Stanowią element ekosystemów miejskich, a ich obecność w zdecydowany sposób zapobiega nadmiernemu rozmnażaniu się gryzoni. Nie są zwierzętami bezdomnymi. Nie wolno ich wyłapywać, ani utrudniać im bytowania, choć przez niektórych traktowane są jak „szkodniki”. Koty wolno żyjące, bo o nich mowa, na stałe wpisały się również w ostrowiecki krajobraz. Niestety wciąż otrzymujemy sygnały od naszych czytelników, że pomoc tym zwierzętom nie jest dostatecznie skuteczna. W czerwcu w ostrowiecki urzędzie miasta zapytaliśmy więc m.in. o to w jaki sposób gmina Ostrowiec Św. „opiekuje się” kotami wolno żyjącymi.
Co za idioci w tym Ostrowcu?
Kot ważniejszy od człowieka.A zabierz se wszystkie z Ostrowca do siebie.
Gdyby nie owe koty - miasto by na szczurach stało (a to dopiero atrakcja -bałbyś się do piwnicy zejść, albo klapę sedesu podnieść).
Tak jak kiedyś Bielsko-Biała i Częstochowa wymyśliły sobie wyłapywanie wolno żyjących kotów i po kilku miesiącach zauważono, że szczury lęgną się wszędzie - nie tylko na obrzeżach miasta, ale świetni czują się w blokach , to też pomysł zarzucono .
W/w miasta kontrolują populację dzikich kotów poprzez programy sterylizacji a koty redukują populację szczurów i myszy .
Pani sekretarz w piśmie maluje prawie sielankowy obraz kotów wolno żyjących w mieście. Raczyła też pominąć niechlubne, znane im skupiska, jak ul. Stodolna, Tylna-Skarpa i Czysta. Rzeczywistość jest trochę inna.
Pieskie zycie maja tluste koty z pisu
Ostrowiec nie jest przyjaznym miejscem dla tych zwierząt. Dwa koty, które przez długi czas cieszyły oczy gości, w mojej ocenie najbardziej klimatycznej restauracji w mieście, musiały opuścić ten lokal, bo jakiemuś dzikusowi nie podobało się, że koty wylegują się na parapecie i zgłosił do Sanepidu.
To jest karygodne, że komuś przeszkadzały te dwa urocze koty, wizytówka tego klimatycznego miejsca. Jak można tak skrzywdzić zwierzęta zabierając im dom.
W Polsce jest coraz więcej restauracji, w których rezydują koty.
Na południ Europy koty przechadzają się między stolikami barów, restauracji, wylegują się w hotelowych recepcjach, karmią je turyści. Ale nie w takim za....piu
*mentalnym zadupi.