Nie zrobiłeś nigdy nikomu na złość gościu 18:34 ? Nie okłamałeś nikogo? Nie sprawiłeś przykrości nikomu ? Nie wierzę. To wszystko są grzechy. Nie trzeba zaraz być złodziejem czy mordercą.
W kościele rzymsko-katolickim na początku mszy masz spowiedź powszechną i jeśli chcesz możesz coś zawsze od siebie dołożyć.
spowiedź to intencja żalu za coś co w Twojej opinii było złe, żal z tego powodu i obietnica zadośćuczynienia.
Ksiądz tylko pomaga bardziej ułomnym, którzy sami nie potrafią sobie poradzić.
To jak przewodnik na wycieczce. Jedni bardzo sobie chwalą inni sami wolą poczytać i zgłębiać tajemnice.
11.12.Bardzo słuszny przykład. Już dawno taki rodzaj spowiedzi powinien być wprowadzony w kościele rzymsko-katolickim, choćby zgodnie z treścią modlitwy przed spowiedzią.Niektórzy powtarzają bezmyślnie treści modlitw, pieśni, kolęd, które często zaprzeczają całości misterium.Ktoś napisał tak przed wiekami i do tej pory nikt się nie zastanawia nad ich sensem.Miałem kiedyś okazję rozmawiać na ten temat z jednym z księży na północy Polski, że jakiś teolog powinien się przyłożyć i dostosować do współczesnych realiów.Tylu jest przecież w kościele mądrych, wykształconych kapłanów, ale usłyszałem,że liczy się tradycja.Pozostawię to bez komentarza.Może swoje stanowisko zająłby w tym temacie teolog wypowiadający się o godz.11:26?
Ciekawe ile osób przed taką spowiedzią zrobiłoby sobie rachunek sumienia gościu 11:52 ? Ile z tych osób faktycznie by się spowiadało zamiast recytować tylko regułkę. Ile osób zastanowiłoby się nad swoim postępowaniem ? Spowiedź w Kościele Katolickim jest dobra właśnie z tego względu że zmusza do zrobienia wszystkich tych rzeczy. Poza tym dobry spowiednik potrafi nam doradzić, pokrzepić dobrym słowem. Tak właśnie powinna wyglądać spowiedź. Nie można iść na łatwiznę.
15:41. Czyżbyś uważał, że do kościoła polsko-katolickiego chodzą ludzie bardziej rozgarnięci niż do kościoła rzymsko-katolickiego, którzy nie znają sensu spowiedzi, nie umieją zrobić rachunku sumienia? Strasznie nisko zatem oceniasz ludzi wiary rzymsko-katolickiej.Można by rzec,cytując klasyka "ludzie specjalnej troski"(J.K).Myślę, że głównym sensem spowiedzi powinno być uświadomienie sobie faktu popełnienia grzechu, zła, podłości i mocne postanowienie eliminowania w przyszłości tego typu czynów z naszego życia.Z powodzeniem można osiągnąć pełny sukces w tej sferze poprzez spowiedź powszechną.Osobiście nie czuję potrzeby opowiadania o swoim życiu komukolwiek, a tym bardziej np.młodemu kapłanowi, który sam dopiero uczy się życia i aby być doradcą i pocieszycielem, musi jeszcze trochę poczekać.Pozwólcie ludziom odpowiadać za własne czyny osobiście i żyć na własny rachunek, który każdy przecież będzie miał wystawiony na sądzie ostatecznym.
Żartujesz? Przecież to jest kościół polsko-katolicki a nie rzymsko-katolicki. To tak jak byś się pytał czy spowiedź w kościele luterańskim jest ważna w kościele anglikańskim. To jest inna instytucja. Nie mam nic przeciw kościołowi polsko-katolickiemu. Ale spowiedź w tym kościele jest ważna dla jego członków.
Spowiedź w Kościele Polskim jest ważna o tyle, o ile za ważną uważa ją spowiadający się. Ja uważam tę spowiedź za ważną i traktuję ją bardziej osobiście niż spowiedź w Kościele rzymsko- katolickim. Nie wyobrażam sobie opowiadać o swoich ułomnościach, przewinach (grzechach) drugiej osobie, takiej samej jak ja czyli księdzu. Ksiądz, to człowiek, ma wady i zalety, jakiś tam swój charakter i nie ma powodu aby go traktować, jak kogoś wyjatkowego i opowiadać mu o swoich intymnych sprawach a takimi sa nasze przewiny. Czułabym się zestresowana, wstydziłabym sie i pewnie wszystko bym zapomniała i stale myślała, jak ten ktoś mnie oceni. W Kościele polskim mówię o swoich grzechach Bogu, spokojnie i bez stresu, żałuję za złe uczynki i modlę się z pomocą księdza i uzyskuję rozgrzeszenie. W ogóle Kościół Polski, to inna bajka. Spokój, ładne kazania, życzliwość, modlitwa.
Zgadzam się z Gosc_grazka. Kościół Polski to miejsce do którego chce się przyjść. Spokój i pozytywna atmosfera. Nie czuje się na sobie spojrzeń np sąsiadki ktora zaraz po wyjściu z Kościoła obgada i plotkuje. Tu ludzie sa życzliwi i przychodzą żeby się modlic.
Każda szczera spowiedź jest ważna gdziekolwiek by miała miejsce. To nie czynność administracyjna tylko Twoja osobista relacja. Osoby trzecie nie mają tu nic do rzeczy.
Z artykułu w internecie : "POD PRĄD - światu, religii i tradycji. W poszukiwaniu Boga, prawdy i nadziei."
"Nikogo nie powinno dziwić, że spowiedź w pierwotnym kościele chrześcijańskim nie była praktykowana. Milczy na jej temat Biblia oraz inne dzieła literackie z pierwszych stuleci. Pierwsze wzmianki na temat spowiedzi pojawiają się dopiero w IV wieku. Ktoś, kto popełnił grzech nie dający mu spokoju, dobrowolnie udawał się do kapłana, aby ten wyznaczył mu odpowiednią pokutę. Obowiązek regularnej spowiedzi, został wprowadzony dopiero w 1215 roku, na mocy postanowienia IV Soboru Laterańskiego.
Zanim przejdziemy do rozwikłania kwestii dogmatycznych, na bazie których "sakrament pojednania" stał się od wiernych wymagany, osobiste wątpliwości w tym temacie powinien pomóc rozwiać pewien przykład. Załóżmy, że wybieramy się do spowiedzi, wyznajemy księdzu grzechy, ale z jakiegoś powodu jeden z nich zatajamy (każdemu chyba się zdarzyło), prosząc jednocześnie o rozgrzeszenie. Ksiądz o niczym nie wie, kończy więc naszą wizytę w konfesjonale słowami: „Bóg odpuścił Tobie grzechy, idź w pokoju”. Ale słowa te nie mogą być przecież prawdziwe, kiedy zgodnie z teologią samego Kościoła Katolickiego, spowiedź taka jest nieważna. Po co więc ta formuła, kiedy kapłan i tak nie wie, czy dana osoba mówi prawdę, a faktyczne odpuszczenie grzechów dokonuje się w bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem? Nie chce być inaczej, że ksiądz jest tutaj po prostu zbędnym ogniwem, zbędnym w sensie mocy sprawczej. Bo może owszem nas wysłuchać, doradzić, a nawet zadać pokutę, ale to nie on decyduje o odpuszczeniu grzechów. Można dobrze wyglądać w oczach innych, być wzorowym chrześcijaninem, ale w głębi duszy być jednocześnie zepsutym i obłudnym do szpiku kości. Na szczęście prawdziwe oblicze człowieka zna Bóg i czeka na każdego z nas, aż staniemy przed Nim "nadzy", bez maski, tak jak przyszliśmy na świat.
Dlaczego dopiero w 1215 roku odkryto, że spowiedź jest konieczna, a jej zaniedbanie może zamknąć przed człowiekiem możliwość przebaczenia grzechów? Nie znamy jednoznacznej odpowiedzi, ale w praktyce, podobnie jak w przypadku powołania do życia pozostałych dogmatów, oznaczało to umacnianie się pozycji Kościoła i wzrost jego władzy nad ludem.
Doktrynę tą popiera się najczęściej sformułowaniem, które jak zaraz się dowiesz, NIE CYTUJE wcale dosłownie Biblii:
„Którym grzechy odpuścicie BĘDĄ im odpuszczone, a którym zatrzymacie, BĘDĄ im zatrzymane”.
W Ewangelii Jana 20,23 czytamy jednak tak:
„Którym grzechy odpuścicie, SĄ im odpuszczone, a którym zatrzymacie, SĄ im zatrzymane.”
Można zauważyć, że powyższe fragmenty różni zastosowany czas - przyszły i teraźniejszy. Z pozoru nie ma to większego znaczenia, warto więc zobrazować oba przykłady. W pierwszym wariancie, najpierw delegat Jezusa odpuszcza komuś grzechy, a później dokonuje się ich odpuszczenie przez Boga. W biblijnej wersji, sekwencja wydarzeń jest nieco inna. Gdy delegat Jezusa "odpuszcza grzechy", one SĄ mu już odpuszczone. Nie odpuszcza ich zatem w sensie sprawczym, tylko obwieszcza wcześniej zaistniały fakt. Biblia uczy nas, że zbawienie otrzymujemy od Boga z łaski, przez naszą wiarę w dzieło Jezusa na krzyżu. Potwierdza to cały Nowy Testament, a w szczególności fragmenty: List do Efezjan 1,7 i 2,8-9; List do Rzymian 4,5 5,1 i 11,6; Dzieje Apostolskie 16,31; List do Hebrajczyków 10,12 i 10,18.
Ci, którzy uwierzyli w Chrysusa - Mesjasza, Syna Bożego, odkupieciela od grzechu, winy i kary (pierwotnie apostołowie), posłani są by głosić tą Ewangelię - Dobrą Nowinę, po całym świecie. Przyjmujący ją mają pewność, że ich grzechy są im odpuszczone. Analogicznie, nie wierzącym w Ewangelię, grzechy są zatrzymane. Taką właśnie interpretację wyraża fragment Ewangelii Marka 16,16 "Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony."
W interpretacji katolickiej, fragment z Ewangelii Jana 20,23 przeczyłby wielu prawdom biblijnym. Fundamentem jest też to, że o odpuszczeniu grzechów lub zatrzymywaniu ich decyduje tylko i wyłącznie Bóg. Czy dzieje się to przez wiarę w Jego Syna, czy za sprawą osądu człowieka na podstawie Zakonu mojżeszowego. Na ziemi, dosłowną władzę odpuszczania grzechów miał Jezus. Sprawując ją, potwierdzał swą jedność z Ojcem.
„Wtedy uczeni w Piśmie i faryzeusze zaczęli zastanawiać się i mówić: Któż to jest, co bluźni? Któż może grzechy odpuszczać, jeśli nie Bóg jedynie? A Jezus poznał myśli ich i odpowiadając, rzekł do nich: Cóż to rozważacie w sercach waszych? Co jest łatwiej, rzec: Odpuszczone są ci grzechy twoje, czy rzec: Wstań i chodź? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc na ziemi odpuszczać grzechy, rzekł do sparaliżowanego: Powiadam ci: Wstań, podnieś łoże swoje i idź do domu swego." (Ewangelia Łuk. 5,21-24)
Czy i dzisiejsi "włodarze konfesjonałów" mają podobne aspiracje do posiadania władzy odpuszcznia grzechów? Warto zadać sobie poza tym pytanie, kto mógł właściwiej zrozumieć sens słów Jezusa o odpuszczaniu i zatrzymywaniu grzechów - średniowieczni teolodzy, czy bezpośredni adresaci słów Jezusa - Apostołowie?
Jak rozumiał to Apostoł Piotr?
„O nim to świadczą wszyscy prorocy, iż każdy, kto w niego wierzy, dostąpi odpuszczenia grzechów przez imię jego.” (Dzieje Apostolskie 10,43)
Apostoł Paweł z kolei mówi tak: "Niechże więc będzie wam wiadome, mężowie bracia, że przez tego zwiastowane wam bywa odpuszczenie grzechów, I że w nim każdy, kto wierzy, bywa usprawiedliwiony w tym wszystkim, w czym nie mógł być usprawiedliwony przez zakon Mojżesza (X Przykazań)" (Dzieje Apostolskie 13,38-39)
W ujęciu Biblii odpuszczenie grzechów jest aktem jednorazowym i skończonym, przez ofiarę Jezusa na krzyżu. Apostołowie wskazują na akt zaufania (wiary) Chrystusowi, jako jedyną rzecz, jakiej potrzebujemy do zbawienia.
W podobnym tonie wypowiada się także Apostoł Jan:
"Piszę wam, dzieci, gdyż odpuszczone są wam grzechy dla imienia jego." (1 List Jana 2,12)
Apostoł Paweł rozwiewa jeszcze na koniec wszelkie wątpliwości:
"I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy; Wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża;"
(List do Kolosan 2,13-14)
Każdy człowiek, który świadom swoich grzechów i wiecznej kary piekła, na którą zasłużył, zwróci się z zaufaniem do Jezusa, wyznając, że jest Synem Bożym, który umarł również za niego i powierzając Mu całe swoje życie, otrzymuje jednorazowym aktem Bożej łaski, odpuszczenie wszystkich swoich grzechów na chwilę obecną i na przyszłość. "
Dziękuje wszystkim za bardzo ciekawe wypowiedzi.Moim zdaniem najszczersza spowiedz jest bezpośrednia do Boga. W skupieniu bez zatajenia grzechu i wyuczonych formułek.