7;37 lepiej być nieukiem niż CHAMEM?
FEKALIA nie szkodzą Baltykowi
Przekop szkodzi
Rosja się cieszy
Szkodzi POLSCE.Dlaczego tak wielu Polaków obdarzyło ją zaufaniem?
Smutne to
S
Boni i Róża para co najbardziej wkurza
Nie wiedzieli, że róża ma kolce? Po co ją te barany wybierały?
Spurek poszła na skargę, ale jej nie wysłuchali. Teraz chce... "szukać innej formy nacisku na rząd"
Europoseł Sylwia Spurek postanowiła zrobić wszystko, by zablokować przekop Mierzei Wiślanej - jedną ze strategicznych inwestycji, realizowanych obecnie w Polsce. W tej sprawie wybrała się na skargę do unijnego komisarza. Nic jednak nie wskórała, więc ogłosiła: "Musimy szukać innej formy nacisku na rząd".
Politycy opozycji nie kryją swojego niezadowolenia z faktu, że w Polsce przeprowadzane są kolejne duże inwestycje. W sprawie przekopu Mierzei Wiślanej wielokrotnie wypowiadali się krytycznie. O krok dalej poszła Sylwia Spurek. Europoseł, która dostała się do Parlamentu Europejskiego z list Wiosny Roberta Biedronia, poszła... na skargę do unijnego komisarza Virginijusa Sinkevičiusa.
I ogłosiła... "Uwaga: zła informacja!" - polega ona na tym, że jej skarga okazała się kompletnie nieskuteczna.
Wczoraj spotkałam się z kom. Sinkevičiusem ws. zatrzymania przekopu Mierzei Wiślanej. Wnioski? Interwencja KE zajmie lata. Musimy szukać innej formy nacisku na rząd, tu i teraz, żeby zatrzymać tę patologiczną inwestycję
- żaliła się w mediach społecznościowych, oznaczając radykalne organizacje ekologiczne, m.in. Greenpeace, Eko Unię i Extinction Rebellion.
Przekop i to porządny to tym pseudoposłankom by się przydał, za działanie na szkodę Polski.
Gościu 18:19 ; Ojciec Sylwii Spurek, znanej z radykalnych lewicowych poglądów eurodeputowanej, pracował w kieleckim Komitecie Wojewódzkim PZPR, był też kierownik MOPiW w Skarżysku Kamiennej” (MOPiW to Miejski Ośrodek Pracy Ideologiczno-Wychowawczej, który najczęściej zajmował się wdrażaniem komunistycznej propagandy PZPR). Z kolei naukowa mentorka Spurek to znana w PRL specjalistka ds. aborcji, oczywiście popierająca zabijanie nienarodzonych dzieci.
Czy ojciec Sylwii Spurek, komunista z kartoteką za pijaństwo, i jej naukowy „oficer prowadzący”, czyli promotorka europosłanki, znacząco wpłynęli na poglądy „polityczki”? Dzieci nie odpowiadają za grzechy rodziców i swoich nauczycieli; zwłaszcza te, które zbuntowały się i poszły swoją drogą. Do takich nie należy jednak poseł w Parlamencie Europejskim Sylwia Spurek, skrajna feministka, propagatorka gender, przedstawicielka ekstremizmu prozwierzęcego i zwolenniczka nakładania na Polskę sankcji przez Unię Europejską i podwyższania rolnikom podatków, by ograniczyć hodowlę, a więc spożycie mięsa…
https://niezalezna.pl/350014-ojciec-spurek-pracowal-w-komitecie-wojewodzkim-pzpr-jej-mentorka-to-w-prl-ekspert-ds-aborcji
Do rewelacji Róży Thun odniósł się minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Szef gabinetu komisarza, zaprzecza R.Thun informując, że nie ma żadnych zamiarów skierowania sprawy przekopu do TSUE - napisał.
Tweet: Tweet europoseł Róży Thun ws. #PrzekopMierzei to #FakeNews
Ciekawa jest ta niechęć tak wielu prominentnych postaci opozycji wobec przekopu Mierzei Wiślanej. Przekopu, który w przeszłości popierała również Platforma. Przekopu, który z punktu widzenia interesów Polski jest w sumie oczywistością. Bo tak naprawdę należy pytać nie „po co?”, ale „dlaczego dopiero teraz?”.
Prace trwają. Las wycięty, koparki wjechały, wszystko zmierza w dobrą stronę. Wydawałoby się, że ludzie niechętni tej inwestycji przegrali i powinni odpuścić. Nie są w stanie zablokować projektu. Oni jednak nadal szukają swojej szansy. Nadal skarżą, apelują, nakręcają sprzeciw.
Trzeba mieć świadomość, że na tle Centralnego Portu Komunikacyjnego przekop Mierzei Wiślanej to w sumie drobna sprawa, rzecz niewielka. Trzeba mieć świadomość, że choć otworzy ona spore możliwości przed Elblągiem, Fromborkiem i całym regionem mazurskim, to nie jest to przedsięwzięcie o tej skali co inne plany naszego rządu. Przeciwnicy z pewnością też to wiedzą. A mimo to walczą tak, jak gdyby chodziło o sprawę naprawdę gardłową.
Trudno też uznać, że chodzi o ekologię, o obawy związane z ochroną środowiska. Od chwili, gdy okazało się, że ekolodzy niemal cieszą się z wycieku ścieków do Wisły tylko dlatego, że wspierają Trzaskowskiego, ten argument upadł. Nie o las i nie o rybki tu chodzi.
O co więc chodzi? Pewnie o strach. Strach pani Thun, pani Spurek, Rosji, Niemiec i Brukseli.
Czego się boją? Boją się polskiego sukcesu. Boją się udowodnienia, że Polska może realizować ambitne projekty, i może odnosić korzyści z nich płynącej. I może iść do przodu.
Tego się boją. Bo jeżeli uda się przekop Mierzei, to znaczy, że przełamaliśmy tak typową dla III RP niemoc, i możemy iść do przodu. Możemy snuć ambitne plany i je realizować. A przecież ambicje to mogą mieć Niemcy, Francja, Wielka Brytania, ale nie Polska. Polska ma tkwić w świętym klinczu. Ma chronić żabki i mrówki ku radości ekologów z zachodu. I ma cieszyć się swoim PKB per capita dwa razy mniejszym niż ten przynależny Niemcom czy Francuzom. W końcu to ogólnie korzystne dla wszystkich, z wyjątkiem Polaków. Czy jednak światli przedstawiciele naszej „elity” są po to, by troszczyć się o PKB per capita nad Wisłą? Wolne żarty.
Bitwa o Mierzeję to bitwa o coś znacznie ważniejszego niż kanał otwierający porty nad Zalewem Wiślanym. To bitwa o polską wiarę w siebie. To bitwa o przełamanie zewnętrznie narzuconej niemocy. I dlatego trzeba ją koniecznie wygrać.