Czy kolejna miesiecznica bedzie polaczona z obchodami 11 Listopada?. Czy holota znowu bedzie demolowac budynki w kolejnej bitwie pod dowodztwem Bąkiewicza, przegranego w ostatnich wyborach?
Ma to że ludzie już nie mogli na to patrzeć wraz z policją która musiała to ochraniać
A Bąkiewicz to też bronił towarzystwo z Dąbrowy Górniczej?
Zawiadomienie do prokuratury ws. GW"Tworzenia specjalnych list proskrypcyjnych" dot. ludzi PIS
Jerzy Szmit, publicysta i były poseł PiS, składa zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z cyklem artykułów „Gazety Wyborczej” pt. „Państwu już dziękujemy”, w których opublikowano imiona i nazwiska osób, pełniących za rządów Prawa i Sprawiedliwości różne funkcje publiczne.(...)
Jerzy Szmit w zawiadomieniu do prokuratury zaznacza, że wspomniane teksty „GW” to „stosowanie groźby bezprawnej wobec grupy osób z powodu jej przynależności politycznej” (art. 119 k.k.), a także „znieważenie grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości” (art. 257 k.k.).
„Gazeta Wyborcza” od wielu lat prowadzi niezgodną z Konstytucją RP art. 32, prawem międzynarodowym, art. 21 Karty Praw Podstawowych UE, polskim Kodeksem Karnym, art. 119 i 257 politykę poniżania, deprecjonowania, pozbawiania godności i podstawowych praw obywatelskich i ludzkich ludzi, których identyfikuje jako związanych z partią Prawo i Sprawiedliwość.
Posługuje się przy tym kłamstwem, pomówieniami, manipulacjami. Kampania złości, agresji i nienawiści ma tworzyć w opinii publicznej wrażenie że, ludzie Których Gazeta Wyborcza identyfikuje jako związanych z PiS mają zostać usunięci z życia publicznego, nie maja prawa pełnić jakichkolwiek funkcji publicznych
„Gazeta Wyborcza” organizuje medialne nagonki na członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości zachęcając swoich czytelników do wskazywania osób podejrzanych o związki z Prawem i Sprawiedliwością. Tworzy specjalne listy proskrypcyjnej w celu wywierania na nie presji, usuwania z pracy, piętnowania. Takie listy były sporządzane przez w okupantów sowieckich i niemieckich. Ludzi, którzy donosili okupantom nazywano szmalcownikami. W 1968 roku rządzący Polską reżim komunistyczny powtórzył ten proceder tym razem był on skierowany przeciw obywatelom narodowości żydowskiej, których zmuszano w ten sposób do opuszczenia Polski" - /źrodlo wPolityce/
05.11.2023 Publicysta Onetu przedstawia katastrofalny obraz władzy Tuska w obliczu katastrofy smoleńskiej
Były dyplomata i aktualnie publicysta Onetu Witold Jurasz w swojej książce opisał ostatnie minuty przed i pierwsze godziny po katastrofie w Smoleńsku. Jego wspomnienia zostały opublikowane przez portal "Onet".
Katastrofa Smoleńska Publicysta Onetu przedstawia katastrofalny obraz władzy Tuska w obliczu katastrofy smoleńskiej
Witold Jurasz 10 kwietnia 2010 roku był na miejsku katastrofy rządowego samolotu, na którego pokładzie znajdowało się 96 osób z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Dyplomata pełnił w tamtym czasie obowiązki chargé d'affaires RP na Białorusi.
– Rano obudził mnie telefon. Dzwonił naczelnik wydziału rosyjskiego naszego MSZ Dariusz Górczyński, który przebywał na lotnisku w Smoleńsku. Poinformował mnie, że »pewnie będzie lądował u was« (czyli w Mińsku) prezydent, bo jest fatalna pogoda i nie ma pewności czy samolot zdoła wylądować w Smoleńsku. Jak dziś pamiętam, że Darek wyraźnie powiedział mi, że Rosjanie poinformowali go, że samolot już raz próbował podejść do lądowania. Powyższe jest o tyle istotne, że jak wiemy, nic takiego, czyli próba podejścia do lądowania, nie miało miejsca. Sprawdziłem później bilingi i nasza rozmowa odbyła się dokładnie 3 min przed katastrofą. Innymi słowy, kłamstwo powstało, zanim doszło do katastrofy – pisze w swojej książce „Demon zza miedzy” były dyplomata.
Jurasz opisał także pierwsze chwilę na miejscu katastrofy ówczesnego premiera Polski – Donalda Tuska. Dyplomata opisał, że szef rządu PO-PSL sprawiał wrażenie osoby mocno przerażonej tym, co zobaczył w Smoleńsku. Dodał, że w pobliżu katastrofy nie działały telefony mimo tego, że TU-154M nie zniszczył żadnego masztu łączności komórkowej.
Katastrofa w Smoleńsku
Zdaniem byłego dyplomaty „śledztwo prowadzone było w ten sposób, że jedna strona sporu politycznego w Polsce zawierzyła dobrej woli Rosjan, do czego nie miała żadnych podstaw”.
Jurasz wspomniał także o tym, że na miejsce katastrofy jechał z ówczesnym premierem Waldemarem Pawlakiem oraz ministrem obrony Bogdanem Klichem: „Poinformowałem ich o tym, że ma miejsce tego rodzaju sytuacja i że Rosjanie ewidentnie wstrzymują przejazd kolumny z Jarosławem Kaczyńskim. Kiedy dotarliśmy na lotnisko, dowiedzieliśmy się, że delegacja PiS nie jest na lotnisko wpuszczana. O tym również zostali poinformowani obydwaj wymienieni wyżej politycy, przy czym obydwaj informację tę przekazali również Donaldowi Tuskowi. Mówienie o dobrej woli Rosjan już w tym momencie stało się absurdem”.
Na lotnisku w Smoleńsku Donald Tusk miał się udać na dalsze rozmowy z Władimirem Putinem. Z kolei reszta Polskiej delegacji na czele z Bogdanem Klichem miała komentować „kolejne prowokacyjne zachowania Rosjan”.
— To, że Rosjanie zachowują się coraz bardziej prowokacyjnie, czego wyrazem było wstrzymywanie kolumny z Jarosławem Kaczyńskim, niewpuszczanie go na lotnisko, przesuwanie części wraku, było dla wszystkich oczywiste i kłamie każdy, kto twierdzi, że władze państwa nie miały świadomości, że na dobrą wolę Rosjan nie można liczyć, a nawet przeciwnie, że trzeba zakładać złą wolę Rosjan. Ta bowiem była ewidentna już w tym momencie – konstatuje ówczesny chargé d'affaires RP na Białorusi.
Ciekawy wywiad w Polsacie z kandydatem na ministra finansów.Może się skończy zarządzanie gospodarką "na krzywy ryj".