Mam więcej wolnego dla siebie,co wy tacy nadgorliwi jesteście?dla mnie mogą wprowadzić nawet ramadan i miesiąc będę sobie odpoczywał,ale wam robią wodę z mózgu,robota nie zając nie ucieknie........Pamiętam jak za komuny wyliczali ile to łyżeczek cukru mniej wyprodukowano z powodu strajku cukrowni.
Ty unholll--coś-tam,wszystkie wyznania w Polsce mają dni wolne w swoje religijne święta,nawet wolna sobota jest dniem wolnym,bo to żydowskie święto,nie poniedziałek,czy piątek ale właśnie sobota,szabas.
Sobota jest wolna od pracy?
Uważam, że wolnym dniem (zamiast Trzech Króli) powinna być Wiglia. Tyle wtedy przygotowań, a trzeba pracować do 13-ej np.
Tak sobota jest wolna od pracy. Teoretycznie..
W administracji publicznej tak...i spółkach miejskich.
Chyba pracujesz w urzędzie :) W zakładach, gdzie wysokość zarobku uzależniona jest od wypracowanego przychodu (czyli stawka godzinowa lub akord), nikt nie chce żadnych wolnych dni. Tylko urzędy oraz biura, gdzie zarabia się tyle samo bez względu na ilość dni przepracowanych, lubią takie ciekawostki.
O tych wolnych sobotach gościa z 6:43 trzeba powiedzieć osobom zatrudnionym w handlu...się zdziwią.
Mamy 40-sto godzinny tydzień pracy. Zgadza się? W każdej firmie, w której pracowałem, już na początku negocjacji warunków pracy zaznaczałem, że nie interesuje mnie praca w weekendy. Proste? Nikt nigdy się nie czepiał. Wiadomo, że są zakłady, które muszą pracować, no ale wtedy za sobotę czy nawet niedzielę, należy się kasa. Amen!
Jeszcze jedno, jeśli ci nie zapłacą za sobotę czy niedzielę, należy się inny dzień wolny.
Są takie miejsca, w których nikt nie pyta, czy ktoś chce czy nie chce pracować w weekendy. Po prostu są takie branże.
Ale tu nie o tym mówiłem, tylko o zarobku. Skracając zagadnienie: krócej pracujesz -> mniej wytwarzasz -> mniej zarobiłeś. I naprawdę nie myślisz wtedy ciepło o święcie (np.trzech króli) i byłym prezydencie Łodzi.
Pozdrawiam
Dla mnie ważny jest też czas spędzany z rodziną, nie myślę tylko o kasie. Wiem, że teraz tak jest "trendy" ale ja tak nie chcę i już. Każda chwila jest ulotna i nigdy się nie powtórzy. Bardzo lubię Święta, bo wtedy mamy czas dla siebie. Wbrew pozorom, w naszym chorym kraju i tak nie ma zbyt wiele okazji do takich chwil bo panuje wyzysk..
Szkoda, że dniem wolnym nie zostało Święto Narodowe tylko znów kościelne :( Kościół jak bluszcz wije się na Polsce.
Oczywiście, masz do tego pełne prawo. Masz prawo nawet posunąć to do absurdu i spędzać z rodziną cały swój czas, tzn. nie podejmować pracy w ogóle. ;)
Niemniej ktoś na to musi zapracować, i dlatego nie wszystkich cieszy takie, przyznajmy - bezmyślne, mnożenie świąt.
Ja sądzę, że do spędzania czasu z rodziną wcale nie trzeba aż świąt. Poza tym myśl o kasie wcale nie jest "trendy". Jest zwykłą koniecznością. I uwierz mi, nie chodzi o wielką kasę, tylko o zarobek powiedzmy - przyzwoity. Właśnie dla tej rodziny potrzebny.
A samo święto trzech króli jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Tzn. dzień wolny w to święto... Uzasadnienie "bo kiedyś było wolne" jest naprawdę kpiną. Kiedyś także palono na stosie i odrabiano pańszczyznę :)
Pozdrawiam :) miłego wypoczynku
To nie jest bezmyślne mnożenie świąt tylko przywrócenie święta, które przez wiele, wiele lat obowiązywało. Ty patrzysz z punktu widzenia pracodawcy więc nigdy się pewnie ze mną nie zgodzisz. Do granic absurdu nie mam zamiaru się posuwać, nie martw się ;) Absurdem można nazwać to, że pracując ciężko cały tydzień, nie każdy może mieć godziwe zarobki i odpoczynek w weekend. No cóż, kto chce niech pracuje na okrągło ale życie nie na tym polega. Jak tak patrzę na ten wyścig szczurów w wielkich korporacjach to tak najzwyczajniej w świecie, po ludzku współczuję tym ludziom..
Wyścig szczurów (mimo swego negatywnego wydźwięku) jest spowodowany rynkiem pracy i sytuacją społeczną. Jak ma nie być wyścigu szczurów i pogoni za kasą skoro w miejscu gdzie obecnie jestem mieszkanie 45m2 to koszt około 350 tys zł. W rozłożeniu na 30 lat to daje miesięcznie koło 1500-2000zł samego kredytu, a gdzie rachunki, życie i rodzina?
No widzisz, to wszystko jest po prostu chore...Każdy ma swój patent na życie. Ja się nie pcham do wielkich miast bo tam wbrew pozorom wcale nie jest lepiej. Studia kończyłem w Kraku i wróciłem do Ostrowca bo w tamtych czasach kawalerka kosztowała tam tyle co u nas M4. W Ostrowcu było ciężko na początku, ale teraz jest ok, czego i Tobie życzę..
Ja po 27 latach wyjechałem z Ostrowca do Krakowa. Przynajmniej tutaj mam pracę. A w Ostrowcu starałem się o nie prawie 1,5 roku. I to nie, że szukałem pracy w zawodzie czy wymarzonej pracy. Pchałem się wszędzie. I nic. A tutaj mam pracę związana w zawodzie i jeszcze do tego wymarzoną pracę. Nie muszę siedzieć u rodziców i żyć z ich pieniędzy. Do Ostrowca wrócę...ale jeszcze ni teraz.
Nie, nie tylko z punktu widzenia pracodawcy. To jest też punkt widzenia tysięcy robotników.
Jestem rodzicem fanatykiem i naprawdę, nie poświęciłbym rodziny, dziecka dla wyścigu szczurów, o którym piszesz. Więc sądzę, że mamy podobne priorytety. Ale staram się spojrzeć szerzej - za każdy luksus ktoś musi zapłacić. A w ostatecznym rozrachunku zapłaci "Kowalski i Nowak". Jak mówi powiedzenie ekonomistów "tak czy owak, płaci Nowak".
Masz pełną rację co do absurdu pracy bez przerw, w nadgodzinach, bez oglądania się na to PO CO i dla kogo się pracuje.
A o absurdzie odpoczywania cały rok wspomniałem nie bez przyczyny. Jest grupa ludzi, którzy żyjąc z zasiłków, pomocy społecznych itd. świadomie nie podejmuje pracy w ogóle. I to jest druga strona medalu.
Pozdrawiam.