Gość 13:12 musi być fryzjerką. Ten typ. ....
U fryzjerki nie od zdolności manualnych zależy jakość strzyżenia, ale od predyspozycji trochę artystycznych. Trzeba mieć wyobraźnię artystyczna, dizajnerskie (spolszczone) zacięcie.
A jak tylko ktoś uczy sie w tym fachu dlatego, że nie nie miał szans na liceum i podobno dobrze się zarabia to bład!
Dziewczynki z Zębca byłyby dobre jako fryzjerki. Zdolności manualne pierwsza klasa.
Liceum to dopiero do dostania sie ciężka sprawa tak jak i studia produkujące papierkowych inzynierów
Fach sie liczy jak nic nieumiesz nikt niechce lewusa po studiach z lewymi rączkami i papiekiem,chyba ze do podtarcia tylka na wypadek braku papieru toaletowego na imprezie w plenerze:)
17:16 chodzi o osoby, które nie interesuje nauka przedmiotów na poziomie przygotowującym do dobrze zdanej matury, bo od tego powinno być liceum ogólnokształcące, ale jednocześnie nie mające zdolności manualnych, plastycznych, wyczucia koloru, które postanawiają zostać fryzjerką, coś w stylu nie interesuje mnie liceum/mam za słabe stopnie, to zostanę fryzjerką. A ten zawód, jak i każdy inny, powinien być wybieramy przez osoby, które mają do niego predyspozycje. Wtedy i fryzjerka dobra i klienci zadowoleni. Dobry fryzjer zarabia dobrze i lepiej od niejednego magistra, który poszedł na „studia”, a potem sam nie wie, co ze sobą i swoim dyplomem robić.
Najgorzej jest jak się nawet pisać nie potrafi, wówczas szanse na dostanie się do liceum nikłe. Tak, taka prawda, że wiele fryzjerek to osoby, które w podstawówce powtarzały klasy, o liceum nie marzyły i zostały "fryzjerkami". Fryzjerka musi mieć wyobraźnie i zdolności manualne, to trochę artysta. Niestety takich jest baaardzo mało. Gość 17:16 na pewno nie skończył liceum. Po liceum nie napisałby "nieumiesz, niechce". Właśnie najgorsze jest to, że wiele fryzjerek po prostu z braku laku wybrało ten zawód a teraz szpeci osoby po liceum... Zemsta?
10:23 - pasowała poprawka "szpeci" na "szkaluje", ale po zastanowieniu nie pasuje jednak :) Fajnie napisane.
Dla mnie zawsze trudnym jest pytanie zadawane przez panią z nożyczkami - "jak tniemy?" Zero własnej inwencji ze strony fryzjerki, zero podpowiedzi; ze znudzoną miną pyta ponownie "no to jak tniemy?". Mam ciężkie włosy, kręcone, niesforne i one wymagają perfekcyjnego strzyżenia i żadnego degażowania, o co często panie proszę - bez degażowania - ale to groch walący o ścianę. W kilku salonach tego miasta słyszałam jak mantrę powtarzane - jak tniemy - niekiedy w myślach odpowiadałam - srak, potem było cięcie, potem powrót do domu i przed lustrem "o kurcze - znowu do d...". Panie fryzjerki - uczymy się całe życie. Wiedza i nowe doświadczenia nie są bolesne.
Olka nie małpuj fryzury.
W niektórych salonach przydały by się kontrolę pod względem higieny, ostatnio w jednym z salonów pani "profesjonalistka" po obcięciu ,kiedy miałem pełno włosów na twarzy zamiast podać mi ręcznik papierowy kiedy widziała że już zaczynam wycierać sobie ręka bo mi powpadały w oczy ,powiedziala tylko tyle " co włosy,25 zł "heh już moja noga nie przekroczy tego salonu dzikiego zachodu
Jak mi powiedziała " co włosy miałem ochotę odpowiedz " nie ku... sierść