Najgorzej jest jak jest jarmark wiejski, to cała wieś pełna ludzi i wtedy komentarzy mnóstwo tych naszych wielkowiejskich panisk na temat tych z mniejszych wiosek. A przecież też ta nasza wieś to taka sama wieś jak każda inna, żadna metropolia. I tym chyba leczą kompleksy żeby się wywyższyć. No i tak się u nas na wsi z tymi kierowcami dzieje.