Czy uczysz jako rodzic "miłości "do swego miasta ,czytajac to forum mam watpiwości czasami.
Wg mnie jest tak. Można uczyć miłości do miasta jeśli się z niego pochodzi od pokoleń. Jeśli z tym miastem, budynkami, miejscami związana jest historia twojej rodziny. Jeśli możesz dziecku powiedzieć - tu Twój dziadek brał ślub, tu pracował, a tu stał nasz dom rodzinny. Jeśli sam masz wspomnienia i swoją rodzinną historię tu osadzoną. W Ostrowcu niestety takich rodzin coraz mniej - większość napływowych. Co więc rodzic ma dziecku przekazać jak wielokrotnie nawet do szkoły tu nie chodził. Stąd moim zdaniem bierze się brak więzi z miastem.
A na co mi więzi z miastem, które mnie nie chce. To znaczy - nie oferuje mi żadnej pracy. Jestem wykształcony, młody i jak mniemam inteligentny. Niestety, takich w moim mieście nie potrzebują. Układy są mi obce, nie mam wujka ani cioci na stanowisku. Uciekam stąd tam, gdzie nie było nigdy mojego rodzinnego domu, gdzie żaden kamień ani alejka w parku nie przypomina dzieciństwa. Jednak tam będzie praca, praca, a nie staż, czy tak uwielbiany przez co niektórych zasiłek dla bezrobotnych. I może dobrze, że uciekam już teraz, póki jeszcze mojego rodzinnego miasta nie zdążyłem znienawidzić.
zdaje się że Lenin mówił że robotnik nie ma Ojczyzny, ma mieć tylko robotę.
Wiesz co mnie Lenin obchodzi?
no nie wiem Twój idol przypadkiem, macie bardzo podobne poglądy przynajmniej w tej kwestii.
Wiesz, kocham Ostrowiec, ale on nie kocha mnie...
Wrócę do Ostrowca...teraz? Absolutnie nie. Gdzie ja dostanę pracę? Gdzie oboje dostaniemy pracę? Do czego mam wracać?
Pisałem już wiele razy, że uwielbiam Ostrowiec, za spokój, klimat, "wszędzie blisko" i coraz bardziej to doceniam mieszakając w Krakowie i jeżdżąc po innych miastach. Ale to nie pozwoli mi się utrzymać. Powiedz mi dlaczego nie mogłem pracy dostać w Ostrowcu, a tutaj może nie od razu, ale pracuję i stać mnie na wiele rzeczy. To nie lokalny patriotyzm a raczej sentyment.
Jeżeli będzie możliwość to wyjechałbym z kraju, niechętnie, ale przyzwyczaję się szybko. Chce mieć małe mieszkanko, dzieci, pracę...i dlatego porzucam to co mi to uniemożliwia.
13.10 - masz rację - ja tylko pisałam o tych co tu zostali, chcą tu być i maja gdzie pracować. Przecież ci ludzie co tu do Ostrowca przybyli niedawno i nie maja swoich miejsc to tez nie dla kaprysu tylko za pracą. Tylko zasugerowałam w jakim przypadku mozna dzieci uczyc miłości do miejsca pochodzenia :)
Jak będę uczyć dzieci miłości do miasta, które ma mnie w czterech literach? Na miłości i sentymentach zupy dzieciom nie ugotuję. My Polacy mamy cholernie rozbudowane poczucie więzi z miejscem urodzenia. Ja się powolutku z tego leczę. Tam gdzie chleb, praca i dom, tam mi będzie dobrze, a w przyszłości (może niedalekiej) mojej rodzinie.
Moje dzieci urodziły sie w Ostrowcu ,ja W-wie ,mieszkamy tu i ucze ich poznawac to miasto ,aczkolwiek sam nie znam jeszcze tego miasta i dziwie sie tym ktorzy sami nie doceniaja tego co maja ,Nie ma pracy ,ale skoro jestes po tzw szkole ,to moze cos tu zorganizuj dla siebie i innych i wtedy nie bedzie czekania na kogos tylko sam zrobisdz miejsca pracy
To jest własnie to,tzw.tubylcy mysla ,ze miasto samo sie rozwinie ,samo załozy nowe miejsca pracy i zatrudni fachowców,Skro cos konczycie to starajcie sie tez w tym kirunku rozwijac sami i to miasto przez np powstawanie nowych miejsc pracy ,jeśli jestes dobry to i firmy przyjda tu inwestować bez koniecznosci emigracji za praca.Duze miasta tez sie ciagle rozwijaja i zachecaja inwestorów ,czas by tu sciagac nawet nale wydawaloby sie nieznaczace firmy czy inwestycje ale przez takie własnie miasta staja sie wieksze przyciagaja ludzi inwestorów a co za tym idzie rozwijaja sie ,W-wa czy Kraków bez odpowiednich iwestycji ,nie bylaby taym czy jest,a tu ciagle tylko wyjechac wyjechac.Tak obsmiewany Bałtow z zadupia totalnego stał sie mikro metropolia ,wsród wsi.Dziwicie sie ze miasto sie nie rozwija jak tu kazdy mysli tylko u ucieczce /