Jeżeli jestes łebskim facetem i masz swój interes to w twoim własnym interesie jest to żeby innym zyło sie lepiej bo jak im jest lepiej to i tobie bo z nich żyjesz, a przy kiepskim "wodzu" innym żyje się gorzej to i u ciebie obroty spadają.
Cała twoja nadzieja w łaskawym "wodzu" - urodzony niewolnik. ;-)
kto blizy cycka to ma mleko a kto blisko ogóna to ma gówno.Proste ?
Ona ma wlasny interes tylko gdyby nie kombinowal jak teraz nie placac i zatrudniajc ludzi jak nalezy to dwano by padl kazdy interes taki cfaniaczek ,takich to jest wielu tylko nie dodal czy panstwo daje mu sie uczciwie dorobic
cos z wojska stare powiedzenie -jak masz glowe i ch... to kombinuj ,ale nie o to chyba chodzi w normalnym panstwie by placac podatki zatrudniajac ludzi i oplacajac im tak jak trzeba zus doszedl do czegos ty i twoi pracowenicy a nie chore pisanei "do do cfaniaka
Najlepiej jakby rządziła komisja majątkowa.
http://mit.redblog.wspolczesna.pl/2011/01/26/obywatelu-oszczedzaj-pan-musi-zyc-w-luksusie/
500 zł miesięcznie
Również od 1 stycznia nasi posłowie z Wiejskiej otrzymają więcej pieniędzy. Marszałek Sejmu, Grzegorz Schetyna przeznaczył po 500 zł miesięcznie dla każdego posła na prowadzenie swojego biura poselskiego.
– Takie były postulaty wszystkich klubów. Ich wszystkich do wora i jak robili piraci do oceanu.Ludzie biedni dostali po 20 zł.SBowcy po100zł a ofiary po 20 zł.Bo procenty.Głosujta na nich.
I emerytura i pensja
Poseł – emeryt również nie powinien narzekać. W 2009 roku Sejm zmienił przepisy, dzięki którym poselscy emeryci oprócz pensji pobierają również zasiłek z ZUS-u (wcześniej, gdy zostawało się posłem ZUS nie wypłacał emerytury).
To nie wszystko. W marcu 2010 roku wszystkie media podały informację, że posłowie chcą wprowadzić dodatki do emerytur. Niestety tylko poselskich, te dla 5,5 miliona zwykłych emerytów zostały odrzucone przez Sejm (chodziło o jednorazowy w roku dodatek w wysokości 700zł).
Dodatki do poselskiej emerytury były wypłacane od 1985 roku aż do roku 1991. Wynosiły one średnio 260 zł miesięcznie, gdybyśmy mieli oszacować wartość pieniądza na dzisiejsze złotówki.
Wprowadzeniem dodatków zajmowała się komisja Przyjazne Państwo.Wasz palikot cham.
Jak ich wszystkich odciągnąć od tego koryta? Znajdzie się ktoś mądry. Jedyne rozwiązanie jakie nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu tego wszystkiego to poproszenie o pomoc Bin ladenna ;) Niech wysadzi cały ten sejm w ... Tylko czy to nie za bardzo drastyczne.. hmm .. no nie wiem..
aty, dyskusje, ogłoszenia » Przegląd prasy i blogów
CHCĘ WIEDZIEĆ, DLACZEGO MĄŻ MUSIAŁ ZGINĄĆ - rozmowa z Marią Seweryn
Maryla, ndz., 30/01/2011 - 13:56
„Najbardziej przykre są dla mnie komentarzy niektórych dziennikarzy, zwłaszcza w TVN. W głowie mi się nie mieści, że młodzi ludzie mogą być tak stronniczy, napastliwi”. Z Marią Seweryn, wdową po artyście Wojciechu Sewerynie, wykonawcy pomnika poświęconego ofiarom Katynia w Chicago, który zginął w katastrofie smoleńskiej, rozmawia Dorota Kania.
W jaki sposób dowiedziała się Pani o katastrofie smoleńskiej?
Włączyłam telewizor i czekałam na transmisję z Katynia. Chciałam zobaczyć mojego męża, który w miejscu zamordowania swojego ojca oddaje mu hołd. Mąż tak bardzo cieszył się z tego wyjazdu z panem prezydentem Kaczyńskim! Ja miałam obawy, mówiłam, że może pojedzie pociągiem specjalnym, ale on się śmiał. Mówił, że nie ma bezpieczniejszego miejsca niż przy prezydencie. Gdy pojawiły się pierwsze informacje, łudziłam się, że to może tylko awaria samolotu, że pasażerowie przeżyli. A później przyszły te straszne wiadomości...
Pani mąż miał do Katynia stosunek szczególny...
Smoleńska ziemia po raz drugi zabrała syna rodziny Sewerynów. Najpierw został tam zamordowany ojciec Mieczysław, oficer tarnowskiego 16 Pułku Piechoty. Mój mąż urodził się 31 sierpnia, dzień przed wybuchem II wojny światowej. Teść widział swojego synka tuż po urodzeniu i to zaledwie tylko przez godzinę. W dniu, w którym urodził się Wojciech, teść musiał wyjechać do swojej jednostki, która wzięła udział w walkach z bolszewickim najeźdźcą. We wrześniu 1939 r. Mieczysław Seweryn trafił do niewoli sowieckiej, a później do obozu w Kozielsku. W 1940 r. został zamordowany strzałem w tył głowy – stał się ofiarą zbrodni katyńskiej.
To był pierwszy wyjazd Pani męża do Katynia?
Nie, był już tam wcześniej. Pamiętam takie ujęcie: mąż klęczy w lesie katyńskim, a po jego twarzy spływają łzy. Dla niego to miejsce było przecież uświęcone krwią jego ojca, o którym nie mógł przez wiele lat nic powiedzieć. Nasze córki doskonale wiedziały, w jaki sposób zginął ich dziadek, ale było im niezmiernie przykro, gdy nie mogły nawet zamieścić jego zdjęcia w Izbie Pamięci, podczas gdy hołubiło się radzieckich żołnierzy.
Pan Wojciech Seweryn był pomysłodawcą i wykonawcą stojącego w Chicago pomnika poświęconego pamięci ofiar zbrodni katyńskiej. W wywiadach mówił, że jest to „testament jego życia”. Pomnik został odsłonięty zaledwie rok przed jego śmiercią...
To było rzeczywiście dzieło życia mojego męża. Myślał o nim jeszcze będąc w Polsce, z której wyjechał w latach 70. Nawet gdy dostał obywatelstwo USA, nie przestał czuć się Polakiem, podobnie zresztą jak i ja. Komitet budowy pomnika został powołany w 2000 r., mąż zbierał na niego fundusze i w końcu udało się go wykonać. Stoi przy głównej bramie cmentarza św. Wojciecha w Chicago i przedstawia Maryję trzymającą w ramionach martwego żołnierza. Dla nas odsłonięcie pomnika było niezwykłym wydarzeniem. Przyszło mnóstwo osób, członków Polonii, wielu mieszkających w USA krewnych ofiar zamordowanych w Katyniu. Na uroczystościach byli: ks. kardynał Józef Glemp, polonijni biskupi z Chicago Tadeusz Jakubowski i Tomasz Paprocki. My zawsze angażowaliśmy się w wydarzenia dotyczące Polski: mąż aktywnie działał w Polonii, organizował i brał udział w uroczystościach świąt narodowych. W duchu patriotyzmu wychowaliśmy nasze dzieci i nasze wnuki. Teraz jest nam bardzo ciężko – nasza rodzina miała silne więzy i nie możemy pogodzić się z ta tragedią, mimo że minęło już 10 miesięcy od katastrofy.
Mąż przyjechał specjalnie do Polski na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej?
Tak, dla niego uroczystości zaczęły się w rodzinnym Tarnowie, gdzie obchodzono rocznicę ludobójstwa w Katyniu. Przecież w 1939 r. tarnowscy żołnierze walczyli z bolszewikami, którzy 17 września zaatakowali Polskę od Wschodu. Ci, którzy trafili do sowieckiej niewoli, zostali zamordowani w Katyniu. Mąż marzył, by pomnik podobny do tego w Chicago stanął także w Tarnowie. Przed 10 kwietnia 2010 r., podczas obchodów w Tarnowie rocznicy zbrodni katyńskiej mąż otrzymał od tamtejszych władz nagrodę – statuetkę „Anioł Ciepła”, którą dostają osoby najbardziej zasłużone dla miasta.
Jak Pani ocenia śledztwo w sprawie katastrofy?
Na bieżąco śledzę to, co się dzieje w Polsce, i nie mogę zrozumieć, jak polski rząd mógł tak bez protestu oddać śledztwo w ręce rosyjskie. Gdy widzę w telewizji, jak 70-letnia kobieta – gen. Anodina decyduje o tym, kto jest winny katastrofy, to ręce mi opadają z bezsilności. Na jakiej podstawie ona mówi, że winni są polscy piloci? Gdzie są dowody, że pan gen. Błasik miał alkohol we krwi w momencie katastrofy? Haniebne jest to, że polski rząd nie broni honoru żołnierzy.
Najbardziej przykre są dla mnie komentarzy niektórych dziennikarzy, zwłaszcza w TVN. W głowie mi się nie mieści, że młodzi ludzie mogą być tak stronniczy, napastliwi, nie liczą się z uczuciami bliskich ofiar katastrofy. Przecież Jarosław Kaczyński stracił brata i bratową, a jest bez żenady atakowany. Nie patrzy się na niego jak na cierpiącego, pogrążonego w żałobie człowieka, ale jak na obiekt do ataków. Czy ci ludzie nie widzą, co znaczy ból i cierpienie po stracie bliskiej osoby?
Polski rząd zapewnia, że będzie napisany polski raport.
I co z tego? W świat już poszła wersja rosyjska i w dniu jej ogłaszania nie było zaprezentowane stanowisko ani polskiego premiera, ani prezydenta. Schowali się i nie wiadomo, na co czekali. A później dowiaduje się, że prezydent Komorowski dzwonił do prezydenta Rosji. Nie wiadomo, po co, nie wiadomo, o czym rozmawiali, bo nikt o szczegółach tej rozmowy w Polsce nie poinformował. Czy dotyczyła czegoś wstydliwego? Przecież rozmawiało dwóch prezydentów, a nie prywatne osoby.
W ostatnich dniach pojawiła się sprawa odszkodowań dla bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej.
Dla mnie sprawa pieniędzy i odszkodowania jest na ostatnim miejscu. Rozumiem, że są rodziny, które mają ciężką sytuację finansową, ale uważam, że teraz nie jest czas na rozmowę o pieniądzach. Najważniejsze jest ustalenie winnych i pociągnięci ich do odpowiedzialności. Myślę, że nie bez powodu teraz polskie władze mówią o odszkodowaniach – chcą odwrócić uwagę od swojej kompromitacji.
Czy wie Pani, że rosyjska prokuratura wzywa bliskich ofiar katastrofy na przesłuchania?
Tak, słyszałam też, że jeśli ktoś odmówi, to jest za to nawet kara łagru. Zastanawiam się, czy Polska jest wolnym krajem, czy też nadal znajduje się pod sowiecką okupacją. Polscy politycy, którzy dziś mają władzę, zamiast na to zareagować, siedzą cicho. Jestem w stałym kontakcie z naszym prawnikiem i dziękuję Bogu, że większość bliskich ofiar katastrofy domaga się prawdy.
Wierzy Pani, że cała prawda o katastrofie smoleńskiej zostanie pokazana?
Mam taką nadzieję. Widzę, ile dobrego robi pan poseł Antoni Macierewicz i jego komisja badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej. Gdyby nie oni, wiele rzeczy byłoby ukrytych. Pewnie nie dowiedzielibyśmy się o rozmowach na wierzy w Smoleńsku i o innych niesłychanie ważnych okolicznościach. To dzięki tej komisji rodziny ofiar katastrofy mogły opowiedzieć, co działo się w Moskwie, a urzędnicy Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego powiedzieli prawdę, jak wyglądały przygotowania do tej uroczystości ze strony rządu i jakie kłody pod nogi rzucano prezydentowi. Wybieram się w najbliższych miesiącach do Polski i chociaż mam obywatelstwo USA, niewykluczone, że już zostanę na stałe. Mimo moich chorób, cierpienia i bólu zrobię wszystko, by dowiedzieć się, dlaczego doszło do katastrofy, dlaczego musiał zginąć mój mąż.
Rząd PO i stosunki ze wschodnim sąsiadem.
"Raz ordynarny niedźwiedź, kucnąwszy na łące
w dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem chwalił żonie przy obiedzie:
'Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem"
fraszka A. Waligórskiego
Tak banki zarobią
na twojej śmierci.
" Firmy
pogrzebowe twierdzą, że Polacy będą musieli na swoje pogrzeby brać kredyty. Od marca zasiłek pogrzebowy spada z ponad 6 tys. zł do 4 tys. zł "- gazeta.pl.
i co na to popierajacy partie oszustów.Wypowiadac sie.Tchórze.Ale więzniowie na nich zagłosuja i tak beda mieli poparcie.