Jeszcze który chętny, tchórze?
Każdy i tak wie mendo że twoja odwaga kończy się po odejściu od klawiatury.
Wtedy "magistrat" do domu dociera?:))
Albo komu komputer po przegranych wyborach zmieniono...:))
...ale że niby jakaś powtórka z 1929 r., kiedy to i z okien skakano?:))
Ojoj...toż kraty w oknach już teraz trzeba by w magistracie zakładać, a nie tylko termoizolację wykonywać, bo tu o zdrowie, a może i o życie ludzkie będzie chodzić, bo choć skok z takiej wysokości niekoniecznie skutkować może najgorszym, to szkoda zdrowia.:))
Nie te czasy. Ja w zasadzie tylko jedno kryterium bym dał w jednym jak i drugim urzędzie - wylatują tylko ci, którzy byli tu po "kumotersku". To chyba by nie sparaliżowało pracy UM i Starostwa? :)
Poza tym nuedługo zapewne czekać nas będzie desant z Bałtowa.:))
Taka nowa dostawa...:))
Ha ha ha.... Nowe wydziały pewnie zaraz powstaną :) tylko ile w tych pokojach można jeszcze biurek dostawić. Może takie piętrowe stanowiska powinny być. Albo nie - po co oni mają przyjeżdżać? Wypożyczy się od lokalnego biznesmena jakiś lokal i zrobi się zamiejscowy oddział UM w Ostrowcu Sw./ Oddział w Bałtowie :)
Będzie taki konkurencyjny urząd dla tego gminnego. Jak któryś (a wiadomo który) biznesmen nie będzie zadowolony z dezyzji urzędu gminnego, to pójdzie sobie do tego drugiego. A tam wiadomo - zadowolenie klienta (tego jedynego) najwyższym celem urzędnika :) I piecząteczka pyk, i zgoda pyk, i nie będzie tak jakiś wójcina wielkiemu biznesmenowi nóg podkładał.
O tempora o mores.
Uczono mnie na studiach, że przed organem administracji publicznej...tak państwowej, jak i samorządowej - to jest się petentem. Potem utarło się, że to wyżej to już przeżytek...że polityczna poprawność nakazuje posługiwać się pojęciem - interesant. Za PO/PSL już było się klientem. A klient, jak to klient...taki partner biznesowy. Płaci :)) i wymaga. :))
Tym bardziej kiedy prezydenci miasta padali zawsze do nóżek, a tu taki byle wójt podskakuje jak pchła na grzebieniu :)