Każdy powinien przeczytać ten artykuł, chociaż może zbyt długi, ale na pewno daje dużo do myślenia:
„Naukowiec musi dawać świadectwo prawdzie. A to nie jest mocna strona urzędującego prezydenta”.
- Obecny pan prezydent prezentuje stanowisko sprzeczne z naukowym spojrzeniem na świat - mówi prof Łukasz Turski, fizyk i popularyzator nauki. Profesor zwyczajny w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN.
Dlaczego naukowcy popierają kandydaturę Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Polski?
– Rozumiem, że jeszcze w Polsce można publicznie wrażać swoje opinie polityczne. I nie widzę żadnego powodu, żeby nie dotyczyło to ludzi którzy zawodowo zajmują się nauką. Mam prawo zajmować stanowisko i robię to nie pierwszy i mam nadzieję nie ostatni raz.
Po drugie, obecny pan prezydent prezentuje stanowisko sprzeczne z naukowym spojrzeniem na świat. Jego wypowiedź, że nie jest zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych jest skandaliczna.
Po trzecie, każdy, kto poważnie traktuje zawód naukowca, powinien się zastanowić jakiego chce mieć prezydenta, którego urząd odgrywa jednak pewną rolę w życiu nauki w Polsce.
Po co naukowiec miesza się do polityki?
prof. Łukasz Turski: – Nie do działalności politycznej, ale do udziału w toczącej się debacie o stanie Polski i jej przyszłości. Każdy, kto podejmuje decyzję, że zajmuje się nauką, podczas przyznania stopnia doktora musi powtórzyć przysięgę, że od tego momentu ma szczególnie mocno dawać świadectwo prawdzie.
To ma głęboki sens. Nauka jest instytucją, która wyłoniła się w wyniku procesów społecznych jako narzędzie do dostarczania ludziom właśnie bezpiecznej prawdy. Nasza opinia powinna być bezstronna, oparta o jak najlepszą wiedzę, jaką posiadamy. A dawanie świadectwo prawdzie to nie jest mocna strona urzędującego prezydenta.
To z rąk prezydenta naukowcy otrzymują najwyższe wyróżnienie naukowe, jakim jest tytuł profesora.
– Urzędujący prezydent z tego się nie wywiązuje podczas swojej kadencji. Znam dwa przypadki, kiedy kandydaci na profesorów otrzymali pozytywne recenzje Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych (CK), mogą się pochwalić dorobkiem międzynarodowym i CK skierowała odpowiedni wniosek do Pana Prezydenta, a prezydent Andrzej Duda nie podpisuje dokumentów. Bez żadnego uzasadnienia.
Rafał Trzaskowski wydaje się być osobą, która rozumie, jaka jest rola nauki w XXI wieku. Szczególnie w takim czasie jak pandemia, kiedy świat się przekonał, że lepiej wierzyć naukowcom niż przedstawicielom świata paranaukowego. Kto miał pecha, zaraził się koronawirusem i trafił do szpitala, to przez kogo był leczony? Wykształconych lekarzy czy bioenergoterapeutów, egzorcystów?
„Prezydent powinien uczestniczyć w wielkim dziele sterowania losem Ziemi. Los ten został ostatnio poważnie zagrożony wydarzeniami o charakterze globalnym” - piszecie w liście podpisanym przez ponad 1300 osób.
Prezydent nie może, jak to przedstawia się w tej kampanii, zajmować się lokalnymi problemami, np. w jakiej wsi ma powstać oczko wodne. Reprezentuje Polskę na zewnątrz i jest naturalnym przedstawicielem naszego społeczeństwa w niezwykle skomplikowanym procesie, jakim jest zarządzaniem losem kuli ziemskiej. To nie jest nadęty frazes. Jako ludzie żyjemy na niewielkim, kruchym obiekcie, jakim jest Ziemia. I jak będziemy nią fatalnie zarządzać, ściągniemy na siebie problemy. Pandemia koronawirusa jest tego doskonałym przykładem. Wszyscy mogą zobaczyć, że wystarczy, że na targu w dalekich Chinach ktoś nie przestrzegał higieny, by wywołać gigantyczny kryzys na całej kuli ziemskiej.
Zabrnęliśmy też w dramatyczną sytuację energetyczną, której konsekwencją jest kryzys klimatyczny. To nie jest problem, który da się rozwiązać na poziomie gmin, po których tak chętnie jeździł prezydent Duda. To problem, który można rozwiązać tylko na poziomie globalnym i to w oparciu o rozwój nauki. I potrzebujemy prezydenta, który będzie miał tego świadomość i miał chęć wzięcia udziału w tej międzynarodowej współpracy. A nie takiego, który woli widzieć zagrożenie polskiej rodziny w osobach innej orientacji seksualnej. To małe, nieprzyzwoite i sprzeczne z tym, co mówi nauka.
Ale prezydenta wybierają Polacy i chcą, żeby też zajął się polskimi sprawami.
Ale to mu też nie wychodzi. Jako ludzie nauki w ciągu ostatnich lat popełniliśmy w Polsce szereg błędów. Na przykład nie dość mocno protestowaliśmy przeciw katastrofalnej ustawie o zdemolowaniu systemu szkolnictwa powszechnego, którą prezydent Duda podpisał.
Władza spowodowała, że młodych ludzi, przepuszczono przez swoistą ścieżkę zdrowia podczas likwidowania gimnazjów, zamieszania z podstawą programową, podwójnym rocznikiem, który walczył, żeby się dostać do liceów... Decyzja o „reformie” została podjęta bez poważnych naukowych badań nad konsekwencjami tych pociągnięć dla dzieci i całej edukacji. To było postępowanie, którego złe konsekwencje społeczne poznamy za kilka lat.
Obecna ekipa rządząca i prezydent nie rozumieją roli nauki. Z niepokojem patrzę jak na nowo pisze się historię Polski, jak są traktowane nauki społeczne... A współczesny świat wymaga bardzo dobrych, uczciwym badań społecznych, bo na tej małej kuli ziemskiej jest już nas ponad 8 miliardów ludzi i będziemy mieć coraz więcej napięć społecznych, którymi warto wiedzieć jak najlepiej sprostać.
Dlaczego jesteśmy krajem, który ma niski kapitał rozwoju naukowego?
– To nie jest konsekwencja ostatnich lat. Po prostu Polska w poprzednich wiekach nie „załapywała się” na momenty rozwoju cywilizacyjnego Europy, tak było choćby w przypadku kapitalizmu. W 1989 roku pierwszy raz nie spóźniliśmy się na rewolucję cywilizacyjną. Dlatego mamy taką samą sieć telefonii komórkowej czy internet jak w innych rozwiniętych krajach. Ale dzisiaj mam wrażenie jesteśmy u progu kolejnego skosu. Pociąg postępu przystanął, zaraz ruszy gwałtownie, a Polska wygląda jakby wysiadła i chciała zostać na peronie, patrząc jak skład szybko odjeżdża. Tyle że jak ruszy, to my już go nie dogonimy.
Co pan ma na myśli?
– Widzimy choćby, że rozwój energetyczny świata, oparty na spalaniu węgla, ropy naftowej czy gazu, doszedł do ściany. Owszem, mamy globalne zapasy tych surowców na lata, ale już nie ma najmniejszego sensu w to brnąć. Dzięki tym surowcom nie wytworzymy energii potrzebnej 8 miliardom ludzi. Musimy znaleźć inne rozwiązania. A my nie bierzemy w tym udziału, bo nasz rząd i prezydent deklarują, że nie ma potrzeby niczego zmieniać, bo Polska ma zasoby węgla na 200 lat. To ignorowanie nauki.
Nie przesadza pan z tymi oczekiwaniami wobec prezydenta?
– Wielkie problemy są do rozwiązania tylko dzięki globalnej współpracy. A ta ekipa ani tego nie rozumie, ani nie ma potrzebnych kompetencji. Nie ma szans rozwiązać żadnego wielkiej problemu, patrząc tylko na swoje podwórko. Porażkę ponieśli nawet Amerykanie, którzy samodzielnie chcieli zmienić dominację Bliskiego Wschodu jako miejsca skąd świat czerpie większość ropy naftowej. Postawili na swój gaz łupkowy, chcieli się uniezależnić... I co się stało? Dzisiaj wiele firm amerykańskich wydobywających gaz łupkowy jest prawie bankrutami z powodu nadprodukcji konwencjonalnej ropy. Nawet takie mocarstwo jak Ameryka nie dała rady w pojedynkę zmienić światowego trendu. A w Polsce ciągle się mówi, że u nas jest najlepiej. Teraz jest czas, żeby powiedzieć, że musimy mieć u władzy ludzi, którzy rozumieją czym jest rozwój nauki, docenią rolę edukacji w zmieniającym się świecie. Tymczasem ksenofobiczne wypowiedzi, które pojawiły się podczas ostatnich lat z ust prezydenta i obozu władzy są głęboko niepokojące.
I naukowcy powinni o tym mówić?
– Nie należę do naukowców, którzy straszą ludzi. To nie prawda, np. że nie damy sobie rady z wyżywieniem 8 miliardów ludzi, że nie obronimy się przed konsekwencjami kryzysu klimatycznego. Uważam, że wszystkie problemy cywilizacyjne jakie się pojawiają, da się rozwiązać, bo mamy narzędzie, które nigdy nas nie zawiodło w trudnych sytuacjach – naukę. Wielowiekowa umowa społeczna zakłada, że naukowcy służą ludzkości, a nie władzom politycznym czy religijnym.
Artur Oppman Or-Ot w jednej z bajek warszawskich opowiada jak bazyliszek zjawił się w stolicy. U kogo lud wtedy szukał pomocy? Nie w pałacu biskupa, nie w królewskim, ale w wieży w której mieszkał czarodziej, czyli ówczesny naukowiec. I on tą bestię wykończył przy pomocy prostego doświadczenia z optyki geometrycznej, czyli po prostu pokazał mu lustro. I po to społeczeństwo ma mieć tych naukowców, których normalnie taktuje nieco protekcjonalnie, bo to nie wiadomo, czym się oni tak naprawdę zajmują. Ale jak się pojawiają poważne problemy, to oni znajdują rozwiązanie. Bo, powtórzę, nauka służy ludziom.