Witam!Dwa tygodnie temu zdiagnozowano u mojego dziadka raka płuc, guza nadnercza i jednocześnie rozedme płuc...powiedziano nam, że jeżeli chodzi o tego pacjenta nie kwalifikuje się na operację, ani na chemiotarapię...:(Chciałabym się dowiedzieć czy oby na pewno lekarze nie są w stanie nic zr
obić...
Madziu zapraszam na forum dum spiro spero ,tam znajdz przedzial zaloz watek i Ci pomoga ludzie ktorzy sie znaja,jak masz jakies konkretne wyniki z badan to tez dolacz,pozdrawiam i zycze cierpliwosci i wytrwalosci,bo sama to znam...
na pewno forumowicze cos z tym zrobia...
kobito jak masz jakies watpliwosci, nie ufasz badz nie chcesz ufac lekarzowi to idz o porade do innego. wpisz pulmonolog lub onkolog w rankingu lekarzy, znajdz najlepszego i jedz nawet poza miasto.
dziadek mojego męża miał raka jelita grubego z przerzutami. Miał 78 lat jak zachorował. Z chemii sam zrezygnował bo nie chciał się męczyć.Lekarze proponowali chyba z grzeczności boi nam mówili również że organizm jest za słaby na leczenie i stan zdrowia szybko się pogarsza. Nikomu nie życzę aby patrzył na cierpienie bliskiej osoby.Dziadek był słaby i nie chciał się leczyć. Przyjmował jedynie morfinę na uśmierzenie bólu. Uszanowaliśmy jego wolę, bo w chwili podejmowania decyzji nie przyjmował jeszcze leków i był świadomy wyboru. Raka zdiagnozowano w ostatniej fazie. Żył przez 2 lata z tym paskudztwem. Raz było gorzej raz lepiej.
Jeśli Pani dziadek ma w sobie wolę walki można próbować. Zależy od tego w jakim wieku jest dziadek. Nie chcę Pani karmić złudną nadzieją bo to rak płuc, nadnerczy. Naszemu dziadkowi to cholerstwo również zaatakowało nerki, które odmówiły posłuszeństwa. Nie ma na to leku a podeszły wiek sprawy nie ułatwia. Wiem, że to okropne słuchać że nawet osoby zobowiązane do ratowania życia rozkładają ręce. Może się Pani kontaktować z innymi specjalistami w celu konsultacji.
Z całego serca Pani współczuję i życzę wytrwałości i cierpliwości.
Niestety ale gorzka prawda. U mnie w rodzinie w ubieglym roku był taki przypadek i trwało "TO" 3 miesiące. W Kielcach tez tylko rozłozyli ręce że już za późno
Mój dziadek również miał raka płuc.Całe życie dużo palił.Nikogo nie słuchał,nawet po udarze mózgu.Bardzo się męczył.Również 2 braci mojej babci zmarło w podobny sposób.Rak organów miękkich typu wątroba,płuca,trzustka postępuje bardzo szybko.Zawsze jest nadzieja.Ostatnio czytałam,że jednemu mężczyźnie z Ostrowca pomogła modlitwa wstawinnicza o uzdrowienie.Stał się cud.Proszę modlić się za dziadka.Odowiednia dieta też na pewno jest ważna.Wiem,że ludzie asekurują się też dobrymi preparatami z firmy Vision - detox i antiox,które zabijają komórki rakowe.detoks stosuje się w dawakach większych niż zalecane.
Warto skonsultować się z kilkoma lekarzami- lekarz lekarzowi nie rowny. A niestety prawda jest smutna- starszych ludzi nie chce sie leczyć........Ale nie można mu odmówić leczenia, które mu się należy.
Starszych też męczą,leczą chemią,mimo,iż niewiele daje,oprócz przedłużenia męczarni.
Leczą starszych też, zależy od lekarza. W ŚCO widziałem nawet ludzi około 80'siątki czekających na chemię.
Rak płuca to najgroźniejszy nowotwór dla Polek!
Jak podkreślił prof. Zatoński, rak płuca to schorzenie, które występuje prawie wyłącznie wśród palaczy tytoni.
www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1691468,1,rak-pluca-to-najdrozniejszy-nowotwor-dla-polek,index.html
Pamiętajmy też o biernym paleniu,co jest jeszcze gorsze od palenia bezpośredniego,bardzie szkodliwe. Często wiele kobiet przez całe życie wdycha dym nikotynowy dzięki mężowi palaczowi, nie mówiąc o dzieciach,również biernych palaczach. Został wprowadzony zakaz palenia w miejscach publicznych,w zakładach pracy,a w domach dalej się pali, nie ma kto wprowadzić zakazu.
bzdury...2 lata temu wykryli u mnie nieoperacyjnego guza mózgu...dawali mi 2 m-ce zycia .szukałem sprawdzałem....Tylko prof burzyński z Huston odpowiedział na maila... dziś 28 m-cy i 16 dni od rozpoznania(i wyroku)żyję:)
Wizyta w Houston zmieniła wszystko...nie dajcie sobie wmówić że nie da sie z tym nic zrobić(pieprzo.. koncerny farmaceutyczne im chodzi tylko o kase...
Życzę życia:)
na leczenie za granicą też trzeba mieć kasę, w dzisiejszym cholernym świecie nie masz kasy=umieraj więc może i niema co tego świata żałować.
Trzeba wybierać majątek,albo życie. Dobrze,jeśli masz co sprzedać na leczenie.
Jak się do niego dostałeś, czy tylko nowotwór płuc konsultuje i leczy?
ale beznadziejna reklama, na drugim wątku to samo, nie ściemniaj już z tym burzyńskim bo to tylko strata kasy i robienie sobie nadziei, a z resztą dla 99% osób i tak jest to nieosiągalne po bo 1 trzeba na kilka, kilkanaście miesięcy wyjechać do Stanów, a po 2 kosztuje to kilkadziesiąt tysięcy złotych i nikt im tego nie "postawi", a na pewno nie nasz najcudowniejszy NFZ. I skończ z tą bezczelną reklamą. Natomiast jeśli chodzi o leczenie w polsce- też porażka.
Przechodziłam to samo.Jeśli człowiek ma skończone 75 lat,nikt leczenia nie podejmie.Takie życie.Niestety przy tym raku nie ma szans na wyleczenie.Czy to będzie rak drobnoziarnisty czy też niedrobnoziarnisty szans nie ma.Pozostało max 6 miesięcy życia,jeśli dojdą przeżuty do mózgu to pozostanie Wam max 2 tyg.Jeśli dostanie nawet chemię to ona go i tak zabije a jedynie przysporzy wielu cierpień.Jedynie o co możecie teraz zadbać to o opiekę paliatywną,leczenie bólu - najpewniej dojdzie morfina i koniecznie zadbajcie o koncentrator tlenu,który bardzo ułatwia oddychanie.Jeśli będziecie pod opieką przychodni paliatywnej na Siennieńskiej,możecie koncentrator pożyczyć,ale pośpieszcie się,jest ich mało a chętnych wielu.Wiem co przechodzicie,niestety wiem bardzo dobrze...