Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.

Śmiechu warte

Ilość postów: 465 | Odsłon: 65606 | Najnowszy post | Post rozpoczynający
                • Odp.: Śmiechu warte

                  Przychodzi server do psychologa a tu film o wypadkach samochodowych

                  Gość
                  Zgłoś
                  Odpowiedz
                  • Odp.: Śmiechu warte

                    Wpływowy poseł PO umiera na ciężką chorobę. Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr. Witaj w Niebie synu. Zanim tu zamieszkasz, musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy tu pewne zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić. Jak to co - wpuśćcie mnie, jestem przecież z PO i znałem JPII- mówi poseł. Cóż, chciałbym, ale nie robimy wyjątków gdyż mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność. Serio, ja już wiem - chcę trafić do Nieba - mówi poseł. Wybacz, ale mamy swoje zasady. Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, wprost do Piekła. Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a przed nią stoją wszyscy jego partyjni przyjaciele oraz inni politycy, którzy z nim robili różne lewe interesy. Wszyscy są z PO i są szczęśliwi, świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy, gdy oszustwem i zdradą bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem grają w golfa a następnie jedzą kolację z kawiorem i czerwonym winem. Jest także Rudy Szatan który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem - świetnie się bawi, tryska humorem opowiadając dowcipy i różne inne bajki jak to jest świetnie, a będzie jeszcze lepiej. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na pożegnanie gdy winda rusza w górę. Winda jedzie i jedzie - aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie czeka na niego Święty Piotr. Czas odwiedzić Niebo. I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr. Cóż - spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem swój los. Poseł myśli chwilkę i odpowiada. Cóż, nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy - w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie ze swoimi w Piekle. Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół, dół... - wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku rozpalonej pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty, zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do posła Rudy Szatan i klepie go po ramieniu. "Nie rozumiem! - mówi poseł. Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior, tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest tu tylko pustynia pełna śmieci, ubóstwa i niedoli, a moi przyjaciele wyglądają strasznie! Rudy Szatan spogląda na posła, uśmiecha się szyderczo i mówi: Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Jest już po wyborach…

                    Gość
                    Zgłoś
                    Odpowiedz
                    • Odp.: Śmiechu warte

                      Może zagramy w szachy - http://a1.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/377803_257164797682706_151053214960532_658835_1863225096_n.jpg

                      robyj
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Śmiechu warte

                        http://a7.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/408130_257164771016042_151053214960532_658834_378913274_n.jpg,

                        robyj
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                    • Post nadrzędny dla poniższego tego posta o numerze 400

                      Odp.: Śmiechu warte

                      "Łamanie praw człowieka na przykładzie nieprzyznania koncesji dla TV Trwam na multipleksie"

                      pismen
                      Zgłoś
                      Odpowiedz
                      • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                        Siedem cudów Gierka

                        1. nie było bezrobocia

                        2. mimo że nie było bezrobocia, nikt nic nie robił.

                        3. mimo że nikt nic nie robił, plan wykonywano w 150 procentach.

                        4. mimo że plan wykonywano w 150 procentach, nigdzie niczego nie było.

                        5. mimo że nigdzie niczego nie było, każdy wszystko miał.

                        6. mimo że każdy wszystko miał, wszyscy wszystko kradli.

                        7. mimo że wszyscy wszystko kradli, to co kradli, zawsze było.

                        Siedem cudów Tuska

                        1. jest bezrobocie.

                        2. mimo że jest bezrobocie, wszyscy pracują.

                        3. mimo że wszyscy pracują, plan nie jest wykonywany nawet w 10 procentach.

                        4. mimo że plan nie jest wykonywany nawet w 10 procentach, wszędzie wszystko jest.

                        5. mimo że wszędzie wszystko jest, nie wszyscy wszystko mają.

                        6. mimo że nie wszyscy wszystko mają, kradną głównie ci, co mają wszystko.

                        7. mimo że kradną głównie ci co mają wszystko, nie udaje się nikogo złapać i niczego odzyskać.

                        kost@
                        Zgłoś
                        Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          • wybory21 (1)

                          ( 2007-09-08 14:37)

                          ~germek

                          Kiedy król Kaczuła Czwarty

                          Zachorował nie na żarty,

                          Do doktora rzekł: Doktorze,

                          Nic mi widać nie pomoże,

                          Przeznaczenie jest nieczułe,

                          Przyszła kreska na Kaczuła.

                          Muszę umrzeć - wola boża.

                          Niechaj zbliżą się do łoża

                          Królewicze i królewny,

                          Do nich mam interes pewny.

                          Przed królewskie więc oblicze

                          Przyszli czterej królewicze

                          I królewny przyszły cztery,

                          2Tłumiąc w sercach smutek szczery.

                          Król powiedział: Już dogasam

                          Z dziećmi zostać chcę sam na sam.

                          Proszę wszystkich wyjść z pokoju

                          I zostawić nas w spokoju.

                          Gdy nie było już nikogo,

                          Król przemówił z miną srogą:

                          Drogie dzieci, trudna rada,

                          Żyć bez końca nie wypada,

                          Trzeba umrzeć na ostatku.

                          Dostaniecie po mnie w spadku

                          Złotych monet dziesięć garnków,

                          Dwieście wiosek i folwarków,

                          Wszystkie stada, psiarnie, stajnie,

                          Pola żyzne nadzwyczajnie,

                          Lasów obszar niezmierzony,

                          Wszystko, wszystko - prócz korony.

                          Bo korona przeznaczona

                          Jest dla tego, kto pokona

                          Kapitana TUSKlemona.

                          Ma on okręt nad okręty,

                          Nie zwyczajny - lecz zaklęty.

                          Od stu lat żeglarzy płoszy,

                          Wszystko niszczy i pustoszy,

                          Kto go ujrzy, choć z daleka?

                          Tego śmierć niechybna czeka,

                          Kto się za nim w pogoń puści?

                          Znajdzie śmierć na dnie czeluści,

                          Kto go schwyta i pokona?

                          Temu tron mój i korona!

                          Ledwie rzekł to król Kaczuła,

                          Zła gorączka go zatruła,

                          Strasznych drgawek dostał potem

                          I zmarł z piątku na sobotę.

                          No, a już w niedzielę rano

                          Króla godnie pochowano.

                          Dzieci ojca opłakały,

                          Płakał z nimi naród cały,

                          A gdy minął rok z kawałkiem,

                          Zapomniano o nim całkiem.

                          II

                          Płynie okręt przez odmęty,

                          Nie zwyczajny - lecz zaklęty:

                          Pokład pusty, burta pusta,

                          Poprzez burtę fala chlusta,

                          Wicher pędzi go i nagli,

                          Chociaż nie ma na nim żagli.

                          Lecz co dzień koło południa

                          Pokład nagle się zaludnia:

                          Dźwięczą głosy, dudnią buty,

                          Ukazuje się z kajuty

                          Twarz przepita i czerwona

                          Kapitana Tusklemona...

                          Jego broda rozwichrzona,

                          Oczy ostre jak sztylety,

                          Dwa za pasem pistolety,

                          Jednym słowem - postać dzika

                          Kapitana - rozbójnika.

                          Ukazuje się załoga

                          Rozbójnicza i złowroga:

                          A więc sternik-kuternoga,

                          Pięćdziesięciu marynarzy,

                          Starszych zbójów i korsarzy,

                          A na końcu kucharz-Chińczyk

                          I kudłaty pies pekińczyk.

                          Gdy zaczyna szaleć burza,

                          Okręt w nurtach się zanurza

                          I na morskim dnie osiada,

                          Gdzie niejedna śpi armada.

                          To kraina niezmierzona

                          Kapitana Tusklemona.

                          Tam z kryształu są pałace,

                          Tam korsarze kończąc pracę

                          Odbywają uczty swoje,

                          Tam planują swe rozboje,

                          Tam chowają swe zdobycze,

                          Tam małżonki rozbójnicze

                          Śpią na skórach rozciągniętych,

                          Pośród złotych ryb zaklętych.

                          Ośmiornice straż tam pełnią,

                          Księżyc złotą swoją pełnią

                          Koralowy gaj oblewa,

                          W którym chór rusałek śpiewa.

                          Płynie okręt przez odmęty,

                          Nie zwyczajny - lecz zaklęty,

                          Z dna wypływa na powierzchnię,

                          A gdy tylko dzień się zmierzchnie,

                          Okręt wznosi się do góry

                          Nad obłoki i nad chmury

                          I zawisa niespodzianie

                          W lazurowym oceanie.

                          To kraina niezmierzona

                          Kapitana Tusklemona.

                          Tam gdzie mleczna biegnie droga,

                          Schodzi sternik-kuternoga,

                          I kapitan, i załoga.

                          Z grubej blachy księżycowej

                          Wykuwają pancerz nowy

                          I gwiazdami z firmamentu

                          Przybijają do okrętu.

                          Tam na szczycie srebrnej góry

                          Mieszka ptak ognistopióry,

                          Żeby w jego piór pożodze

                          Ciepło było spać załodze.

                          Błyskawice straż tam pełnią,

                          Księżyc srebrną swoją pełnią

                          Szmaragdowy mrok oblewa,

                          W którym ptak ognisty śpiewa.

                          III

                          Już w tronowej wielkiej sali

                          Królewicze się zebrali,

                          Siadły obok nich królewny

                          Tłumiąc w sercach smutek rzewny.

                          W oddaleniu, jak wypada,

                          Stanął rząd i dumna rada,

                          Stary kanclerz z twarzą czerstwą,

                          Poczet książąt i rycerstwo.

                          Z królewiczów wstał najstarszy,

                          Piękne czoło groźnie zmarszczy,

                          Słucha rząd i dumna rada,

                          A królewicz tak powiada:

                          My, waleczni królewicze,

                          Przez odmęty tajemnicze

                          Wyruszamy jutro w drogę.

                          Mamy okręt i załogę,

                          Rusznikarzy mamy dzielnych,

                          Dziesięć armat szybkostrzelnych,

                          Nurków zastęp wyćwiczony,

                          Broń, latawce i balony,

                          I latarnię czarnoksięską,

                          Która chronić ma przed klęską.

                          Siostry z nami się zabiorą,

                          A więc jedzie nas ośmioro.

                          Cały świat przewędrujemy,

                          w kajdanach przywieziemy

                          Kapitana Tusklemona.

                          Sprawa jest postanowiona.

                          Niech tymczasem dumna rada

                          Mądrze państwem naszym włada,

                          Rząd niech pieczę ma nad ludem,

                          Niechaj kanclerz zbożnym trudem

                          Dla zwycięzcy tron zachowa,

                          Król to będzie czy królowa!

                          Całą noc i dzień bez małą

                          Pożegnalna uczta trwała.

                          Rzeką lał się miód stuletni

                          I bawiono się najświetniej.

                          A w przystani na kotwicy,

                          Walcząc z wichrem nawałnicy,

                          Stał, jak delfin rozpostarty,

                          Okręt Król Kaczuła Czwarty.

                          Królewicze i królewny

                          Pożegnali wszystkich krewnych,

                          Rząd i radę pożegnali

                          I na okręt się udali.

                          Świszczą liny okrętowe

                          Do podróży już gotowe,

                          Furczą żagle, skrzypią reje,

                          Wyjąc - wiatr pomyślny wieje.

                          Płynie okręt przez odmęty

                          W świat nieznany, niepojęty.

                          Fale pienią się i ryczą,

                          Biją serca królewiczom,

                          A królewnom w tajemnicy

                          Śnią się morscy rozbójnicy.

                          IV

                          Mija tydzień, drugi, trzeci,

                          Okręt lotem wichru leci,

                          Niecierpliwi się załoga,

                          Że nie widać nigdzie wroga.

                          Królewicze z bezczynności

                          Na pokładzie grają w kości,

                          A królewny w swych kajutach

                          Robią ciepły szal na drutach.

                          Naraz jedna z nich powiada:

                          Ja bym była bardzo rada,

                          Gdyby postać wymarzona

                          Kapitana Tusklemona

                          Ukazała się w kajucie.

                          A ja dziwne mam przeczucie -

                          Rzecze druga - że z nas jedna

                          Z tym korsarzem się pojedna

                          I zostanie pokochana

                          Przez strasznego kapitana.

                          Rzecze trzecia: Jako żona

                          Kapitana Tusklemona

                          Jedna z nas królową będzie.

                          Czwarta na to: Niech przybędzie,

                          Niech podejmie walkę z braćmi

                          I odwagą wszystkich zaćmi.

                          Ledwie rzekły to królewny,

                          Runął z nieba wicher gniewny.

                          Porwał liny, stargał żagle,

                          Ciemna noc zapadła nagle,

                          Skotłowały się bałwany

                          I w ten odmęt skotłowany

                          Uderzyła nawałnica.

                          Mrok rozdarła błyskawica

                          I jej światło zielonkawe

                          Ukazało dziwną nawę,

                          Która w mrokach, na obłokach

                          W dół spuszczała się z wysoka.

                          Królewicze patrzą z trwogą

                          I zrozumieć nic nie mogą:

                          Płynie okręt przez odmęty,

                          Nie zwyczajny - lecz zaklęty,

                          Wicher pędzi go i nagli,

                          Chociaż nie ma na nim żagli,

                          I z daleka już dolata

                          Jego srebrnych blach poświata.

                          Rozhukały się armaty,

                          Biją w środek tej poświaty,

                          Przez latarnię czarnoksięską

                          Jasność sączy się zwycięsko,

                          Rozpryskują się pociski

                          Po spienionej fali śliskiej.

                          Odrzucono pistolety.

                          Królewicze przez lunety

                          Patrzą w ciemną dal i sami

                          Już kierują armatami,

                          Płynie okręt przez odmęty,

                          Nie zwyczajny - lecz zaklęty,

                          Niby stwór niesamowity

                          W zielonkawą mgłę spowity.

                          Pokład pusty, burta pusta,

                          Poprzez burtę fala chlusta,

                          A on płynie jak na skrzydłach

                          Prosto z bajki o straszydłach

                          W ciemność, w burzę i w zawieję

                          I w ciemności olbrzymieje.

                          Kto go ujrzy choć z daleka,

                          Tego śmierć niechybna czeka.

                          Królewicze więc od razu

                          Dali rozkaz. W myśl rozkazu,

                          By móc patrzeć w tamtą stronę,

                          Każdy włożył szkła zaćmione,

                          Szkła przedziwnie szlifowane,

                          Czarem snu zaczarowane.

                          W królewiczach zapał płonie:

                          Kapitanie Tusklemonie,

                          Nie bądź tchórzem, wyjdź z ukrycia,

                          Walcz, nie żałuj swego życia!

                          Ale okręt pustką zieje.

                          Przez odmęty, przez zawieje

                          Lekko mknie po fali śliskiej,

                          Nie trafiają weń pociski,

                          Maszt nietknięty w górze sterczy,

                          I jedynie śmiech szyderczy,

                          Straszliwego kapitana

                          Dźwięczy w wichrach i bałwanach.

                          V

                          Z królewiczów jeden rzecze:

                          Na nic kule, na nic miecze.

                          Kapitana Tusklemona

                          Oręż zwykły nie pokona.

                          A to dla nas kwestia tronu!

                          Wsiądźmy razem do balonu,

                          Wieje właśnie wiatr północny,

                          Wiatr ten będzie nam pomocny.

                          Napadniemy okręt wraży,

                          Uderzymy na korsarzy

                          Granatami, latawcami,

                          Nie poradzą sobie z nami!

                          Projekt został wnet przyjęty:

                          Balon wzniósł się nad odmęty,

                          Wicher pognał go przed siebie

                          I pogrążył w mrocznym niebie.

                          Lecą dzielni królewicze

                          W dale mgliste i zwodnicze.

                          Zimny wiatr napełnia płuca,

                          Balon szarpie i podrzuca,

                          I nad wrogi niesie statek.

                          Dobywając sił ostatek,

                          Królewicze w jednej chwili

                          Na piratów uderzyli.

                          Przebiegają pokład żwawo,

                          Patrzą w lewo, patrzą w prawo:

                          Pokład pusty, burta pusta,

                          Poprzez burtę fala chlusta.

                          Z kim tu walczyć? Gdzie załoga?

                          Na okręcie nie ma wroga!

                          I okrętu nie ma wcale,

                          Jeno płynie poprzez fale

                          Księżycowa mgła zielona,

                          Której oręż nie pokona.

                          Królewicze byli wściekli,

                          Że w tę mgłę się przyoblekli

                          I że wiatr ich niesie żwawo

                          Z tą zaklętą, dziwną nawą.

                          Ale już koło południa

                          Nawa nagle się zaludnia.

                          Ukazuje się załoga

                          Rozbójnicza i złowroga:

                          A więc sternik-kuternoga,

                          Pięćdziesięciu marynarzy,

                          Strasznych zbójów i korsarzy,

                          A na końcu kucharz-Chińczyk

                          I kudłaty pies pekińczyk.

                          Nie ma tylko kapitana.

                          Cóż za sprawa niezbadana?

                          Gdzie przebywasz? W jakiej stronie,

                          Kapitanie Tusklemonie?

                          Przybliżyli się korsarze,

                          Królewiczom patrzą w twarze.

                          Co za jedni? Skąd się wzięli?

                          Czy zjawili się z topieli?

                          Szczerzy zęby kucharz-Chińczyk,

                          Obwąchuje ich pekińczyk,

                          Każdy milczy, każdy czeka,

                          Nawet pies - i ten nie szczeka.

                          Nagle sternik śmiechem parska,

                          Parska śmiechem brać korsarska,

                          Aż za brzuch się trzyma kucharz,

                          Nawet pies ze śmiechu spuchł aż.

                          Wreszcie sternik tak powiada:

                          Jest to zwykła maskarada!

                          Myśmy rząd i dumna rada.

                          Król Kaczuła w testamencie

                          Zlecił takie przedsięwzięcie,

                          By wybadać wasze męstwo.

                          Osiągneliście zwycięstwo

                          I pochwały, i zdobycze,

                          Wielce dzielni królewicze.

                          Właśnie są królewny cztery,

                          Które mają zamiar szczery

                          Ofiarować wam swe trony,

                          Wybór jest postanowiony.

                          Cztery statki stoją w porcie -

                          Z wygodami i w komforcie

                          Do swych królestw pojedziecie,

                          By zasłynąć w całym świecie!

                          Tak już czeka lud stęskniony,

                          Złote berła i korony.

                          Gdy to sternik rzekł, korsarze

                          Odmienili swoje twarze,

                          Zdjęli wąsy, zdjęli brody

                          I wrzucili je do wody.

                          Królewicze są jak we śnie:

                          Spoglądają jednocześnie

                          Na sternika, co zamierza

                          Przeistoczyć się w kanclerza,

                          Przyglądają się obliczom

                          Dobrze znanym królewiczom,

                          Członków rady obejmują,

                          Z ministrami się całują.

                          Zaraz kanclerz na okręcie

                          Wydał na ich cześć przyjęcie

                          I rzekł żartem w swej przemowie:

                          Czterech królów piję zdrowie:

                          Karowego, Kierowego,

                          Pikowego, Treflowego.

                          Zmarły król Fafuła Czwarty

                          Bardzo lubił zagrać w karty.

                          Uczta była znakomita,

                          Każdy najadł się do syta,

                          Rzeką lał się miód stuletni

                          I bawiono się najświetniej.

                          VI

                          A w kajutach swych królewny

                          Rozważają los niepewny:

                          Odlecieli królewicze

                          W dale mroczne i zwodnicze,

                          Może już nie żyją, może

                          Powpadali wszyscy w morze?

                          A tu przyjdą rozbójnicy,

                          Tacy straszni, tacy dzicy,

                          I królewny uprowadzą,

                          I do ciemnych lochów wsadzą.

                          Jak się bronić przed tą zgrają?

                          Gdy tak smutnie rozmyślają,

                          Nagle drzwi się otwierają,

                          Wchodzi młodzian bardzo zgrabny,

                          Bardzo młody i powabny,

                          I królewnom ukłon składa.

                          Żadna z nich nie odpowiada,

                          Jednocześnie wszystkie zbladły

                          I jak stały, tak usiadły.

                          Wyciągają drżące dłonie:

                          Nie zabijaj,Tusklemonie!

                          Młodzian znowu ukłon składa,

                          Po czym śmiejąc się powiada

                          Wprost bez żadnej ceremonii:

                          Jam jest władcą Tusklemonii,

                          Król Tusklemon, proszę bardzo,

                          Niechaj panie mną nie gardzą,

                          Łagodnego jestem serca

                          I nikogo nie uśmiercam.

                          A historia o piracie

                          To jest bajka, czy ją znacie?

                          Choć to bajka nieprawdziwa -

                          Sens ukryty w bajce bywa.

                          Zapłoniły się królewny

                          Tłumiąc w sercach smutek rzewny:

                          Wymarzyły w snach pirata,

                          A tu król jest! Taka strata.

                          Los niekiedy figle płata.

                          Król Tusklemon się przywitał,

                          Siadł, o zdrowie grzecznie pytał

                          I rozwodził się nad statkiem,

                          I rozglądał się ukradkiem.

                          Trzy królewny były cudne:

                          Zgrabne, gładkie, białe, schludne,

                          Czwartej zaś los figla spłatał:

                          Czwarta była piegowata,

                          Niepozorna i brzydula.

                          Uśmiechnęła się do króla.

                          A ślicznotki trwały dumnie.

                          Brzyduleńko, zbliż się ku mnie -

                          Rzecze król Tusklemon czule. -

                          Chcę za żonę mieć brzydulę!

                          A ślicznotki klaszczą w dłonie:

                          Świetnie, królu Tusklemonie!

                          Choć siostrzyczka nie jest ładna,

                          Ale dobra tak jak żadna.

                          Niezrównana będzie żona

                          I królowa wymarzona!

                          Ucałował król brzydulę,

                          Pierścień dał, co miał w szkatule -

                          Bo tak zawsze robią króle.

                          VII

                          Połączono dwa okręty:

                          Ten zwyczajny i zaklęty.

                          Wszyscy są już na pokładzie,

                          Stoi rząd przy dumnej radzie,

                          Królewicze i królewny,

                          Król Tusklemon, poczet krewnych,

                          Nawet stary kucharz-Chińczyk

                          I kudłaty pies pekińczyk.

                          Gdy skończyła się parada,

                          Wyszedł kanclerz i powiada:

                          Król Fafuła w testamencie

                          Zlecił taki przedsięwzięcie,

                          Że korona przeznaczona

                          Jest dla tego, kto pokona

                          Kapitana Tusklemona.

                          Pokonała go królewna,

                          A więc rzecz jest całkiem pewna,

                          Że jej miejsce jest na tronie

                          Przy małżonku Tusklemonie.

                          Zaraz kanclerz na okręcie

                          Wydał na ich cześć przyjęcie

                          I rzekł żartem w swej przemowie:

                          Czterech dam wypijmy zdrowie:

                          Bo to jasne jest, że mamy

                          Na pokładzie cztery damy:

                          Jest Kierowa, jest Karowa,

                          I Pikowa, i Treflowa.

                          Zmarły król Fafuła Czwarty

                          Bardzo lubił zagrać w karty!

                          Uczta była znakomita:

                          Każdy najadł się do syta,

                          Rzeką lał się miód stuletni

                          I bawiono się najświetniej.

                          Choć to bajka nieprawdziwa -

                          Sens ukryty w bajce bywa.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Przychodzą pingwin i zebra do fotografa.

                          Pingwin mówi

                          - dzień dobry, poprosilibyśmy takie wspólne ładne foto.

                          Fotograf na to:

                          - życzy pan czarno-białe czy kolorowe?

                          - A CHCESZ W CZAPĘ???!!!

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Żona mówi do męża:

                          - Po co ty mieszasz tą herbatę? Przecież nawet nie posłodziłeś.

                          - Cicho kochanie, niech sąsiedzi myślą, że stać nas na luksusy.

                          Gość_yeti
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Kowalska chwali się sąsiadce:

                          - Doprowadziłam do tego, że mój stary pali tylko po dobrym obiedzie.

                          - To wspaniale. Jeden papieros na rok jeszcze nikomu nie zaszkodził...

                          Gość_vasco da gama
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Mały Jasiu jedzie z mamą w tramwaju.

                          W pewnym momencie nagle krzyczy:

                          - Patrz mamo jaka gruba baba! Ona ma brzuch, aż na kolanach!

                          Zawstydzona mama wzięła Jasia za rękę i wysiadła.

                          Tłumaczy malcowi:

                          - Jasiu takich rzeczy nie mówi się na głos, o tym możemy sobie porozmawiać w domu!

                          Jadą z powrotem tramwajem i znowu ta sama baba siedzi.

                          A Jasio krzyczy:

                          - Mamo o tej grubej babie to my sobie w domu pogadamy, nie?

                          Gość_jasiu
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Nawalony facet wraca do domu i na podwórku zarzuciło go na drzewo rosnące przy ścieżce.

                          Z logiką normalną dla takiego stanu, postanowił zemścić się na drzewie, czyli wyciąć je w pień.

                          Wszedł do domu i dłuższy czas, bezskutecznie szuka piły.

                          W końcu podchodzi do żony i pyta:

                          - Gdzie piła?

                          Żona wystraszona odpowiada:

                          - U sąsiada.

                          - A dlaczego dała sąsiadowi?

                          Żona coraz bardziej wystraszona, odpowiada drżącym głosem:

                          - Dała, bo piła...

                          Gość_żona
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Zamawia Szkot taksówkę i pyta się taksówkarza:

                          - Za ile pojadę na lotnisko.

                          - Za 6 centów.

                          - A za ile zawiezie pan bagaż.

                          - Bagaż zawiozę za darmo.

                          - To niech pan zawiezie bagaż, a ja się przejdę.

                          Gość_ww
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Wałęsa wybrał się z małżonką na premierę baletu "Jezioro łabędzie". Tuz po rozpoczęciu nasz zmęczony mąż stanu usnął.

                          Obudziły go oklaski po zakończeniu przedstawienia.

                          Nieco zmieszany Wałęsa pyta się współmałżonki:

                          - Danka, czy ktoś zauważył, że trochę przysypiałem?

                          - Ci na widowni to nie ale Ci na scenie to zaraz jak zasnąłeś zaczęli chodzić na palcach.

                          Gość_lech
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Babcia mająca problemy z pamięcią pyta wnuczka:

                          - Co to jest ten sex?

                          Wnuczek chcąc uniknąć kłopotliwej odpowiedzi mówi:

                          - To tak jakby się babcia najadła ogórków i popiła maślanką.

                          Więc babcia spróbowała jak mówił wnuczek i dostała rozwolnienia.

                          W drodze do kościoła tak ją przycisnęło, że już nie mogła wytrzymać, więc załatwiła się w rowie.

                          Kawałek dalej znowu.

                          Idąc dalej kolejny raz ją dopadło, więc zaszła się załatwić na pobliską budowę.

                          W końcu dotarła do kościoła, ale było już niestety po mszy.

                          Na to ksiądz podchodzi do babci i pyta:

                          - Babciu co się stało, zawsze byłaś pierwsza, jeszcze przed mszą, a teraz na koniec przychodzisz?

                          A babcia na to:

                          - Bo to, proszę księdza, wszystko przez ten sex! Dwa razy w rowie! Raz na budowie! I jeszcze mi się chce!

                          Gość_babcia
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Generałowi wojsk rodzi się wnuk.

                          Wysyła więc podwładnego aby zobaczył to dziecko.

                          Po powrocie generał się pyta:

                          - Jaki jest ten dzieciak?

                          - Podobny do pana.

                          - Czyli jaki?

                          - Mały, łysy i ciągle się drze.

                          Gość_generał
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Młody Jasiu zobaczył w gazecie, że w mieście otwarto agencję towarzyską.

                          Po chwili pyta tatę:

                          - Tato, a co dokładnie robi się w takiej agencji?

                          Zakłopotany ojciec odpowiada:

                          - No, ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że robi się tam człowiekowi dobrze.

                          Następnego dnia Jasiu dostał od ojca pieniądze na kino, ale zamiast na film, udał się do agencji towarzyskiej.

                          Dzwoni do drzwi i otwiera mu nieco zdziwiona panienka.

                          - Co tu chłopczyku chciałeś?

                          - No chciałem, żeby mi zrobić dobrze. Oczywiście mam pieniądze!

                          Panienka zaprosiła Jasia do środka, zaprowadziła go do kuchni, ukroiła trzy wielkie pajdy chlebka, posmarowała je masłem i czekoladą i podała Jasiowi.

                          Po godzinie Jasiu wraca do domu i krzyczy:

                          - Mamo, tato! Byłem w agencji towarzyskiej!

                          Ojciec o mało nie spadł z krzesła, mamie oczy na wierzch wyszły.

                          - I co? - pytają Jasia po krótkiej chwili.

                          - Dwie zmogłem, ale trzecią już tylko wylizałem.

                          Gość_rodzic
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Śmiechu warte/7cudów Gierka a 7 Tuska

                          Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.

                          Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.

                          - I co?! Co z nią, panie doktorze?!.

                          - Cóż...żyje. I to jest dobra wiadomość.

                          Ale są i złe: żona niestety, będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.

                          - Oczywiście, oczywiście - na to mąż.

                          - Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje.

                          Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.

                          - Tak, tak... - kiwa głową mąż.

                          - Konieczny będzie pobyt w sanatorium, które zajmuje się tego typu

                          urazami, plus ta rehabilitacja cały czas.

                          NFZ nie refunduje... Koszt sanatorium - 10 tysięcy...

                          - Boże...

                          - Tak mi przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ

                          nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie,

                          a to bardzo drogie leki..

                          - Ile? - blednie mąż.

                          - Miesięcznie 12 - 15 tys. złotych.

                          - Jezuu...

                          - Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się

                          może pan dogadać. Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...

                          Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach.

                          Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:

                          - Żartowałem! Nie żyje!

                          Gość_czarny humor
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
1234 ... 2021232526
Przejdź do strony nr
4 posty w tym wątku zostały wyłączone z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Losowa firma:
FHU MALPOL Halina Michalec
Branża: Nieruchomości
Dodaj firmę