Wróży się przyszłość, a nie przeszłość. Co odpowiedź, to zgrzyt.
Chyba, że mam wywróżyć co odpowie twój podnóżek?
A i figurkę obrazującą faceta z przepaską na biodrach trzeba w stopę pocałować. I nad obrazkiem kobiety w niebieskiej chuście z dzieckiem na rękach się zadumać. Może wtedy rozumku doda. A może nic nie zrobi.
Dopowiedzenie.:))
Nie pytam, czym to było względem twojego pana, tylko czym to było w kontekście wątku.
Czegoś nie rozumiesz? W kontekście wątku było dopowiedzeniem w ramach kontynuowania toku dyskusji. Jakiś ból "okołokrzyżowy" cię dopadł z tego powodu, bo z tobą nie ma się ochoty na kontynuowanie jakiejkolwiek rozmowy? Rozumiem, że "pan" z tego samego powodu cię mierzi. Gdybyś nie załapał...żegnam.
Brednie.
Ministrant i neonka... Dobrana z was para... Taka nowoczesna :)))
P.S. To nie był tok dyskusji tylko spontaniczny pierd twojego pana, ciemniaka.
Ciołek nie ogarnia, że "moc", aby się uwiarygodnić zaczyna od przywoływania zdarzeń z przeszłości - zazwyczaj skrytych, dobrze znanych jedynie osobie, której się "wróży". Uwiarygodnienie sprawia, że "klient" otwiera się na "moc". W końcu cóż złego może być w kartach? Albo w szklanej kuli? A "moc", skoro tyle wie, o przeszłości, to i przyszłość z pewnością jest jej dobrze znana. I zazwyczaj jest - ale wynikająca z teraźniejszości. Przykład: :twój mąż niedługo zachoruje na poważną chorobę". Za kilka miesięcy mąż idzie do lekarza. Diagnoza: "Ma pan nowotwór". "Moc" przewidziała przyszłość! Czyżby? Czy nowotwór stworzył się dopiero w chwili ujawnienia przez lekarza, czy już tam był? (nawiązując do nienarodzonych dzieci i lewaków, którzy twierdzą, że człowiek jest od chwili urodzenia, a wcześniej to nie). Oczywiste jest, że nowotwór już tam był, a "moc" o tym wiedziała - nie przewidywała żadnej przyszłości.
Tak to jest jak komuś innemu pozwala się ogarniać swoje życie wcześniej walkowerem poddając myślenie o faktach własnego życia. My, ludzie wierzący/wsłuchani coraz bardziej w
w to, co mówi Bóg, coraz lepiej zaczynamy rozumieć fakty naszego życia...naszą historię splecioną z ludźmi żyjącymi wokół nas. Rozumienie tego, co się wydarzyło i znalezienie sensu w kontekście Słowa Bożego, powoduje, że w teraźniejszości rozsądniej potrafimy przeżywać codzienność wiedząc jednocześnie jak może skończyć się nasza historia/życie, gdy przestaniemy szukać woli Boga w naszym życiu. Gdy Duch Święty prowadzi, nie ma opcji, by jakaś inna osoba była w sranie wpływać/manipulować/ układać nasze życie według własnego zamysłu. Tu wróż Maciej nie przeskoczy ....i kasy na nas nie zarobi, bo kierujemy się rozumem, który kierunkuje naszą wolę na to, co ma być dla nas dobre...zgodnie z zamysłem Boga. Wolna wola nikogo z myślenia nie zwalnia. Gdyby było inaczej, po co Bóg wyposażać miałby nas w rozum. Toteż warto się nad tym zastanowić, zanim ktokolwiek z "czarodziejów/dobrodziejów" będzie próbował innych oskubać z kasy sprowadzając nas jednocześnie na manowce. Sam Bóg wystarczy by przestać bez sensu bujać w obłokach szukając rozwiązań na przyszłość.
Idźcie sobie poflirtować do innego wątku.
Czy te dwie mendy muszą zafajdać każdy wątek?
Gdyby o flirt chodziło, już dawno byśmy tu na forum - jako ludzie czynu - nie rozmawiali. :))
Przecież ty, poza szczekaniem, nie potrafisz NIC.
Bóg może i kasy na wierzących nie zarobi, ale już księża z pewnością, i to nie mało.
Ciemniak...z innej beczki. W Biedronce mąż kupił płytę Marka Knopflera "Privateering". Nie wiem, czy gustujesz, ale świetna i tania. :))