„Składam pozew o rozwód albo idziemy coś ze sobą zrobić” – mówi jedno, a drugie jest pod ścianą, więc zgadza się na terapię. Kobiety częściej inicjują terapię w wypadku dysfunkcji seksualnej – to bywa odczuwane jako wspólny problem, ale zwykle jedna strona jest wytypowana przez drugą do roli pacjenta. Mężczyźni bardziej się dysfunkcji wstydzą, więc w czasie konsultacji dyskutujemy z takim podejściem, że jedną stronę trzeba leczyć, a druga tylko towarzyszy. Bo to jest sprawa obojga.
Natomiast trudno powiedzieć, kto dominuje w inicjowaniu terapii w wypadku poważnych zaburzeń, koluzji w związku.
Czyli?
Nieświadomej gry partnerów. Niektórzy dobierają się poprzez swoje deficyty. Upraszczając, wygląda to tak, że na przykład jedna osoba potrzebuje opieki i troski, a druga wprost przeciwnie – jest niezależna i daje wsparcie. Dzięki temu spotykają się w jakimś punkcie i mogą stworzyć związek.
Ale on działa tylko do określonego momentu. Bo to, że jedna strona wymaga wsparcia, a druga je daje, ma głębszą podstawę – obie wypierają potrzeby, które nie były zaspokajane w dzieciństwie. Ta niezależna, kiedy staje się dorosła i jednocześnie skłonna do eksploracji i tworzenia swojej tożsamości, nie dopuszcza do siebie myśli, że też potrzebuje opieki, troski, uwagi, bycia w zależności. Druga strona podobnie – nie chce słyszeć o tym, że ma tę opiekę dawać. I nagle dzieje się coś, co sprawia, że jedna z tych osób kontaktuje się z wypartymi potrzebami. Równowaga, którą stworzyli, zaczyna się chwiać.
https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/marta-szarejko-seksuolozki-nowe-rozmowy-fragment-ksiazki/rpmewe9,681c1dfa
Bzdury. Tak, jakby seks był najistotniejszy w związku.
Kolejny wątek z dupy, założony przez leniwą krowę siedzącą całymi dniami na forum. Nie chce się larwie nic robić w domu i szuka towarzystwa do dyskusji.
Podważasz wieloletnie doświadczenia seksuologów, prawiczku?
Też mi nowina. Kto obcował z wieloma kobietami to zna ich możliwości. To, że mężczyzna zdradza to mit, przy tym co kobiety potrafią odwalić. Pozdro dla tych, którzy nadal myślą, że ich żony, matki są bez grzechu.
To o czym ta dyskusja? Nie ma ważniejszych problemów?