A ile chleba, masła czy mięsa w sklepie za szlachetność można kupić? Dziecko szlachetnością wykarmisz? Wszystko kosztuje, za darmo nikt nic nie daje, więc dlaczego pracować za półdarmo dla uszlachetnienia?
Nie rozumiecie tego powiedzenia.
Praca uszlachetnia życie każdego człowieka, sprawia, że chcemy działać i czuć się pożytecznymi.
"Z PRACY swojej ma człowiek pożywać chleb codzienny (por. Ps 128 [127], 2; por. także Rdz 3, 17 nn.; Prz 10, 22; Wj 1, 8-14; Jr 22, 13) i poprzez pracę ma się przyczyniać do ciągłego rozwoju nauki i techniki, a zwłaszcza do nieustannego podnoszenia poziomu kulturalnego i moralnego społeczeństwa..."
Proponuję więc poczytać "LABOREM EXERCENS" żeby dostrzec głębszy a nie tylko materialny czy ekonomiczny sens pracy.
Zauważ, że nie wszyscy muszą się dostosowywać do tego co pisze w Twoich książkach...
Przypominam, że żyjemy w czasach gdzie prawdy zawarte w niektórych "książkach" nijak się mają do rzeczywistości. Dzięki świętym książeczkom wszyscy dajemy się wyzyskiwać. Praca uszlachetnia, pokora również itp itd. Całe usprawiedliwienie zła tego świata zapisane jest w książeczkach. nagrodą są rzeczy abstrakcyjne, a zarazem wyniosłe - szlachetność, pokora, spokój ducha...
Fortuna nagradza tylko odważnych - Aleksander Macedoński
to nie moje książeczki , to Encyklika JP II ;) musiałam się tego uczyć na historię gospodarczą, i stąd pamiętam. Poniekąd masz racje, czasy są brutalne...nie ma to tamto. Ale pracować trzeba, czasem nawet za kilka zł;/ jeśli się więc jest smamym, jak np kolega MAC, to mozna powybrzydzać że za 5zl/h nie będzie się pracowało.Z kolei kiedy ma się rodzine na utrzymaniu.....bierze się co jest.Pisząc, że praca uszlachetnia mialam też na myśli stan depresji, w którym się znalazłam po przez brak pracy. Czułam się straaasznie niepotrzebna...I również się wkurzalam, że nie pojdę na staż kolejny raz, że nie będę niewolnikiem itp. ale rzeczywistość rzuciłą mnie na kolana...niestety musiałam sie dostosować.. pozdrawiam.
Utrzymasz rodzine za 5 zl na godzine?Chyba ,ze ci JPII pomoze i Watykan.Przestan pisac takie brednie.5zl,he ,he .Na paczke fajek robolisz 2 godziny.Wyjscie do kina -sfera marzen.Kilo kaszanki i chleb ,i oranzada z Biedronki.I to jest do kuzwy nedzy zycie?
Jeśli mogę Wam coś jeszcze powiedzieć i koleżance Berni też - na pociechę.
W firmie, którą mam przyjemność (i trud) kierować mamy stosunkowo niewielu stażystów. Na prawie 200 pracowników mamy ósmą osobę na stażu. A wiecie ilu pracuje na etatach po stażu właśnie? 6! Ten siódmy i ósmy też prawdopodobnie zostaną, bo są dobrzy! Pracownik po stażu to dużo lepszy pracownik. Zaangażowany, wyszkolony, ułożony. Płacę po stażu dostaje w okolicy 2 tysięcy złotych plus premie (choć nie jakieś szalone). Jak na warunki ostrowieckie to uwazam że jest nie tak najgorzej. Więc, jak widzicie, staz ma i swoje dobre strony.
Pozdrawiam
Ponieważ staż daje naprawdę dobre efekty - przynajmniej u nas - w przemyśle, dalej będziemy z niego korzystać. Ku zadowoleniu obu stron.
I, uwierzcie mi, rozsądnemu pracodawcy NIE CHODZI o te kilkaset złotych, tylko o umotywowanie i sprawdzenie pracownika.
Ot co.
Ja nawet wierzę, że rozsądnemu pracodawcy chodzi o sprawdzenie pracownika i zatrzymanie jesli jest dobry, tylko nie mogę uwierzyć, że tacy pracodawcy nie są wyjątkami. A co do zdania, że praca uszlachetnia zaobserwowałam w swojej firmie, że nie tylko nie uszlachetnia, ale wyzwala niemal zwierzęce instynkty. Takie czasy.
Witojcie:)
MAC: musiałam się dostosować do ostrowieckiej rzeczywistości, czyli staż. Owszem byłam na kilku rozmowach o pracę,bardzo ciekawych..ale nic. Rozszerzyłam nawet horyzont o okolice Ostrowca, ale też lipa.
Gość info : to nie jest życie, ale bywa i tak.
Haniu: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;p
p. Bąku: pocieszającym jest to co napisałeś:) serio, miło się czyta, że istnieją jeszcze pracodawcy, którzy po stażu zatrudniają:)
Mam nadzieję, że i mnie to będzie dane w firmie, do której każdego dnia lecę jak na chmurze ;p i cieszę się, że robie to, co lubie, choć tak niewiele zarobię ;p
Pozdrawiam
Oczywiście nie mam zamiaru bronić wszystkich pracodawców. Polecam tylko staranie się o staż u tych nieco rozsądniejszych. Z opowiadań moich koleżanek wiem, jak bywa w naszym pięknym mieście u małych pracodawców.
Ale będę bronił idei stażu. W mojej skromnej opinii urząd pracy za mało się tu angażuje w analizowanie komu i na co daje stażystę. A z mojego doświadczenia widzę, że jest wielu mlodych (piszę jakbym był dziadkiem, a sam kurczę, mam 32 lata!) ludzi, którym warto dać szansę. I do tego właśnie może przydatny byc staż.
Szukajcie rozsądnych ludzi, odpowiedzialnych pracodawców, warto chyba.
Wiesz co, no po części się z tym wszystkim zgodzę, ale twierdzenie że ktoś komuś daje szansę za 750zł/mc zakrawa o wykorzystywanie i niewolnictwo. Jeśli dana osoba coś potrafi, ma konkretny fach w ręku i odpowiednie kwalifikacje, to wie że szansy nie potrzebuje, tylko chce swoją wiedzę i umiejętności wykorzystać od razu i otrzymać za to godziwe wynagrodzenie. Dawać szanse i owszem, można, ale komuś kto dopiero wchodzi na rynek pracy i dopiero czegoś się uczy. Takie jest moje zdanie.
Ależ oczywiście, że się z Tobą zgadzam. Ale zwróć uwagę, że o stażu mówimy (przynajmniej ja mówię) dla osób niedoświadczonych, wchodzących w zawód. Fachowców z doświadczeniem się dosłownie "wykupuje". Jak piłkarzy. Musi się człowiekowi opłacić zmiana pracy.
A w przypadku stażu, mam na myśli młodych ludzi (u nas akurat chłopaków - przemysł metalowy), którzy się dopiero uczą. Są świeżymi absolwentami technikum lub ZSZ i muszą nabrać praktyki.
Staż należy traktować, moim zdaniem, tylko jako okres szkolenia, właśnie takich "praktyk" na serio, czas na poznanie pracownika i vice versa.
Nie wypowiadam się na temat stażu dla osób doświadczonych, bo dla mnie to sprzeczność.
Pozdrawiam
No właśnie mi o to chodziło. Dla mnie zaoferowanie komuś kto zdobył doświadczenie zawodowe, i zna się na swojej branży, jest jak danie mu w pysk. Ja tak to odbieram na własnym przykładzie. Jak ktoś chce mnie sprawdzić, bo nie wierzy w moje umiejętności, to od tego jest a najgorszym przypadku płaca minimalna z założeniem na wejściu, że jeśli się sprawdzę to mam szansę na lepszą kasę. Coś człowieka musi motywować do starania się w pracy na przyszłość, bo 750zł albo 1000 zł dla człowieka z doświadczeniem i konkretnymi umiejętnościami to wielka demotywacja do działania. Mówienie: najpierw się wykaż, a potem pogadamy czy jesteś wart coś więcej, jest zwykłym obiecywaniem gruszek na wierzbie, bo człowiek musi wiedzieć do czego dąży i czy warto się o to starać. Przerabiałem takie historie kilka razy - w każdym przypadku staranie było, a ze strony pracodawcy totalna olewka i obiecywanie gruszek na wierzbie.
no i jak tam kolego??? znalazleś coś godnego zainteresowania??? Czy może nadal pracujesz za pizzę???
Wziełam wypłatę ze stażu i zapłaciłam 2 rachunki ( prąd i gaz).Nie wiem czy się smiać czy płakać?