O pomstę woła stan chodników w naszym mieście. Mój 88-letni ojciec idąc z ulicy Waryńskiego w stronę Trzeciaków po prawej stronie potknął się o wystające fragmenty chodnika, upadł, złamał nos, zalał się krwią i trafił do szpitala. Cała twarz i czoło opuchnięte, sinoczerwone. Przejeżdżający rowerem chłopak przyznał, że wielokrotnie w tym miejscu potknął się i poturbował. To nie jednostkowy przypadek. Na Patronackim obok śmietnika metalowy gruby bolec wystający z chodnika wielokrotnie powodował upadki przechodniów, ja też tego doświadczyłam. A ile takich miejsc jest jeszcze w Ostrowcu? Czy naprawdę nie można zadbać o stan naszych chodników? W końcu kiedyś dojdzie do tragedii. Czy naprawdę nie ma nikogo, kto uznałby tę kwestię za ważną dla bezpieczeństwa mieszkańców naszego miasta?