Mieszkałam z teściową 20 lat i o 20 lat za dużo.
Szkoda zmarnowanych lat. Uważam, że młodzi powinni mieszkać sami, dla dobra ich i teściów.
Najlepiej niech się uczą na własnych błędach. A te wszystkowiedzące mamusie nie są wcale takie mądre, ale młody człowiek jest wtedy zielony i mu się wydaje, że ta mamusia taka mądra. Mam dorosłe dzieci i jeszcze nie mają swoich drugich połówek, ale napewno nie pozwolę, żeby się do mnie wprowadzili, dla ich i mojego dobra. Młodzi! Zamieszkajcie w szałasie, ale sami. Z czasem się wszystkiego dorobicie. A miłość zwycięży wszystko, tylko trzeba o nią zadbać.
no tyle tylko, że czasami to nas i na szałas nie stać, więc co rezygnować ze wspólnego życia?Myślę, że na wszystko jest rada, najpierw trzeba ustalić z mężem czy żoną czego się spodziewamy od teściów i czego nie będziemy tolerować. Mnie się w głowie nie mieści żeby mi ktoś w moich rzeczach grzebał czy też krytykował co i jak robię, może to być mąż ale nigdy nie teściowa no chyba, że ma racje. Najważniejsze to żeby mąż łagodził i w sporach stał po waszej stronie. Ja się nauczyłam z tym żyć, mężamam po swojej stronie a stosuję metodę jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie(jak mnie krytykowała to ja ją też i tak w większości przypadków negowałam co mówiłą i szybciutko jej się znudziło. Powodzenia
Popieram, moi rodzice tez mieli takie zdanie- z daleka od nich po slubie!!!(moj ojciec całe życie darł koty pod jednym dachem z teściową). Ciesze sie, ze od początku mieszkamy sami, moi tesciowie są naprawdę w porządku, kiedy trzeba pomagają, oboje z mężem jednak nie pozwoliliśmy sie im wtrącać i tego nie robią. Takie juz mamy charaktery, pełna niezależność, byliśmy dość samodzielni przed małżeństwem (praca, stancja z dala od mamusiek) i to chyba wiele dało.Nikt nam nie wmówi że wiedzą lepiej, mimo to szanujemy ich zdanie. Ale niemal 100% moich koleżanek "walczy" ze swoimi wszechwiedzącymi, wścibskimi i nachalnymi teściowymi! jak słucham to aż mi niedobrze, czy te stare babki poszalały?:) zawsze myślą, że lepiej ugotują,posprzątają, lepiej zajmą się dzieckiem(niż matka, o zgrozo) itp. Słyszałam też o codziennych wizytach - uwierzcie drogie mamusie, że raz w tygodniu wystarczy. Są telefony.A jak już to na spacer z wnukami a rodzicom trochę wolnego czasu:) dziewczyny nie dawajcie się i od początku TWARDO ale grzecznie mówcie im co myślicie, nie dajcie sobie wejść na głowę bo jak raz wejdzie, to później ciężko będzie...
Moja teściowa jest ok. ale ja od początku postawiłam sprawę jasno - moje życie , moje małżeństwo , moje dziecko. Z drugiej strony nie oczekiwałam też ciągłej pomocy. I jest normalnie.
Możesz oczywiście spróbować dojść z nią do porozumienia, ale nie oczekuj wiele. jak sama powiedziała, widziały gały, co braly. taka jest i taka pozostanie. nawet jak się bedzie starała, to ten gen teściowej w niej pozostanie i nie wiadomo, co ją wkurzy i znowu będzie gadała bzdury. wiem, że to trudne, ale porozmawiaj z chlopakiem szczerze, powiedz mu co Cię boli, ale nie ubliżaj jego matce. to nic nie da. ja przeczuwałam czym grozi mieszkanie z teściową, przed slubem zapytałam mojego chlopaka, gdzie będziemy mieszkać i powiedziałam otwarcie, że jeśli z jego rodziacami, to slub odłozmy na termin, kiedy będziemy bardziej samodzielni i niezależni. nie żałuję tak postawionej sprawy. uwierz mi, że moja teściowa też dużo między nami niszczy, choc widuję ją rzadko, więc życie razem na pewno skończyłoby się rozwodem. nie warto niszczyć sobie nerwów, naprawdę. poza tym robisz jeden podstawowy błąd: starasz się jej dogodzić. oczywiście szanuj jej dom i zdanie, ale skoro pozwoliła Wam mieszkac, powinna też usznowac wasze prawo do własnego życia i popelniania swoich błedów. w końcu też jakoś musiała dojść do swojej perfekcji. widzi, że stajesz na głowie i to daje jej przewagę nad Tobą. Powiedz stanowczo, choc grzecznie: ja wolałabym zrobić tak, albo coś w tym stylu. ale przede wszystkim porozmawiaj z chłopakiem . jego postawa też jest bardzo ważna. nie pchaj się w życie z maminsynkiem. Smutne, ale prawdziwe. :(
najwazniejsze to pokazac jej ze jestes uparta duzo mow czego oczekujesz co jak sobie wyobrazasz mocnym tonem niech zrozumie babsko ze teraz wy tworzycie rodzine a ona juz jest druga i jedynie moze cos doradzic nigdy nie decydowac! moja tesciowa to najlepsza kobitka gadamy jak kolezanki nigdy sie nie nazuca zawsze probuje delikatnie pomoc poprostu skarb:)!
szła tesciowo przez las pogryzly ja zmije zmije pozdychały a tesciowo żyje tra la la
Żon można mieć kilka a matkę ma się zawsze tylko jedną ,więc uważajcie synowe w relacjach z teściowymi wcześniej czy później i tak przegracie jak nie będziecie szanować matek swoich mężów. Nie mówię o konkubinach bo nie ma o czym. I DZIWIĘ SIĘ TEJ KOBIECIE że trzyma pod swoim dachem taką żmiję która nie jest żoną jej syna .
Jan skąd możesz wiedzieć kim ona jest ? jak możesz ją oceniać?
Najlepszy sposób to odległość. Ja mam do mojej 300 km więc jak się rzadko widujemy to atmosfera jest bardzo miła bo nikt nie chce psuć tak krótkich chwil awanturą :)
no własnie tak sobie czytam teraz i zastanawiam, a gdyby mnie jako matce zupełnie nie odobała się przyszła synowa. no miałabym jej wiele do zrzucenia... heh.
Zawsze idealizujemy siebie, ale moze się okazać ze wcale nie jesteśmy tacy złoci. Moze uprzedzenia teściowej nie biorą się ot tak z kosmosu...hehe
kiedyż będziemy teściowymi i ciekawe jak wtedy będziemy postrzegać stosunki synowa teściowa.
Myślę że zupełnie inaczej! :)
Co powiecie na taką sytuacje. Młode małżeństwo mieszka z rodzicami młodego. Nie obchodzą ich koszty utrzymania mieszkania i opłaty. Synowa do teściowej odzywa się bezosobowo a najczęściej odburkuje. Syn uważa, że wszystko mu się należy.
Ja by takich "młodych" pogoniła z domu, niech zobaczą jak życie wygląda!
Ja to sie w ogóle dziwię tym narzekaniom, wchodzi obca kobieta do domu i się szarogęsi. W zyciu nie zgodziłabym sie na wspólne mieszkanie ani z tesciami ani z zamężnymi dziećmi. Wiem o czym mówię, bo sporo lat przeżyłam na wynajmie chociaz mogłam mieszkać z teściami albo rodzicami, ale wiem do czego to prowadzi. Ale widze taką tendencję, ze młodzi mieszkają u rodziców mają opłacone rachunki jedzenie a sami do roboty się nie rwią. W takiej sytuacji byłabym teściową z kawałów.
a potem jeszcze taka Młoda Żona narzeka bo teściowa się wtrąca i np. nie pozwala zmienić w domu tego czy tamtego- ale to jej dom, a syn i żona jak im nie pasuje to mogą się wyprowadzić, nikt ich siłą nie trzyma.
Ja też wzięłam pod swój dach narzeczoną mojego syna jeszcze przed ślubem bo rzekomo nie miała gdzie mieszkać chociaż w Ostrowcu ma matkę. Oboje studiowali nie pracowali ,rachunki utrzymanie było na mojej głowie. Powiecie byłam głupia ale wtedy myślałam że skoro się kochają chcą być razem to edukacja najważniejsza ,żeby skończyli studia i mieli lepszy start. Jak moja niedoszła synowa trochę okrzepła i się zadomowiła zaczęła się ze mną podchodowa wojna. Najpierw że żle gotuję ,nic jej nie smakowało ,zażądała innej kuchni ,potem sprzątanie -żle jej było u nas bo rzekomo brudno ( choć sama pochodzi z bardzo brudnego domu. Prezenty które ode mnie otrzymywała po prostu wyrzucała w teatralnym geście sprawiając mi tym ogromną przykrość. Do mojego syna mówiła że to badziewie ( SREBRNA BIŻUTERIA). Gdy stanęli trochę na nogi ,po skończeniu studiów się usamodzielnili obraziła się na mnie i wyprowadziła.A jeszcze w czasie ciężkiej dla mnie żałoby awanturowała się ,wykorzystywała moją słabość ,próbowała manipulować wszystkimi domownikami łącznie z moim mężem. Był czas że mojego syna buntowała przeciw mnie mówiąc albo ona albo ja. Dziś nawet nie rozmawiamy ,dla mnie ona nie istnieje zresztą z moim synem nawet ślubu nie ma. Utrzymuję kontakty z synem nie wtrącam się w jego życie i widzę że i on w tym związku się dusi. Młode i piękne młode synowe spójrzcie czasem że teściowa też człowiek i swojego syna kocha taką samą miłością. Że lepiej nawiązać przyjacielskie stosunki i traktować teściową jak drugą matkę. Każdemu to wyjdzie na zdrowie.