Żeby wszyscy petenci byli mili i uprzejmi. Kultura osobista odwiedzających urzędy pozostawia wiele do życzenia.
Do roboty sie weśta socjalisty to nie bedziecie musieli tam byc
Bycie bez pracy to nie zawsze kwestia wyboru czy podjętej decyzji. Po co tak uogólnia, Gość 07.34?
Nie przeszkadzaj im w piciu kawy i obrabianiu dupy przełożonym.
A jak wy byście się czuli wiedząc ze wszystko co robicie nie ma żadnego sensu? I z ta świadomością budżecie się codziennie, idąc do pracy już wiecie ze nikomu nie pomożecie a to co robicie jest całkowicie wszystkim obojętne? Jakbyście się czuli pełniąc kompletnie niepotrzebna funkcje w komórce społecznej? Ja, bardzo źle. Hutnik idzie i zajmuje się No skrawaniem robi to dobrze i dlatego ma prace, lekarz leczeniem, przedłuża ludziom życie i jeżeli jest w tym dobry to ma prace i się w tym spełnia itp itd. A co ma powiedzieć taka Pani w PUP? Idzie tam bez celu, odwalić kolejne 8 godzin wypić 3 kawy i zakończyć kolejny smutny dzień. Frustracja aż kipi zza tych szklanych ścian które oddziela państwo od plebsu i ja się wcale im nie dziwie, tez bym się tak czuł gdybym widział ze jestem totalnie nikomu niepotrzebny. Niektóre Panie są miłe i bardzo sympatyczne ale z reszta to ciężko porozmawiać na płaszczyźnie człowiek-człowiek, tam już niespełnione ambicje dają o sobie znać.
Miłego dnia drodzy Państwo, w kalendarzu już wiosna, a ona jakoś nieśmiało do nas zagłada
"Zrobili mnie lekarzem przemocą. Nigdy mi w głowie nie postały takie mądrości; wszystkie moje nauki doszły zaledwo do sexty. Nie wiem, skąd oni to sobie uroili, ale, skoro spostrzegłem, że chcą koniecznie, abym był lekarzem, zgodziłem się nim zostać na ich odpowiedzialność. A, ba! nie wyobrazisz pan sobie, jak się ta brednia rozeszła; każdy wprost gwałtem chce się we mnie dopatrzeć wielkiego uczonego. Przychodzą ze wszystkich stron po radę, i jeżeli dalej będzie szło tak samo, mam zamiar trzymać się medycyny całe życie. Uważam, że to najlepszy zawód ze wszystkich: czy bowiem robić dobrze, czy źle, zawsze się bierze jednaką zapłatę. Fuszerka nigdy nie spada na nas; przykrawamy materię, jak się nam żywnie podoba. Szewcowi, który robi buty, nie wolno zepsuć kawałka skóry, żeby nie musiał zapłacić; ale tu wolno zepsuć całego człowieka zupełnie darmo. Omyłki nie dotyczą nigdy nas; to zawsze wina tego, co umiera. Wreszcie największa zaleta tego zawodu to to, że nieboszczyki to ludzie niezrównane wprost uprzejmości i dyskrecji i jeszcze nikt nie słyszał, aby się który poskarżył na lekarza, który go sprzątnął." Molier (Jean Baptiste Poquelin) (1622-1673), Lekarz mimo woli (Le Médecin malgré lui) (1666), tłum. Tadeusz Boy-Żeleński
"Zrobili mnie doradcą zawodowym przemocą. Nigdy mi w głowie nie postały takie mądrości; wszystkie moje nauki doszły zaledwo do sexty. Nie wiem, skąd oni to sobie uroili, ale, skoro spostrzegłem, że chcą koniecznie, abym był doradcą zawodowym, zgodziłem się nim zostać na ich odpowiedzialność. A, ba! nie wyobrazisz pan sobie, jak się ta brednia rozeszła; każdy wprost gwałtem chce się we mnie dopatrzeć wielkiego urzędnika. Przychodzą ze wszystkich stron po radę, i jeżeli dalej będzie szło tak samo, mam zamiar trzymać się Urzędu Pracy całe życie. Uważam, że to najlepszy zawód ze wszystkich: czy bowiem doradzać dobrze, czy źle, zawsze się bierze jednaką zapłatę. Fuszerka nigdy nie spada na nas; przykrywamy materię, jak się nam żywnie podoba. Szewcowi, który robi buty, nie wolno zepsuć kawałka skóry, żeby nie musiał zapłacić; ale tu wolno zepsuć już na początku karierę zawodową młodego człowieka zupełnie darmo. Omyłki nie dotyczą nigdy nas; to zawsze wina tego, co kończy na zamiataniu ulic. Wreszcie największa zaleta tego zawodu to to, że bezrobotni to ludzie niezrównanej wprost uprzejmości i dyskrecji i jeszcze nikt nie słyszał, aby się który poskarżył na urzędnika, który go wykreślił z rejestru bezrobotnych."