a może po prostu rodzina widziala,ze babcia umiera i chcieli się jej z domu pozbyc.
18;03 Czy jak leżałeś w inkubatorze to się zapalił i łopatą gasili? Co ty wypisujesz? Nawet gdyby tak było,to należało pacjentkę zbadać i wtedy jak się okaże że jest zdrowa odesłać do domu.Czy jak w filmie,pułkownik Kwiatkowski komisariat musi otwierać?
Przywieźli di Ostrowca, bo była skierowana na kardiologię. W Skarżysku kardiologii nie ma, a w Starachowicach szpital jest przekształcony w szpital zakaźny tylko dla chorych na covid-19. Wiec do Ostrowca było najbliżej i nasz szpital miał obowiązek ja przyjąć.
Najbliżej?
Według jakiej mapy?
Co za bzdury. Mówili przed chwilą w wiadomościach o tym.
Zależy w jakich wiadomościach.
Kim z wykształcenia jest dyrektor szpitala?
Słuszna uwaga gościu 19:17. Chyba nie radio Ostrowiec.
Gościu 19:24 podobno prawnikiem, ale prawnik nie równy prawnikowi.
Jak się nazywa ta lekarka kierownik SOR
Jakoś mnie to nie dziwi. To jest obraz naszego szpitala. Przykre, ale prawdziwe.
Nikt nie wie która to lekarka.
Jakie to ma dla Ciebie znaczenie?
Juz sie niektorym lekarzom we lbach poprzewracalo, mysla ze sa jakimis wielkimi szychami
Nie znam kobiety odpowiedzialnej za tą sensacje ale widziałem ciekawy wpis w necie. Tu za klawiaturą są albo bardzo odważni, albo bardzo strachliwi a jedni i drudzy uważają, że lekarz powinien iść w ogień bo przysięgą i takie tam bajery .
DYLEMATY SZPITALI z pierwszej linii frontu
Przykład z życia z jakimi dylematami mamy do czynienia na co dzień w dobie pandemii. Do oddziału izolowanego w dniu wczorajszym zgłasza się pacjentka lat 38 (2 małych dzieci) z wysoką gorączka 39 stopni z ostrymi bólami brzucha. Jest po operacji raka jajnika, którą wykonano 2 tygodnie temu. Pobieramy wymaz na koronawirusa, pacjentka się pogarsza, musimy podjąć decyzje gdzie zawieźć wymaz i jak długo będziemy czekać na wynik. Na Śląsku to 2-4 dni. Zapada decyzja jedziemy z wymazem do Warszawy bo mamy pewność, że do 24 godzin będzie wynik i będziemy mogli podjąć czynności medyczne lub przekazać pacjentkę do szpitala jednoimiennego jeśli wynik będzie pozytywny.
Aby postawić diagnozę musimy wykonać szereg badań z MR włącznie. Jedziemy przez pół szpitala z potencjalnie zakażoną pacjentką z oddziału izolowanego do pracowni MR. Wszyscy są oczywiście zabezpieczeni wg najlepszych standardów. Wyniki ukazują cały obraz: guz jelita grubego powodujący niedrożność i zapalenie otrzewnej. Konsylium, któremu przewodzi prof. Nowosielski podejmuje decyzję o pilnym zabiegu operacyjnym ratującym życie, czyli kolejny przejazd przez szpital i wejście na blok operacyjny. Wszyscy się oczywiście boją mimo pełnego zabezpieczenia ale dla ratowania życia musimy podjąć te ryzyko. Nikt z kadry medycznej pomimo wiedzy o stanie pacjentki nie odmawia pracy.
Nie jesteśmy szpitalem jednoimiennym, nam nie daje się środków unijnych na walkę z koronawirusem, nam nie płaci NFZ za hospitalizację pacjentów w covid (nie ma wyniku) mimo, że mamy podwyższony stan gotowości. Dostaliśmy za to namiot do triażu….. potrzebny chyba tylko do propagandowego zdjęcia.
NIKT JEDNAK NIE MOŻE ZROZUMIEĆ, że wyznaczone szpitale jednoimienne nie przyjmą NIKOGO bez pozytywnego wyniku na koronawirusa i nie interesuje ich stan zagrożenia życia. Z TAKIMI PACJENTAMI KTÓRZY OCZEKUJĄ NA WYNIK (zakażają lub nie) MUSIMY SOBIE DAWAĆ RADĘ SAMI.
Zamknijcie oczy i pomyślcie przez chwilę WSZYSCY, iż tą pacjentką jest wasza żona, siostra, mama……. czy bylibyście wdzięczni za naszą robotę w wyniku, której każdy z nas może się zakazić.
Myślę, że tak !!!
Opis dnia dedykuję wszystkim malkontentom, pseudo dziennikarzom szukającym sensacji, pseudo decydentom i wszystkim tym, którzy uważają, że medyków trzeba izolować i wygłaszają hasła:
„niech mieszkają, ale nie w naszym domu”,
„niech nie chodzą do naszego sklepu”,
„niech ich dzieci nie bawią się z naszymi”
itd., itd., itd. …………….bo sieją ZARAZĘ.
Strażak ratujący życie nie czeka kilka godzin na opinię biegłego czy jest zagrożenie czy nie.Ratuje czyjeś życie często narażając swoje.Też będę malkontentem i powiem:niech pomagają...niech leczą.
A no właśnie. Jak łatwo jest podnieść kamień i rzucić w tego, który zanim zdąży się obronić, zostanie zlinczowany. Punkt widzenia zawsze zależy od miejsca siedzenia, a najprościej jest krytykować innych, nie fatygując się nawet, żeby dociec, jak wygląda prawda. Dobrze, że opisałeś tę sytuację. Może przynajmniej do części tych, którzy bezrefleksyjnie ocenią, dotrze, że inaczej by mówili, gdyby na miejscu lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych, był ktoś z ich bliskiej rodziny. Życie każdego człowieka jest największą wartości. Życie pracowników medycznych również, ale pewnie zaraz ktoś odpisze, że jak komuś nie pasuje, może się zwolnić i zmienić zawód. Jakie to proste, prawda?Tylko kto będzie wtedy narażał własne zdrowie i życie, aby ratować ludzi? Mechanicy samochodowi, stolarze, brukarze, a może kolejarze?Nie ujmując nic wymienionym pracownikom, każdy na swoim stanowisku ma określone zadania i aby je wykonywać często musi wcześniej wiele lat się uczyć. Dlatego każdemu należy się szacunek bez względu na wykonywany zawód, a tym bardziej tym, którzy niosą pomoc innym.Zanim podniesiesz kamień, zastanów się przez chwilę, czy na pewno powinieneś rzucić.