To jest podejście nie tylko Ostrowczan, ale znacznej cześci naszego społeczeństwa. Brak jakiegowlowiek szacunku do życia. Przecież pies, kot, itd nie znalazł się na ulicy, bo tak chciał. To jakiś "miłośnik" zwierząt postanowił zwrócić im wolnosc i biedne stworzenia błąkają sie po ulicach i są jeszcze ganiane, bite przez ludzi. Czy w naszym społeczeństwie brak już jest jakichkolwiek uczuć w stosunku do zwierząt? Czy ciężko jest podac miskę z jedzeniem i wodą - przecież to nie kosztuje wiele, a można zyskać coś czego nie nie dostanie się nigdy od ludzi - radość i przyjaźń. One potrzebują tylko tyle, a może aż tyle.
Jak tak lubicie zwierzątka to zabierzcie je sobie wszystkie do swojego domu. A nie podstawi taka paniusia z góry miskę z żarciem na parterze, ale jak kot zasra ( przepraszam) pół klatki i smród,że dusi, to już ta sama paniusia nie posprząta. Dość bezpańskich zwierząt na osiedlach !
Tam gdzie bezpańskie koty tam choroby i pchły! Chcecie mieć pchły w klatkach, pogryzione i podrapane dzieci i śmierdzące, obsrane i posikane klatki? Sprzątajcie po zwierzetach, które dokarmiacie, a nie miska z resztkami z obiadu i uchodzić chce za dobroczyńcę. A zabierz go do domu i opiekuj się nim, a nie resztki kotkowi, a gówna do sprzątania reszcie!
Wcale się nie dziwię,że ludzie biorą sprawy w swoje ręce, skoro własciciele i instytucje mają to w nosie.
Ja mam uczulone dziecko na koty- dusi się w kontakcie z sierscią, a jak widze jak strasza pani dokarmia, to mam ochotę jej strzelić w tą miskę, bo kto jest ważniejszy człowiek czy kot?
Ci pseudoopiekunowie jak się tak troszczą to powinni te koty odwieść do schroniska, zabrać do swojego mieszkania, albo zanieść do gminy,żeby się nimi tam zajęli, albo dzwonić na straż miejską, zeby je zabrali do schroniska, a nie niech się tysiąc udusi, bo jeden chce się pokazać jak to kocha zwierzęta. Kocha zwierzeta a człowieka by udusiła.
Nie popieram trucia zwierząt, też są potrzebne, ale powinny być dobrze zaopiekowane nakarmione i w domu z podwórkiem a nie po piwnicach.
Jakoś nie widać w Ostrowcu tych szczególnych pogryzień i podrapań przez bezdomne zwierzęta, epidemia żadna też nie wybuchła więc dlaczego tak piszecie. Zwierzę to nie człowiek ale też czuje ból i głód a do tego jest wiernym przyjacielem. Tak ciężko to zrozumieć? Dobrze,że są ludzie, którzy te zwierzęta dokarmiają. One nie znalazły się na ulicy bo tak chciały tylko dlatego, że wspaniali ludzie ich wyrzucili. Proponuję nie jeść tydzień i poczuć co to głód.
Proponuję popatrzeć jak wygląda dziecko z sinicą z powodu kotów, a potem dyskutowac nad wyższością kota nad człowiekiem.
Ale to trzeba mieć pretensje do ludzi, którzy wyrzucają te psy i koty [a one się potem rozmnażają na wolności] a nie do zwierząt. Gdyby nie nieodpowiedzialność ludzi to tego problemu by nie było.
Tak jak zostało wyżej już napisane, ktoś te zwierzęta wyrzucił i skazał je na życie w głodzie i chorobach. Jeśli mamy otwarte i dobre serca nie możemy przecież dać im zginąć. Nie mogę wziąć do domu wszystkich bezdomnych psów i kotów (3 moich zwierząt została zabrana właśnie z dworu w stanie ciężkim i wymagającym pomocy), bo nie dałabym rady ich pomieścić ani utrzymać. Jeśli dokarmiam i widzę, ze kot narobił w klatce to sprzątam, bo jestem cywilizowanym człowiekiem. Gdyby nie okrucieństwo i całkowita znieczulica u ludzi nie byłoby problemu bezdomności zwierząt. Ta znieczulica rozciąga się także na działanie naszych władz, inne kraje jakoś mają rozwiązany ten problem, sterylizuje się bezdomne zwierzęta, schroniska oferują godziwe warunki, nie ma nielegalnych hodowli - zwierzę można wziąć albo ze schroniska albo z legalnej hodowli. A świadomość Polaków w tej kwestii też jest zatrważająca, bo nietrudno upilnować sunię jak ma cieczkę, nietrudno, jeśli się już wzięło zwierzę zadbać, aby się ono nie rozmnażało, ale przecież małe pieski czy kotki są takie fajniutkie, milusie i cacy, a co potem? Trzymać w domu 5 czy 7 psów czy kotów? Nie, lecą na bruk, na łaskę bądź niełaskę. Bo tak trudno ruszyć głową i nie rozmnażać tych zwierząt bezmyślnie bądź przemyśleć kwestię posiadania zwierzęcia w ogóle.
Ludzie, którzy nie lubią zwierząt (a na tym forum jest ich jak widać wielu) nie lubią zapewne też siebie. To syndrom tych wieśniaków, którzy przybyli do miast. U nich na wsi zwierzę musi być na krótkim łańcuchu w dziurawej budzie i mieć jak najdalej odsuniętą miskę. Jesteście żałośni mieszczuch w pierwszym pokoleniu. Żal mi Was.
Gościu z 16:33 mylisz się i to bardzo znam rodowitych mieszczan, którzy jak by mogli właśnie potruli by te bezdomne koty i psy, bo ciągle marudzą i klną na te zwierzęta. Strasznie im one przeszkadzają, a tych którzy tym zwierzętom pomagają potopili by w łyżce wody. Tak samo im przeszkadza, że ludzie w blokach trzymają psy, twierdząc, że to nie wieś, żeby psy w domu trzymać.
Tru, nie ma co uogólniać, co człowiek, to charakter, pochodzenie nie ma tu nic do rzeczy.
Mam dwa psy i dwa koty , kocham je bardzo i opiekuję się nimi najlepiej jak mogę. Wogóle kocham wszsytkie zwierzaki. Niemniej jednak , gdybym mieszkała w bloku bardzo głeboko zastanowiłabym się nad tym , czy mogę ich mieć bo po pierwsze czy dla nich życie jak w klatce byłoby takie dobre , po drugie czy nie będą przeszkadzały innym współlokatorom. Pomimo ,że kocham zwirzęta jestem przeciwnikiem dokarmiania bezdomnych zwierząt na klatkach schodowych i piwnicach.Zarówno piwnica i klatkla schodowa to części bloku służace wszystkim mieszkańcom a więc i tym nie lubiącym zwierzaków i tym uczulownym itp.Nietety mieszkanie w bloku zoobowiązuje do dzielenia pewnych jego części z pozostałymi i musimy o tym pamietać.