Ostrowiec Świętokrzyski - Widok na fragment miasta

Ostrowiec Świętokrzyski www.ostrowiecnr1.pl

Szukaj
Właściciel portalu


- Reklama -

Logowanie

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -
Zaloguj się, aby zbaczyć, kto jest teraz on-line.
Aktualna sonda
Czy uważasz, że dobrze zagłosowałeś w kwietniu wybiarając obecnie rządzących?
Aby skorzystać
z mailingu, wpisz...
Korzystając z Portalu zgadzasz się na postanowienia Regulaminu.
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Gosciu z 14:50 a jakie dzialania SM Hutnik moze podjac w zaiastnialej sytuacji?Co zwrocic sie do sadu uadlosciowego o kolejne uniewaznienie przetargu ?Prosic syndyka by umorzyl dlug? .Wydaje mi sie ze czas na negocjacje juz dawno minal. Teraz syndyk rozdaaje karty.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          15:03 : a mnie się wydaje że dawno w tym .... karty powinny rozdawać organy ścigania i ty doskonale o tym wiesz.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Gosciu z 16;02 tez mi sie tak wydaje, tylko ,ze jakos uklad jest nie do ruszenia a czemu? Bog jedyny wie.Moze sie ludzie ockna jak im przyjdzie do zaplaty 1000zl badz wiecej czynszu. .

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 813

                          Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          14:50 a czy byłeś /aś/ pytałeś , przecież tu jest strzelanie w powietrze.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          SZUKAJ

                          Wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Wiadomości

                          Co się wydarzyło w Ostrowcu

                          Witold Gadomski 07.08.2003

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 814

                          Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Co do wpisu z 11:17, Radny Włodzimierz Sajda, wnioskując o odwołanie Prezesa, zaszkodził sprawie bardzo. Wówczas to, rzeczony Radny wykrzyczał (cyt.): „Petraniuk, Syndyk, Prezes - to jest układ” (i poszły konie po betonie - RN ochoczo ‘skonsumowała’ wniosek Radnego).

                          Pokłosie skutków tego odwołania szkodzi do dzisiaj (pisałem o tym wcześniej, także 2016-07-31, 21:46, 2016-08-01, 22:56 - zakładka 38, itd.).

                          O podobnym UKŁADZIE, wyciągniętej wówczas ręce Syndyka do SM możemy dzisiaj pomarzyć (Gościu z wczoraj z 09:57) i pisać tu, i pisać, i pisać, płakać i narzekać, podczas, gdy na wielu frontach należy działać. Dziwi fakt, że z tak trudnej sytuacji nie jest zwoływane nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Spółdzielni, aby ew. dać szansę nowemu ‘układowi’, bo podpisy pod nową ulotką, pisma prawników itd. mogą nie wystarczyć.

                          Gorilla

                          Gość_Gorilla
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Gorillo nie pisz takich bzdur o wyciągniętej ręce syndyka do spółdzielni, bo to żałosne, chyba że źle odczytuje intencje. Sajda być może miał rację. A wiesz dla kogo jeszcze Petraniuk pracuje?

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Do gościa z 15:03

                          Spółdzielnia może podjąć działania zmierzające do ugody, może wziąć udział w przetargu, może kwestionować wysokość wadium, jesli prawdą jest, że syndyk nie informuje spóldzielni na bieżąco o swoich poczynaniach, może dowiadywać się o nie w sądzie, itd.

                          To NIE jest tak, że spóldzielnia nic nie może zrobić.

                          Informowanie społeczności lokalnej, współpraca z mediami i odnoszenie się do interesu społecznego też by spóldzielni pomogło, a nie zaszkodzilo.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          To, że ludzie nie boją się mówić o tym wszystkim głośno to świadczy, że czara draństwa "elit" w tym mieście przelała się, a to co mówią jest prawdą i zawsze mogą udowodnić to a nawet dużo więcej.

                          A Ty Gorillo dalej się motasz. Taką Ci rolę wyznaczyli czy sam sobie zadajesz ten ból ciągłego lawirowania między kijem i marchewką.

                          Wystarczy przeczytać ten artykuł z linka wyżej z Gazety wyborczej z 2003 o kulisach upadłości.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          "14:50 a czy byłeś /aś/ pytałeś"

                          Tak, powiedziano mi, że kto ma spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu lub odrębna własność to nie ma sie czym przejmowac.

                          No i że spółdzielnia zamierza odkupić swój dług (to było przed pierwszym przetargiem).

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Przed pierwszym przetargiem wadium wynosiło 147 tys, teraz wynosi 1.470 tys. Czy SM Hutnik dysponuje taką kwotą? Co na takie postępowanie syndyka ma do powiedzenia Sędzia Komisarz?

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Do sędziego komisarza należy się w takiej sprawie zwrócić.

                          Pytanie czy spóldzielnia to zrobiła.

                          Otwartość i informowanie mediów lokalnych i tym samym społeczności lokalnej o stanie spraw na pewno wyszłoby spółdzielni na dobre, nie na złe.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Wyborcza.pl

                          RIO 2016

                          Kraj

                          Świat

                          Kultura

                          Nauka

                          Opinie

                          Magazyny

                          Miasta

                          Wyborcza.biz

                          Sport

                          Akcje społeczne

                          Więcej

                          SZUKAJ

                          Wyborcza.pl Gazeta Wyborcza Wiadomości

                          Co się wydarzyło w Ostrowcu

                          Witold Gadomski 07.08.2003

                          A A A

                          Rzecz się dzieje w Ostrowcu Świętokrzyskim - 70-tysięcznym mieście, które ma dużą hutę, klub sportowy i ambitnego prezydenta. Wszyscy mają swoje interesy i swoją wersję wydarzeń w tej historii, która rozgrywa się w trójkącie: huta - miasto - klub sportowy. Zacznijmy od krótkiego przypomnienia faktów, których nikt nie kwestionuje.

                          Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

                          Huta upadła w roku ubiegłym, lecz wciąż produkuje i zatrudnia około dwóch tysięcy osób. Piłkarze spadli do drugiej ligi, a klub jest zadłużony na jakieś 7 mln zł i nikt nie kwapi się, by go ratować. Prezydent miasta Jan Szostak, który jeszcze niedawno był prezesem klubu sportowego, a przed rokiem przewodniczącym rady nadzorczej huty, ma dziś duże kłopoty. Prokurator bada, czy propozycja prezydenta przejęcia 10 proc. akcji huty była próbą korupcji, czy tylko "blefem biznesowym".

                          Prezydent przez pięć lat rządził żelazną ręką. Żadna złotówka w mieście nie mogła być wydana bez jego wiedzy. Wszyscy mu schlebiali i chcieli robić z nim interesy. Dziś przyjmują zakłady, jak szybko i w jakich okolicznościach nastąpi jego ostateczny upadek.

                          O prezesie klubu, co uśmiercił i wskrzesił Kazimierza Górskiego

                          Dla niektórych mieszkańców Ostrowca najważniejszy jest klub sportowy, a właściwie jego sekcja piłki nożnej. Prezydent Szostak nigdy nie opuścił ważnego meczu. Malował twarz i włosy w barwy klubu, szukał popularności wśród kilku tysięcy kibiców, którzy przychodzili na mecze. W mieście mówi się, że ubiegłej jesieni pomógł klubowi dużą sumą wyasygnowaną z własnej kieszeni, co odsunęło na kilka miesięcy widmo bankructwa. Ta pomoc (o ile rzeczywiście miała miejsce) była dobrą inwestycją. Gdyby klub zbankrutował przed wyborami, Szostak na pewno nie zostałby prezydentem. Wygrał wybory zaledwie o włos. Klub dziś i tak jest w gruncie rzeczy bankrutem, a Szostak w lipcu podał się do dymisji z funkcji prezesa.

                          Klub przez lata finansowany był przez Hutę Ostrowiec. Wprawdzie ona także balansowała na krawędzi bankructwa, ale kilka milionów na klub zawsze się znalazło. Honorowym prezesem do dziś jest Józef Krekora, który walnie przyczynił się do rozłożenia huty w końcu lat 90. Finansowanie przez hutę skończyło się przed rokiem.

                          Tak naprawdę w klubie najważniejszy jest od lat Stanisław Bobkiewicz. Jest honorowym prezesem klubu (tak jak Krekora), uchodzi też za szarą eminencję w PZPN i przyjaciela prezesa PZPN Michała Listkiewicza. Tak przynajmniej o sobie mówi, a ludzie w Ostrowcu mu wierzą, bo nie mają wyjścia. Kiedyś zresztą wyszło z tego qui pro quo. Ktoś przed meczem puścił plotkę o śmierci Kazimierza Górskiego, a Bobkiewicz, by pokazać, że ma stały kontakt z "centralą", to potwierdził, mówiąc, że właśnie do niego w tej sprawie dzwonili z Warszawy. Stadion uczcił "śmierć" minutą ciszy, a potem rzecz jasna klub przeprosił nestora polskich trenerów, życząc mu 100 lat życia. Dzięki kontaktom Bobkiewicza z PZPN trzykrotnie na stadionie w Ostrowcu gościła reprezentacja Polski. Splendory są ważne, ale jeszcze ważniejszy jest biznes.

                          Honorowy prezes na sporcie nieźle zarabia. Jego firma "Hutnik" zbudowała nowy stadion w Ostrowcu za 8,3 mln zł. Te pieniądze miasto musi teraz oddać. Postawiła trybunę na pięćset miejsc na stadionie w pobliskich Nowinach. Firma Bobkiewicza jest też kandydatem do budowy stadionu w Kielcach.

                          Prezes Bobkiewicz załatwia pieniądze dla klubu. Kasa jednak okazała się za mała. Piłkarze zarabiali 6 tys. zł miesięcznie plus premia do podziału: 60 tysięcy za wygrany mecz. Ale kilku zawodników na wiosnę "rozchorowało się" i pouciekało do innych klubów.

                          Mówi się, że Bobkiewicz ma w klub zaangażowane 1,5 mln zł. Jest więc dziś najbardziej zainteresowany tym, by klub przetrwał i utrzymał się przynajmniej w II lidze. Podczas burzliwych dni w Ostrowcu - na przełomie lipca i sierpnia, gdy hutnicy protestowali przeciwko sprzedaży majątku huty hiszpańskiemu koncernowi Celsa - Bobkiewicz niespodziewanie wystąpił w telewizji jako rzecznik umowy z Hiszpanami. Właściwie nie wiadomo dlaczego, bo nie jest ani właścicielem, ani członkiem władz huty. Działaczom sportowym i notablom Ostrowca tłumaczył jednak, że hiszpański inwestor już zobowiązał się do sponsorowania klubu. W te zapewnienia mało kto wierzy, gdyż tupet prezesa jest powszechnie znany.

                          Bobkiewicz uchodzi za szarą eminencję nie tylko PZPN, ale przede wszystkim Ostrowca. Od lat robi interesy z miastem, wygrywając przetarg za przetargiem - na remont stadionu, na oświetlenie miasta.

                          - Przeciwko "Hutnikowi" w ogóle nie ma sensu stawać do przetargu - mówi przedsiębiorca z Ostrowca. Warunki niektórych przetargów w mieście są tak sformułowane, że wygrać je może tylko firma Bobkiewicza.

                          "Hutnik" zarabiał zresztą także na remontach w Hucie Ostrowiec. Już po upadku huty firma Bobkiewicza otrzymała zapłatę za zaległe usługi, co dziś kwestionuje syndyk. Podstawą interesów Bobkiewicza są dobre stosunki z władzami miasta i huty. Dotychczas uchodził za bliskiego sojusznika Szostaka. Ale nikt nie ma wątpliwości, że jeśli Szostak upadnie, Bobkiewicz znajdzie ścieżkę do nowego władcy miasta.

                          O prezydencie co dzielił (pracę) i rządził (miastem)

                          Jan Szostak karierę polityczną zaczynał w latach 80. jako sekretarz PZPR w gminie Bodzechów. Przy okazji kończył studia - religioznawstwo w kuźni kadr partyjnych, czyli w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Jego kolegą z roku był słynny szef starachowickiej SLD Andrzej Jagiełło (wówczas Jagieła). Przed kilku laty Szostak proponował mu stanowisko szefa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Ostrowcu.

                          Po 1989 r. Szostak założył mały sklepik warzywny w Bodzechowie. Do polityki zachowywał ostrożny dystans. Dopiero w 1994 r. został wybrany na radnego SLD, a w kolejnej kadencji niespodziewanie sięgnął po stanowisko prezydenta Ostrowca.

                          Pokonał nie byle kogo - Zdzisława Kałamagę, dotychczasowego prezydenta i posła na Sejm z ramienia SLD. Do dziś Kałamaga i Szostak są serdecznymi wrogami. Poseł zamieszcza felietony w "Gazecie Ostrowieckiej", nie zostawiając na prezydencie suchej nitki. Szostak rewanżuje się, mówiąc, że Kałamaga (członek sejmowej komisji służb specjalnych) jest członkiem "komisji do spraw szpiegów i kablarzy".

                          Kałamaga miał w 1998 r. w radzie miejskiej poparcie SLD, ale Szostak dokonał rozłamu i dogadał się z prawicą, która wolała go jako "dysydenta". Szostak zresztą szybko wrócił do partii, stając się jej wpływowym, choć lokalnym działaczem. Okazał się mistrzem w grach personalnych. W publicznych wystąpieniach powołuje się na swą przyjaźń z Józefem Oleksym i Jerzym Jaskiernią. Obaj prominenci związani są z Ostrowcem jako wykładowcy w Wyższej Szkole Biznesu i Przedsiębiorczości, którego udziałowcem jest skądinąd Bobkiewicz. Józef Oleksy w rejestrze korzyści poselskich wykazał że w niektórych miesiącach za wykłady w Ostrowcu Świętokrzyskim otrzymywał honorarium przekraczające 15 tys. zł. Prezydent dba o swoich przyjaciół (tak ich publicznie nazywa), goszcząc ich w najlepszym hotelu w mieście. Powołuje się też na Oleksego i Jaskiernię, wtedy gdy sprawa jest poważna, a oponenci nie chcą przekonać się do racji prezydenta. Powoływał się też wówczas, gdy optował za przyjęciem oferty hiszpańskiej Celsy, która chce kupić majątek huty.

                          W Ostrowcu nic nie dzieje się bez wiedzy i zgody prezydenta. W mieście bezrobocie jest wysokie, więc największym dobrem jest praca. O tym, kogo zatrudnia się na etatach państwowych lub gminnych, decyduje Szostak. Gdy dyrektor jednej ze szkół zatrudnił "samowolnie" sprzątaczkę, dostał od prezydenta reprymendę.

                          Po objęciu władzy w mieście Szostak przeprowadził czystki w komunalnych spółkach, zatrudniając swoich ludzi. Kilka spółek sprywatyzował, za każdym razem zaznaczając w zaproszeniu do rokowań, że "zastrzega sobie prawo do swobodnego wyboru potencjalnych inwestorów, do odstąpienia od rokowań bez podania przyczyny oraz do przedłużenia terminu składania odpowiedzi na zaproszenie do rokowań". Krótko mówiąc, to prezydent decyduje o tym, komu i na jakich warunkach sprzeda komunalną spółkę.

                          Na jesieni ubiegłego roku wybory wygrał minimalną większością głosów - około 170 w 70-tysięcznym mieście. Głosowali na niego kibice, którzy mieli nadzieję, że utrzyma klub w I lidze. Oddali na niego głos klienci Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, którym pracownicy MOPS delikatnie zasugerowali, że jeśli Szostak straci władzę, oni mogą stracić zasiłki. Wreszcie - wygrał, gdyż zagłosowała na niego większość załogi Huty Ostrowiec namawiana do tego przez prezesa spółki.

                          - To prawda, namawiałem ludzi, by głosowali na Szostaka - mówi prezes Tomasz Ćwierz. - Powiedziałem ludziom, że los naszego przedsięwzięcia jest niepewny, bo mamy w Ostrowcu wielu wrogów.

                          - Szostak ma swoje zalety - mówi Robert Minkina, przedsiębiorca, lider Stowarzyszenia "Samorządność i Przedsiębiorczość", którego kandydat o włos przegrał wybory na prezydenta. - Żeby tylko nie był taki zachłanny.

                          O hucie, co jak Feniks miała powstać z popiołów

                          Huta Ostrowiec, sprywatyzowana na początku lat 90., przeżywała różne koleje losu. Wreszcie znalazła się pod kontrolą Stalexportu. Niestety, nowy właściciel okazał się kiepskim gospodarzem. Od 1996 r. huta tylko raz - w 1997 - zanotowała niewielki zysk. Pozostałe kończyły się stratą, która rosła mimo ogólnie dobrej koniunktury panującej w polskiej gospodarce.

                          Szefem Stalexportu był wówczas Ryszard Harhala, menedżer PRL-owskiego chowu, który uparł się, że Ostrowiec będzie perełką w koronie jego holdingu. W latach 1998 i 1999 dokapitalizował hutę sumą 300 mln zł. Dzięki tym pieniądzom mogła przeprowadzić gruntowną modernizację, która doprowadziła ostatecznie do... bankructwa.

                          Modernizacja miała kosztować 180 mln zł. Kosztowała 350 mln. Główną firmą modernizującą był Enpol - spółka specjalizująca się w inwestycjach hutniczych. Swoje pieniądze wziął również Hutnik Bobkiewicza. Zarząd huty stosował outsourcing - czyli zlecanie robót firmom zewnętrznym. Jest to metoda powszechnie zalecana w nowoczesnym zarządzaniu. Tyle że ostrowiecki outsourcing okazał się zwykłym dojeniem huty. - Huta zapłaciła 200 proc. ceny, na którą wcześniej się umówiono z wykonawcami - mówi późniejszy prezes Ćwierz. - Sprawdzałem niektóre faktury z tamtych lat. Miałem czasami wrażenie, że urządzenia, które w hucie montowano, są zrobione ze złota.

                          Stalexport zaczął pogrążać się wraz z Hutą Ostrowiec. Na początku 2001 roku zarząd Stalexportu - Harhalę zastąpił już Emil Wąsacz - utworzył rezerwy, w wysokości aż 760 mln zł, na pokrycie strat w hutach Ostrowiec, Łabędy i Szczecin. Holding zaczął walczyć o przetrwanie i o dalszym sponsorowaniu Huty Ostrowiec nie było już mowy. Huta, odcięta od cycka Stalexportu, szybko szła na dno. Otworzyła postępowanie układowe z wierzycielami i czekała na... pomoc państwa. Wiadomo było, że normalnym sposobem nie wydobędzie się na powierzchnię.

                          Niespodziewanie wiosną 2002 r. dla hutników z Ostrowca wyjrzało słońce. Znalazł się chętny do odkupienia zakładu od Stalexportu. Był nim - ni mniej, ni więcej - prezydent miasta, a konkretnie należąca do miasta Agencja Rozwoju Lokalnego.

                          O mieście, co huty własną piersią broniło

                          O tym, jak bito rekord w szybkości bankructwa

                          Za przejęciem huty przez miasto głosowali wszyscy radni. Transakcja została zawarta 5 kwietnia 2002 r. Miejska Agencja Rozwoju Lokalnego kupiła od Stalexportu 68 proc. akcji Huty. Kupiła, ale nie zapłaciła. Transakcja opiewała na 80 mln zł, w ratach płatnych od 2004 do 2009 r. Jako gwarancję miasto dało w zastaw trzy spółki: MPK, TBS oraz Miejskie Wodociągi i Kanalizację.

                          13 kwietnia Ostrowiec odwiedził wicepremier Marek Pol. Spotkał się z kierownictwem huty, brał udział w panelu w Wyższej Szkole Biznesu. Gratulował Szostakowi rozmachu: - Tu samorząd właściwie rozumie swoją rolę. Nie można dopuścić do upadku przedsiębiorstwa, które stanowi o przyszłości miasta.

                          Jakie były prawdziwe motywy przejęcia przez miasto huty, można tylko domniemywać. Najbardziej prawdopodobne jest, że Szostak planował upadłość huty i miał nadzieję, że nie będzie musiał zapłacić Stalexportowi, a majątek huty korzystnie sprzeda.

                          To była bodaj najszybsza upadłość w historii III Rzeczypospolitej. Wniosek złożył zarząd huty 5 lipca 2002 - w piątek. Sąd podjął decyzję 8 lipca - w poniedziałek. W Ostrowcu rozpętało się piekło. Wszyscy wietrzyli przekręt.

                          Andrzej Szarawarski, który z ramienia Ministerstwa Gospodarki sprawował kontrolę nad przemysłem stalowym, zgłosił sprawę do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratury, prokurator zaś zaskarżył decyzję o upadłości. Ale Sąd Okręgowy w Kielcach we wrześniu zaklepał upadłość, a Sąd Najwyższy odrzucił wniosek o kasację złożony przez prokuratora.

                          Problem w tym, że ci, którzy protestują przeciwko upadłości - przede wszystkim ludzie z dawnego zarządu z czasów Stalexportu - sami mają co nieco "za uszami". Upadłość była smutną konsekwencją wielu lat niegospodarności.

                          - Szybkość, z jaką ogłoszono upadłość, można logicznie wytłumaczyć - mówi Krzysztof Foremniak, szef "Solidarności" w Hucie. - Zarząd przygotował tę operację perfekcyjnie i zrobiłz zaskoczenia. Istniała przecież obawa, że proces upadłości będzie ciągnął się miesiącami, tak jak to się dzieje w Polsce, a to oznaczałoby fizyczne zamknięcie zakładów.

                          Syndyk masy upadłościowej Henryk Szymczyk, znany miejscowy adwokat, wypłacił wszystkim pracownikom 9-miesięczną odprawę, zaciągając potężny kredyt w Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Ta hojność, choć zgodna z prawem, jest w Ostrowcu rozmaicie komentowana. "Robotnicy, a zwłaszcza działacze związkowi, zostali przekupieni" - pisze "Gazeta Ostrowiecka". Pewnie coś w tym jest, ale wszystko odbyło się zgodnie z literą prawa.

                          Na dwa tygodnie przed upadłością została zarejestrowana spółka ZOHO (Zakłady Ostrowieckie Huta Ostrowiec), którego jedynym właścicielem był klub sportowy, na czele którego stał, jak wiadomo, Szostak. Potrzebował wspólników, którzy wiedzieli, jak zarządzać hutą, a przede wszystkim mieli kapitał. Chcąc nie chcąc, musiał dogadać się ze Ćwierzem, który zaproponował, by udziały w ZOHO objęła szwajcarska spółka Welex. Szostak został przewodniczącym rady nadzorczej huty, zaś prezesem Tomasz Ćwierz. Przeciwko Ćwierzowi sprawę prowadzi prokurator okręgowy w Nowym Sączu. Ten sam, który doprowadził do aresztowania kilku znanych polskich biznesmenów, m.in. Romana Kluski. Zarzuca Ćwierzowi, że naraził hutę na straty blisko 10 mln zł. W Ostrowcu wielu ludzi uważa go za podejrzanego typa. - Ćwierz, gdy został prezesem huty, zerwał umowę ze Stalexportem i zaczął sprzedawać produkty (wlewki) firmie Interspeed, której był właścicielem, po zaniżonej cenie - mówi były członek zarządu huty z czasów Stalexportu. To było jawne wyprowadzanie pieniędzy.

                          - Po pierwsze, nie byłem już wówczas właścicielem Interspeedu, gdyż udziały sprzedałem - odpowiada Ćwierz. - Po drugie, sytuacja zmuszała do działań nadzwyczajnych. Panowie z dawnego zarządu zapominają, że sami doprowadzili do bankructwa. W kasie nie było grosza, żaden bank nie chciał dać kredytu. Zrobiłem dwa posunięcia, z których jestem dumny. Zerwałem dawne umowy i zawarłem nowe: Interspeed dawał złom, a huta płaciła gotowymi produktami, szwajcarska firma Duferco zgodziła się dać pieniądze i poczekać na dostawę. Dzięki temu produkcja w ogóle mogła ruszyć.

                          Prokurator, który prowadzi sprawę Ćwierza, nie jest specjalistą od ekonomiki hutnictwa, więc posiłkuje się ekspertyzami biegłego sądowego, a konkretnie Janiny Martinek z krakowskiej firmy Interfin. Ćwierz zamówił własną ekspertyzę w biurze biegłych rewidentów REW-BI znajdującej się również w Krakowie, z której wynika, że działania kwestionowane przez prokuratora (i panią Martinek) przyniosły hucie zyski w wysokości 9,4 mln zł. Wszystko zależy od przyjętych założeń, a być może także od nastawienia biegłych rewidentów. Sprawa nie jest więc jednoznaczna, a Ćwierz broni się umiejętnie. Nie przyniosły żadnych efektów także działania ABW, choć agenci wiedzieli, że na wykryciu afery zależy wpływowym ludziom (np. Szarawarskiemu).

                          - Ćwierz jest aferzystą - przekonuje mnie były członek zarządu Huty. Robił ciemne interesy ze Wschodem, sprowadzał stamtąd stal, wykańczając nasze huty. Jestem pewien, że ma związki z rosyjską lub ukraińską mafią, prał pieniądze.

                          - Na tego rodzaju zarzuty w ogóle nie odpowiadam - mówi prezes ZOHO. Ćwierz jako młody inżynier był jednym z przywódców "Solidarności" w Hucie Ostrowiec. Potem wyjechał za granicę. Pracował w elektrowni w Afryce Południowej, dorobił się, wrócił do Ostrowca. Dawni pracownicy huty twierdzą, że na początku lat 90. musiał hutę opuścić, gdyż założył firmę prowadzącą konkurencyjna działalność. Potem sprowadzał stal z Łotwy (te słynne kontakty ze Wschodem), handlował granitem. Założył firmę Interspeed, która przed kilku laty przejęła od huty jeden zakład.

                          Przez jakiś czas uchodził za przyjaciela Szostaka, co chyba nie jest prawdą.

                          - Gdy Ćwierz zaczął robić interesy w Ostrowcu, powiedziałem mu, że pewne sprawy trzeba uzgodnić z Szostakiem - wspomina dawny członek zarządu huty. Ćwierz się zdziwił: - Kto to jest Szostak?

                          Ich drogi się szybko rozeszły. - Szostak zaproponował mi, by ZOHO dała klubowi dotację w wysokości 200 tysięcy złotych - mówi Ćwierz. - Nie lubię piłki nożnej. Gotów byłbym dać te pieniądze, bo może to i lepiej, by młodzi ludzie grali w piłkę, zamiast się obijać. Postawiłem jednak warunek, by moja księgowa skontrolowała finanse klubu. Na to jednak zgody nie było.

                          - Układy w Ostrowcu mnie nie interesują - dodaje prezes. Stać mnie na to, by się wycofać z biznesu i spokojnie żyć. Mogę zresztą robić interesy w innym mieście lub innym kraju. Mam pieniądze i pomysły.

                          Prywatyzacja dużego przedsiębiorstwa to skomplikowany proces. Jest kilka szczebli, na których podejmuje się decyzję, i kilka instytucji, które kontrolują. Co innego ze sprzedażą upadłej spółki. Syndyk sprzedaje komu chce, a od wartości transakcji pobiera procent. Syndyk upadłej Huty Ostrowiec Henryk Szymczyk od początku roku niemal co miesiąc ogłaszał przetarg, ale ceny były zbyt niskie - od 20 do 50 mln zł.

                          W każdym przetargu brała udział spółka ZOHO, która - co zrozumiałe - chciała kupić dzierżawiony majątek. Teoretycznie syndyk może podjąć dowolną decyzję, ale w Ostrowcu nic się nie dzieje bez wiedzy i woli prezydenta Szostaka.

                          Szostak jest członkiem rady wierzycieli - organu nadzorującego majątek upadłej spółki. Szczerze powiedziawszy, nie wiadomo dlaczego. Przecież wcześniej reprezentował upadłą spółkę jako przewodniczący jej rady nadzorczej.

                          Zresztą, nie tylko Szostak miał swoich faworytów. W kilku przetargach startowała spółka Steel Capital Corporation, wspierana, zdaniem związkowców z huty, przez Andrzeja Szarawarskiego. W jednym z przetargów partnerem SCC był doskonale znany w Ostrowcu, tyle że ze złej strony Enpol, a także mała firma Pawcar, interesująca się biopaliwami. Były oferty poważnych światowych koncernów (np. LNM), wreszcie oferta hiszpańskiej Celsy, którą ostatecznie syndyk w lipcu przyjął. Tym samym odpadła spółka ZOHO, o której zarówno Szostak, jak i syndyk Szymczyk wypowiadają się jako o firmie niewiarygodnej.

                          - Są dwa powody odrzucenia oferty ZOHO - mówi syndyk. Po pierwsze - Celsa zaoferowała wyższą cenę (53 mln zł, a ZOHO 50 mln) i ZOHO nie uzyskało zgody MSWiA na zakup nieruchomości.

                          Hiszpańska korporacja to rzeczywiście potęga w porównaniu z ZOHO. Na liście stalowych korporacji zajmuje miejsce w pierwszej setce. Przed rokiem przejęła zakłady w Cardiff. Wprawdzie Hiszpanie jeszcze nie przedstawili planu inwestycyjnego i pakietu socjalnego, ale nie ulega wątpliwości, że chodzi o poważnego kontrahenta. Przedstawiciele Celsy prowadzili rozmowy w Warszawie, spotkali się między innymi z Oleksym i Jaskiernią.

                          Syndyk twierdzi, że propozycja ZOHO zainwestowania w Ostrowcu 350 mln zł jest fikcją. - Skąd mieliby wziąć takie pieniądze? - pyta.

                          Skoro jednak ZOHO nie jest wiarygodną firmą, to dlaczego przed rokiem syndyk powierzył jej majątek huty bez przetargu? Ćwierz przedstawia zresztą list intencyjny (Memorandum of Understanding) podpisany wspólnie z austriackim bankiem Raiffeisen, spółką Elsner (zależną od Raiffeisena) i VAI-Pomini Group, w którym strony wyrażają intencję zmodernizowania huty.

                          - Każdy może takie pismo zdobyć - mówi syndyk.

                          - Pismo świadczy o wiarygodności spółki - mówi urzędnik banku Raiffeisen, który zastrzega anonimowość. - Nie mogę ujawnić szczegółów, gdyż są objęte tajemnicą bankową. Mogę tylko powiedzieć, że list nie zostałby wydany, gdyby Raiffeisen nie zbadał wiarygodności kontrahenta.

                          ZOHO przedstawia również opinię banku Pekao SA. "Spółka jest dobrym i wiarygodnym klientem naszego banku" - czytamy.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          - Układy w Ostrowcu mnie nie interesują - dodaje prezes. Stać mnie na to, by się wycofać z biznesu i spokojnie żyć. Mogę zresztą robić interesy w innym mieście lub innym kraju. Mam pieniądze i pomysły.

                          Ciekawy fragment wypowiedzi Ćwierza z artykułu Gazety wyborczej z 2003r. Aż dziw że nie został pozwany za pomawianie.

                          (...)Prywatyzacja dużego przedsiębiorstwa to skomplikowany proces. Jest kilka szczebli, na których podejmuje się decyzję, i kilka instytucji, które kontrolują. Co innego ze sprzedażą upadłej spółki. Syndyk sprzedaje komu chce, a od wartości transakcji pobiera procent. Syndyk upadłej Huty Ostrowiec Henryk Szymczyk od początku roku niemal co miesiąc ogłaszał przetarg, ale ceny były zbyt niskie - od 20 do 50 mln zł. (...)

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 826

                          Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Syndyk od pół roku robi wszystko by sprzedać dług określonej osobie - to niesamowite, ze jeszcze prokuratura nie bada tej sprawy - nici grube jak liny okrętowe. Taka wisienka na torcie syndykowania tego pana. Pan syndyk jest przyzwyczajony, że nikt nie kwestionuje jego machlojek.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Post nadrzędny dla poniższego posta o numerze 827

                          Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Sam żałośnie piszesz Gościu z 17:21, bo mędrkujesz bez uzasadnienia i nic samodzielnie nie jesteś w stanie z siebie wykrzesać. Dlatego chociaż przeczytaj to, co zacytuję (grudzień 2015): „Pełniący obowiązki Prezesa Zarządu Marek Zborowski poinformował, że projekt porozumienia i projekt oferty Spółdzielni z sprawie zakupu wierzytelności, OPRACOWANE PRZEZ SYNDYKA, nie spotkały się z aprobatą Zarządu”. Jeśli jakiegoś słowa lub frazy nie zrozumiałeś, to mogę dopowiedzieć. Czy to nie była wyciągnięta ręka? To obie ręce były wyciągnięte. Aby sprawa była jasna, Członkini Zarządu Halina Sitarska oświadczyła też, że Zarząd przyjął ofertę, w której „podana będzie wartość przekazywanych mieszkań według wyceny rzeczoznawcy majątkowego” (co najprawdopodobniej było nie do przyjęcia przez Syndyka i Prezydenta, bo we wcześniejszym porozumieniu była mowa o 1,5 ml. PLN).

                          Wspominam o tym, bo jeśli obecnie będzie wchodził w grę ‘czynnik społeczny’, to sytuacja może się powtórzyć, ale decydenci w SM są praktycznie ci sami i zapewne tak samo nastawieni.

                          A mecenas Petraniuk może pracować dla kogo tylko zechce (jeśli prawo nie zabrania ze względu na konflikt interesów).

                          Gorilla

                          Gość_Gorilla
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          Gorilla skończ człowieku swoje żale nad byłym prezesem (sobą?). Były prezes wśród spółdzielców miał opinię chama.Tak chama - kogoś kto lekceważy i obraża petentów. O drugiej przypadłości nie wspomnę, bo z nim nie piłem. Tyle w temacie. A jakie miał wspaniałe plany na wyjście z obecnej sytuacji -między bajki włożę.

                          Karty rozdaje syndyk - dowolny prezes - bez pomocy z zewnątrz - nie zdziała NIC.

                          Gość_Dad
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
                        • Odp.: Syndyk Masy Upadłości Huty Ostrowiec S.A. sprzedaje dług SM „Hutnik”

                          SZTUKA NIEMOCY ĆWICZONA PRZEZ LATA, OPANOWANA DO PERFEKCJI PRZEZ OBIE STRONY.

                          Gość
                          Zgłoś
                          Odpowiedz
1234 ... 4142444647 ... 145146147148
Przejdź do strony nr
157 postów w tym wątku zostało wyłączonych z wyświetlania ze względu na sprzeczność z Zasadami Forum lub czasowo. Możesz wyświetlić wątek wraz z tymi postami.

- Reklama -
- Ogłoszenie społeczne -

- Reklama -

- Reklama -
- Reklama -
- Reklama -