w punkt 22:48
Zjeżdżaj Pedale
prawda boli cioteczko z 07.37, kolegów od roweru poszukaj w swoim domu.
NIGDU WIECEJ ZŁODZIEJSKIEJ BANDY RUDEGO
08:27-nieładnie wyzywać Szumowskiego i jego bandę od rudych złodziei. Będziesz ich tak mógł nazywać dopiero wtedy, gdy zostaną skazani za przekręty w ministerstwie zdrowia.
Trzaskowski przegrał, bo jest z PO i po francusku szczuł Stuhra na Kaczyńskiego
Czekamy jeszcze na 0,01% głosów z osławionej Polonii, ale jak wiadomo i jak pisałem od początku, te głosy nie zmienią wyników wyborów. Prezydentem RP na drugą kadencję został wybrany Andrzej Duda i dla mnie to nie jest zaskoczenie, łącznie z niewielką różnicą głosów, co było jasne dla każdego potrafiącego liczyć albo posiadającego kalkulator. Po seriach analiz kto, gdzie i jak głosował, czas sobie dać spokój z detalami i zająć się odwiecznymi wskaźnikami i zachowaniami anty-PiS, bo to kolejny raz zdecydowało o wygranej PiS, czy precyzyjnej polityka wywodzącego się z tej partii. W dużym skrócie można stwierdzić, że PO i w zasadzie wszystkie partie opozycyjne z oślim uporem brną tą samą drogą, gdzie na końcu zawsze jest porażka.
Przyczyny porażki siłą rzeczy nie będą żadnym zaskoczeniem i wręcz mogą zanudzić Czytelnika, dlatego postaram się to trochę uatrakcyjnić, ale poza zmianą formy w treści cudów nie wyrzeźbię. Tępa „narracja” oparta na dwóch całkowicie sprzecznych filarach nie mogła przekonać większości. Trzaskowski nie zmienił nic w zdartym jak stara płyta scenariuszu, z jednej strony monotonie powtarzał, że chce łączyć, a „oni nas ciągle dzielą”, z drugiej strony zaplecze organizowało najbardziej ohydne kampanie. Ostatecznie nie doszło do odpalenia rzekomych afer z prezydencką córk w ciąży i kochanką Andrzeja Dudy, ale „społeczna akcja” z wulgarnym hasłem „je..ć PiS” stała się praktycznie jedynym przekazem w finale kampanii. I znów charakterystyczna rzecz, tę melodię podpowiedział raper związany z córką Lisa, ale natychmiast podchwycili ją inni celebryci, aktorzy, osoby publiczne, które nigdy nie potrafiły ukryć swojej nienawiści do PiS i Kaczyńskiego w szczególności.
Dzień w dzień z ekranu telewizora na zmianę płynęły hasła: „oni nas tylko dzielą”, „chcemy uśmiechniętej Polski”, „my chcemy łączyć”, „mamy dość”, „jak w poniedziałek będzie pięknie, gdy z polityki odejdzie Kaczyński”. Poza ramy prymitywnego anty-PiS-u, Trzaskowski się nie wychylił, a jakieś tam zręby programu opublikował na dzień przed ciszą wyborczą w I turze, żeby było na alibi. Zastanówmy się przez chwilę, co kierowało sztabem Trzaskowskiego, że nie wyciągnął żadnych wniosków z błędów poprzedników. Prawdopodobnie przeświadczenie, że wygrana w Warszawie powtórzy się w skali ogólnopolskiej. Już sam fakt, że wpadli na taką szaloną myśl świadczy, jak bardzo są oderwani od polskiej rzeczywistości, która się rozgrywa poza Warszawą. Nie da się w Polsce wygrać żadnych wyborów bez głosów wsi i prowincji, gdzie znajduje się ponad 14 milionów wyborców. Trzaskowski nie dość, że nie przedstawił tym Polakom żadnej propozycji, to jeszcze razem z celebrytami i innymi „gwiazdami” tradycyjnie ich sponiewierał.Przeciwstawianie „Polski kolorowej, uśmiechniętej, europejskiej i na końcu tęczowej”, Polsce prowincjonalnej, to jest konfrontacja ludzkiej natury z rozpaczliwą próbą wpływania na zmianę naturalnych zachowań. Oczywiście można jednocześnie drzeć szaty i podnosić lament, że LGBT to ludzie, nie ideologia i udawać głupiego, że „je..ć PiS” dotyczy wyłącznie partii, a nie wyborców, ale jak się takie, niekoniecznie, udawanie skończyło, widać gołym okiem. O ile w założeniu, że istnieje elektorat anty-PiS nie ma żadnego błędu, o tyle zakładanie, że jest tego elektoratu ponad 50%, to całkowita głupota. Fanatycznych przeciwników PiS jest nie więcej niż 30-35%, kolejne 15-20% to elektorat anty-POPiS. W dodatku w wyżej wskazanych przedziałach nie znajdziemy 100% poparcia dla marszów dewiantów, „edukacji seksualnej”, za to znajdziemy na przykład radykalnych przeciwników Unii Europejskiej.Trzaskowski przez półtora miesiąca gadał do swoich, w języku akceptowanym wyłącznie przez swoich. Całe towarzystwo nakręcało się wzajemnie „mamy dość” i „je..ć PiS”, w przekonaniu, że ich „światowość”, „artyzm” i popularność, rozleją się na tę mniej obytą część społeczeństwa, która nagle zacznie mówić w obcych językach i jeść w niedziele mule w szampanie, zamiast rosołu z makaronem. Nic nowego pod słońcem, nieustannie ta sama pogarda i tępota w propagowaniu pogardy, która się nazywa nowoczesnością, tolerancją, łączeniem i tak dalej. Trzaskowski krzyczał do Stuhra po francusku, że Kaczyński jest faszystą i to w zasadzie jedyny pomysł na kampanię, który musiał przynieść porażkę i cudem jest, że tak niską.
Prawda zwyciężyla