Zycie jest jedno i samemu zawsze lepiej i wygodniej.
Po co kłopoty zmartwienia ,dopasowywanie sie do kogoś,użeranie,dorabianie,a potem przedwcześnie do piachu i tyle z życia. Ja tam sobie żyje szczęśliwie. Zarabiam tyle że dla mnie na wszystko starcza.
Spokój cisza,relaks po pracy,żadnych problemów,najwyżej taki jaką kieckę jutro do pracy założyć,żeby się chłopy na ulicy śliniły a mężatki-frustratki zazdrościły.
Miłość????? Nie istnieje,jeżeli już to rodzicielska,żadna inna.
Po twoim wpisie widzę że jesteś jedną z tych normalnych tak trzymaj
To ja jednak wolal bym niemiec spokoju a wiedzial ze ktos namnie czeka w domu po przyjscu z pracy.
KAŻDY singiel powie, że jest szczęśliwy. Co ma powiedzieć, jak nie ma nikogo bliskiego, kogoś kogo kocha i jest kochany, kto nie widzi bezgranicznej i czystej miłości w oczach własnych dzieci, kto nie planuje wspólnych spraw, nie ma z kim się pokłócić, a póżniej pogodzić?
Ocenić wygodę może tylko osoba, która ma doświadczenie w jednym i drugim. I uwierzcie drogie stare panny i drodzy starzy kawalerowie, że bycie samym jest dobre, ale na krótką metę.
A ja mam porównanie i jeśli ktoś ceni wolność i niezależność, to w związku zawsze będzie się dusił. Samemu natomiast jest się kowalem własnego losu i nie uzależniasz od nikogo, co i kiedy będziesz robić.
Ja byłam mężatka przez 6 lat i teraz już kilkanaście lat sama.
Gdybym mogla cofnąć czas nigdy za mąż bym nie wyszła.
Lepiej samej o nieba.
Nawet po rozwodzie szukałam jeszcze przez parę lat kogoś,ale byłam ostrożna i nie zwiazałam się z nikim, bo niestety samo dziadostwo i tylko patrzy jeden z drugim żeby darmowa służącą do wszystkiego dorwać i myśli że jak od czasu do czasu mu stanie to dla kobiety szczeście niepojete i będzie skakać koło dziada za to. To jest miłość właśnie.
Dzięki za takie "szczęście".
Łoj... już widzę jak się ślinią :))) To, że ty nie jesteś w stanie kochać nie oznacza, że miłości nie ma. Tak jak to, że nie widzisz powietrza nie oznacza, że nie istnieje. Nawet ci nie współczuję. Na co te kiecki jak pajęczyna pod nimi. Chyba, że nie i dajesz na lewo i prawo.
Jezeli 35 +to stara panna to niezamezna nigdy 70+ to jaka?
Widać jak emanuje to "szczęście" od ciebie po twoim wpisie. Widać jesteś bardzo "szczęśliwa/wy" w związku. Od razu jak sama to daje na lewo i prawo bo nikt nie chciał, a nie przeszło ci przez ten mały móżdżek,że może nie chciała łapać byle czego. Zazdrościsz i tyle,bo ciebie nie stać na to,czy tamto i wiele rzeczy musisz sobie odmówić. Tu boli.
A twój mężuś niejednokrotnie łypie okiem za ładną kobietką,a ty niewolnica miłości mu usługujesz jad i frustracje na singli wylewasz. Uwierz,że na bank szczęśliwy człowiek tak nie postepujeę
Nie chciała łapać byle czego... A kim ty jesteś? I dlaczego sądzisz, że złapałam "byle co", może do twojego miejsca po mózgu nie dociera, że można kochać i być kochaną. I uwierz stać mnie na więcej niż ciebie, nie tylko na "nową" szmatę z lumpeksu.
Trzeba być nadętą idiotką, by nie wierzyć, że są kobiety szczęśliwe w swoich związkach.
Może i są,ale na zasadzie wyjątków.
Większość udaje i ukrywa przed światem problemy,a pozostali siedzą razem,bo nie maja gdzie odejść.
Sielanka to jest przez pierwsze dwa,trzy lata,a potem to już wspinaczka po stromej górze,niestety.
Dlaczego łapać byle czego? Chyba nie trafiłaś na odpowiednią osobę, bo inaczej byś pisała...